Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi z3waza ze starożytniego miasteczka Pobiedziska. Mam przejechane 74680.40 kilometrów w tym 20878.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.70 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy z3waza.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2012

Dystans całkowity:1406.00 km (w terenie 590.00 km; 41.96%)
Czas w ruchu:59:09
Średnia prędkość:23.01 km/h
Maksymalna prędkość:65.40 km/h
Suma podjazdów:4769 m
Maks. tętno maksymalne:174 (97 %)
Maks. tętno średnie:154 (86 %)
Suma kalorii:3203 kcal
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:50.21 km i 2h 21m
Więcej statystyk
  • DST 26.00km
  • Czas 00:56
  • VAVG 27.86km/h
  • VMAX 46.00km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • Sprzęt Helga
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na nockę z sąsiadem...

Niedziela, 30 września 2012 · dodano: 30.09.2012 | Komentarze 0

...czyli rozjazd pomaratonowy.
O 21 ruszyliśmy z Maciejem na krótki rozjeździk. Noga podawała całkiem całkiem póki było płasko. Podjazdy szły dzisiaj bardzo ciężko. Pod domem okazało się że sąsiad zgubił małą czerwoną lampkę. Ruszyliśmy więc (autem) w poszukiwaniu zguby... i odnieśliśmy sukces :D
Kategoria Zez wiaruchnom


  • DST 74.65km
  • Teren 60.00km
  • Czas 05:19
  • VAVG 14.04km/h
  • VMAX 65.40km/h
  • Podjazdy 2324m
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Koniec sezonu u Golony... Istebna

Sobota, 29 września 2012 · dodano: 30.09.2012 | Komentarze 13

Strasznie mnie kusiło żeby w tym roku pojechać jeszcze w góry. I po małych problemach się udało - pojechaliśmy z sąsiadem w piątek wieczorem do hacjendy w której moi teamowi koledzy Jacek i Jarek od tygodnia siedzieli i intensywnie trenowali wielobój ;)
Do hacjendy dotarliśmy po małych poszukiwaniach na miejscu krótka gadka i piwko na dobranoc. Poranek obudził nas pięknym słońcem i bajkowymi widokami zza okien.
Widok z okna w Istebnej © Z3Waza


Kolejny piękny widoczek © Z3Waza


Pięknych widoków nigdy za mało © Z3Waza


I jezcze jeden... nie mogłem się powstrzymać © Z3Waza


Po śniadanku sesja foto i lecimy z górki na start, a górka jest konkretna - puszczasz klamki i 50km/h robi się błyskawicznie.
Eka przed startem © Z3Waza

Na dole spora kolejka - robi się lekko nerwowo - ale udaje się zapłacić haracz za przyjemność ugnojenia się na trasie MTB Marathonu.
I stajemy w sektorze.
Start jak to na Giga bywa - spokojna rozkrętka bez napierania. Ja zresztą jadę z założeniem - nic na siłę - dzisiaj jadę "turystycznie". Oczywiście to jest "turystyczność" bardzo specyficzna, taka Golonko style.
Start odbył się na luziku © Z3Waza

No i się zaczyna - podjazd . Jak zwykle patrzę na licznik a tu kaemy nawijają się baaaaardzo powoli. W głowie jak zwykle myśli "po co ty to robisz", "w kapcie przed telewizor piłkę nożną oglądać, stary dziadu" ale jest i drugi głos który mówi - "dasz radę - nie po to tu przyjechałeś żeby dać dupy".
Pierwsza połowa trasy idzie mi ciężko, na jakimś zakręcie zaliczam glebę i dość boleśnie obijam sobie biodro, na szczęście adrenalina to najlepszy przeciwból.
Na podjeździe po dużych głazach łapię schizę, że na pewno się uślizgnę i oczywiście w efekcie zaczynam zjeżdżać po kamlotach. W końcu się zatrzymuję i decyduję się na spacer z rowerkiem. Tu mnie dochodzi Che trochę razem utyskujemy na niepoważnego organizatora co to jakieś kamienie na drodze rozsypał i się rozstajemy - to znaczy Che mi odjeżdża. Ale nie na długo - na kolejnym podjeździe
doganiam ją, wymieniamy kilka uprzejmości i jadę dalej. Spotkamy się jeszcze kilkakrotnie w przeróżnych barach :)
A najlepsza jest gleba w szerokiej kałuży - dojechałem do niej patrzę jak biegną ślady kół i hajda tym szlakiem... niestety w wodzie trafiłem w jakąś dziurę lub kamień i pięknie ląduję centralnie w wodzie. Jak próbuję się wydostać, to zjeżdżam po śliskim błocie jeszcze głębiej w kałużę. W końcu wstaję i ruszam dalej. Na szczęście dzień jest ciepły a trasa prowadzi dalej pod górkę - mam czas żeby się rozgrzać. A chwilę wcześniej kusiło, żeby zjechać na rozjeździe Mega/Giga - no cóż pokarało mnie za głupie myśli.
Zaczyna się podjazd na Ochodzitą © Z3Waza

