Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi z3waza ze starożytniego miasteczka Pobiedziska. Mam przejechane 74680.40 kilometrów w tym 20878.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.70 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy z3waza.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2013

Dystans całkowity:1110.00 km (w terenie 175.00 km; 15.77%)
Czas w ruchu:44:47
Średnia prędkość:24.79 km/h
Maksymalna prędkość:65.54 km/h
Suma podjazdów:1481 m
Maks. tętno maksymalne:175 (97 %)
Maks. tętno średnie:161 (89 %)
Suma kalorii:26011 kcal
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:39.64 km i 1h 35m
Więcej statystyk
  • DST 14.00km
  • Teren 14.00km
  • Czas 00:53
  • VAVG 15.85km/h
  • VMAX 38.80km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 149 ( 83%)
  • HRavg 122 ( 68%)
  • Kalorie 504kcal
  • Podjazdy 75m
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dębiniec przedstartowo

Wtorek, 30 kwietnia 2013 · dodano: 30.04.2013 | Komentarze 1

Takie tam lekkie przepalenie przedstartowe. Kilka krótkich podjazdów i sprintów, poza tym nieco techniki korzonkowej i spacer po lesie... przyjemnie, ale czuję że się jeszcze nie zregenerowałem - noga nie chciała wejść na odpowiednią kadencję i każdy podjazd czułem w łydach. Nie ma letko :)

  • DST 23.00km
  • Czas 00:53
  • VAVG 26.04km/h
  • VMAX 31.57km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 143 ( 79%)
  • HRavg 128 ( 71%)
  • Kalorie 495kcal
  • Sprzęt Helga
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozjazd do granic powiatu

Poniedziałek, 29 kwietnia 2013 · dodano: 29.04.2013 | Komentarze 4

Pomaratonowy rozjazd - nogi jednak trochę czuję ale się z lekka rozjechały. Jutro już przygotowanie przedmaratonowe i start. No zobaczymy jak będzie... idę rozpisywać taktykę :D

  • DST 67.00km
  • Teren 65.00km
  • Czas 02:57
  • VAVG 22.71km/h
  • VMAX 43.20km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • HRmax 175 ( 97%)
  • HRavg 161 ( 89%)
  • Kalorie 2452kcal
  • Podjazdy 520m
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Olejnica - maraton nr 1 w tym roku

