Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi z3waza ze starożytniego miasteczka Pobiedziska. Mam przejechane 74680.40 kilometrów w tym 20878.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.70 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy z3waza.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Napalm

Dystans całkowity:3469.31 km (w terenie 468.00 km; 13.49%)
Czas w ruchu:123:01
Średnia prędkość:28.20 km/h
Maksymalna prędkość:74.20 km/h
Suma podjazdów:20675 m
Maks. tętno maksymalne:180 (100 %)
Maks. tętno średnie:169 (94 %)
Suma kalorii:66154 kcal
Liczba aktywności:41
Średnio na aktywność:84.62 km i 3h 00m
Więcej statystyk
  • DST 114.65km
  • Czas 03:11
  • VAVG 36.02km/h
  • VMAX 57.20km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • HRmax 167 ( 93%)
  • HRavg 140 ( 78%)
  • Kalorie 3173kcal
  • Podjazdy 274m
  • Sprzęt Nena
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dystans z Fogtami

Niedziela, 13 sierpnia 2017 · dodano: 05.09.2017 | Komentarze 0



  • DST 37.67km
  • Czas 01:01
  • VAVG 37.05km/h
  • VMAX 45.98km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • HRmax 173 ( 96%)
  • HRavg 161 ( 89%)
  • Kalorie 938kcal
  • Podjazdy 68m
  • Sprzęt Nena
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

IX Koźmiński Maraton Rowerowy

Sobota, 3 czerwca 2017 · dodano: 05.06.2017 | Komentarze 4

Trzeci raz wystartowałem na tej imprezce i znowu zanotowałem progres, teraz już tylko pozostaje wygranie wyścigu w kategorii open :).
"Krótko mówiąc" zająłem 3 miejsce w stawce i 1 w kategorii.
Sam wyścig ułożył się po mojej myśli od początku. Po pierwsze - minusem startu w Koźminie jest to, że startuje się grupach 10 osobowych więc jest to taka trochę loteria kogo się trafi, mi się trafiły akurat dobre konie. Po drugie zaraz po starcie wyrwałem do przodu i jechał sam tak ze 2 i pół kilometra czekając aż się ustawi pociąg w mojej grupie. W końcu zrobiła się nas pięcioosobowa grupka, wystarczy aby sprawnie cisnąć na tak krótkim dystansie. Zasadniczo do mniej więcej połowy jechaliśmy razem, aż za pewnym zakrętem dwóch kolegów z Pleszewa jadących w jednej drużynie zrobiło piękną ucieczkę, ja się troszeczkę zgapiłem, bo mogłem za nimi szarpnąć, choć na kresce pewnie z nimi i tak bym nie wygrał. I tak zostaliśmy we trzech, moi partnerzy w pewnym momencie osłabli pozostała mi samotna rzeźba pod lekki wiatr i ściganie się z duchami rywali w mojej kategorii wiekowej, okazało się, że niepotrzebnie bo drugiemu z M4 włożyłem ponad 8 minut!. Do 2 pierwszych straciłem minutę i 12 sekund, trochę szkoda ale to i  tak jeden z najlepszych moich wyścigów w karierze - 3/75 open i 1 /13 w kategorii.

Nie że nas było tylko dwóch - trzeci nie przyszedł na dekorację :)



  • DST 82.80km
  • Czas 02:54
  • VAVG 28.55km/h
  • VMAX 61.90km/h
  • Temperatura 6.1°C
  • HRmax 168 ( 93%)
  • HRavg 145 ( 81%)
  • Kalorie 1939kcal
  • Podjazdy 400m
  • Sprzęt Nena
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na Osową

Niedziela, 12 marca 2017 · dodano: 12.03.2017 | Komentarze 3

Dzisiejszym celem była Osowa... w stronę Mosiny poszło sprawnie, bo z wiatrem, w zasadzie nie ma o czym mówić. Na Osowej jak to na górze każdy wjeżdżał swoim tempem, jednak nie dogadaliśmy się i całą ekipa po dwóch podjazdach zaczęła wracać, podczas gdy ja zrobiłem cztery. I zostałem sam. Na szczęście okazało, że szukał mnie Rafał M. i zaczęliśmy szaloną pogoń pod wiatr za resztą ekipy, sprawa była beznadziejna bo jechaliśmy pod wiatr, ale Rafał mocno próbował, jednak i on nie jest ze stali i w końcu musieliśmy zwolnić, co było o tyle dobre, że już też się podpierałem na uszach :). Ale od Mosiny do Kórnika próbowaliśmy dogonić, za Kórnikiem już odpuściliśmy i dalej jechaliśmy spokojnie, a ja się czułem jakby ktoś mi przywiązał do każdej nogi dziesięciolitrowe wiadro z wodą. W sumie wyszedł bardzo mocny trening. Dawno się tak nie ujechałem.


