Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi z3waza ze starożytniego miasteczka Pobiedziska. Mam przejechane 74680.40 kilometrów w tym 20878.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.70 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy z3waza.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 63.40km
  • Czas 01:43
  • VAVG 36.93km/h
  • VMAX 57.50km/h
  • Temperatura 26.2°C
  • HRmax 177 ( 98%)
  • HRavg 166 ( 92%)
  • Kalorie 1889kcal
  • Podjazdy 513m
  • Sprzęt Lorella Mortirolo
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pałuki Tour

Niedziela, 4 września 2016 · dodano: 05.09.2016 | Komentarze 0

Drugi wyścig szosowy w tym roku, i pierwszy większy - na starcie zameldowało się ponad 200 osób. Organizator Lokalna Organizacja Turystyczna "Pałuki" ma ponoć doświadczenie w organizowaniu maratonów, ale wyścig kolarski organizował po raz pierwszy. Tym niemniej chłopaki zdecydowanie dali radę - organizacyjne było pro. Dostaliśmy nalepki z numerkiem na sztycę jak w zawodach triatlonowych, więc nie trzeba było nic montować sznurowadłem. Nawet agrafki do numerku na koszulkę były dołączone w kopercie.
Na starcie staję z Arturem Baturo i Piotrem Zellnerem z prostym planem - trzymać się ich koła jak najdłużej się da. Sam start jest pod górkę niezbyt sztywną tak do 4% i długą na jakieś 700m ale wystarczającą żeby rozciągnąć stawkę - to bardzo dobry pomysł, pierwsza selekcja odbywa się od razu. Ja tę pierwszą wytrzymuję - tempo jest mocne ale równe i w trop za Arturem przepływam jak najbliżej czoła.Pierwsze kaemy upływają mi dość komfortowo, no może poza jakimś jednym niezrozumiałym hamowaniem kogoś z przodu co niemal kończy się wjechaniem w tył. Poza tym luz, ale na jakimś 15 km dojeżdżamy do takiej niepozornej górki i konie z przodu ostro szarpnęli. oj się zagotowałem aż po uszy, ale jeszcze jakoś dociągnąłem, ale kolejne szarpniecie po jakimś zakręcie okazało się dla mnie zabójcze. I główny peleton zaczął znikać, wtedy jak zwykle trochę siada psycha, na szczęście ze mną jest jeszcze trzech nieszczęśników, a po krótkiej chwili doganiamy jeszcze Pawła Borkowskiego z Kaczmarka. Niestety w pewnym momencie łapię jakiś megakryzys i muszę puścić koło, łykam żela i jadę dalej sam. Po skończeniu kółka jadę kolejny raz podjazd i obracam się - za mną większa grupka tak na oko dziesięcioosobowa, no to nie ma co się zaginać, trzeba się z nimi zabrać. W grupce współpraca układa się nieźle i po jakichś 10 km doganiamy moją poprzednią trójkę i tak już bez większych emocji w tym składzie dojeżdżamy do mety.
Podsumowując - biorąc pod uwagę to, że ze względu na moją pracę jestem ostatnio "weekendowym wojownikiem" poszło i tak nieźle, ale pewien niedosyt jest, bo z moją formą jeszcze sprzed 2 tygodni pewnie bym się utrzymał w głównej grupie, choć o podium i tak byłoby ciężko, ale jakbym się utrzymał w głównej grupie to nie straciłbym 9 minut. Swoją drogą stawka czterdziestolatków była silna - wystarczy powiedzieć że dojechałem na 31 miejscu open, a w M40 zająłem dopiero 12 miejsce, pierwszy z M40 Piotr Zellner był 7, więc między nim a mną na 24 zawodników było 12 z M40 czyli połowa. Widać, że kolarstwo szosowe to sport dla dojrzałych facetów :). Jeśli chodzi o organizację - super, trasa też niezła, było trochę dziur ale bez przesady, no i kibice byli po prostu jak na profesjonalnym wyścigu, fajnie tak się jedzie. Za rok z pewnością wracam, bo warto a i cel jakiś jest :).

Całkiem dobry początek

Kończę pierwsze kółko

Kategoria Tour de France



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa wmawi
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]