Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi z3waza ze starożytniego miasteczka Pobiedziska. Mam przejechane 74680.40 kilometrów w tym 20878.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.70 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy z3waza.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 101.00km
  • Teren 85.00km
  • Czas 05:29
  • VAVG 18.42km/h
  • VMAX 44.36km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Sprzęt ZicZac McQueen
  • Aktywność Jazda na rowerze

Najpierw sam a potem we dwoje

Niedziela, 30 października 2011 · dodano: 30.10.2011 | Komentarze 3

Dzisiaj Żona odwiozła dzieci do dziadków, a ja ruszyłem rowerem do Poznania. Dzieci zostały, a co robią małżeństwa gdy chata wolna i dzieci nie w domu. Co robią normalne to nie wiem... my pojechaliśmy na dłuższy spacer rowerowy. Z Rusa ruszyliśmy przez Maltę po drodze spotykając grupę "Polska na rowery" szykującą się do treningu. Malta nieodmiennie mnie drażni z tymi rowerzystami jeżdżącymi jak potłuczeni, pieszymi tańczącymi Dudek dance i innymi atrakcjami tego typu. No nic polecieliśmy dalej w stronę Katedry, Garbar i do szlaku nadwarciańskiego. Dopiero po zjechaniu z ulicy Naramowickiej w plener zaczęła się przyjemna część wycieczki. Jechaliśmy pod prąd gogolowego maratonu w Suchym Lesie aż do mostu w Biedrusku skąd ruszyliśmy na Trzaskowo. Już przed Trzaskowem ukazała nam się Dziewicza Góra w całej swej surowej okazałości... no dobra trochę przesadzam :). W każdym razie był to główny cel naszej wyprawy. Pagórki okolic puszczy Zielonka prezentują się naprawdę uroczo jesienią. Im dalej jechaliśmy w las tym robiło ciszej i spokojniej. I to właśnie lubię na rowerze najbardziej. W okolicy Potaszy spotkaliśmy Wojtka Gogolewskiego z żoną zbierających jesienne liście. Niestety nie poznali tak znamienitych bikerów jak my. What a shame. Ominęliśmy wysypisko niebieskim szlakiem i pojechaliśmy w okolice dziury wygniecionej przez lodowiec przy której byłem w zeszłym tygodniu. Dalej popodziwialiśmy świetlistą dąbrowę w jesiennych barwach. Potem nastąpił atak szczytowy na Dziewiczą, zakończony pełnym sukcesem - żona wie o czym piszę ;). No i powrót standardową trasą przez Ludwikowo Tuczno Gorzkie Pole. Następnie, żeby dokręcić do 70km w przypadku żony i stówki w moim, objechaliśmy dwa razy Dębiniec i sprawdziliśmy ile dokładnie jest z domu do siłowni. I to już cała wycieczka. Choć tak naprawdę to opis nie oddaje tego czym taka wycieczka jest w istocie...
Kategoria Wycieczka



Komentarze
cyclooxy
| 09:23 poniedziałek, 31 października 2011 | linkuj No trochę dotarłem tam zajechany, niepotrzebnie gnałem tak mocno wzdłuż swarzędzkiego :/

Pozdrawiam
z3waza
| 07:56 poniedziałek, 31 października 2011 | linkuj no kojarzę Cię jak walczyłeś z górką kończącą maratonową pętlę po Dziewiczej. Pozdrowienia :)
cyclooxy
| 22:14 niedziela, 30 października 2011 | linkuj ...a widziałem dzisiaj jeżdżąca parkę w okolicach dziewiczej kręciłem się w koszulce drużyny szpiku, pozdrawiam.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa zycia
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]