Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi z3waza ze starożytniego miasteczka Pobiedziska. Mam przejechane 74680.40 kilometrów w tym 20878.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.70 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy z3waza.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2013

Dystans całkowity:943.00 km (w terenie 417.00 km; 44.22%)
Czas w ruchu:40:01
Średnia prędkość:23.57 km/h
Maksymalna prędkość:77.70 km/h
Suma podjazdów:3268 m
Maks. tętno maksymalne:172 (96 %)
Maks. tętno średnie:153 (85 %)
Suma kalorii:11092 kcal
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:49.63 km i 2h 06m
Więcej statystyk
  • DST 61.00km
  • Czas 02:18
  • VAVG 26.52km/h
  • VMAX 40.10km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • HRmax 159 ( 88%)
  • HRavg 129 ( 72%)
  • Kalorie 1374kcal
  • Sprzęt Gina
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Dziś postanowiłem....

Poniedziałek, 30 września 2013 · dodano: 30.09.2013 | Komentarze 7

...rozpocząć roztrenowanie - zatem po pracy na totalnym luziku ruszyłem sobie na Pobiedziska - w planach zasadniczo jazda do zachodu Słońca i faktycznie podziwiałem sobie refleksy czerwonego światła na szprychach. A po drodze minąlem jakiegoś zakutanego w gruby polar rowerzystę i nawet cześć mu nie powiedziałem - a to okazało się, że Piotras - chwilka gadki ale on wolał skręcić na bardziej miękkie nawierzchnie, a ja nie miałem wyboru i pojechałem dalej czarną wstęgą na Kostrzyn, po drodze zmusiłem Sebę, żeby jednak ruszył swoje szlachetne cztery litery i wyjechał po klucze, które mu bohatersko wiozłem od Poznania i przejechał ze mną jakieś dwa kilometry, a swoją drogą też jakiś zakutany był - no co z tą wiarą - przecież to dopiero koniec września, jeszcze 6 miesięcy i już będzie wiosna :)
W końcu trochę mi się znudziła ta spokojna jazda i kawałek sobie pocisnąłem w okolicach 40km/h no i zaraz byłem w Pobiedziskach i się zrobił koniec i bomba a kto czytał ten trąba :).

  • DST 44.00km
  • Teren 38.00km
  • Czas 02:18
  • VAVG 19.13km/h
  • VMAX 43.40km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

MTB Kaczmarek Wolsztyn

Niedziela, 29 września 2013 · dodano: 30.09.2013 | Komentarze 4

Ostatni maraton w sezonie a zarazem piąty w tym miesiącu i......... jakoś mi się odechciało - pierwszy raz pojechałem mini w pełni świadomie nie zmuszany do tego żadnymi okolicznościami. Po prostu jechało mi się słabo, nie mogłem wejść w rytm maratonowy. Jakoś mi ta trasa w Wolsztynie nie leży - czytałem wpis sprzed 2 lat i właściwie te same odczucia. Za dużo telepania, w sumie łatwa technicznie, podjazdy po niektórych piachach upierdliwe, start za wąski itede. No ale nie ma co narzekać tylko jechać - a tego jak wspomniałem kompletnie mi się nie chciało, a że z generalki u Kaczmarka nici to sobie odpuściłem - przynajmniej było więcej czasu na pogadanie.
Jak widać coś niewyraźnie wyglądam © Z3Waza

No i wyniki po prostu rewelka 92/430 open czyli jakieś 22% stawki a w kateorii 18/91 czyli 20%. I to wszystko przy jeździe jak na spacer.

  • DST 36.00km
  • Czas 01:12
  • VAVG 30.00km/h
  • VMAX 42.20km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • HRmax 161 ( 89%)
  • HRavg 142 ( 79%)
  • Sprzęt Gina
  • Aktywność Jazda na rowerze

S5

Czwartek, 26 września 2013 · dodano: 26.09.2013 | Komentarze 0

Przelot wzdłuż S5 - parę siłowych ćwiczeń w tym ataki na wiadukt w Wierzycach - w sumie nieźle wchodziły.

