Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi z3waza ze starożytniego miasteczka Pobiedziska. Mam przejechane 74680.40 kilometrów w tym 20878.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.70 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy z3waza.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2012

Dystans całkowity:1110.60 km (w terenie 525.00 km; 47.27%)
Czas w ruchu:51:17
Średnia prędkość:21.66 km/h
Maksymalna prędkość:62.17 km/h
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:46.28 km i 2h 08m
Więcej statystyk
  • DST 35.00km
  • Teren 35.00km
  • Czas 01:50
  • VAVG 19.09km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Sprzęt Kross sztywniaczek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Marazm i degrengolada

Sobota, 31 marca 2012 · dodano: 31.03.2012 | Komentarze 0

A było tak pięknie... słonko świeciło, ciepłe powietrze napływało, a tu nagle niż znad Rosji pokazał że w marcu jak w garncu i dopierdzielił reminiscencję zimy, żeby dać nam do zrozumienia, że możemy se wstępować do NATO, UE, OBWE i innych takich, a kurica i tak nie ptica a Polsza nie zagranica. Takie to myśli mnie nawiedzały odwodząc mnie od wyjścia na dwa kółka... ale się im nie dałem i wsiadłem i pojechałem, ale skutki były takie se, ogólnie jakoś mi się nie chciało kręcić, ale dojechałem nad jeziorka Uli baba pokręcić po singielku a potem wróciłem do dom, jeszcze po drodze powrotnej dorwał mnie wmordęwind okrutny, któren nie pozwolił mi rozwijać prędkości większej nad 15 km/h... eee tam do dupy taka jazda.... ale plan minimum wykonany, no i 1100 w tym miesiącu zaliczone.

Tak więc nie do końca taki marazm.


A i jeszcze machnąłem całkiem ładne dwie fotki:
Jezioro Uli w przedwiośniu © Z3Waza

Grobla między jeziorami © Z3Waza


  • DST 42.00km
  • Teren 22.00km
  • Czas 02:04
  • VAVG 20.32km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Sprzęt Kross sztywniaczek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kruki

Czwartek, 29 marca 2012 · dodano: 29.03.2012 | Komentarze 5

Dziś wybrałem się na północ od Szczecina w kierunku na Tanowo.
Zacząłem od Parku Kasprowicza i Lasu Arkońskiego, potem pojechałem czerwonym szlakiem wzdłuż jeziora Głębokiego. Trochę wiało ale bez przesady (a może się już przyzwyczaiłem), bardziej przeszkadzało, że droga jest coraz bardziej piaszczysta tak bez większych problemów dojechałem do Tanowa skąd zawróciłem czarnym szlakiem. Tu droga była zdecydowanie gorsza, poza tym szlak był fatalnie oznakowany. W końcu dotarłem w okolice komunalnego wysypiska śmieci. Okolica przygnębiająca - woków walały się resztki woreczków foliowych i duże czarne pióra pozostawione przez krążące wokół stada kruków. Oczywiście zgubiłem szlak jadąc po muldach wybijających z rytmu. Wreszcie dotarłem do drogi asfaltowej, ale nie w planowanym miejscu a nieco dalej na północ. W każdym razie droga była swoistą nagrodą za niezbyt ciekawy poprzedni odcinek. Był to długi na jakieś 2 km podjazd w kierunku Leśna Górnego. Nachylenie może nie ekstremalne, ale mimo wszystko dawało w łydę. Leśno rzeczywiście było na górze bo po nim zaczął się bardzo przyjemny zjazd w kierunku Szczecina. Tą drogą dojechałem w okolice Jeziora Głębokiego a dalej już znaną mi drogą do hotelu.


  • DST 42.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:49
  • VAVG 23.12km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Sprzęt Kross sztywniaczek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Keine Grenzen

Wtorek, 27 marca 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 1

Jak można się domyśleć celem mojej wycieczki były tereny zamieszkałe przez naszych zachodnich sąsiadów. Uznałem że mój rower jeszcze tam nie był, więc co tam pokażę mu ;)
Wycieczkę zacząłem od zrobienia fotki dość nietypowego obiektu jak na zachodnie rubieże naszego państwa.
Cerkiew w Szcecinie © Z3Waza

