Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi z3waza ze starożytniego miasteczka Pobiedziska. Mam przejechane 74680.40 kilometrów w tym 20878.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.70 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy z3waza.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2011

Dystans całkowity:244.00 km (w terenie 168.00 km; 68.85%)
Czas w ruchu:12:17
Średnia prędkość:19.86 km/h
Maksymalna prędkość:49.97 km/h
Suma kalorii:919 kcal
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:30.50 km i 1h 32m
Więcej statystyk
  • DST 55.00km
  • Teren 53.00km
  • Czas 03:36
  • VAVG 15.28km/h
  • VMAX 41.56km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na Dziewiczą z Żoną i Konikiem

Poniedziałek, 26 grudnia 2011 · dodano: 26.12.2011 | Komentarze 2

Żona co prawda już tam była ale Konik jeszcze nie, więc wybraliśmy się na spacer we czworo - Żona jej Zdobywca (hehehe), ja i mój "Specyk full wypas tralala" na wycieczkę na nasz poznański kultowy szczyt wszystkich szczytów czyli na Dziewiczą Górę położoną wśród nieprzebytych ostępów Puszczy Zielonka.
Pogoda była jak na grudzień dość upalna jedynie wilgotność rodem z Devonshire troszkę uciążliwa. No i błoto - ale to dodawało nam w końcu rasowego wyglądu nizinnych górali - czyli koniec końców saldo było na plus.
Sama wycieczka po dość standardowej trasie przez Tuczno i Ludwikowo do Maruszki i na Dziewiczą. Powrót niemal dokładnie tym samym szlakiem, z zaliczeniem jeszcze jeziora Dębiniec a właściwie skarp otaczających miejscową plażę. Konik spisał się nieźle - zjeżdża się dobrze, amorek działa jak trza, hebelki coraz lepsze, moje czucie na rowerze też. Niestety znacząca zmiana wysokości kierownicy (w porównaniu z Krossem) nie do końca pomaga na ból w okolicy obojczyka który pojawia mi się po przejechaniu kilkudziesięciu kilometrów. Ból ten jest pamiątką po złamaniu w czasach kiedy byłem jeszcze piękny i młody i głupi (cóż teraz tylko dwie cechy mi pozostały :D)). A pewien lekarz ortopeda powiedział, że w tym wieku to już tak musi być.
No w każdym razie namówiłem Żonę na podjazdy po korzeniach do których to podjazdów namówić się przez lata nie chciała, a efekt był taki że, oczywiście, była bardzo z siebie zadowolona. No został jej jeszcze killerek i cała sekcja golonkowa będzie zaliczona.
Reasumując: Żona dała radę, rower się spisał - całkiem udana wycieczka.
No i u Żony można liczyć na fotoreportaż.
Kategoria Wycieczka


  • DST 26.00km
  • Teren 24.00km
  • Czas 01:25
  • VAVG 18.35km/h
  • VMAX 49.97km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Kalorie 919kcal
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po PK Promno

Niedziela, 25 grudnia 2011 · dodano: 25.12.2011 | Komentarze 0

Pogoda nie najgorsza więc rypnąłem się ochrzcić nieco konika. Przejechałem ulubione hopki osiągając tam 49,97 - brakuje jeszcze ze 3 km/h do miejscowego rekordu. Pozjeżdżałem ze skarpy nad Dębińcem i trochę brudny ale zadowolony wróciłem do domu - można jeść dalej ;)
Cad



  • DST 4.00km
  • Teren 3.00km
  • Czas 00:21
  • VAVG 11.43km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Zosią do kapliczki

Niedziela, 25 grudnia 2011 · dodano: 25.12.2011 | Komentarze 0

Z Zosią czyli młodszą córką na wypadzik pod kapliczkę na polach między Pobiedziskami a Pobiedziskami-Letniskiem. Mała była dzielna choć wiatr dawał się we znaki, ale to ambitna sztuka.
Kategoria Wycieczka


  • DST 17.00km
  • Teren 14.00km
  • Czas 00:51
  • VAVG 20.00km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Testowanie