  • DST 31.00km
  • Czas 01:05
  • VAVG 28.62km/h
  • VMAX 46.40km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Sprzęt Gina
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na Malcie

Środa, 25 września 2013 · dodano: 26.09.2013 | Komentarze 1

Jazda o zmroku wokół Malty, o tyle dobrze że w taką pogodę i o tej porze jest tam stosunkowo luźno.
Nie lubię tego miejsca.

  • DST 77.00km
  • Teren 72.00km
  • Czas 03:45
  • VAVG 20.53km/h
  • VMAX 52.10km/h
  • Podjazdy 900m
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

LLR Jeziorki/Osieczna

Wtorek, 24 września 2013 · dodano: 24.09.2013 | Komentarze 3

Po ostrym przepaleniu we Wiórku przyszło mi się pościgać w ramach LLR w Jesiorkach koło Osiecznej. Trasa w dużej mierze pokrywała się z tą znaną mi z maratonu w 2010 - wtedy byłem ostatni raz na MTB w Osiecznej i pamiętałem, że było ciekawie.
Na miejsce dojechałem z Sebą z dużym zapasem czasowy. Lubię to! Jest czas na spokojne pogaduchy ze znajomymi, na spokojne ogarnięcie się przedstartowe. W końcu ruszamy na małą rozgrzewką po której stwierdzam że jest jednak ciepło. Znaczy się rozgrzewka zadziałała. No i jedziemy w sektor megowców. Tam pogaduchy z Krzychem, wizyta w strategicznie położonych krzaczkach i jestem gotów na kolejne weekendowe zapylanie.
W głowie myśl - "a dziś jadę wycieczkowo", znika wraz z pierwszymi obrotami korbą. Zaczyna się ostre napieranie po szerokich szutrach i lekko podgórkowym asfalcie. Przede mną sylwetka w stroju Corratec- dopiero jak się zbliżam widzę że to M. Zellner. Jestem w lekkim szoku - bo ostatnio na Michałkach widziałem jak potrafi grzać jak małe teżewe. Nawet się do niej zbliżam na pierwszym terenowym podjeździe, ale gdzieś w połowie włącza wyższy bieg i tel ją widziałem. Za to gdzieś tam coraz bliżej widzę znajomą sylwetkę Rodmana, który jedzie dziś coś ostrożnie i niemrawo... jakby jechał na rowerze żony ;)

Ładny początek © Z3Waza


I największe moje zdziwienie budzi fakt że wyprzedzam Przemka na podjeździe asfaltowym. Mam wrażenie że zaraz mi kolega teamowy wyrwie do przodu, a tu nic. Przez to cały niemal wyścig uciekałem przed Przemka cieniem.
Sama trasa - miodzio - nie ma miejsca na nudę - ale zasadniczo wszystko podjeżdżalne - z roweru zszedłem tylko dwa razy - raz jak jechałem w peletoniku i prowadzący nie skręcił pod górkę a ja się zatrzymałem orientując się że nie tędy droga, a żal mi było tracić czasu na zmiany przerzutek w stojącym rowerze, więc podbiegłem kawałek do równiejszego odcinka i drugi raz na naprwdę sromej ściance. Poza tym większa część trasy jazda upływa mi na współpracy z "niebieskim", gość zna dobrze okolice, a poza tym bardzo równo i pewnie jedzie na zmianach więc można mu spokojnie siedzieć na kole na centymetry.
Tak razem niszczymy kolejnych przeciwników. Największą przyjemność sprawia mi objechanie pod górkę gościa z Polard-Nutrax. On doszedł mnie gdzieś w momencie kiedy jeszcze jechałem samotnie i długo długo próbowałem go dogonić. W końcu znalazł się ten w niebieskim i tak we trzech jechaliśmy czas jakiś. Aż na dość długim podjeździe po resztkach asfaltu jadąc z przodu narzuciłem dość mocne tempo - utrzymał się tylko niebieski. Lubię takie akcje :)
Potem już tylko łykaliśmy kolejnych rowerzystów. Niestety gdzieś na 60 km przed sekcją singlową dopadł mnie kryzys, który co czułem zbliżał się powoli ale nieubłaganie. I zostałem sam. Ale na tyle wysforowaliśmy się przed wyprzedzanych że nikt nie zdołał mnie dojść. Choć przyznaję, że aż do końca obracałem się czy nie widać znajomej koszulki Goggle.
Sama trasa naprawdę godna polecenia - chyba najlepsza jaką jechałem w ostatnich latach na wielkopolskiej ziemi. Wszystkim szczerze polecam.
Z tym zawodnikiem jechałem z połowę dystansu © Z3Waza


