Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi z3waza ze starożytniego miasteczka Pobiedziska. Mam przejechane 74680.40 kilometrów w tym 20878.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.70 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy z3waza.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2012

Dystans całkowity:170.40 km (w terenie 75.00 km; 44.01%)
Czas w ruchu:08:41
Średnia prędkość:19.62 km/h
Maksymalna prędkość:44.80 km/h
Suma podjazdów:143 m
Suma kalorii:759 kcal
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:42.60 km i 2h 10m
Więcej statystyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

I am the Walrus*

Niedziela, 15 stycznia 2012 · dodano: 15.01.2012 | Komentarze 15

Ponieważ zrobiło się zimno i ślisko to nie bardzo chciało mi się wychodzić na rower... ale jakoś aktywnym być trzeba, żeby nie zardzewieć do końca. W sobotę postanowiliśmy wybrać się na pływalnie, niestety okazało się że Żonka nie zabrała karty i z wejścia nici, wejście zostało przełożone na dzień następny. Jak wróciliśmy do domu to spotkaliśmy sąsiada który zaprosił nas na partyjkę pingponga. Za stół robił standardowy stół a za siatkę poukładane albumy ze zdjęciami. I tak przy piwku sobie trochę pograliśmy. W międzyczasie żona sąsiada zaproponowała wyjście w niedzielę rano nad jezioro. Ponieważ zawsze chciałem zobaczyć jak to jest kąpać się w zimie, a poza tym latem nie kąpałem się w jeziorze - no bo lato było zimne, zgodziłem się bez wahania. I tak zamiast marznąć na rowerze wybrałem się na kąpiel w stylu morsów.
Zrobiliśmy krótką rozgrzewkę biegową, kurcze stwierdziłem że całkiem nieźle mi się biega. A potem przy widowni złożonej z mojej żony, sąsiada oraz przypadkowych i zdziwionych spacerowiczów nad Dębińcem zrobiliśmy szybki striptease, no nie do końca do strojów kąpielowych jedynie, a poza tym zostaliśmy jeszcze w czapkach i rękawicach. Sąsiadka miała jeszcze takie skarpetki dla nurka - co jest dobrym pomysłem bo stopy w zimnej wodzie rzeczywiście szybko grabieją. A poza tym wrażenie z wejścia do wody jest dziwne - ze względu na małą różnicę temperatur nie odczuwa się dużego dyskomfortu podczas wchodzenia do wody - dotyczy to nawet części ciała najwrażliwszej i najbardziej niezbędnej :D. Ale zimno jest - jak wchodziłem to nie mogłem z zimna mówić. W każdym razie wszedłem do wysokości klatki piersiowej i z powrotem na brzeg się ubrać. Po wyjściu było bardzo przyjemnie - jedynie trochę zimno w stopy a poza tym nie czuło się zimna. Tak więc spokojnie się wytarłem i ubrałem. Potem jeszcze zrobiłem szybką przebieżkę. I żyję. I mogę powiedzieć - "jestem morsem". Po południu pojechaliśmy na pływalnię - tam woda była już znacznie cieplejsza.
Żona machnęła kilka fotek może jakąś zamieszczę jak mi udostępni.
* z Wikipedii: "I Am the Walrus" is a 1967 song by The Beatles, written by John Lennon and credited to Lennon–McCartney. Lennon claimed he wrote the first two lines on separate acid trips. The song was in the Beatles' 1967 television film and album Magical Mystery Tour, and was the B-side to the #1 hit "Hello, Goodbye".
Ps. Właśnie udostępniła
A co tam, wóz albo przewóz © Z3Waza

Wchodze do wody, jestem zdecydowany © Z3Waza

Udało się!!!! © Z3Waza

Ps2. Widzieliśmy dzisiaj żurawie - jak nic wiosna idzie. To i trzeba się do wody w jeziorze przyzwyczajać :D.