Niedziela, 28 kwietnia 2013 · dodano: 28.04.2013 | Komentarze 8

Pierwszy start w tym roku - byłem pełen obaw w którym miejscu jestem i się przekonałem. Ale do rzeczy.
Na miejsce dojechałem z Rodmanem w międzyczasie wyprzedzając Jarka z JP, formalności zapisowe załatwiamy szybko i bez problemów i ruszamy na rozgrzewkę objechać kawałek trasy - po nocnym i porannym deszczu jest mokro ale za to dość twardo i niepiaszczyście.Po powrocie spotykamy kolegów z teamu - czyli Kłosia, Marca, Zbycha i Maksa. W pewnym momencie łapię Kłosia z Drogbasem i jadę z nimi na kolejną tym razem asfaltową rozgrzewkę.
Pojawia się i Josip, który gdzieś zaginął w akcji ale się na szczęście odnalazł.
Przed startem spotykam chyba pół rowerowego Poznania i okolic - są i Pyrcyki i Ryby i niezrzeszeni znajomi. Do sektorów.
Staję obok Marca tuż za nami nieco spóźniony Josip. No i ruszam na pierwszy maraton tego roku.
Pierwsze kilometry - euforia!
Noga podaje idzie pięknie, Marek zamarudził że miało być lżej ale ja widzę Josipa. Chwytam jego koło i nie puszczam. Wjazdy wchodzą jak masło. Krajobraz zmienia się szybko las, singiel, błotko wpadamy na pole z piaszczystą drogą. Josip nie klei do żadnej z mijanych grupek tylko tnie wszystkich jak leci, ale w pewny momencie coś zwalnia na podjeździe - myślę sobie dospawamy do najbliższej grupki i odpoczniemy. Wołam do Josipa - dawaj dogonimy ich - dochodzę grupę - Josipa nie ma - a ja jak Josip ich mijam. Ale wkrótce Josip mnie dochodzi i znowu leci z przodu tym swoim tempem nieco nierównym ale diabelnie skuteczny. Myślę sobie może wreszcie spuchnie ale nie...
w końcu wpadamy na bardziej techniczny odcinek z piaskiem - i tu moja oponka tylna nie bardzo daje radę - pierwszy raz od dłuższego czasu dotykam stopą podłoża a Josip jedzie dalej. Potem jest piaszczysty podjazd - Josip odjeżdża i pozamiatane. Czyli jednak nie on spuchł a ja....
Ogólnie za ostro pocisnąłem za Josipem - łapię się jeszcze w kilka atrakcyjnych pociągów, ale koniec końców każdy z nich mi odjeżdża. Na rozjeździe Mega/Mini poważnie zastanawiam się czy warto jechać dalej bo plecy mnie bolą, noga jest wyraźnie zakwaszona i wiem że drugie kółko to będzie droga przez mękę.
Ale honor mi nie pozwala - i na rozjeździe skręcam twardo w prawo - na mega. Coś jeszcze z kilometr biję się z myślami - a może zawrócić - ale wiem to tylko moja słabość - a słabość jest słaba :)
No i zaczynam drugie kółko - jest coraz gorzej - że jestem w kryzysie widać po tym że wszyscy dosłownie wszyscy mnie wyprzedzają...
Koniec końców dojeżdża mnie Marc - nie mam siły utrzymać mu koła. I jadę dalej swoje.
Myślę o tych co za mną - Maks, Zbychu, przebijający się z czarnej dupy JP z Drogbasem - przynajmniej jest przed kim uciekać :)
W pewnym momencie mijam gościa o którym wspomniał JP - oryginał w dziwnym kasku i na jeszcze dziwniejszym rowerze - kibicuje mi i jeszcze komuś na podjeździe.
Jadę dalej odliczając kilometry.
Byle do 45 - żel
do 50
do 60
do rozjazdu
pod koniec mijam jakiegoś jeszcze większego zgona ode mnie i wpadam na metę.
Wnioski:
1. Oczekiwałem więcej od siebie
2. Przyjąłem złą taktykę
3. Podjazdy wchodzą nieźle
4. Może być tylko lepiej

Na mecie jak to na mecie makaron i pogadanie z koleżankami i kolegami. W samochód i do chaty - za trzy dni kolejny maraton - tym razem ponad 100 w terenie - będzie jeszcze ciężej. I dam radę - bo jestem taugh man :)
Buziak dla wszystkich © Z3Waza


  • DST 16.00km
  • Teren 8.00km
  • Czas 00:48
  • VAVG 20.00km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Olejnica - rozgrzewki, dojazdy rozjazdy

Niedziela, 28 kwietnia 2013 · dodano: 28.04.2013 | Komentarze 2



  • DST 33.00km
  • Teren 32.00km
  • Czas 01:42
  • VAVG 19.41km/h
  • VMAX 52.60km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • HRmax 158 ( 88%)
  • HRavg 135 ( 75%)
  • Kalorie 1098kcal
  • Podjazdy 115m
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nastrojowe przepalenie

Sobota, 27 kwietnia 2013 · dodano: 27.04.2013 | Komentarze 2

Rozruch poranny-przedwyścigowy. Dzisiaj pojechałem na jeziorka w okolice Jezierc, poczuć lepiej górala na singielku, poza tym kilka krótkich sprintów i siłowych krótkich podjazdów. Tytułowa nastrojowość wzięła się z kontaktu z przyrodą - pochmurno, chłodno ale przyjemnie - cisza - nikt nie próbuje Cię zabić, co najwyżej można wpaść do jeziora hehe...