  • DST 44.70km
  • Czas 01:06
  • VAVG 40.64km/h
  • Sprzęt Lorella Mortirolo
  • Aktywność Jazda na rowerze

Poznań Bike Challenge

Niedziela, 11 września 2016 · dodano: 12.09.2016 | Komentarze 2

W sumie to nie miałem jechać, bo tłok, bo kraksy, bo spęd itd. Ale pojawiła się okazja - dzięki sponsorowi firmie Move On dostałem darmowy pakiet startowy, to czemu nie spróbować, najwyżej rower połamię i będę musiał kupić nowy ;). A wybrałem krótki dystans, bo ze względu na pracę jak już pisałem wcześniej jeżdżę głównie w weekendy i nie mam co liczyć na swoją wytrzymałość. Średnią zdeklarowałem na poziomie 40km/h i to starczyło na pierwszy sektor. W sektorze dość kameralnie - gdzieś ze 40 osób, część znam. Ogólnie wyglądają w większości na jeżdżących - to dobrze - na to liczyłem, że pojadą raczej rozsądni niż silni i obędzie się bez rybek czy nagłych hamowań. No nic - w sektorze ustawiam się z Marcinem Gromadzkim i znanym z widzenia kolegą spod swarzędzkiego krzesła. Jest trochę czasy do startu a ja czuję jak serce pompuje mi adrenalinę do żył. "Adenaline starts to flow... whiplash". No dobra jakieś odliczanie, trąbka na start, ruszamy, a ja jak dupa nie mogę wpiąć pedała... klnę jak szewc, nawet znalazłem filmik jak patrzę  w dół na nogę, mija może ze 2 sekundy i wszyscy zaczynają znikać.... fuck! fuck! wpinam się i petarda do przodu, po chwili lecę powyże 50 km/h i widzę że się zbliżam do grupki, nogi trochę palą, ale nie mogę puścić, cisnę... jestem, łapię koło... boże, żeby tylko nie poszła jakaś dzida, bo nie wytrzymam, ale nie, idzie szybko, ale spokojnie i tak przez rondo Rataje, most królowej Jadwigi, szybko ale równo, dojeżdżamy do krzyżówki z Półwiejską, a tu jakiś gość wyjeżdża półciężarówką. Lecą "panie" w peletonie, na szczęście staje... obok Izby Rzemieślniczej, gość ze Zgrupki Luboń krzyczy do kumpla "gaz, gaz" i zaczyna się pierwsza porządna dzida - z dziesięciu gości ucieka, ja jestem pierwszy w drugiej grupie, cisnę ale czuję że nie dam rady, drę się "k.... niech ktoś wyjdzie" wychodzą, spawamy, znów razem, ufff. Młyńska przelatuje bez emocji, potem skręt w Bydgoską - wąska - peleton się rozciąga - trzeba pilnować przodu. Dopiero na filmiku zobaczyłem jak tam było niebezpiecznie - przejście na łuku drogi niezabezpieczone, ludzie przechodzą jak chcą. Wyjeżdżamy na Nowe Zawady znowu jakieś próby, ale na nic, wszystko jest szybko kasowane, ale cała jazda jest typu spokojnie -gaz. Na zakręcie w Główną jakiś gość przede mną hamuje, tym razem ja rzucam "szanownymi" ale do kraksy daleko, wyjeżdżamy na prostą, przed lekką podgórką w Bogucinie spokój, na górce też, na prostej w kierunku Gniezna w ogóle się uspokaja jakoś. W pewnym momencie  sam wychodzę na czoło, myślę "jestem wirtualnym liderem, hehe" schodzę za mną tylko jeden gość, ale już idzie kolejna dzida. Na szczęście jest nas wielu więc mam czas chwycić koło. Przy skrzyżowaniu na Barcinek nawrotka - organizatorzy w panice przestawiają słupki, wracamy do Kobylnicy - lekko z górki, chłopaki tak się rozkulali że zaczyna mi brakować przełożeń, ale to tylko chwila, już Poznań, aaaa zaczynamy się mijać z grupami jadącymi za nami, wielu z nich nas pozdrawia,miłe to, ale kurcze nie mam czasu odkiwać. Dwóch ucieka ale odległość jest bezpieczna, łapiemy ich na Warszawskiej i tu się zaczynają czary, momentami zwalniamy poniżej 30, a ja myślę "jak tak będziemy się bujać to sektor B będzie miał lepszy czas niż my", mija na motocykl organizatora ktoś próbuje za nim się wyrwać ale na nic. Grupą wjeżdżamy na Browarną, grupą podjeżdżamy pod Dymka i grupą finiszujemy. Kilku z grupy jest z M4 - to wiem i tych pilnuję, jest gość w typie sprintera-amtora z Image Cycling Team, świszczy stożkami a ja trzymam mu koło, ale w pewnym momencie coś się zaplątał, ja myślę "pewnie teraz to on mi siedzi na kole", tempo rośnie, cisnę ile umiem, ale to mało, wjeżdżamy meta!!!
Uff jestem wysoko, ale jak to nie wiem, gość od pomiaru czasu nie pokwapi się powiedzieć co i jak. Pozostaje poczekać, ale wiem, że jest dobrze, w końcu okazuje się - jestem 17 open, 6 w kategorii, super zwłaszcza, że startowało 1700 osób. Ale mały, malutki niedosyt jest :). Ech, stanąć tak na podium na tak dużej imprezie to byłoby coś, ale i tak medal dla finishera ładny. Eeee tam powiem wam jestem mega mega zadowolony - kontrolowałem cały czas czub, nie zrobiłem większych błędów, a sprinterem nie jestem, więc osiągnąłem co się dało. Ale mimo wszystko wolę mniejsze wyścigi.