Od połowy trasy zaczyna jechać mi się zdecydowanie lepiej... a do tego te przejazdy po połoninach po słowackiej stroni z super zjazdami i fantastycznymi widoczkami powodują że dusza się sama śmieje. Właśnie dla takich chwil chce się jechać w góry. Na rozjeździe Giga/Mega nie mam już wątpliwości - "jestem hardkorem - jadę Giga".
Za rozjazdem robi się momentami aż za łatwo - ilość asfaltu jakaś taka niegolonkowa. Ale co tu dużo mówić - taka trasa to mi leży i tutaj to ja wyprzedzam.
Czekam na jakiś rodzynek... a tu nic. W końcu zjeżdżamy się z Mega i zaczyna się ostatni podjazd po trawie - Mega pcha - moja gigowa duma nakazuje jechać. No i na koniec jest rodzynek - zjazd po zajebistych korzeniach, który mi wcześnie opisywali Jarek z Jackiem - nawet podjąłem próbę zjechania fragmentu co skończyło się kolejną glebą i do tego sfotografowaną - mam nadzieję, że znajdę te fotki, bo jeszcze takich nie mam.
Nie ma fotki z lotu, jest ze spaceru © Z3Waza

Na mecie spotykam przesczęśliwego Jarka - "objechałem Jacka o 12 minut :D" (no dobra tych minut było 8)
A Macieja coś długo nie ma - okazało się, że pod koniec zaczęły go łapać kurcze, a poza tym trochę pomylił trasę. Idziemy raem na zasłużone piwko. Potem jeszcze 200m pod górę - kąpiel i o 19 idziemy się przekimać, żeby w nocy ruszyć w drogę do domu.
Unorany, skatajony ale szczęśliwy © Z3Waza

Maraton był super - właściwie wszystko poza korzeniami było w moim zasięgu - jak na coś nie wjechałem albo z czegoś nie zjechałem to tylko dlatego żem dupa... ale się poprawię. Bo jeszcze tu wrócę - na pewno.
Czas 5:34
Miejsce 164/202 Open i 27/33 M4

  • DST 10.35km
  • Czas 00:30
  • VAVG 20.70km/h
  • Podjazdy 208m
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jazdy przed i pomaratonowe

Sobota, 29 września 2012 · dodano: 30.09.2012 | Komentarze 0

Piękny zjazd po asfalcie z hacjendy na start. I znacznie mniej przyjemny podjazd z powrotem (200 metrów w pionie na 4 kilometry)
Kategoria Zez wiaruchnom


  • DST 31.00km
  • Czas 01:09
  • VAVG 26.96km/h
  • VMAX 46.40km/h
  • Sprzęt Helga
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przedmaratonowe przepalenie

Piątek, 28 września 2012 · dodano: 30.09.2012 | Komentarze 0

Klasyk wokół Pobiedzisk z serią sprintów. I powrót do domu na luziku.
Kategoria Sam na sam


  • DST 66.00km
  • Czas 02:19
  • VAVG 28.49km/h
  • VMAX 60.75km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Sprzęt Helga
  • Aktywność Jazda na rowerze

