Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi z3waza ze starożytniego miasteczka Pobiedziska. Mam przejechane 74680.40 kilometrów w tym 20878.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.70 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy z3waza.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 65.73km
  • Teren 60.00km
  • Czas 02:47
  • VAVG 23.62km/h
  • VMAX 47.77km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Sprzęt Janek z Czarnolasu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Skoki - nie da się obalić drzewa rowerem

Niedziela, 26 lipca 2015 · dodano: 26.07.2015 | Komentarze 3

Kolejna odsłona Gogola - tym razem w Skokach - tu jeszcze chyba ścigania nie było. No ale wiadomo czego można z grubsza się spodziewać - jakiś szuter, jakieś korzenie, podgórka, zgórka, no może trochę błotka, ale przed startem i tak skupienie jest.

Choć znalazł się czas na rozmowę

Dziecko na pierwszym planie wygląda jakby mu uszy więdły od tej rozmowy.
W końcu przychodzi nieodwołanie czas kiedy trzeba wsiąść na rower i przejechać dystans zaproponowany przez organizatora.
Ruszamy!
Po małym korku w okolicy mety wyjeżdżamy na główną przelotówkę Poznań-Wągrowiec - nasz sektor się rozerwał na 2 części więc gnam co sił żeby złapać ludzi w tej lepszej części. W tej pierwszej grupce znajduje się i Maciej B. - jak sam potem przyznał treningi na czwartkach kolarskich mu się przydały. Pierwsze 10 km mija mi na gonieniu i  przeganianiu kolejnych zawodników, w końcu zjeżdża się ze mną gość w firmowej koszulce MartomBike, razem gonimy grupkę aż do 20 km - tu okazuje się, że jedzie w niej Daria. I tak razem lecimy dalej. Gdzieś w okolicy słynnych już (za sprawą Macieja B.) kałuż błotnych uciekam reszcie ale mnie łapią po dość długiej prostej przez pole. Dojeżdżamy do pierwszego kółka - przed nami najtrudniejsza sztajfa maratonu.

Cisnę ile mogę

Ale w na szczyt butuję (jak większość dzisiaj)

I zaczyna się druga runda, byłaby bez specjalnej historii gdyby nie...
Na 2 km przed metą wjeżdżamy w lasek, ja jadę akurat trzeci, wychodzimy z łuku iiiii nagle przede mną wyrasta drzewo. Czasu na hamowanie nie ma, próbuję je ominąć ale przywalam kierownicą i kolanem, chwilę leżę - noga boli jak cholera, ale czuję, że będzie OK, że raczej wszystko jest całe, więc jakoś wsiadam na rower i powolutku dotaczam się do mety - całość kosztowała mnie prawie 4 minuty, 1 miejsce w M4 i kilka miejsc open. Ale poza urwaną klamką od hamulca nic mi się nie stało.
Podsumowując - średnio udany ten  maraton - cały czas czułem że noga się nie chce jakoś rozkręcić, właściwie na miejsce dotarłem niezmęczony, no i jeszcze poobijałem się nieco, no ale zawsze mogło być gorzej.
Kategoria Maraton/XC/CX



Komentarze
Jurek57
| 19:51 poniedziałek, 27 lipca 2015 | linkuj Nie dziwota że na mecie byłeś wypoczęty .
Jan z Czarnolasu już w tym gustował ... :-)
JPbike
| 17:35 poniedziałek, 27 lipca 2015 | linkuj W Skokach były ścigi - w lutym :)
Opis taki że trasa bez przygód ? Przewyższenie było ?
dariakasztan
| 05:40 poniedziałek, 27 lipca 2015 | linkuj Bardzo fajnie współpracowało się na trasie, szkoda tylko tej końcówki. Wywaliłeś w drzewo w momencie jak ja krzyknęłam "uwaga drzewo" tylko że chodziło mi o to kolejne ;) Dzięki za wspólną jazdę i mocne zmiany.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ludzi
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]