Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi z3waza ze starożytniego miasteczka Pobiedziska. Mam przejechane 74680.40 kilometrów w tym 20878.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.70 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy z3waza.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 55.00km
  • Teren 53.00km
  • Czas 03:36
  • VAVG 15.28km/h
  • VMAX 41.56km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na Dziewiczą z Żoną i Konikiem

Poniedziałek, 26 grudnia 2011 · dodano: 26.12.2011 | Komentarze 2

Żona co prawda już tam była ale Konik jeszcze nie, więc wybraliśmy się na spacer we czworo - Żona jej Zdobywca (hehehe), ja i mój "Specyk full wypas tralala" na wycieczkę na nasz poznański kultowy szczyt wszystkich szczytów czyli na Dziewiczą Górę położoną wśród nieprzebytych ostępów Puszczy Zielonka.
Pogoda była jak na grudzień dość upalna jedynie wilgotność rodem z Devonshire troszkę uciążliwa. No i błoto - ale to dodawało nam w końcu rasowego wyglądu nizinnych górali - czyli koniec końców saldo było na plus.
Sama wycieczka po dość standardowej trasie przez Tuczno i Ludwikowo do Maruszki i na Dziewiczą. Powrót niemal dokładnie tym samym szlakiem, z zaliczeniem jeszcze jeziora Dębiniec a właściwie skarp otaczających miejscową plażę. Konik spisał się nieźle - zjeżdża się dobrze, amorek działa jak trza, hebelki coraz lepsze, moje czucie na rowerze też. Niestety znacząca zmiana wysokości kierownicy (w porównaniu z Krossem) nie do końca pomaga na ból w okolicy obojczyka który pojawia mi się po przejechaniu kilkudziesięciu kilometrów. Ból ten jest pamiątką po złamaniu w czasach kiedy byłem jeszcze piękny i młody i głupi (cóż teraz tylko dwie cechy mi pozostały :D)). A pewien lekarz ortopeda powiedział, że w tym wieku to już tak musi być.
No w każdym razie namówiłem Żonę na podjazdy po korzeniach do których to podjazdów namówić się przez lata nie chciała, a efekt był taki że, oczywiście, była bardzo z siebie zadowolona. No został jej jeszcze killerek i cała sekcja golonkowa będzie zaliczona.
Reasumując: Żona dała radę, rower się spisał - całkiem udana wycieczka.
No i u Żony można liczyć na fotoreportaż.
Kategoria Wycieczka



Komentarze
grigor86
| 21:41 poniedziałek, 26 grudnia 2011 | linkuj już wiem :-)
grigor86
| 21:41 poniedziałek, 26 grudnia 2011 | linkuj Super wycieczka, szkoda tylko ż4e zdjęć nie ma ;-) ...........zaraz zaraz. a gdzie się żona ukrywa ze zdjęciami!?
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa atorz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]