  • DST 61.40km
  • Czas 02:22
  • VAVG 25.94km/h
  • VMAX 44.80km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Sprzęt Rzadka BIRIA :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Unplugged

Niedziela, 8 stycznia 2012 · dodano: 08.01.2012 | Komentarze 13

Dziś miałem jechać na XC do Żerkowa, ale rano panowało w domu ogólne niechciejstwo do wstawania, a zatem z wyjazdu nici...
No ale stwierdziłem że roweru nie odpuszczę, z tym ze nadal mi się nie chciało. Postanowiłem obejrzeć finał Ski Touru i pod wrażeniem wspinaczki dwóch Pań-rywalek zdecydowałem się wybrać na płaską szosową trasę zwaną przeze mnie drogą czterech powiatów - Pobiedziska(powiat Poznań) - Czerniejewo (powiat Gniezno) - Nekla (powiat Września) - Giecz (powiat Środa) - Kostrzyn - Pobiedziska. Początek był całkiem OK tym bardziej że jechałem z lekkim wiaterkiem w plecy. Gdzieś koło Czerniejewa stwierdziłem że nie mam bidonu, no ale przecież nie będę wracał. Pojechałem dalej. Gdzieś przed Neklą minąłem się z Wojciechem Przybylskim z Wrześni - "cześć, cześć" i pojechałem dalej. Za Neklą zaczęła się jazda po wiatr - i tak aż do Klonów. Między Klonami a Kostrzynem zaczął mnie dopadać kryzys. Taki Mega Kryzys - Grecja, Portugalia, Włochy, Węgry i Somalia razem wzięte. Za Kostrzynem trzymały mnie przy życiu tylko myśli o zbliżającym się domu, a cukier spadał i spadał jak kurs PLN/CHF. W końcu pewnie przestał spadać bo nie było z czego. Po podjechaniu górki za Kociałkową Górką nie miałem siły zmieniać przerzutek. No takiego odcięcia to nie pamiętam.
W domu szybki strzał witaminowy, banan, czekolada, a potem obiad. I zasłużone piwko do napisania niniejszej relacji.


  • DST 56.00km
  • Teren 52.00km
  • Czas 03:29
  • VAVG 16.08km/h
  • VMAX 41.56km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na Dziewiczą po raz pierwszy w tym roku

Sobota, 7 stycznia 2012 · dodano: 07.01.2012 | Komentarze 3

Korzystając z tego że okazja pt. "brak dzieci" trwała dalej od wczoraj wybraliśmy się na spacer po PK Puszcza Zielonka.
Postanowiłem że tym razem pojadę nietypową dla siebie trasą czyli wdłuż Kowalskiego a potem na Dębogórę a dalej już normalnie czyli zaliczenie Dziewicy i powrót do domu.
Pogoda jaka jest każdy widzi. Ważnie że nie ma mrozu, ani śniegu. Zatem można jeździć.
Za to trzeba się liczyć z urokami takiej jesienno-brytyjsko-przedwiosennej pogody czyli - błoto, kałuże i ogólny syf. Mi to szczerze mówiąc po pewnym czasie przestaje przeszkadzać - rower i tak do mycia, maseczka błotna na twarz, a co tam.
Zapora na Kowalskim © Z3Waza

No w każdym razie jak wjechaliśmy na odcinek między zaporą na Kowalskim a Karłowicami to było apogeum błota. Fajna dróżka, przynajmniej można potrenować jady na poślizgu - tym bardziej że opony mam na piasek, tyle że suchy.
W Karłowicach dojechaliśmy do opuszczonego PGRu - a tam jeszcze większy burdel - kurna jak ludzie mogą robić sobie taki syf w okolicy w której mieszkają.
Ale co tam dziki w lesie też rozrzucają kasety wideo - no ale to tylko zwierzęta.
Dziki obejrzały wideo i nie posprzątały © Z3Waza

Na szczęście wcześniej koło Dębogóry znaleźliśmy piękny kawałek lasu, który pomimo że blisko siedzib gatunku Homo Sapiens był dziwnie czysty i urokliwy. Była to górka od której nazwę wzięła rzeczona wieś Dębogóra. Byłem tam pierwszy raz - dęby porastające to wzgórze muszą wyglądać pięknie w październiku/listopadzie... zresztą wyglądają pięknie zapewne każdą porą roku.
Dęby w Dębogórze © Z3Waza

