Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi z3waza ze starożytniego miasteczka Pobiedziska. Mam przejechane 74680.40 kilometrów w tym 20878.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.70 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy z3waza.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 48.30km
  • Czas 01:37
  • VAVG 29.88km/h
  • VMAX 48.10km/h
  • Temperatura 16.3°C
  • HRmax 173 ( 96%)
  • HRavg 155 ( 86%)
  • Kalorie 1238kcal
  • Podjazdy 371m
  • Sprzęt Lorella Mortirolo
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ech...

Sobota, 4 kwietnia 2015 · dodano: 04.04.2015 | Komentarze 1

No dziś wreszcie nie padało... przynajmniej nie jak jechałem. No to sobie znowu pojechałem na  pagóry wzdłuż S5 w okolicy Łubowa. 
Zrobiłem tam 3 okrążenie w lewo i 3 w prawo. A potem wróciłem, jadę sobie, a tu w okolicy Wierzyc z naprzeciwka jechał Seba. Pogadalim chwilę, aż tu znów od północnego wschodu zaczęły nachodzić paskudne chmury. W obliczu tego Seba postanowił zweryfikować swoje plany i zawrócić ze mną w stronę Pobiedziajów.
I to dochodzę to tego co mnie dziś poruszyło najbardziej...
Tuż przed Pobiedziskami zauważyłem psa leżącego na poboczu, pies podniósł łeb i zajęczał. Podjechałem do niego - wszystko wyglądało że potracił go samochód i niestety chyba przetrącił mu kark, bo pies w ogóle nie ruszał łapami. Nie bardzo wiedziałem co zrobić - pojechałem do Pobiedzisk pod weterynarza na Kostrzyńskiej - niestety dziś Wielka Sobota i było zamknięte, telefon też głuchy. Wróciłem do domu, Asia z dzieciakami na działce, spotkałem Macieja, który też się przejął całą sytuacją i razem już samochodem podjechaliśmy do weterynarza na Kaczyńskiej. On nam mówi że w takich sytuacjach należy zgłosić to do Zakładu Komunalnego, a jak oni nie działają to na policję. Pojechaliśmy na policję - oni przyjęli i stwierdzili, że zgłoszą to weterynarzowi. Ani ja ani Maciej nie mieliśmy przekonania czy im się w ogóle zechce. Wróciliśmy do domu, ja dzwonię do Asi, zdecydowany że sami zabierzemy psa, w międzyczasie weterynarz zadzwonił do Macieja pytając czy zgłosiliśmy to na policji, oczywiście panowie stróże prawa się nie odezwali do weterynarza. Zanim przyjechała Asia, Maciej pojechał szukać psa, ale go nie mógł znaleźć, jak już z Asią ruszyliśmy w tym kierunku zadzwonił Maciej mówiąc, że gadał z facetem z posesji przy której leżał pies, ale pies już zdechł....
Tyle fakty.
A teraz co ja sobie myślę - wkurwia mnie taka znieczulica, na cierpienie innych istot, prawdopodobnie psu nie można było już pomóc, ale można mu było przynajmniej zapewnić w miarę bezbolesne zejście z tego świata. Nie wiem jak zdechł, czy ten facet z posesji go dobił, czy nie. Wiem że jakiś kutas nie zatrzymał się po potrąceniu psa i pojechał dalej pewnie wielce z siebie zadowolony, może nawet wiózł ze sobą święconkę z kościoła, a jutro usiądzie sobie w świątecznym nastroju i będzie żarł tą kiełbasę. Ja osobiście myślę co mogłem zrobić lepiej, żeby zmniejszyć cierpienie tego zwierzaka i w głowie wciąż mam obraz jak obraca za mną głowę, kiedy odjeżdżałem. Kurwa no nie udało mi się mu pomóc.... Ale dzięki Maciej za pomoc.
Kategoria Po asfaldzie



Komentarze
bobiko
| 09:03 niedziela, 5 kwietnia 2015 | linkuj nie wiem co bym zrobił... ale z kolei ja miałem nieco lepszy wielki piątek - bedac swiadkiem jak Strażnicy Miejscy udzielali pomocy innemu rowerzyscie. Bez kasku za to ostry dzwon głową o asfalt i cala lewa czesc w kamieniach.

W kazdym razie bylem do konca i pojechalem.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa stawy
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]