Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi z3waza ze starożytniego miasteczka Pobiedziska. Mam przejechane 74680.40 kilometrów w tym 20878.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.70 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy z3waza.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2014

Dystans całkowity:1376.00 km (w terenie 340.00 km; 24.71%)
Czas w ruchu:52:11
Średnia prędkość:26.37 km/h
Maksymalna prędkość:74.05 km/h
Suma podjazdów:6396 m
Maks. tętno maksymalne:174 (97 %)
Maks. tętno średnie:159 (88 %)
Suma kalorii:18772 kcal
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:52.92 km i 2h 00m
Więcej statystyk
  • DST 170.00km
  • Teren 120.00km
  • Czas 06:56
  • VAVG 24.52km/h
  • VMAX 47.60km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 125 ( 69%)
  • HRavg 159 ( 88%)
  • Kalorie 4000kcal
  • Podjazdy 420m
  • Sprzęt Janek z Czarnolasu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Bardzo mokra przygoda

Niedziela, 31 sierpnia 2014 · dodano: 01.09.2014 | Komentarze 2

To było inspiracją do tytułu:

A zgadnijcie co mi wyskoczyło w Google'u jak zacząłem pisać "Bardzo mokra..." hehehe
W każdym razie niedzielna przygoda była rzeczywiście mokra w sensie jak najbardziej oczywistym i pozbawionym podtekstów.
O czym świadczy tych kilka zdjęć, na które się nie załapałem





No w każdym razie ową przygodą było objechanie poznańskiego ringu wraz z FTI i RedFitness. Ring został objechany w całkiem niezłym czasie około 7 godzin netto, a wraz z postojami na zupkę, kawę i inne takie tam zajęło to 9 godzin.  Atmosfera fantastyczna, warunki atmosferyczne nieco gorsze (co było już widać). Trasy całej nie zapisałem bo padła mi komóra, ale Seba zapisał jakby kto chciał zobaczyć. Pulsak też wariował więc zapisał tylko cześć moich wyczynów rowerowych... no w każdym razie wyszło że nie było jakoś super intensywnie.
A na koniec się porozciągaliśmy (no Seba w każdym razie próbował)

I prawie wszyscy byli zadowoleni





  • DST 76.00km
  • Czas 02:51
  • VAVG 26.67km/h
  • VMAX 57.40km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • HRmax 163 ( 91%)
  • HRavg 129 ( 72%)
  • Kalorie 1142kcal
  • Podjazdy 141m
  • Sprzęt Lorella Mortirolo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Na luzie

Sobota, 30 sierpnia 2014 · dodano: 30.08.2014 | Komentarze 0

Z Kanią co miął kontuzję i nie jeździł.... a więc w głębokim tlenie.
Trasa do Zalasewa i z powrotem. Ale nie najkrótszą drogę. Bo najkrótsze drogi to są z pracy do domu, a nie na rowerze :)



  • DST 26.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 01:15
  • VAVG 20.80km/h
  • VMAX 47.50km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Podjazdy 200m
  • Sprzęt Janek z Czarnolasu
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po PK Promno

Piątek, 29 sierpnia 2014 · dodano: 29.08.2014 | Komentarze 0

Oj dziś się noga coś nie chciała rozkręcić...
Przetestowałem czy po ciemku można jeździć na gestapowskiej lampce wielkiej mocy, a właściwie to wynalazku chińskiej myśli technicznej pod tytułem Solar Storm - można.



  • DST 32.00km
  • Czas 00:59
  • VAVG 32.54km/h
  • VMAX 46.31km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Sprzęt Lorella Mortirolo
  • Aktywność Jazda na rowerze

S5

Czwartek, 28 sierpnia 2014 · dodano: 28.08.2014 | Komentarze 0

Jazda po standardzie jak jest mało czasu a ciemność ogarnia...
Cel - w miarę równe przejechanie pętli wzdłuż S5. Wykonanie - może być. Średnia na odcinku 35, czas 25:21. KOM 35,7 i 24:55. Jakbym wiedział że brakuje mi tylko 26 sekund to bym parę razy nie odpuścił....