Niedziela, 18 grudnia 2011 · dodano: 18.12.2011 | Komentarze 4

Wczoraj było naprawdę paskudnie więc wybrałem się na pływalnię zaznać trochę ciepła. Ale dziś to już nie wytrzymałem i wziąłem mojego nowego rumaka na spacerek. Na początku miałem zamiar przejechać się asfaltowo, co by go za bardzo nie unorać, ale jak dojechałem w okolice Drążynka, to nie mogłem się powstrzymać i skręciłem w kierunku moich ulubionych hopek. Rowerek się sprawia tylko blacik (zabrany Krossowi) jest już zjechany i trzeba go koniecznie zmienić na nowy. Amorek FOXa działa bez zarzutu. Tylko dosiad na rowerze trochę dziwny - jest znacznie dłuższy (i wyższy) od Krossa, poza tym ma wyższą główkę sterową a założyłem mu mostek z Krossa 110 mm. W związku z tym po pierwszych przymiarkach przestawiłem go na kąt dodatni - tak więc siedzi się zupełnie inaczej - znacznie wyżej. Czy wygodniej to się dopiero okaże jak zrobię nim tak co najmniej 50 km. Poza tym ładnie podjeżdża - na stojąco tył nie zrywa przyczepności - to może być kwestia nowych opon. Hamulce trochę mnie zawiodły - ale podobno tarczówki muszą się dotrzeć - zobaczymy. Aaaa i jeszcze przetestowałem nową kurtkę z membrany - r-e-w-e-l-a-c-j-a - miałem pod spodem długą termiczną bluzę z BCMu i długą bluzę kolarską i... to było za dużo - spokojnie wystarczyłaby bluza kolarska i krótki podkoszulek z merynosa, albo ta bluza termiczna.
A potem znowu pojechaliśmy na pływalnię.
Cad: 80
No i zrobiłem fotkę Konika w środowisku naturalnym:
Konik w lesie © Z3Waza
Kategoria Wycieczka


  • Aktywność Jazda na rowerze

Santa Claus is coming to town

Piątek, 16 grudnia 2011 · dodano: 16.12.2011 | Komentarze 4

No i jest:
Moja nowa maszynka :) © Z3Waza

Nowa maszyna, parę rzeczy wzięła z biednego ZicZaca, który zostanie docelowo zdegradowany na zimówkę. ZicZac służył mi dzielnie i mam nadzieję, że następca spisze się tak samo albo jeszcze lepiej. Żeby wiedział czego od niego oczekuję umieściłem go pod półką sławy mojej Żony. Kurczę szkoda że pogoda akurat tak się spieprzyła...
Jeszce muszę mu jakąś fajną nazwę wymyślić bo Specialized Rockhopper SL brzmi jakoś tak sucho.


  • DST 53.00km
  • Teren 50.00km
  • Czas 02:35
  • VAVG 20.52km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Sprzęt ZicZac McQueen
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na Dziewiczą z przygodami