  • DST 40.00km
  • Teren 40.00km
  • Czas 01:29
  • VAVG 26.97km/h
  • VMAX 35.40km/h
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wiórek ogórek

Sobota, 21 września 2013 · dodano: 21.09.2013 | Komentarze 11

Do tej pory byłem chyba dwa albo trzy razy jako kibic na mistrzostwach wiórka. Przyszedł czas na debiut.
Przyjechaliśmy we czworo z trzema rowerami, bo Zosia postanowiła, że nie jedzie. Plan dnia zakładał moje pilotowanie Marty na dystansie dla młodzieży. Wywiązałem się chyba nieźle, bo Marta stanęła na podium, choć nie obyło się bez płaczów ponieważ jej założeniem było być pierwszą i zdobyć puchar. Niestety puchar przyznawali "tylko" za pierwsze miejsce. Za to dawali ładne białe rękawiczki scotta co osłodziło gorycz zajęcia drugiego stopnia podium :) Ech ta ambicja.
A potem był już start starych dziadów i bab. Obstawa typowo amatorska wyostrzyła i mi apetyt na podium... rozejrzałem się po rywalach i stanąłem w szranki. Start nastąpił dość gwałtownie i niespodziewanie i od razu pełen but... pierwszy kluczowy zakręt przejechałem optymalnie i jadąc po pierwszej prostej stwierdziłem, że jestem w pierwszej grupie... dobrze jest pomyślałem. Przez chwilę nawet jechałem drugi trzy trzeci ale potem czujnie ustawiłem się na końcu pierwszej grupki. Było to miejsce o tyle strategiczne że nikt nie chciał strzelić z koła i grupa się trzymała razem - odjechał tylko Błażej Surowiec z Pyrcykiem z M4 (o tym nie wiedziałem). I tak grzaliśmy po szybkiej miejscami tylko piaszczystej nadwarciańskiej trasie. Nagle spróbował uciec Michał Zbroszczyk z kimś jeszcze - poleciałem za nim żeby mieć choć kontakt wzrokowy. Na szczęście ucieczka szybko się skończyła bo Michał skręcił w prawo zamiat w lewo i grupka się znowu zjechała. W pewnym momencie zrobiło się małe zamieszanie i znalazłem się na początku stawki. Trzeba było trochę popracować...
Niestety Wiórek to ogórek i oznaczenia mają wiele do poprawy. I cholera skręciłem źle... grupa pojechała dobrze... zacząłem szaleńczą pogoń świadom marnych swoich szans. Na szczęście zaczął się interwałowy mocno o piaszczysty odcinek. Gdzie przewaga grupy nie była tak istotna a liczyło się tylko jak kto ma silną nogę - ja dałem z siebie wszystko - poszedłem całość z blata i dystans zaczął się zmniejszać. Na końcu już siedziałem na kole... i wtedy znowu źle skręciliśmy dochodząc ścisłą czołówkę czyli Błażeja. Krótka konsternacja i jazda z powrotem z naprzeciwka nadjeżdża Artur Baturo - kolejny pretendent do podium i było nie było mój rywal - na szczęście tak samo pogubił drogę. Chwilę jedziemy z Błażejem i tym Pyrcykiem z M4 - ale w pewnym momencie naciskają ostro na pedały i odchodzą. Sytuacja się układa na powrót wg tego samego scenariusza - nasza kilkuosobowa grupka jedzie swoje. Przejeżdżamy przez start/metę i zaczynamy drugie kółko. Tym razem wszystkie łachy piachu przejechane optymalniej i znowu wpadamy na piaszczysty interwał. Wiem że to istotny moment tego wyścigu więc jadę ostro aby nie zgubić grupki. Przy tym tempie grupka się rozrywa - ginie min. Łukasz Kostrzyński z Goggle, który dzielnie trzymał się z nami od początku. Zostaje nas czterech ja. M. Zbroszczyk, jeszcze ktoś z Pyrcyka i Stasiu Walkowiak. Niestety przejazd przez te interwały i wcześniejsze gonienie grupy dają znać o sobie i ta trójka mi odjeżdża a ja nie mam z czego poprawić ale wiem że wszyscy oni są w innej grupie więc spoko... jadę dalej. Wyprzedza mnie jeszcze jeden gość z Taris Puszczykowo ale też młody... i tak niezagrożony docieram do mety. Na ostatniej prostej jeszcze spojrzenie w tył - nikogo więc można spokojnie przejechać metę.
Wjeżdżam na metę © Z3Waza