To chyba skręt w Młyńską

Z Asią przed startem - Asia debiutuje jako FogtBikes

A to filmik z Bydgoskiej - widać, że przejście zabezpieczone raczej marnie. Ja przemykam w 14 sek.





  • DST 113.60km
  • Czas 03:15
  • VAVG 34.95km/h
  • VMAX 56.30km/h
  • Temperatura 22.9°C
  • HRmax 167 ( 93%)
  • HRavg 147 ( 82%)
  • Kalorie 3201kcal
  • Podjazdy 662m
  • Sprzęt Lorella Mortirolo
  • Aktywność Jazda na rowerze

Seta na sto procent

Niedziela, 7 sierpnia 2016 · dodano: 07.08.2016 | Komentarze 2

Oj mocno dziś było, średnia tego nie pokazuje, bo kawałek spacerowaliśmy po peronie w Mosinie. Ale poza tym lipy nie było. Dawno tak nóg nie czułem jak dziś. Zaczęło się mocno bo z korzystnym wiatrem od Tulec, aż do Śremu, a potem pomimo zmiany wiatru na boczny wmordęwind nie było wcale słabiej. W Śremie przerwa na colę i jazda dalej na Mosinę, teraz już centralnie w pysk wiejącym wiatrem. W Mosinie trafiliśmy na remont przejazdu kolejowego i trezba był odbyć wspomniany spacerek, tudzież jazdę bo jakichś kamoldach. Z Mosiny było już blisko... a i jeszcze pouskutecznialiśmy kilka szarpnięć od Koninka do Tulec, a potem już tylko rozjazd.

Wzorowy wachlarz, fajnie widać że dość mocno wieje z prawej.

Spacerkiem po Mosinie



  • DST 86.30km
  • Czas 02:26
  • VAVG 35.47km/h
  • VMAX 56.50km/h
  • Temperatura 19.1°C
  • HRmax 169 ( 94%)
  • HRavg 153 ( 85%)
  • Kalorie 2431kcal
  • Podjazdy 438m
  • Sprzęt Lorella Mortirolo
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Fogtami

Sobota, 18 czerwca 2016 · dodano: 19.06.2016 | Komentarze 1

Było nas czterech ale najmocniej cisnął jeden, i to nie byłem ja :)
Weszło w nogę tak, że do teraz (piszę w niedzielę wieczór) czuję łydę.



  • DST 46.90km
  • Czas 01:15
  • VAVG 37.52km/h
  • VMAX 51.10km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • HRmax 170 ( 94%)
  • HRavg 153 ( 85%)
  • Kalorie 1360kcal
  • Podjazdy 184m
  • Sprzęt Lorella Mortirolo
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mówili...

Środa, 23 września 2015 · dodano: 24.09.2015 | Komentarze 0

Trenować będziemy jazdę na kole, mówili, już po ściganiu mówili... a wyszła jak zwykle naparzanka :).
Ale dobrze jest poczuć pieczenie w łydzie.



