Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi z3waza ze starożytniego miasteczka Pobiedziska. Mam przejechane 74680.40 kilometrów w tym 20878.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.70 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy z3waza.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 60.00km
  • Teren 54.00km
  • Czas 02:21
  • VAVG 25.53km/h
  • VMAX 47.17km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • HRmax 179 (100%)
  • HRavg 162 ( 90%)
  • Kalorie 2039kcal
  • Sprzęt ZicZac McQueen
  • Aktywność Jazda na rowerze

Maraton Łopuchowo

Niedziela, 25 września 2011 · dodano: 26.09.2011 | Komentarze 5

Na starcie stanąłem gdzieś pod koniec stawki ale tłoku nie było więc się nie przejmowałem. Ogólne nastawienia miałem bardzo bojowe - w planach miałem pojechać jak najmocniej i jeśli się uda wrócić na miejsce w 10 w klasyfikacji generalnej. Drugi cel - zająć miejsce 15 w kategorii.
No nic ruszyliśmy - asfalt - "runda honorowa" - czyli grzanie ile gira daje. Wpadamy do lasu - pierwsza część bardzo piaszczysta - ale moje Wild Race'r dają radę. Mijam kolejne osoby - czuję że jest dobrze - tętno cały czas powyżej 160. I tak sobie pędzę aż tu w głębokim piachu gość przede mną zwalnia ja do niego:
- Dajesz dajesz
- To nie tak łatwo - on na to
- Łatwo, łatwo - odpowiadam, i w tym momencie robię piękne OTB.
Bo moje Race'ry dają radę ale tylko na wprost. Ubocznym efektem jest to że gubię pompkę - to już taka tradycja - co maraton to jakaś zguba.
Pompka na szczęście się nie przydała - ale szkoda jej - była tania niezawodna, lekko zardzewiała na tłoczku i jeździła ze mną w maratonach od 2008 roku. Zżyliśmy się - nie ma co. Ale trudno nie trzeba było odpadać.
Jadę dalej - średnia tak w okolicach 27. Dopadam wreszcie gościa jadącego mniej więcej moim tempem - Macieja Jakubowskiego, po pewnym czasie nasz peletonik robi się większy i jedziemy tak sobie niezłym tempem. Jak przed Pławnem dałem zmianę to okazało się, że reszta została tak z 50 metrów za mną - myślę sobie "dobrze jest". A poza tym wpadam na bar sam, dzięki czemu mogę spokojnie chwycić kubek w locie i grzać dalej. Za barem daję się złapać, ale przed Dziewiczą ponawiam atak - wolę zjeżdżać i podjeżdżać sam niż w tłoku. A i jeszcze widzę Tecława kończącego objazd Dziewiczej (przynajmniej tak mi się wydaje) - myślę ponownie "dobrze jest". Na ostatnim podjeździe przed kilerem obracam się i widzę grupkę tak w 2/3 podjazdu. No nic mówię sobie zjadę ostrożnie to mnie dorwą i będzie git - pojadę dalej w peletonie. A tu skończyłem wizytację u Dziewicy i nic - cisza za mną. Wyjeżdżam na pola a za mną nikogo - gdzieś dalej przede mną zamajaczyła mi sylwetka rowerzysty. No nic jadę dalej sam - dojeżdżam do drugiego baru znów bezstresowo łapię kubek i jadę dalej. Zaczyna łapać mnie lekki kryzys - jednak jazda samotnie powoduje że człowieka nachodzą głupie myśli typu "a po co", "a jedź sobie spacerkiem i tak kupę ludzi wyprzedziłeś" itd itp. Na szczęście w końcu dogania mnie wspomniany Maciej. Pytam go gdzie reszta a on mi na to, że zostali na Dziewiczej. Cóż kto nie maszeruje ten ginie. Jazda na zmianach robi się dynamiczniejsza a kaemy przybywają szybko na liczniku. W pewnym momencie mały fajny łagodny zjazd - mój rowerek bardzo ładnie przyspiesza (wiadomo - nowe koła :)) więc zjeżdżam na lewo zrównując się z Maciejem. A tu ZONK - z za zakrętu wypada VW Transporter - ja po heblach - rower zaczyna tańczyć. Nie ma czasu patrzyć czy zmieszczę się po prawej między samochodem a rowerem. Więc uciekam na lewo w krzaki. Samochód na szczęście też zwolnił. Ja się jakoś wyratowałem... ale strachu się trochę najadłem nie ma co - byłaby to moja ewidentna wina. No nic dajemy dalej - w pewnym momencie zapraszam Macieja do zmiany a on mówi ze go zaczynają łapać kurcze, no to nic zostaję na dłużej lokomotywą. Po jakimś czasie doganiamy mastersa Bogdana Borutę który na nasz widok wyraźnie się ożywia. Jedziemy jakiś czas w trójkę potem Maciej odpada. Ja się trzymam szybszego :) ale żeby nie było daję solidarnie zmiany. Mijamy jeszcze parę osób w tym jakichś młodziaków - z których jeden pada na prostej dróżce w lesie z niewiadomych powodów ale odkrzykuje że wszystko w porządku. Wypadamy na ostatni asfalt - proponuję mastersowi ściganie - on na to ze może dogonimy jeszcze tego żółtego przed nami - to okazuje się nierealne a ja czuję że nie utrzymam tempa do mety. Po zjechaniu na trawę pan Bogdan się oddala a ja nie podejmuję walki. W końcu to nie moja kategoria :).
Na mecie pogadałem chwilę z Maciejem Jakubowskim. Obejrzałem jego Corrateca X-Verta carbonowo-aluminiowego - jest to jedna z ram które biorę pod uwagę przy planowanym upgradzie, a właściwie metamorfozie mojego roweru.
Poczekałem prawie 20 minut na sąsiada (he he wreszcie pokazałem kto rządzi na osiedlu :D)
Potem tradycyjne rozmówki okołowyścigowe między innymi z Rodmanem, Josipem (szacun), Jackiem (też szacun) i innymi.
Później przyjechała żona z dziećmi oraz ciastem, piknik na trawie, pogoda piękna, ja zadowolony.
Zająłem w kategorii miejsce 14/31
W generalce 41/114
Czas 2:21:44 o 11 minut lepiej jak przed rokiem
Czy wrócę do "10" w generalce - nie wiem.
Wiem że więcej specjalnie bym nie uciągnął biorąc pod uwagę że praktycznie cały czas jechałem na naprawdę wysokim tętnie - czyli dałem z siebie wszystko co na obecną chwilę mogę.
Ogólnie bardzo udany wyścig.
PS. Pierwszy raz w tym roku nie mam żadnych zastrzeżeń co do organizacji Gogolowych maratonów - wyniki szybciutko, w punktach newralgicznych drogowskazywacze, obsługa na barach sprawna itd.