Potem pojechałem w kierunku Lasu Arkońskiego - swoją drogą niezła ta nazwa - jak z Shakespeara albo Tolkiena. No i zrobiłem jeszcze jedną fotkę akrobatów - coś mnie fascynują te orły.
Orły z innej perspektywy © Z3Waza

Za orłami skręciłem w prawo, żeby zjechać z takiej fajnej góreczki.... i tu BAM!!!! Z naprzeciwka szły dwie laseczki z psem na smyczy rozciągniętej na całą szerokość drogi - smycz zauważyłem za późno, a właścicielka psa się wystraszyła i zaczęła robić co najgorsze - czyli tzw. Dudi Dance - w efekcie wjechałem w nią zaliczając efektowną glebę. Pani nie mogła wstać przez dłuższą chwilę ale na szczęście jarzyła co jest grane, bolało ją tylko ramię. Ja natomiast obiłem sobie dość mocno biodro i łokieć - czyli dość typowo. W każdym razie rozstaliśmy się pokojowo wzajemnie się przepraszając. A poobijane części ciała nie mogły mi przeszkodzić w celu czyli przejściu granicznemu Buk-Blankensee. Przejechałem Lasek w kierunku jeziora Głębokiego i tam skierowałem się asfaltem na miejscowość Dobra i dalej na Buk. Zaraz za Bukiem była taka wąska dróżka, może ze 100m a dalej stały słupy graniczne.
Stoimy na granicy © Z3Waza

Wjechałem w malutki rekonesans w głąb Niemiec (nie miałem przy sobie nawet dowodu osobistego), do najbliższej tablicy z nazwą miejscowości,
Rower w Blankensee © Z3Waza

I zawróciłem tą samą drogą.
Droga jak droga - nie lubię jeździć po wahadle ale jak się nie zna ścieżek a zmrok powoli zapada to jest to najlepsze rozwiązanie.
We Wołczkowie właśnie rozprostowywałem kości, gdy minął mnie rój szoszonów, oczywiście obudzili we mnie chęć rywalizacji bez względu na to, że jechałem góralem wyposażonym w zębate opony. Oczywiście nie miałem szans. Jednak za nimi jechał samochód serwisowy, pociągnąłem więc schowany za samochodem i spokojnie utrzymałem się na kole - dzięki temu droga do Szczecina bardzo się skróciła. W okolicy jeziora Głębokie szoszoni skręcili w prawo a ja poleciałem prosto na Las Arkoński i dalej do hotelu.
Dopiero jak wnosiłem rower po schodach poczułem jak bardzo mam obite biodro. Na rowerze jakoś mniej bolało.
Zobaczymy co będzie jutro.
Ha i 1000 w tym miesiącu pyknięty - w zeszłym roku udało mi się to dopiero w czerwcu.
Kategoria Wycieczka


  • DST 24.00km
  • Teren 12.00km
  • Czas 01:15
  • VAVG 19.20km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Sprzęt Kross sztywniaczek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Lasu Arkońskiego

Poniedziałek, 26 marca 2012 · dodano: 26.03.2012 | Komentarze 6

Pierwszy raz jestem w Szczecinie i to od razu na cały tydzień roboczy. Dziś przyjechałem do hotelu dość późno postanowiłem więc wybrać się na rekonesans po mieście w sposób bardziej turystyczny. Efektem jest kilka fotek, nie najlepszej może jakości, bo z komórki.
Szczeciński Urząd Wojewódzki © Z3Waza

Port w Szczecinie © Z3Waza

Poszlajałem się trochę na ślepo po miejscowych drogach rowerowych które w Polsce mają to do siebie że biegną nie wiadomo gdzie i kończą się nie wiadomo kiedy. W końcu wyniosło mnie w okolice miejscowego uniwersytetu,
Uniwersytet Sczeciński © Z3Waza

za którym był ładny park imienia Kasprowicza z dziwną rzeźbą orłów akrobatów.
Orły akrobaci w Szcecinie © Z3Waza

I jeszcze dziwniejszym industrialnym Teatrem Leśnym.
Teatr Leśny © Z3Waza

W Parku nie zabrakło mostku z nieśmiertelnymi kłódeczkami.
Kłódeczki © Z3Waza

Później zaczęło się robić coraz leśniej - ale tak w stylu naszej poznańskiej Rusałki i dzięki temu szybciej, zrobiłem jeszcze foto jeziora Głębokiego, które wg Wikipedii wcale głębokie nie jest.
Jez. Głębokie o zachodzie © Z3Waza

I ponieważ robiło się coraz ciemniej, a ja nie miałem lampek wróciłem do hotelu.
Kategoria Wycieczka


  • DST 36.00km
  • Teren 33.00km
  • Czas 02:24
  • VAVG 15.00km/h
  • VMAX 49.97km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Małe turlanko z Żoną...

