Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi z3waza ze starożytniego miasteczka Pobiedziska. Mam przejechane 74680.40 kilometrów w tym 20878.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.70 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy z3waza.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 67.00km
  • Teren 65.00km
  • Czas 02:57
  • VAVG 22.71km/h
  • VMAX 43.20km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • HRmax 175 ( 97%)
  • HRavg 161 ( 89%)
  • Kalorie 2452kcal
  • Podjazdy 520m
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Olejnica - maraton nr 1 w tym roku

Niedziela, 28 kwietnia 2013 · dodano: 28.04.2013 | Komentarze 8

Pierwszy start w tym roku - byłem pełen obaw w którym miejscu jestem i się przekonałem. Ale do rzeczy.
Na miejsce dojechałem z Rodmanem w międzyczasie wyprzedzając Jarka z JP, formalności zapisowe załatwiamy szybko i bez problemów i ruszamy na rozgrzewkę objechać kawałek trasy - po nocnym i porannym deszczu jest mokro ale za to dość twardo i niepiaszczyście.Po powrocie spotykamy kolegów z teamu - czyli Kłosia, Marca, Zbycha i Maksa. W pewnym momencie łapię Kłosia z Drogbasem i jadę z nimi na kolejną tym razem asfaltową rozgrzewkę.
Pojawia się i Josip, który gdzieś zaginął w akcji ale się na szczęście odnalazł.
Przed startem spotykam chyba pół rowerowego Poznania i okolic - są i Pyrcyki i Ryby i niezrzeszeni znajomi. Do sektorów.
Staję obok Marca tuż za nami nieco spóźniony Josip. No i ruszam na pierwszy maraton tego roku.
Pierwsze kilometry - euforia!
Noga podaje idzie pięknie, Marek zamarudził że miało być lżej ale ja widzę Josipa. Chwytam jego koło i nie puszczam. Wjazdy wchodzą jak masło. Krajobraz zmienia się szybko las, singiel, błotko wpadamy na pole z piaszczystą drogą. Josip nie klei do żadnej z mijanych grupek tylko tnie wszystkich jak leci, ale w pewny momencie coś zwalnia na podjeździe - myślę sobie dospawamy do najbliższej grupki i odpoczniemy. Wołam do Josipa - dawaj dogonimy ich - dochodzę grupę - Josipa nie ma - a ja jak Josip ich mijam. Ale wkrótce Josip mnie dochodzi i znowu leci z przodu tym swoim tempem nieco nierównym ale diabelnie skuteczny. Myślę sobie może wreszcie spuchnie ale nie...
w końcu wpadamy na bardziej techniczny odcinek z piaskiem - i tu moja oponka tylna nie bardzo daje radę - pierwszy raz od dłuższego czasu dotykam stopą podłoża a Josip jedzie dalej. Potem jest piaszczysty podjazd - Josip odjeżdża i pozamiatane. Czyli jednak nie on spuchł a ja....
Ogólnie za ostro pocisnąłem za Josipem - łapię się jeszcze w kilka atrakcyjnych pociągów, ale koniec końców każdy z nich mi odjeżdża. Na rozjeździe Mega/Mini poważnie zastanawiam się czy warto jechać dalej bo plecy mnie bolą, noga jest wyraźnie zakwaszona i wiem że drugie kółko to będzie droga przez mękę.
Ale honor mi nie pozwala - i na rozjeździe skręcam twardo w prawo - na mega. Coś jeszcze z kilometr biję się z myślami - a może zawrócić - ale wiem to tylko moja słabość - a słabość jest słaba :)
No i zaczynam drugie kółko - jest coraz gorzej - że jestem w kryzysie widać po tym że wszyscy dosłownie wszyscy mnie wyprzedzają...
Koniec końców dojeżdża mnie Marc - nie mam siły utrzymać mu koła. I jadę dalej swoje.
Myślę o tych co za mną - Maks, Zbychu, przebijający się z czarnej dupy JP z Drogbasem - przynajmniej jest przed kim uciekać :)
W pewnym momencie mijam gościa o którym wspomniał JP - oryginał w dziwnym kasku i na jeszcze dziwniejszym rowerze - kibicuje mi i jeszcze komuś na podjeździe.
Jadę dalej odliczając kilometry.
Byle do 45 - żel
do 50
do 60
do rozjazdu
pod koniec mijam jakiegoś jeszcze większego zgona ode mnie i wpadam na metę.
Wnioski:
1. Oczekiwałem więcej od siebie
2. Przyjąłem złą taktykę
3. Podjazdy wchodzą nieźle
4. Może być tylko lepiej

