Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi z3waza ze starożytniego miasteczka Pobiedziska. Mam przejechane 74680.40 kilometrów w tym 20878.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.70 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy z3waza.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2011

Dystans całkowity:498.00 km (w terenie 340.00 km; 68.27%)
Czas w ruchu:24:53
Średnia prędkość:20.01 km/h
Maksymalna prędkość:54.17 km/h
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:38.31 km i 1h 54m
Więcej statystyk
  • DST 27.00km
  • Teren 24.00km
  • Czas 01:08
  • VAVG 23.82km/h
  • VMAX 44.36km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Sprzęt ZicZac McQueen
  • Aktywność Jazda na rowerze

One way ticket

Czwartek, 3 listopada 2011 · dodano: 04.11.2011 | Komentarze 0

Do Poznania
Kategoria Do pracy


  • DST 55.00km
  • Teren 48.00km
  • Czas 02:26
  • VAVG 22.60km/h
  • VMAX 52.77km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Sprzęt ZicZac McQueen
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Poznania...

Środa, 2 listopada 2011 · dodano: 02.11.2011 | Komentarze 0

...i z powrotem.
Kategoria Do pracy


  • DST 50.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:32
  • VAVG 19.74km/h
  • VMAX 42.96km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Sprzęt ZicZac McQueen
  • Aktywność Jazda na rowerze

Cmentarnym szlakiem

Wtorek, 1 listopada 2011 · dodano: 01.11.2011 | Komentarze 2

Oooo dzisiaj to było skomplikowane. Rano Żona pojechała rowerem do Poznania, a ja z dziećmi samochodem. Ponieważ perspektywa jazdy samochodem w taki dzień jak dziś w okolice Miłostowa przyprawia mnie o dreszcze to zdecydowaliśmy że podjedziemy tam rowerami. Zostawiliśmy więc dzieci u dziadków i pojechaliśmy na cmentarz miłostowski bajkami. I był to dobry wybór. Samochody stały w masakrycznym korku, a my myk myk między nimi. Moja mama widziała nas z auta stojąc w wyżej wymienionym korku. W końcu zrezygnowała i podrałowała na cmentarz z bucika. Zaliczenie w ten sposób Miłostowa tak rozochociło Żonę, że postanowiła - jedziemy na cmentarz jeżycki też rowerami. No OK, wróciliśmy do teściów zjedliśmy ulubioną potrawę kolarską czyli makaron i pojechaliśmy na Jeżyce trasą przez centrum. Po drodze zatrzymaliśmy się pod Rybczyńskim popodziwiać rowerową biżuterię. Potem odprowadziłem żonę przez Rusałkę, Sołacz i park Wodziczki gdzie spotkaliśmy rodzinę Swatów (oczywiście też na rowerach). Żona poleciała na Rataje a ja na Lusowo. Nad Rusałką i w Strzeszynku pełno rowerzystów - wiadomo - pogoda zupełnie nielistopadowa. Sam stanąłem sobie na parę minut na pomoście w Strzeszynku. Potem pojechałem fragmentem pierścienia przez Kiekrz, Rogierówko i Sady. A w Sadach patrzę z naprzeciwka znajoma sylwetka - ooo Jacek. Pogadaliśmy chwilę wypiliśmy sobie po bezalkoholowym napoju w miejscowej Żabce. I pojechaliśmy każdy w swoją stronę. Do cmentarza w Lusowie dojechałem równo z Żoną, która przyjechała autem razem z dziećmi I to koniec wycieczki rowerowej. Jeszcze pojechaliśmy samochodem na cmentarz winiarski i z powrotem do domu. Gdzie usiadłem otworzyłem piwko i zacząłem pisać relacje z dzisiejszego bardzo udanego dnia: "Oooo dzisiaj to było skomplikowane...."
Kategoria Wycieczka