Kategoria Po asfaldzie


  • DST 67.00km
  • Czas 02:06
  • VAVG 31.90km/h
  • VMAX 49.75km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt Lorella Mortirolo
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zalasewo

Środa, 27 sierpnia 2014 · dodano: 27.08.2014 | Komentarze 2

Coraz trudniej wyjść po południu w tygodniu na rower. Niestety dni już są bardzo krótkie... ale będzie jeszcze gorzej. Dziś trafiłą się okazja pojeździć w grupce. U Fogta stawili się min. Wojtek Jałowski, Artur Kaczmarek, Tomek Wołyński (tradycyjnie na góralu) oraz Lidka i jeszcze 2 osoby. Noga po 2-dniowej przerwie dzisiaj podawała całkiem zacnie. Po dojechaniu do Środy, ruszyliśmy we czterech pojedynczym na w miarę krótkich zmianach i od razy tempo poszło w górę. Dzięki temu w Kostrzynie byliśmy jak jeszcze było jasno, co nam umożliwiło przejazd przez Górę i Sarbinowo. Na górkach na trasie Kostrzyn-Pobiedziska parę akcji typu premia górska. No i koniec już po ciemku. Przez to kilka kaemów mi urwało bo jak włączam lampkę to fala fotonów zakłóca mi pracę licznika :).


  • DST 64.72km
  • Teren 59.00km
  • Czas 02:46
  • VAVG 23.39km/h
  • VMAX 48.60km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • HRmax 169 ( 94%)
  • HRavg 155 ( 86%)
  • Kalorie 2159kcal
  • Podjazdy 700m
  • Sprzęt Janek z Czarnolasu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Wałcz - Gogol

Niedziela, 24 sierpnia 2014 · dodano: 24.08.2014 | Komentarze 7

Okazało się że w Gogolu mam szansę na pierwszą "szóstkę". Sytuacja przed Wałczem wyglądała tak:


Wynikało z tego że na 5. raczej nie mam szans - ten ze Świnoujścia regularnie punktuje wyżej ode mnie, natomiast Piotr Dukarski traci do mnie 66 punktów, a jeździ mniej więcej na moim poziomie, więc jest czego bronić :). Czyli w sumie nie pojechałem po pietruszkę a po szansę otrzymania wykonanej z pleksi plakietki z moim zdjęciem za "osiągnięcia" roku 2014.
No to pojechałem.
Na miejscu zebrała się niewielka grupka Goggli, którzy ostatnio przeżywają jakiś kryzys wyścigowy, ale choć mała to wesoła... i ruchliwa.

No i przyjechał nasz wierny kibic - Jurek :)
Po krótkiej rozgrzewce czas na ustawienie się w sektorach. Tam spotykam Tomka Adryana, więc czas płynie szybko na rozmowach o tym o czym zwykle rozmawiają osoby pierdolnięte na punkcie roweru. Start, ruszam dość szybko, albo koledzy Josip i JP ruszają wolno - w każdym razie widzę ich przez cały odcinek asfaltowy dość blisko, do JP nawet się zbliżam, a potem ścieżka się zwięża i zaczyna się teren i jakoś mi nikną z oczu. Jadę swoje - takie jest moje założenie. Nawet zabrałem dziś pulsometr, pierwszy raz w tym sezonie na wyścig MTB. Ale jedzie mi się średnio, nie mogę się jakoś wkręcić na odpowiednie obroty. A może po prostu zwyczajnie na moim tegorocznym poziomie... nie wiem ale jadę.