Na Dziewiczej Żona miała małe przygody, za to mi zrobiła całkiem fajne dynamiczne zdjęcie. Nieostre ale dynamiczne... no i fajne
Dynamika na Killerze © Z3Waza

W czasie powrotu żona złapała okrutny kryzys i wysłała mnie przodem po samochód, dzięki czemu podreperowałem sobie nieco średnią, nawet na pierwszym kilometrze samotnej jazdy miałem AVG powyżej 30km/h.
Ogólnie przyjemnie tylko że trzeba było potem pucować rowery tym bardziej że jest szansa że jutro wybiorę się na XC do Żerkowa. Kurna chyba mam z gorem.
Kategoria Wycieczka


  • DST 23.00km
  • Teren 23.00km
  • Czas 01:40
  • VAVG 13.80km/h
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Spacerkiem po WPN

Piątek, 6 stycznia 2012 · dodano: 06.01.2012 | Komentarze 5

Korzystając z tego, że udało się upłynnić dzieci, wybraliśmy się bez względu na pogodę na krótką lecz treściwą wycieczkę po pętelce w WPN.
Moim głównym celem było znalezienie jesiennej ścieżki JPBike'a co się zresztą udało.
Ale do rzeczy... Pogoda nie była specjalnie zachęcająca, zwłaszcza jak się wyszło z ciepłego samochodu. Ale przewidziałem że tak będzie więc wzdłuż Jeziora Góreckiego skierowałem się wprost na podjeździk pod Osową, żeby się trochę rozgrzać. W międzyczasie zrobiliśmy krótki postój na fotki.
Było mokro © Z3Waza


Potem pojechaliśmy "czerwonym" w kierunku Ludwikowa bo tak wydawało się najłatwiej będzie znaleźć tę tajemną JPBike'ową ścieżkę. No i... faktycznie było łatwo. Na dowód zdjęcie:
Było stromo © Z3Waza

... a ponieważ było stromo to po podepchnięciu się na szczyt postanowiłem zjechać w dół...
Zjazd © Z3Waza

... w dół było fajniej :D.

Potem pojechaliśmy w stronę Łodzko-Dymaczewskiego na nieśmiertelny singielek, najlepszy w tej części wszechświata.
Najlepszy singielek w tej części wszechświata © Z3Waza


Po wszystkim ja byłem brudny
Zimowe błotko © Z3Waza

A Żona zadowolona
Żona © Z3Waza

Kategoria Wycieczka


  • DST 30.00km
  • Czas 01:10
  • VAVG 25.71km/h
  • VMAX 42.00km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Kalorie 759kcal
  • Podjazdy 143m
  • Sprzęt Rzadka BIRIA :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Noworocznie

Niedziela, 1 stycznia 2012 · dodano: 01.01.2012 | Komentarze 1

Dziś żona pojechała po dzieci autem a ja na lekkim kacyku (co jest stanem dość powszechnym w takim dniu jak dziś) postanowiłem się wybrać do Poznania rowerem.
Pogoda był taka raczej średnia - mżawka połączona z 2 stopniami na plusie nie jest jednak moim ulubionym stanem aury. No ale przecież może być i mżawka przy minus 2 -co w ogóle uniemożliwiłoby jazdę. No chyba że byłaby to jazda figurowa. W każdym razie pojechałem, zmokłem, ale co ciekawe jechało mi się całkiem dobrze. No i zacząłem rok na rowerowo.
Życzę wszystkim znajomym bikestatsowym i nie tylko szczęśliwego rowerowego nowego roku pełnego wycieczek w cudownej pogodzie, pozbawionego dziur w dętkach, zerwanych łańcuchów. Pucharów, szczęścia w tombolach. Rosnących średnich i dystansów. I przede wszystkim tego by na koniec tego roku co właśnie się zaczął moglibyśmy znowu życzyć tego samego.