Niedziela, 11 grudnia 2011 · dodano: 11.12.2011 | Komentarze 2

Dawno nie byłem na naszym wielkopolskim K2 (w październiku chyba ostatnio) więc skoczyłem sobie zobaczyć tę Dziewicę w negliżu - pozbawioną ubranka z liści. Niestety moja wścibskość została ukarana na podjeździe po korzeniach usłyszałem charakterystyczne pssssst - puściło doklejenie wentyla w przednim kole. W sumie nie problem dętka jest, pompka jest. Poszło w miarę sprawnie...
Aaa zapomniałem napisać, że nie mam licznika - czujnik został w warsztacie po naprawie amorka - muszę po niego skoczyć w poniedziałek. W związku z tym miałem włączony GPS w telefonie i sprawdzałem sobie co jakiś czas ile to też kaemów zrobiłem.
No nic, założyłem koło i pojechałem dalej. Killerek poszedł wyjątkowo sprawnie, noga kręciła, no może nie tak jak we wrześniu ale ogólnie jest OK. Ruszyłem do domu. Po drodze mijając Maruszkę zobaczyłem że na grobach pojawiły się imiona, chciałem zrobić fotkę coby ją umieścić na niniejszym blogu... sięgam ręką po komórkę iiii oooo FUCK nie ma. Przeryłem oczywiście wszystkie kieszenie, torebkę podsiodłową, plecak w którym wiozłem picie. Nie ma. No owszem komórka ta mnie wkurzała ale nie aż tak żeby ją wyrzucać w krzaki...
Co robić - wracać i szukać? Ale mogła przecież wpaść pod liście i nie znajdę... Postanowiłem lecieć do domu. Nie ma co wspominać że reszta wycieczki była spieprzona, nawet Słonko co wyłoniło się zza chmur nie poprawiało mi nastroju. Dojechałem do domu dzwonię na komórkę - działa, nie padła nikt nie wyłączył więc jest nadzieja. Z Żoną i dziećmi wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy pod Dziewiczą. Moje przypuszczenie było takie że telefon leży w miejscu gdzie zmieniałem oponę. I okazało się, że trafiłem w dziesiątkę, co ciekawe leżał sobie na ścieżce całkiem na wierzchu.
To już drugi raz jak zgubiłem i znalazłem telefon na rowerze. Pierwszy raz to było w 2008 w Krynicy - tam zdejmowałem wiatrówkę i położyłem telefon obok na trawie. Poszedłem po niego na drugi dzień dopiero bo wiedziałem dokładnie gdzie go zostawiłem. I okazało się że jest działa, tylko leży jakieś 20 metrów dalej, trochę wyszmerglany ze smyczą pogryzioną przez jakieś zwierzę.
Koniec końców same plusy - dzieci przeszły się na spacer.
Poza tym spotkałem gościa z Superior Torq Środa na Superiorze F50 funkiel nówce. Musiałem na niego (ten rower) patrzyć pożądliwym wzrokiem bo Żona powiedziała żebym się tak nie lampił.
Koniec i bomba a kto czytał ten trąba.
Kategoria Wycieczka


  • DST 27.00km
  • Teren 24.00km
  • Czas 01:04
  • VAVG 25.31km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Sprzęt ZicZac McQueen
  • Aktywność Jazda na rowerze

I'm going through changes

Sobota, 10 grudnia 2011 · dodano: 10.12.2011 | Komentarze 2

Pierwsza jazda na zdowngradeowanym Krossiku - koła poszły do rowerka Żony. Amor naprawiony ale niestety przyszły sezon będzie pewnie jego ostatnim - cała anoda wewnątrz jest wytarta i pojawiły się w środku rysy.
A kółka po żonie stare i już nieźle zajechane, co jednak nie przeszkodziło mi uzyskać przyzwoitej średniej, w czym dodatkowo pomógł mi wiatr...
Zmiany to proces więc większe jeszcze nadejdą.
Cad: 83
Kategoria Wycieczka


  • DST 31.00km
  • Czas 01:11
  • VAVG 26.20km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Sprzęt Rzadka BIRIA :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

No i jest te 8000

Niedziela, 4 grudnia 2011 · dodano: 04.12.2011 | Komentarze 4

Pogoda taka że brrr, ale wizja zrobienia tych cholernych kaemów do brakujących 8000 tysięcy była wystarczającym impulsem do wyjścia z domu... no i teraz czuję się jak ośmiotysięcznik :D Niebywałe....
E tam coś trzeba wymyślić żeby się chciało wyjść na rower... a w zeszłym roku to biegałem (człapałem właściwie) na biegówkach. No jeszcze dwa miechy i będzie luty śniegi stopnieją i będzie można zacząć znowu mykać...


  • DST 31.00km
  • Czas 01:14
  • VAVG 25.14km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Sprzęt Rzadka BIRIA :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po asfalcie

Sobota, 3 grudnia 2011 · dodano: 04.12.2011 | Komentarze 0

Ponieważ mój góral w warsztacie wybrałem się z sąsiadem na objazd traski Pobiedziska-Kociałkowa-Kostrzyn-Gwiazdowo-Sarbinowo-Promno-Pobiedziska. Tempo było raczej spacerowe bo sąsiadowi coś nie podawała noga. Brakuje mi jeszcze 13 kilometrów do ośmiu tysięcy, mam nadzieję że dziś się uda pokonać tę barierę...
Kategoria Wycieczka