Na mecie jak to na mecie makaron i pogadanie z koleżankami i kolegami. W samochód i do chaty - za trzy dni kolejny maraton - tym razem ponad 100 w terenie - będzie jeszcze ciężej. I dam radę - bo jestem taugh man :)
Buziak dla wszystkich © Z3Waza



Komentarze
z3waza
| 17:48 poniedziałek, 29 kwietnia 2013 | linkuj Josip - > Może i była lekkość ale jej nie wystarczyło, i tak jest nieźle w zeszłym roku na giga w czerwonaku dołożyłeś mi prawie 0,5 godziny
Grigor -> dzięki - twardym trzeba być... a jak założysz fanklub to dostaniesz koszulkę z napisem prezes :) No i załatw parę cheer leaderek :)
Kania -> obiektywnie jest całkiem dobrze, tylko ta wredna konkurencja, a zwłaszcza konkurencja wewnątrzteamowa :)
Biniu -> zmiana sztycy mogła dać taki rezultat..poza tym jednak mało jeżdżę tym rowerem i to też może być powód
Kłosiu -> szczyt formy szykuję na lipiec, teraz to tylko naleśniki, pojechałem po prostu treningowo ;)
Seba -> dzięki
Rodman -> Murowana to będzie masakra, dupa mnie boli na samą myśl. A taktykę już szykuję ;)
Rodman
| 08:53 poniedziałek, 29 kwietnia 2013 | linkuj to kłucie ambicji i honoru kiedyś doprowadzi nas do ... zwycięstwa !!!
z każdym wyścigiem "skill taktyczny" będzie wyższy ;-)
regularne treningi pod trenerskim okiem przynoszą efekty,
dzięki za wspólną trasę i powodzenia w Murowanej G. !
klosiu
| 08:06 poniedziałek, 29 kwietnia 2013 | linkuj Ładny początek, ale i zgonik nienajgorszy ;). Chyba jakieś tempówki w mocniejszym tempie by się przydały. Ale na pewno będzie lepiej w miarę sezonu.
biniu
| 05:10 poniedziałek, 29 kwietnia 2013 | linkuj Gratki Marcin.Kilka oczek za JP to dobry wynik :-)
Piszesz,że bolały plecy pewnie coś zmieniłeś w geometrii roweru (masz nową sztycę ) bo nigdy się nie skarżyłeś.
Pierwsze dwa starty to wentylacja płuc :-))) później już będzie tylko lepiej :)))!!!
kania76
| 04:55 poniedziałek, 29 kwietnia 2013 | linkuj No kolego, pierwsze koty za płoty. Forma przyjedzie, ciężki trening musi dać rezultat.
grigor86
| 21:07 niedziela, 28 kwietnia 2013 | linkuj Ale i tak gratki Waza, bo nie wymiękłeś tylko jechałeś twardo do przodu. W tym sezonie będę Cię dopingował i trzymał kciuki, bo wiem że wkładałeś dużo serca w przygotowania do sezonu :-)
josip
| 21:03 niedziela, 28 kwietnia 2013 | linkuj Jak mnie wyprzedziłeś na tym podjeździe z lekkością Contadora, to musiałem się zatrzymać i szczękę z piachu podnieść, dopiero potem ruszyłem w pogoń:-) Ja tydzień temu na pierwszym maratonie w sezonie też miałem zgon więc się nie martw, widać to norma jest:)
I like that: "... i znowu leci z przodu tym swoim tempem nieco nierównym ale diabelnie skuteczny.":-)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa wczet
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]