Indian Summer

Środa, 26 września 2012 · dodano: 26.09.2012 | Komentarze 1

Już myślałem że ruda wielkodupiata jesień rozsiadła się na dobre a tu lato choć definitywnie umiera to się nie daje i walczy i dziś powiedziało za Goethem "mehr licht" i wstało z łoża.
A ja wyjechałem mu na przeciw, i udało się i jeszcze kolejny dzień na krótko.
I tak sobie pojechaliśmy ja i słabiutki ale cudny powiew lata. Och, żeby więcej się zdarzyło jeszcze takich dni.
Kategoria Sam na sam


  • DST 21.00km
  • Teren 15.00km
  • Czas 01:04
  • VAVG 19.69km/h
  • VMAX 44.00km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Podjazdy 126m
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kolejne manewry nocne

Wtorek, 25 września 2012 · dodano: 25.09.2012 | Komentarze 4

Krótki trip na działką i po okolicach jezior Dębiniec, Brzostek, Drążynek.
Coraz bardziej podobają mi się te nocne jazdy. Trzeba mocno się skupiać na obserwacji drogi, a jednocześnie nic nie rozprasza, bo wkoło czerń. A jak się zatrzymam to słychać, że las nocą żyje. Fajne :D
Kategoria Sam na sam


  • DST 64.00km
  • Czas 02:28
  • VAVG 25.95km/h
  • VMAX 41.62km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Sprzęt Helga
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blow wind blow

Poniedziałek, 24 września 2012 · dodano: 24.09.2012 | Komentarze 4

Dziś bez weny za to z wiatrem głównie w twarz - bo wiał z północnego wschodu. A Pobiedziska jak wiadomo leżą na wschód od Poznania. No i jak wiadomo są zaledwie 30 km od stolicy Pyrlandii. A to na szosę za mało. Trzeba było więc dokręcić przez Kostrzyn. Poza tym nuda... chyba nikt mnie nawet nie otrąbił.
Kategoria Nyndza, Sam na sam


  • DST 91.00km
  • Teren 61.00km
  • Czas 04:23
  • VAVG 20.76km/h
  • VMAX 47.90km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • Podjazdy 539m
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gogol-Łopuchowo a potem jeszcze więcej Zielonki

Niedziela, 23 września 2012 · dodano: 23.09.2012 | Komentarze 1

Zgodnie z planem pojechałem dzisiaj jako grigario mojej Żony - pomysł pojawił się po maratonie w Kole, gdzie Gogol ciągnął Sylwię Stachowiak, co uznaliśmy za zachowanie wysoce nie w porządku. Ale żeby nie było - jechałem bez numerka - i nie korzystałem z barów (zresztą jak zwykle, he, he). Sam wyścig to był naleśnik nad naleśniki - ja pitolę, chyba nawet Suchy Las był trudniejszy. Ale na szczęście w towarzystwie droga szybko minęła.
Asia przed startrem w Łopuchowie © Z3Waza

Na trasie miałem sporo obowiązków - zostałem:
-dietetykiem - "chcesz żela"
-psychologiem sportu - "jeszcze go/ją weźmiemy"
-trenerem - "redukuj", "kręć wyżej"
-no i obserwatorem - "Widać ją?" - "Nie już jej nie widzę"
Ach no i zrobiłem jeszcze jeden dobry uczynek - pomimo, że postanowiłem że nie będę pożyczał dętek, narzędzi i innych fiksmatentów nieznajomym - to wcisnąłem gościowi z laczkiem gdzieś za Dąbrówką - dętkę, pompkę i łyżki. I co... i tym razem jeszcze zarobiłem - po wyścigu za dętkę gość mi dosłownie wcisnął 3 dychy. Co można zrobić z takim majątkiem... jak mówi Poeta - "jest z tego pieniądz na przehulanie, nie ma dzieci dom i ogródek" - to se kupiłem trzy ulubione Fortuny Pilsner.
Na mecie posiedzieliśmy z Maciejem i Sebą. Dla którego był to debiut w maratonach. I od razu dostał puchar :)
Seba dostał puchar za odwagę :D © Z3Waza