  • DST 16.00km
  • Teren 15.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 16.00km/h
  • VMAX 50.60km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • HRmax 160 ( 89%)
  • HRavg 118 ( 65%)
  • Kalorie 487kcal
  • Podjazdy 105m
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Aktywna kompensacja

Piątek, 26 kwietnia 2013 · dodano: 26.04.2013 | Komentarze 1

po PK Promno z żoną. Dawno mnie tu nie było - dokładnie od 12 stycznia. Przejazd po standardowych atrakcjach - hopki, wąwóz i powrót w kierunki jeziora Dobre z małą ścianką - coby Asia sobie poćwiczyła
Kategoria Zez ślubnom


  • DST 54.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 27.00km/h
  • VMAX 62.19km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 171 ( 95%)
  • HRavg 131 ( 73%)
  • Kalorie 1172kcal
  • Sprzęt Helga
  • Aktywność Jazda na rowerze

Siła

Czwartek, 25 kwietnia 2013 · dodano: 25.04.2013 | Komentarze 4

Siła na Osowej - nic nadzwyczajnego. Zapierdzielanie na młynku pod górkę, przeziębienie chyba mija, bo podjazdy wchodziły każdy lepiej.
Kategoria FTI, Po asfaldzie


  • DST 38.00km
  • Czas 01:25
  • VAVG 26.82km/h
  • VMAX 44.01km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRmax 157 ( 87%)
  • HRavg 128 ( 71%)
  • Kalorie 773kcal
  • Sprzęt Helga
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozjazd

Środa, 24 kwietnia 2013 · dodano: 24.04.2013 | Komentarze 2

Absolutnie bez napinki z Poznania do domu... to znaczy bez napinki jak już dojechałem za Antoninek. Bo przejazd przez Maltę zawsze dostarcza emocjonalnych rozkoszy.
Za to dodam panią która dowodzi, że do grania agresywnej muzyki nie jest potrzebna zwierzęca siła, ale precyzja i doskonała technika. Czego sobie i wszystkim życzę.


  • DST 21.00km
  • Czas 01:14
  • VAVG 17.03km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Okolice Malty

Wtorek, 23 kwietnia 2013 · dodano: 23.04.2013 | Komentarze 0

Interwały w okolicach Malty. Przeziębienie które mnie łapało już w niedzielę osiągnęło swoje apogeum (przynajmniej mam taką nadzieję). W związku z tym prezentowałem dziś totalną nędzę - każdy podjazd kończył się wrażeniem wyskakującego serducha i w ogóle dupa. Ale będzie lepiej, a jak nie będzie lepiej to będzie gorzej :).
Dane z oka i z polara Błażeja (to kilometry), bo zapomniałem zabrać dziś wszelkie gadżety elektroniczne. W ogóle jakiś rozbity byłem.

  • DST 81.00km
  • Czas 02:58
  • VAVG 27.30km/h
  • VMAX 42.57km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 175 ( 97%)
  • HRavg 138 ( 77%)
  • Kalorie 1955kcal
  • Sprzęt Helga
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tryumf wólki

Niedziela, 21 kwietnia 2013 · dodano: 21.04.2013 | Komentarze 2

Dziś zostałem członkiem obsługi oraz bejbisiterem swoich własnych dzieci, a to z powodu że odbył się Maraton z cyklu BikeCrossMaraton organizowany przez W. Gogolewskiego w którym udział wzięła moja żona Joanna.
Dojechaliśmy sobie na miejsce ze spokojem tym bardziej że wszystkie formalności były już załatwione dzień wcześnie przez sąsiada naszego Macieja, który załatwiał hurtowo cały team Ryby już dzień wcześniej. Z reprezentacji Pobiedzisk stawił się również doktor Marcin, przybył również mój team w niemal pełnym składzie - zabrakło tylko Zbycha któremu ponoć nie dosłali niebieskiego łańcucha oraz Przemo który miał chyba zbyt licznych sponsorów i mu nawalili ;)
Jak skończyły się przedstartowe pogaduchy to zaczęło się to co zwykle czyli wyścig. Z ciekawostek to redaktor Kurek został zgarnięty przez policję.
Kurka zwinęła policja © Z3Waza