Po prostu jadę (Foto by Jurek)
Na pierwszym poważniejszym podjeździe (niezbyt ostrym ale długim) łapie mnie Mateusz Wasielewski, łapię jego koło (oprócz tego, że łapię kryzys) i za jego pomocą wjeżdżam na szczyt. Jak dojeżdżamy do asfaltu daje mi znak żeby go wyprzedził więc jadę z górki, wpadamy na kolejny tym razem już stromy podjazd. Blokuję amora, zrzucam płytę na środek i jadę. W pewnym momencie Mateusz schodzi i mnie blokuje, aja na środkowej tarczy mam za duży opór żeby przyspieszyć i też zsiadam i robię to czego szczerze nienawidzę - czyli pcham pod górkę, i tak samo moje tętno skacze, a oddech robi się jak 80 staruszka po seksie z 18-latką (tak sobie przynajmniej wyobrażam), na tym pchaniu sporo tracę i po chwili słyszę za sobą "Marcin? To ja Dawid". No cóż mam na plecach Dave'a a po chwili już przed sobą :(. Za to po parunastu metrach niespodzianka - Josip - tradycyjnie walczy z oponą i zawartym w niej mleczkiem. Pyta mnie czy mam nabój CO2 - mam - zatrzymuję się i mu rzucam. W miedzyczasie dochodzi mnie  Zbychu - no nie jest dobrze. Po spotkaniu z Josipem i jego oponą dojeżdżam do fajnego zjazdu po którym jest fajny, sztywny podjazd. Co z tego skoro łańcuch ni cholery nie chce spaść z blata. Więc znów butjuję. Zatrzymuję się nawet zobaczyć o co chodzi z tym blatem. Ale nie dochodzę do żadnych wniosków. Tam dochodzi mnie Jacek Głowacki. No teraz to już jest fatalnie! Ale utrzymuję się za nim a potem go wyprzedzam. Zaczyna się sekcja asfaltowa więc mam czas pomyśleć o co lota z tą przerzutką - po prostu obejma manetki blokady amora, która działa mi jak manyż czyli ciężko, przesynęła się pod wpływem gwałtownej siły jaką wywarłem na nią przy pierwszym sztywnym wjeździe i zablokowała mi cyngiel manetki przedniej przerzutki. Próby przesynięcia jej podczas jazdy kończą się niemal lądowaniem w rowie. Więc chcąc nie chcąc zatrzymuję się poprawić to pieprzone ustrojstwo.  Znowu mnie wyprzedza Jacek. Gonię go i dochodzę jego grupkę. Dzięki temu dłuuuuuuuga prosta przez las mija mi szybko bo w peletonie. Gdzieś na mini bufecie spotykamy Staszka Walkowiaka który coś się snuje, a jeszcze się mnie pyta "co ty robisz?", ja mu na to "Co TY tu robisz".
Po wyścigu  Stasiu mi powiedział że jak zerwie go pierwsza grupa to traci motywację do ścigania.
No w każdym razie Stasiu podciąga nas pod górkę asfaltową kończącą pierwszą rundę. Robi to tak skutecznie że Jacek Głowacki zostaje gdzieś zerwany z tyłu. Na początku drugiego kółka łapię Mateusza Wasielewskiego, co poprawia mi humor, ba znaczy że się jednak rozkręciłem. A potem łapię grupkę  Zbycha. Na podjeździe koło wycinki idzie mi nadspodziewanie dobrze. Znów zjazd asfaltem i ten długi sztywny podjazd. Tym razem przednia przerzutka działa, wrzucam młynek i odjeżdżam Zbychowi i reszcie. Po krótkim czasie dochodzi mnie Josip - zajęło mu dokładnie jedno kółko dogonienie mnie. Ale po chwili znów staje dopompowywać. Zjazd, podjazd i znowu długa prosta - tym razem jadę sam, ale mam świadomość, że za mną jest grupka ze Zbychem i że na tej dłuuugiej prostej mnie widzą i że jest ich kilku i że trudno będzie im uciec. I faktycznie łapią mnie przed asfaltem. Postanawiam to wykorzystać. Schodzę sobie na drugie miejsce i jadę spokojnie za gościem ze Szczecina, który pięknie mnie ciągnie pod górę i pod wiatr. Zbychu też niezły cwaniak :) nie wychyla się jedzie sobie cichutko z tyłu. Tylko gość na Wilierze, podpala się i zamiast łapać koło jedzie z boku tworząc mi dodatkowy parawan przed wiatrem. Tętno spada do 140, luz hehe. Kończymy drugie kółko i zaczyna się 8-kilometrowy powrót. Najpierw jest zjazd po bruku - tu trochę odchodzę reszcie grupki w nadziei złapania jakiegoś szybszego koła. Niestety po drodze mijam tylko miniowców, którzy mają swój krzyż i też go niosą do mety :). W końcu grupka ze Zbychem znów mnie łapie. Zostały 3 km. Do przodu wychodzi podpalony Wilier. Niech się podmęczy :). Ładnie wjeżdża po piasztysty pagórek tuż przed metą. Ale czuć że noga mu mięknie. Na asfalcie zaczynają się szachy. Zwalniamy dosyć ale i tak łykamy jakiegoś gościa z Mega co jechał sam i się ujechał. Ostatni zakręt i ostatnia prosta. Z koła wychodzi gość ze Szczecina, ja za nim. Wilier biedny zostaje.  I hajda do mety, ja nieomal się wywalam na ostatnim skręcie przed metą ale jakoś udaje się nie walnąć bokiem o krawężnik, choć kosztuje mnie to przegraną ze Szczecinem. Ale wjeżdżam na metę jako 2. z Goggli. Dość niespodziewanie trzeba przyznać. W całym wyścigu tracę 15,25 pkta do 7. zawodnika w generalce. Zostało jeszcze 50,59, powinno wystarczyć, ale i w Łopuchowie będzie się o co ścigać. 
Ogólnie jestem zadowolony - był to wyścig z serii padłeś - powstań. A poza tym na after party spędziłem miło czas ze znajomymi, no i wygrałem plecak w tomboli. Josip tym razem nic nie wygrał, choć go nie było :).
Trasa:

