Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi z3waza ze starożytniego miasteczka Pobiedziska. Mam przejechane 74680.40 kilometrów w tym 20878.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.70 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy z3waza.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 104.00km
  • Teren 95.00km
  • Czas 05:02
  • VAVG 20.66km/h
  • VMAX 43.50km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Michałki AD 2013

Sobota, 14 września 2013 · dodano: 15.09.2013 | Komentarze 6

Moje już piąte Michałki odbyły się w mocnej obstawie kolegów i konkurencji. Drugi raz z rzędu zdecydowałem się na dystans Giga choć po tygodniu pełnym podróży i braku sensownego potrenowania nie spodziewałem się cudów.
No ale Michałki to Michałki - mają swój klimat i każdy szanujący się wielkopolski ścigant powinien się na nich pojawić.
Na miejscu byliśmy w sam raz aby przebrać się bez stresu, rozgrzać się i oczywiście spotkać znajomych. A było ich wielu... wszak każdy szanujący itd..:)
Byli: Dave, Duda, JP, Kłosiu, Krzychuu, Maciej, Marek, Młodzik, Rodman a spoza teamu i bikestats'a Stachowiaki, Zbroszczyki, Ania W., Monika S., i jeszcze pewnie paru innych.
Ostatnia kawka przed © Z3Waza

Aura zdecydowanie nieprzyjazna w Poznaniu sprzyjała jednak rowerzystom we Wieleniu i nie dość że nie padało to nawet zaczęły się pokazywać skrawki błękitnego nieba. Na starcie stanęliśmy gdzieś pod koniec stawki i punktualnie o 10 jazda.
Do startu, gotowi © Z3Waza

Start po króciutkim korku jak zwykle przeradza się w pełny ogień na odcinku asfaltowym... ale nagle zonk - przejazd kolejowy zamknięty. Na szczęście dla wszystkich.
Wymuszony postój... ale było smiesznie © Z3Waza

Znowu czas na żarty, pomachaliśmy pasażerom pociągu i jazda dalej. Na początku trzymam się blisko Kłosia, on swoim czołgiem rozpycha towarzystwo a ja korzystając z luki przepycham się do przodu. Gdzieś tam pojawia się i JP. Wyprzedza mnie, potem ja jego ale w końcu odpuszczam i zaczynam jechać swoje. Jedzie się nienajgorzej tym bardziej że już na ósmym kilometrze jest rozjazd i robi sią absolutnie nienerwowo. W końcu łapię gościa w stroju Livestrong - jedziemy jakiś czas razem ale go odstawiam na jakimś podgórku i za nim skręcam niestety w złą ścieżkę. Orientuję się że coś jest nie tak niestety po kolejnym podjeździe - tracę zatem sporo czasu - na tyle sporo żeby zobaczyć Marka. Dochodzę go wkrótce i od tej pory jedziemy razem. Taki długi dystans jedzie się zdecydowanie lepiej z kimś i tak sobie jedziemy. Trzęsie niemożebnie - bolą mnie plecy, mięśnie brzucha, łapy... jednak za mało jeżdżę na góralu w terenie.
Ale jakoś daję radę. Tak gdzieś 10 km przed metą zaczynają się szachy :) Marek niby mnie puszcza przodem ale kontroluje sytuację. Wyjeżdżamy na szutrówę po wsiach pod Wieleniem, myślę sobie "może się uda odejechać" ale Marek cały czas się trzyma dość blisko. Przed słynnymi kurwidołkami jedziemy razem. Puszczam go przodem... zobaczymy jak sobie poradzi. Mój plan to zaatakować na stadionie. Ale Marek narzuca ostre tempo, a mój ból pleców staje się nie do wytrzymania i cholera muszę odpuścić... nie było więc szybkiego finiszu, plan wziął w łeb i w końcu dojechałem z czasem 4:48 - porównywalnym z zeszłoroczym (4:49) ale obstawa w M4 była tym razem znacznie silniejsza - zająłem dopiero 9 miejsce w kategorii.
Zaraz będę udzielał wywiadu © Z3Waza

Ogólnie jestem średnio zadowolony z wyniku, ale jak pisałem właściwie nie powinienem spodziewać się cudów...
Na mecie z największą gwiazdą teamu © Z3Waza

Za to na mecie było super - humory wszystkim dopisywały, żarty się trzymały wszystkich, piwo smakowało wyśmienicie, kilku Gogglowców otarło się o pudło, a Rodman został nawet mistrzem medyków.
Humory dopisywały © Z3Waza

Niestety ten doskonały dzień został zmącony przez wypadek samochodowy jaki mieli Kłosiu z Maciejem B. Tuż za Wieleniem podczas wyprzedzania zostali zepchnięci z drogi i uderzyli w drzewo. Na szczęście wyszli z tego zdarzenia w miarę cało. A naprawdę wyglądało to dramatycznie. I przy tym zdarzeniu wszystkie wcześniejsze stały się mało ważne...
Carpe diem....


Komentarze
klosiu
| 16:01 wtorek, 17 września 2013 | linkuj :D Prawdziwie królewskie zdjęcie :D
JPbike
| 15:20 wtorek, 17 września 2013 | linkuj Gratsy, walczyłeś do końca Marcinie !
A tutaj mamy prawdziwego Zygmunta III Wazę :)
MaciejBrace
| 18:42 poniedziałek, 16 września 2013 | linkuj Gratulacje - finisz mógł by być bardziej emocjonujący.
Marc
| 09:20 poniedziałek, 16 września 2013 | linkuj Marcin, dzięki za wspólną jazdę, samemu tak się katować przez 100 km to nic przyjemnego ;) A plan na finisz każdy z nas miał i okazało się, że dobrze mi zrobiło to kartoflisko na końcu ;)

Mariusz, dobrze, że już kręcisz i dzięki za bieżące informacje, bo w sobotę do wieczora cały zestresowany byłem.
klosiu
| 09:09 poniedziałek, 16 września 2013 | linkuj Jurek, już wsiadłem na próbę na trenażer, ale trochę klata boli ;).
Szczerze mówiąc, kilka podobnych strzałów odebrałem już przy glebach rowerowych, choć auto skasowane w 100%, więc jakby co to Toyotę polecam jako bezpieczne auto ;).

Oj Waza, ale że tak się Marcowi dałeś na ostatnich metrach... ;). No ale zawsze poprawa, minimalna ale jednak :P
Jurek57
| 20:57 niedziela, 15 września 2013 | linkuj Michałki są wymagające choć "płaskie".
Gratulacje za czas i ukończenie !
Oby chłopaki szybko wsiedli na rowery !!!
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa namii
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]