Piwo smakowało wybornie © Z3Waza

Na zawodach z ekipy zjawił się tylko Josip, który pociągnął naprawdę ostro, zresztą poczytacie sobie u niego.
Byli jeszcze MaciejB, Daria z chłopakiem, Ania Wysokińska i cała wuchta mniej lub bardziej znanej wiary.
Po losowaniu w którym Josip dostał szansę lecz jej nie wykorzystał pojechałem przez bardziej pagórkowate rejony Zielonki do domu. "Krótko mówiąc" (jakby to powiedział red. Kurek) uderzyłem na Dziewiczą a stamtąd do domu.
Będę tęsknił za tymi wszystkimi "naleśnikami", Redaktorem, tymi waryjotami na rowerach, za "lewa wolna". Na szczęście na początku kwietnia zacznie się kolejny sezon... No może jeszcze jakiś ścig w tym roku się trafi.
Cóż chyba mam lekko z gorem :D



  • DST 12.00km
  • Teren 12.00km
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

No handlebars

Sobota, 22 września 2012 · dodano: 22.09.2012 | Komentarze 4

Dziś pojechałem do Wiórka w roli trenera i ochrony córki mojej Zofii.
Zosia przed startem © Z3Waza

Niestety zaraz po starcie, Zosia zaliczyła glebę, co wpłynęło zdecydowanie negatywnie na jej psychę. I zaczęły się schody pt.
"Ja zawsze przegrywam ten wyścig"
"Boli mnie kolka"
"Ja już nie mogę"
"Nigdy nie będę się ścigać"
itede
W końcu mówię do córy - koniec - wracamy. A ona płacząc jedzie dalej w jakimś amoku. W końcu się jakoś uspokoiła, ale okazało się, że w tym całym szale przestrzeliliśmy rozjazd i zamiast na rundę 2km pojechaliśmy na rundę siedmiokilometrową, zresztą nie byliśmy jedyni, którzy pomylili trasę.
Za to jazda przydała się do czegoś, bo Zośka opanowała w międzyczasie jazdę "with no handlebars". Na co dowód jest tutaj.
Zosia na finiszu © JoannaZygmunta

Ponadto trudy jazdy zostały nagrodzone przy pomocy gadżetów
Gloria victis © Z3Waza

Spowodowało to, że i w mojej starszej córce obudził się duch rywalizacji i wzięła udział w zwodach typu slalom gigant :)
Slalom we Wiórku © Z3Waza

A po tych zabawach zaczął się czas na poważne ściganie - najpierw ruszyji faceci, a potem pogoniły za nimi babki.
Asia goni Mroza © Z3Waza

No i po niezbyt długim oczekiwaniu pojawiły się panie na mecie
Jak dobrze po (w trakcie też było fajnie) © Z3Waza

Asia zajęła miejsce zarezerwowane dla niej, za co odebrała zasłużone gratulacje.

Ciężko się dopchac na to podium © Z3Waza


Ale miło się na nim stoi © Z3Waza

Poza tym we Wiórku (jeśli chodzi o nasz team) zjawili się Rodman i Maks z rodzinami. Miło było poznać lepsze połowy i pociechy tych dwóch drabów :D
A na koniec piosenka ze specjalną dedykacją dla Zosi

Ps. Zamierzałem zrobić dziś parę kaemów ale niestety zaraz po zakończeniu zawodów zaczęło grzmieć a zaraz potem się rozpadało. No i z planów nici :(

  • DST 91.00km
  • Czas 03:08
  • VAVG 29.04km/h
  • VMAX 48.31km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Sprzęt Helga
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do domu bardzo okrężnie

Piątek, 21 września 2012 · dodano: 21.09.2012 | Komentarze 5

Okrężnie bo przez cztery powiaty. Na początku pościgałem się z jednym młodym na starej szosówce, jak go doszedłem na Chemicznej to usiadł mi twardo na kole, skręcił gdzieś za podjazdem w Czerwonaku... i całe szczęście bo zawału bym dostał ;)
Przy okazji mijałem Bednary, a w nich spęd rolniczy pod nazwą Agro Show. Jedni tacy rolnicy sobie mnie otrąbili. Ale ich dogoniłem na skrzyżowaniu w Pobiedziskach. Nie potrafili mi odpowiedzieć na proste z pozoru pytanie "Dlaczego na mnie trąbisz?". Za Czerniejewem zaczęło się ściemniać. Powrót już w egipskich ciemnościach, na szczęście lampka daje radę.
Kategoria Sam na sam