Gdzieś na trasie, mina jak zwykle wyraża radość z uczestnictwa w maratonie
Kategoria Maraton/XC/CX



Komentarze
miskov17
| 20:28 wtorek, 27 września 2011 | linkuj Dzięki! :) wyszperałem jeszcze fotki z finiszu: https://picasaweb.google.com/101329709968615879741/BikeCrossWLKPOpuchowo
z3waza
| 19:13 wtorek, 27 września 2011 | linkuj miskow17 -
https://picasaweb.google.com/109450821212256438514/
https://picasaweb.google.com/105479128468102583795
miskov17
| 14:59 wtorek, 27 września 2011 | linkuj Gratuluję wyniku, widziałeś może gdzieś zdjęcia z maratonu? Nic nie mogę znaleźć...
z3waza
| 19:20 poniedziałek, 26 września 2011 | linkuj No mi wiele nie zabrakło - 4 sekundy, Na Michałkach był 3 minuty przede mną - tak więc zbliżam się nieubłaganie.... :)
Maks
| 18:45 poniedziałek, 26 września 2011 | linkuj Boguś jest super, razem trenowaliśmy na siłce ;) Kilka niezłych upadków zaliczył, jego kolanka o tym świadczą, ale nieźle zapierdala jak na swoją kategorię na razie poza moim zasięgiem. ;)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa hprze
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]