Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi z3waza ze starożytniego miasteczka Pobiedziska. Mam przejechane 74680.40 kilometrów w tym 20878.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.70 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy z3waza.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 64.00km
  • Teren 60.00km
  • Czas 02:56
  • VAVG 21.82km/h
  • VMAX 38.60km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • HRmax 174 ( 97%)
  • HRavg 154 ( 86%)
  • Kalorie 2138kcal
  • Podjazdy 406m
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na kole koło Koła...

Niedziela, 9 września 2012 · dodano: 09.09.2012 | Komentarze 7

...czyli maraton u Gogola.
Niby daleko ale jednak blisko. Autostradą to trochę ponad godzinę jazdy.
Jadę... ale nie na rowerze © Z3Waza

Miejsce startu klimatyczne - okolice ruin średniowiecznego zamku. Na miejscu spotykamy mniej lub bardziej znajomych. Ogólnie fajnie jest - dzień zapowiada się ciepły choć nie nadmiernie upalny - w takich warunkach to ja lubię się ścigać. Wszystko bardzo przyjemne - nawet gadżety dzisiaj na bogato: bidon, skarpetki i jakiś baton sks.
Suplementacja przed startem © Z3Waza

No nic czas szybko mija, po rozgrzewce ustawiamy się z Maciejem w sektorze, z zamiarem realizacji planu. Plan jest prosty, jak ten maraton, od początku ostro do przodu. Start jedziemy zgodnie z planem. Na pierwszych kaemach są szerokie szutrówy więc prędkość przekracza znacznie 30. Na początku trochę mnie przytyka ale to szybko mija. Jednak tętno wali powyżej 160. Jest ostro. Trochę się z Maciejem tasujemy. I tak mijają kolejne kilometry. Aż tu nagle....
No coś mam cholera pecha w tym roku. Tym razem sznurek od snopowiązałki dokładnie mi owija kasetę - efekt - łańcuch skacze po trybach. No nic trzeba się zatrzymać. A na takim maratonie w tej krótkiej chwili mija cię całe stado konkurentów. Po pobieżnym usunięciu resztek sznurka ruszam dalej. Mam jeszcze jakieś nadzieje na dociągnięcie do Macieja. Tym bardziej, że po wjechaniu na leśne kurwidołki, łapię swój rytm i naprawdę ostro pocinam. I tak jadę jadę... aż wpadam na skonsternowane stado rowerzystów, którzy zgubili się jak ja. W tym momencie spada mi cała adrenalina. A tu jeszcze dojeżdża mnie Ania Wysokińska - z tej właściwej strony. Okazało się że pomyliłem (nie tylko ja) skręt w lesie. I w efekcie zrobiłem dodatkową mniej więcej dwukilometrową rundę. Dojeżdżam Anię i stwierdzam, że ponieważ odechciało mi się ścigać to sobie trochę ją pociągnę. Przynajmniej będę miał miłe towarzystwo. I tak już na luzie (nie pamiętam czy w ogóle jechałem kiedykolwiek tak na wyścigu) jadę sobie do mety. Też fajnie - na barze mam czas opchać się winogronami, mogę się przyjrzeć całkiem ładnemu parkowi koło Koła. No i wreszcie jest meta. Koniec końców zająłem 11 miejsce w kategorii - myślę, że gdyby nie kolejne przypadki to byłbym gdzieś 6.
Ale co tam... pomaratonowe party było bardzo sympatyczne siedziałem sobie w przemiłym towarzystwie pań, które miały na przykład alternatywne pomysły na wykorzystanie silikonowego sprayu. Tak więc pośmialiśmy się, poobgadywaliśmy kogo trzeba i po udanym dniu wróciliśmy do domu.
Kategoria Maraton/XC/CX



Komentarze
Rodman
| 21:16 czwartek, 13 września 2012 | linkuj takie drobiazgi potrafią popsuć humor, a nawet rozwalić wyścig, warto je jednak pokonać ;-)
grigor86
| 21:08 niedziela, 9 września 2012 | linkuj Kolejny raz zajmujesz przyzwoitą lokatę. Mimo perturbacji widać progres w formie :-)
josip
| 20:21 niedziela, 9 września 2012 | linkuj Coś Ty z tą Anią wyprawiał?! Jakieś dojeżdżanie, ciągnięcie... jak na takie harce na trasie, to i tak całkiem przyzwoity wynik:)
z3waza
| 19:34 niedziela, 9 września 2012 | linkuj Kłosiu - a Tobie co się stało na Liczyrzepie? Czekam na opis... niezwłocznie :D
Maks - no tak bywa - choć u mnie w tym roku to czarna seria jakaś.
Maks
| 19:25 niedziela, 9 września 2012 | linkuj No właśnie jak patrzyłem na wyniki to wiedziałem że coś było nie halo. Jak na początku złapiesz laczka lub cokolwiek się stanie to potem dogonić jest bardzo trudno. Już lepiej jak problem jest pod koniec ;)
klosiu
| 19:22 niedziela, 9 września 2012 | linkuj Czyli te wszystkie sznurki od snopowiązałek których za komuny brakowało, zakopywali w lasach w okolicach Koła ;)
Odbijemy sobie w Łopuchowie.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa sczyc
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]