Na mecie okazuje się że jednak jestem drugi - bo jak wspomniałem wyprzedził mnie ten M4 z Pyrcyka. Ale i tak nieźle - do pierwszego Błażeja straciłem niespełna 4 minuty.
No i wlazłem na podium - dostałem ładne rękawiczki scott - białe - będą dobre na szosę i w ogóle byłem baaaaaaaaardzo zadowolony.
Wicemistrz Wiórka © Z3Waza

No i tylko ja miałem hostessy :)

Warto odnotować, że dziś Horemscy zajmowali drugie miejsca seryjnie bo i Asia się załapała na podium po dobrej walce co możecie sobie poczytać u niej.
Rodzina na podium w komplecie © Z3Waza


  • DST 25.00km
  • Teren 23.00km
  • Czas 01:13
  • VAVG 20.55km/h
  • VMAX 48.80km/h
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po PK Promno sam na sam

Piątek, 20 września 2013 · dodano: 21.09.2013 | Komentarze 0

Podelegacyjna jazda po krzaczorach. Rower nieumyty od maratonu trzeszczał aż miło. Zmrok zapadał szybko, pogoda ponura - nie przepadam za takimi klimatami no ale cóż nogę ruszyć trzeba.

  • DST 24.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 01:19
  • VAVG 18.23km/h
  • VMAX 36.40km/h
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Sebą

Poniedziałek, 16 września 2013 · dodano: 21.09.2013 | Komentarze 0

Pomaratonowe myk myk z Sebą. Nóżka nie podawała.

  • DST 27.00km
  • Teren 24.00km
  • Czas 01:46
  • VAVG 15.28km/h
  • VMAX 48.50km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Rozjazd

Niedziela, 15 września 2013 · dodano: 15.09.2013 | Komentarze 4

Pomaratonowy rozjazd z Aśką po naszych chęchach. Trochę zabawy w trenera ale tak w ogóle to raczej luzik.

  • DST 104.00km
  • Teren 95.00km
  • Czas 05:02
  • VAVG 20.66km/h
  • VMAX 43.50km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Michałki AD 2013

Sobota, 14 września 2013 · dodano: 15.09.2013 | Komentarze 6

Moje już piąte Michałki odbyły się w mocnej obstawie kolegów i konkurencji. Drugi raz z rzędu zdecydowałem się na dystans Giga choć po tygodniu pełnym podróży i braku sensownego potrenowania nie spodziewałem się cudów.
No ale Michałki to Michałki - mają swój klimat i każdy szanujący się wielkopolski ścigant powinien się na nich pojawić.
Na miejscu byliśmy w sam raz aby przebrać się bez stresu, rozgrzać się i oczywiście spotkać znajomych. A było ich wielu... wszak każdy szanujący itd..:)
Byli: Dave, Duda, JP, Kłosiu, Krzychuu, Maciej, Marek, Młodzik, Rodman a spoza teamu i bikestats'a Stachowiaki, Zbroszczyki, Ania W., Monika S., i jeszcze pewnie paru innych.
Ostatnia kawka przed © Z3Waza