Kategoria Maraton/XC/CX


  • DST 4.28km
  • Czas 00:12
  • VAVG 21.40km/h
  • Sprzęt Janek z Czarnolasu
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozgrzewka przed Wałczem

Niedziela, 24 sierpnia 2014 · dodano: 24.08.2014 | Komentarze 0



  • DST 32.00km
  • Czas 00:58
  • VAVG 33.10km/h
  • VMAX 51.09km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • HRmax 168 ( 93%)
  • HRavg 145 ( 81%)
  • Kalorie 708kcal
  • Podjazdy 32m
  • Sprzęt Lorella Mortirolo
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wierzyce-Chwałkówko przedstartowo

Sobota, 23 sierpnia 2014 · dodano: 23.08.2014 | Komentarze 0

Miało być wino kobiety i śpiew - czyli jednodniowa wycieczka w góry, ale moi partnerzy (jak to się teraz mówi na politycznych salonach) albo się pochorowali albo poobijali. Zostało mi więc standardowe przygotowanie się do wyścigu w Wałczu. Ogólnie 5 mocniejszych depnięć i luźny powrót do domu. Choć trzeba przyznać że dość szybki bo wiatr dziś wiał jakoś tak że od Wierzyc do Pobiedzisk leciałem sobie na luziku z prędkością 36 km/h.



  • DST 40.00km
  • Czas 01:22
  • VAVG 29.27km/h
  • VMAX 50.90km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Podjazdy 217m
  • Sprzęt Lorella Mortirolo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Atak na KOMy z Rodmanem

Piątek, 22 sierpnia 2014 · dodano: 22.08.2014 | Komentarze 1

To znaczy Rodman atakował, a ja za nim jechałem. Na pierwszy ogień poszedł podjazd od dolinki w PK Promno w kierunku na Kapalicę. Niedawno go wyznaczyłem i byłem nawet chwilowym KOM (King of the Mountain), w sumie ta trasa bardziej się nadaje na górala albo przełajówkę niż na szosę. Rekord nie był wyśrubowany więc padł łatwym łupem naszego powiatowego "Rekina" :). Potem pojechaliśmy na Kostrzyn. Na podjeździe Promno II poczułem, że mam zabetonowaną jednak nogę - nie byłem w stanie utrzymać 30km/h do końca podjazdu. Potem już luzik raczej i odprowadziłem Rodmana do Siekierek. O jeszcze na powrocie podjechałem do końca podjazd Promno III - może nie jakoś dramatycznie szybko ale za to równo. I tyle...



  • DST 44.00km
  • Czas 01:20
  • VAVG 33.00km/h
  • VMAX 45.35km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Podjazdy 117m
  • Sprzęt Lorella Mortirolo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Tor Poznań na mokro

Czwartek, 21 sierpnia 2014 · dodano: 21.08.2014 | Komentarze 3

Dzisiaj po dłuższej przerwie wybraliśmy się na Tor Poznań. Niestety na godzinę przed wyścigiem zaczęło lać, a temperatura zrobiła się bardziej październikowa niż sierpniowa. Pierwsza próba ruszenia na rozgrzewkę była nieudana - zaraz za pierwszym zakrętem złapał mnie konkretny deszcz. Druga próba udana - woda lała się tylko od spodu. Na jednym z ostrych zakrętów omal nie zaliczyłem gleby - tylne koło zaczęło uciekać. Na szczęście było to tylne koło, ale nastawiło mnie psychicznie na raczej ostrożną jazdę. WIęc kiedy wystartowaliśmy ruszyłem spokojnie nie próbując nawet jechać w grupie, ale już na pierwszym okrążeniu uformowała się grupa z 6 osób z którymi dojechałem do mety. Grupa fajnie współpracowała i tak się treningowo dokulałem do mety. Ogólnie jestem zadowolony bo pomimo jazdy jak powiedziałem raczej treningowej średnia wyszła w okolicy 37km/h, a ja dotarłem do mety raczej niezmęczony i to mimo, że dawałem długie zmiany.