Niedziela, 25 marca 2012 · dodano: 25.03.2012 | Komentarze 1

Rano miałem ruszyć z sąsiadem, ale po zmianie czasu nie bardzo uśmiechało mi się wstawać przed 7:00 czasu letniego (urrra - mamy czas letni, uuuuuuu- trzeba wstawać wcześniej) i zamiast tego zdecydowałem się na mały regeneracyjno-wypooczynkowo-trenigowotechniczny wypad z Żoną. Skoczyliśmy najkrótszą traską nad jeziorka Uli, Baba, Ósemka poobjeżdżać okoliczny singielek, znowu robiłem za treneiro a także za fotografa.
Asia na singielku © Z3Waza

Odwiedziliśmy tradycyjnie bobry, które dorobiły się w nagrodę za swą wytężoną pracę tablicy informacyjnej.
Bobry - tablica informacyjna © Z3Waza

Wynik intensynej pracy bobrów © Z3Waza

Oraz znaleźliśmy ślady wiosny w postaci kwiatków przylaszczki, małe ale za to wyjątkowo uroczo świecą spod burej pokrywy liści.
Przylaszczka pospolita © Z3Waza

Nad jeziorkami byłoby super gdyby nie jacyś klienci którzy puszczali na całą epę z samochodowego radia polskich hiphopowców wygadujących niesamowite prawdy życiowe. Zastanawiam się po kiego grzyba tacy goście przyjeżdżają do lasu?
Jezioro Uli © Z3Waza

Jeszce machnąłem fotkę Specyka odpoczywającego nad jeziorem
Spec w lesie © Z3Waza

I wróciliśmy do domu przez hopki koło Drążynka (te same które odwiedziłem wczoraj)
Bardzo przyjemna wycieczka.
Kategoria Wycieczka


  • DST 111.00km
  • Teren 90.00km
  • Czas 05:30
  • VAVG 20.18km/h
  • VMAX 52.77km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Zielonki z ekipą, czyli kowal na Kowalskim