Aura zdecydowanie nieprzyjazna w Poznaniu sprzyjała jednak rowerzystom we Wieleniu i nie dość że nie padało to nawet zaczęły się pokazywać skrawki błękitnego nieba. Na starcie stanęliśmy gdzieś pod koniec stawki i punktualnie o 10 jazda.
Do startu, gotowi © Z3Waza

Start po króciutkim korku jak zwykle przeradza się w pełny ogień na odcinku asfaltowym... ale nagle zonk - przejazd kolejowy zamknięty. Na szczęście dla wszystkich.
Wymuszony postój... ale było smiesznie © Z3Waza

Znowu czas na żarty, pomachaliśmy pasażerom pociągu i jazda dalej. Na początku trzymam się blisko Kłosia, on swoim czołgiem rozpycha towarzystwo a ja korzystając z luki przepycham się do przodu. Gdzieś tam pojawia się i JP. Wyprzedza mnie, potem ja jego ale w końcu odpuszczam i zaczynam jechać swoje. Jedzie się nienajgorzej tym bardziej że już na ósmym kilometrze jest rozjazd i robi sią absolutnie nienerwowo. W końcu łapię gościa w stroju Livestrong - jedziemy jakiś czas razem ale go odstawiam na jakimś podgórku i za nim skręcam niestety w złą ścieżkę. Orientuję się że coś jest nie tak niestety po kolejnym podjeździe - tracę zatem sporo czasu - na tyle sporo żeby zobaczyć Marka. Dochodzę go wkrótce i od tej pory jedziemy razem. Taki długi dystans jedzie się zdecydowanie lepiej z kimś i tak sobie jedziemy. Trzęsie niemożebnie - bolą mnie plecy, mięśnie brzucha, łapy... jednak za mało jeżdżę na góralu w terenie.
Ale jakoś daję radę. Tak gdzieś 10 km przed metą zaczynają się szachy :) Marek niby mnie puszcza przodem ale kontroluje sytuację. Wyjeżdżamy na szutrówę po wsiach pod Wieleniem, myślę sobie "może się uda odejechać" ale Marek cały czas się trzyma dość blisko. Przed słynnymi kurwidołkami jedziemy razem. Puszczam go przodem... zobaczymy jak sobie poradzi. Mój plan to zaatakować na stadionie. Ale Marek narzuca ostre tempo, a mój ból pleców staje się nie do wytrzymania i cholera muszę odpuścić... nie było więc szybkiego finiszu, plan wziął w łeb i w końcu dojechałem z czasem 4:48 - porównywalnym z zeszłoroczym (4:49) ale obstawa w M4 była tym razem znacznie silniejsza - zająłem dopiero 9 miejsce w kategorii.
Zaraz będę udzielał wywiadu © Z3Waza

Ogólnie jestem średnio zadowolony z wyniku, ale jak pisałem właściwie nie powinienem spodziewać się cudów...
Na mecie z największą gwiazdą teamu © Z3Waza

Za to na mecie było super - humory wszystkim dopisywały, żarty się trzymały wszystkich, piwo smakowało wyśmienicie, kilku Gogglowców otarło się o pudło, a Rodman został nawet mistrzem medyków.
Humory dopisywały © Z3Waza

Niestety ten doskonały dzień został zmącony przez wypadek samochodowy jaki mieli Kłosiu z Maciejem B. Tuż za Wieleniem podczas wyprzedzania zostali zepchnięci z drogi i uderzyli w drzewo. Na szczęście wyszli z tego zdarzenia w miarę cało. A naprawdę wyglądało to dramatycznie. I przy tym zdarzeniu wszystkie wcześniejsze stały się mało ważne...
Carpe diem....