  • DST 40.50km
  • Czas 00:51
  • VAVG 47.65km/h
  • VMAX 54.60km/h
  • Temperatura 22.3°C
  • HRmax 172 ( 96%)
  • HRavg 164 ( 91%)
  • Kalorie 1522kcal
  • Podjazdy 118m
  • Sprzęt Lorella Mortirolo
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kolarski czwartek w środę - najszybsze 40km w życiu

Środa, 16 września 2015 · dodano: 16.09.2015 | Komentarze 8

Już rozgrzewka zapowiadała, że będzie szybko - słaby wiatr i ciepła a nie gorąca aura są zawsze dobre do ścigania.
Nasz eka spod znaku Fogt Bikes stawiła się w imponującej liczbie 13 osób. Ustaliliśmy co i jak i na start. Sam start słaby w moim wykonaniu - pedał się obrócił i chwilę trwało nim go wpiąłem, ale potem już tylko ostra jazda. Trochę nerwówki na zakrętach i po każdym ogień i naprzód, gdzieś na 3 okrążeniu zerkam na licznik - średnia 46,7 oooo jest nieźle. A nogi jakoś idą. Niestety popełniam kilka technicznych błędów wchodząc w zakręty na zbyt twardym przełożeniu i kiedy ktoś z przodu mnie zwolni muszę włożyć sporo energii w ponowne rozpędzenie roweru, w efekcie łapię lekkiego kryzysa gdzieś pod koniec 8 kółka, ale zbieram się w sobie i dociągam do zasadniczej grupy. Niestety na finiszowanie na 10 już nie mam sił i spokojnie dojeżdżam do mety. Ogólnie było super - tak szybko jeszcze nie jechałem tak długo, ale jednak lekki niedosyt zostaje, bo czuję, że mogło być ciut lepiej.

Namawiamy się

Przed startem




Eka na mecie



  • DST 56.40km
  • Czas 01:36
  • VAVG 35.25km/h
  • VMAX 51.10km/h
  • Temperatura 19.6°C
  • HRmax 172 ( 96%)
  • HRavg 148 ( 82%)
  • Kalorie 1625kcal
  • Podjazdy 339m
  • Sprzęt Lorella Mortirolo
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pooglądać wiadukty o zachodzie

Środa, 2 września 2015 · dodano: 02.09.2015 | Komentarze 0

Środowy tradycyjny ogień przed snem - start 18. Cel - zdążyć przed zachodem... i się trochę ujechać. Dzida zasadniczo od skrętu za Tulcami aż do tablicy Swarzędz. Na zdjęcia malowniczych kolarzy w świetle zachodzącego słońca zabrakło czasu... i aparatu :)
Szkoda że się to kończy - jeszcze tydzień dwa i będzie ciemno już przed 19, ech jesień idzie, ni ma na to rady.



  • DST 101.30km
  • Czas 03:07
  • VAVG 32.50km/h
  • VMAX 49.90km/h
  • Temperatura 22.9°C
  • HRmax 170 ( 94%)
  • HRavg 144 ( 80%)
  • Kalorie 2739kcal
  • Podjazdy 596m
  • Sprzęt Lorella Mortirolo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Stówka w towarzystwie

Niedziela, 30 sierpnia 2015 · dodano: 30.08.2015 | Komentarze 5

Jak nie ma wyścigu (albo się nie chce jechać) to trzeba machnąć jakiś dystans :). Po wczorajszym pociskaniu nie chciało mi się okrutnie jechać na ustawkę pod sklep Fogt Bikes bo wiedziałem, że będzie ciężko, a z drugiej strony wizja samotnego zamulania po szosie też mi się nie uśmiechała, no i poza tym co nie zabije to wzmocni, ruszyłem więc na spotkanie z przygodą o 8 rano. Rozgrzewka spokojnie - pierwsze 10 km ze średnią nieco powyżej 32, a potem już dzida za dzidą, w końcu po kolejnym zaciągu gdzieś w okolicy Waliszewa strzeliłem z koła. I tak sobie spokojnie jedziemy z kolegą, aż tu słyszymy lewa wolna - to zgrupka ze Starołęki z Dawidem w składzie. Szybko wskoczyliśmy w pociąg i podwieźliśmy się tak do Kiszkowa. Tempo tam było szybkie ale równe, więc trochę odpocząłem. A od Kiszkowa już znowu we dwóch goniliśmy naszą ucieczkę, która zwolniła na szczęście.Potem postój na kawę i loda u Grzeczki w Pobiedziajach. Za Pobiedziajami Wojtek Jałowski zainicjował kolejną dzidę - ja już nie miałem siły na żadne tam skokeny i spokojnym tempem dowiozłem się do Zalasewa po samochód. Fajny wyjazd, który naprawdę poczułem w nogach mocniej niż niejeden wyścig.

Jeden ze skoków choć tak naprawdę to ustawka pod foto

A tu grzecznie w peletonie
Po wszystkim z Asią pojechaliśmy do knajpy 7 drzew w Biskupicach, gdzie nie tylko dobrze dają jeść (ja uraczyłem się pstrągiem z grilla z pyrami z gzikiem) ale i dobrze pić - uraczyłem się tam czymś takim:

Po wszystkim zrobiło mi się błogo i kiedy pojechaliśmy nad jezioro Brzostek wyglądałem już tak