Sobota, 24 marca 2012 · dodano: 24.03.2012 | Komentarze 8

Trochę przed dziewiątą rano stawiłem się w umówionym punkcie przy źródełku. Nie było jeszcze nikogo ruszyłem więc spokojnie w kierunku zjazdu narciarskiego nad Maltą i zdziwiłem się, że jeszcze leży tam śnieg (oczywiście sztuczny) po tych obserwacjach wróciłem do źródełka - po chwili pojawił się Krzysztof, zaraz po nim Marek, Michał, Jacek, Zbyszek i Marcin.
Ruszyliśmy żwawo trasą maratonu poznańskiego w kierunku jeziora Swarzędzkiego, stamtąd pojechaliśmy nieznaną mi do tej pory trasą z Gruszczyna na Kicin i dalej do Dziewiczej. To jest wielki plus jeżdżenia z innymi, że zawsze pokażą ci trasę której wcześniej nie znałeś - dzięki Zbyszek. Na Dziewiczej wiadomo - sekcja XC. Przy drugim zjeździe Jacek zaliczył małą glebkę, zakończoną zgubieniem licznika, zrobiliśmy więc jeszcze jedno kółko. Licznik się na szczęście znalazł. Potem spróbowaliśmy podjazdu na killera, mi się niestety nie do końca udało - trochę za wysoka kiera powoduje, że na stromych podjazdach rower mi trochę myszkuje, zobaczymy jak się będzie zachowywał jak założę krótszy mostek, który będę mógł ustawić na kąt ujemny. Potem polecieliśmy na Zielonkę gdzie urządziliśmy sobie dłuższy popas, później traktem Bednarskim, trochę wbrew założeniom omijając Dąbrówkę. Później był Wronczyn w którym pożegnał nas Marcin. My polecieliśmy asfaltem w kierunku Karłowic gdzie tempo nadawał Jacek (no dobra ja trochę też). Potem błotkiem w kierunku zapory na jez. Kowalskim - tam zostawił nas Michał - poleciał asfaltem na Uzarzewo. Tutaj miał się zacząć rozreklamowany singielek, którego nie znałem. Niestety okazał się bardzo zaśmiecony gałęziami, co skończyło się najbardziej pechowo dla Marka - wygiął hak i wózek przerzutki. Na szczęści udało się go naprawić dzięki kowalskim umiejętnościom Jacka i kombinerkom Zbyszka. Po tej przygodzie zrezygnowaliśmy z singla i polecieliśmy szeroką szutrówką w kierunku Jerzykowa. Obiecałem chłopakom przejazd singielkiem na Kowalskim w okolicy Biskupic - ale wyjechaliśmy zbyt blisko miejscowego kościoła, a Maks zdradzał coraz większą ochotę na pączka. Zrezygnowałem więc z poszukiwania singla i pojechaliśmy w kierunku Gorzkiego Pola, niestety już bez Jacka, który w tym miejscu zdecydował się wracać. My przejechaliśmy koło działek w Gorzkim Polu i moją ulubioną kładeczką nad Główną wyjechaliśmy w okolicy Pobiedzisk Letniska. Po drodze rowerowej dojechaliśmy do wyczekiwanej kawiarni na kawę pączki i inne słodkości. Tam odwiedziła nas inspekcja w postaci mojej Żony. Po posileniu się polecieliśmy na PK Promno - postanowiłem pokazać kolegom "The Best Of Promno". Dalej była znów trasa maratonu poznańskiego, aż do Góry gdzie machnęliśmy wąwóz i pojechaliśmy na Uzarzewo i dalej Gortatowo. Na zjeździe w Gortatowie najpierw poobserwowaliśmy Straż Pożarną która sobie tam zjeżdżała terenowymi ciężarówkami. My poszliśmy wkrótce w ich ślady. Tam się pożegnałem z kolegami i spróbowałem podjechać na ów zjazd - niestety choć noga podawała to znowu latająca kiera uniemożliwiła mi wjechanie - jeszcze się policzymy.
Potem samotny powrót do domu a tam pyszny obiadek - dziękuję Żono ;)
Dziękuję również wszystkim uczestnikom dzisiejszej wycieczki za wspólną jazdę.
Do następnego razu.

&feature=player_embedded


  • DST 27.00km
  • Teren 23.00km
  • Czas 01:04
  • VAVG 25.31km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Sprzęt Kross sztywniaczek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po pracy

Czwartek, 22 marca 2012 · dodano: 22.03.2012 | Komentarze 0

Ponieważ jutro daję sobie luz od roweru to postanowiłem dzisiaj pobawić się w bicie rekordu prędkości na trasie Malta-Jez.Swarzędzkie-Gruszczyn-Uzarzewo-Pobiedziska. No i pobiłem tegoroczny rekord. Choś do zeszłoroacznego jeszcze trochę brakuje. W krótkich gatkach jakoś przyjemniej się jedzie.
Kategoria Do pracy


  • DST 26.00km
  • Teren 23.00km
  • Czas 01:12
  • VAVG 21.67km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Sprzęt Kross sztywniaczek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy

Czwartek, 22 marca 2012 · dodano: 22.03.2012 | Komentarze 2

W sumie jakoś ciężko się jechało, choć czas o 4 minuty lepszy niż wczoraj - a to za sprawą mniejszego wiatru. Poza tym nic nowego.
A i jeszcze dostałem to na FB:
http://www.flickr.com/photos/slipstreamsports/3434625727/
Jest gość szczupły :D
Kategoria Do pracy


  • DST 27.00km
  • Teren 24.00km
  • Czas 01:07
  • VAVG 24.18km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Sprzęt Kross sztywniaczek
  • Aktywność Jazda na rowerze

...i z powrotem...

Środa, 21 marca 2012 · dodano: 21.03.2012 | Komentarze 0

...już z wiatrem co jak widać ma wpływ na średnią.
No i pierwszy 1000 pękł.
Kategoria Do pracy


  • DST 26.00km
  • Teren 21.00km
  • Czas 01:17
  • VAVG 20.26km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Sprzęt Kross sztywniaczek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Poznania

Środa, 21 marca 2012 · dodano: 21.03.2012 | Komentarze 1

26 kilometrów pod wiatr daje po łydach.
Kategoria Do pracy