A ja pojechałem autem na punkt widokowy porobić fotki. Okazało się że punkt jest zaraz po starcie więc jak dojechałem to zobaczyłem ogon mini który metodą alpejską zdobywał ten wyniosły szczyt. A u podnóża męczył się jakiś gość, który zerwawszy łańcuch usiłował go powtórnie zakuć - a że robił to po raz pierwszy w życiu to mu cosik nie szło, obudził się więc we mnie samrytanin i wziąłem się za robótki ręczne.
Potem wróciłem do willi natura
Villa Natura © Z3Waza

i zająłem się tym co tygrysy lubią najbardziej czyli spożyciem piwa Fortuna
Imperatrix Fortuna Mundi © Z3Waza

A żeby nie było że taki samolubny jestem to dzieci moje zajęły się w tym samym czasie spożywaniem lodów rożków. Potem poszliśmy porzucać kaczki w pobliskim jeziorku, omówiliśmy proces powstawania skał łupkowych, a potem to już dojechało mini na metę. Przyjąłem więc tym razem rolę fotografa i zrobiłem kilka zdjęć, znajdujących się pod niniejszym linkiem.
Jak już wszyscy dojechali to sobie pogadalim.
A jak wszyscy się przebrali w ciuchy cywilne i odłożyli swoje bolidy MTB, to ja na odwrót - ubrałem się w teamowe lumpki i wziąłem swoją szosową Helgę w obroty. I tak w parze udaliśmy się w drogę powrotną z Dolska do Pobiedzisk. Już po wyjeździe jasnym się stało że do naszej pary dołączył ten natręt wiatr, który wiać postanowił wyłącznie z boku lub z przodu - nigdy w plecy. No cóż z wiatrem walczyć nie sposób, trza jechać. Pojechałem więc drogą przez Mełpin na Śrem - na tej trasie wiatr był choć trochę z tendencją do wiania bok-tył. Zbliżając się do Śremu zastanawiałem się nad tym jakąż wielką przyjemność będę czerpał z poginania pod wiatr jadąc na Zaniemyśl, i nie udało mi się odnaleźć żadnej. Postanowiłem więc że zrobię kolegę wiatra w konia i skręciłem w Zbrudzewie na drogę do Rogalina. Tu rzeczywiście było lepiej. Minąłem tolkienowskie miejscowości Orkowo i Trzykolne Młyny (obie kojarzą mi się jakoś z Władcą Pierścieni) i w Trzykolnych Młynach skręciłem na Kórnik - tu mi wiaterek sprzedał liścia w dziób, jakby chciał powiedzieć - mam cię gagatku. I tak sobie jechałem ja, Helga, i wmordęwind. W Kórniku zacząłem myśleć co dalej - dojechać do Kostrzyna i dokręcić wzdłuż S5 do Wagowa - oznaczało to kolejne 40 kaemów z wiatrem w ryło. Zatem okazałem słąbość i skręciłęm w Kleszczewie na Gortatowo aby choć chwilę cieszyć się z jazdy 35km/h z tętnem 130. Później już norma wiatr przeszkadzający, wiatr upierdliwy i miejscowości Siekierki, Paczkowo, Sarbinowo, Góra... W Sarbinowie moje kalkulacje wykazały że dojadę do domu z przebiegiem nie przekraczającym 80 km postanowiłem więc że zrobię wielki zryw i pojadę sobie na pobiedziski Rynek zrobię tam mały lans i wrócę do domu. I to był właśnie ten tryumf wólki bo wolą tego nazwać nie można.
Po doświadczeniach dnia dzisiejszego doszedłem do jakże genialnego wniosku że szosa w pojedynkę jest męcząca i nudna jak flaki z olejem - zwłaszcza pod wiatr, zwłaszcza jak się ma katar, zwłaszcza jak się nie chce. Za to za tydzień mój tegoroczny debiut w maratonach i zobaczymy z czego się będę wówczas tłumaczył - tak więc trenować trzeba.
Ps.
Znajomych spotkanych w Dolsku nie wymieniam bo jeszcze kogoś zapomnę ale było miło was wszystkich spotkać i poczuć że sezon naprawdę się zaczął.