Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi z3waza ze starożytniego miasteczka Pobiedziska. Mam przejechane 74680.40 kilometrów w tym 20878.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.70 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy z3waza.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 84.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 06:00
  • VAVG 14.00km/h
  • VMAX 55.40km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 2400m
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dlaczego taki ostry był ziutkowej kosy szpic? czyli MTBM Złoty Stok

Poniedziałek, 20 maja 2013 · dodano: 20.05.2013 | Komentarze 7

Pierwsza jazda w tym roku w górach. Do Złotego wybrałem się z sąsiadem i Jackiemwyjazd z domu o niechrześcijańskiej godzinie 4:30 i z Poznania o nieco bardziej ludzkiej 5 rano. Maciej wrzucił w swojej skodzie teleportację

i chwilę po 8:00 byliśmy w Złotym Stoku. Małe wyjaśnienie formalności i mogliśmy ruszać na rozgrzewkę.
Strat z 2 sektora... noga w miarę podaje - Kłosiu tradycyjnie znika, za JP nawet wzrokiem nie wodzę, Maciej, Jacek i Marek zostają gdzieś z tyłu. A ja jadę swoje. Pierwszy podjazd kończy się szybko, zaczyna się pierwszy zjazd i...... tylne koło charakterystycznie zaczyna pływać... szlag by trafił pana.... a mówili mleczko.... mleczko sreczko... mleczko nic nie poradzi na dwucentymetrowe rozcięcie w oponie. No nic rower na plecy i do dzieła. Po chwili dojeżdża Maciej i proponuje pomoc. Wymiana bezdętki okazuje się nietrywialna - robiłem to pierwszy raz w życiu - grube ranty opony plus lepkie mleczko skutecznie utrudniają zdjęcie. Założenie jest też niełatwe. W każdym razie zajmuje to wg inteligentnego licznika Macieja całe 16 minut - tyle on stał ze mną. Doliczmy jeszcze z minutę na założenie koła. No i jest całkiem niezły wynik. Pitstop a'la F1 to to nie był. W każdym razie Biniu otrzymał ode mnie prywatną nagrodę fair play na którą solidnie zasłużył.

To była nagroda pierwsza

A to druga ;)
Oczywiście do konsumpcji już w domu.
No nic wracamy do wyścigu. To znaczy w tym momencie to wyścig się właściwie dla mnie skończył, tym bardziej że chyba po raz pierwszy w życiu usłyszałem quada zamykającego wyścig... no ale jemu uciekłem.
Wkrótce zacząłem dopadać poszczególnych zawodników z końca, minąłem pewną parę czekającą na pomoc - dziewczyna miała rozcięte kolano, chłopak z nią czekał, pomoc była wezwana, więc nic po mnie, poleciałem dalej.
Aaaa zapytałem ich czy nie widzieli takiego w czarnym stroju na czarnym rowerze - znaczy Binia. Nie widzieli. Znaczy daleko uciekł. No ale przynajmniej jest kogo gonić. Ale specjalne motywacji i tak nie było. No i tak dojechałem do pierwszego bufetu - pojadłem, popiłem, pogadałem z gościem co dojechał po mnie - miał jeszcze lepiej - złapał dwie pany - przeciął tył a jak go naprawiał to opona przednia na Słonku się zagotowała i puściła to zasrane mleczko (o czymś takim jeszcze nie słyszałem) - no w ogóle mnie pocieszył, że od czasu jak jeździ na mleczku to częściej łapie laczki niż na dętkach.
Ale on jakiś pechowy był - jak kolejny raz się tasowaliśmy po kilkudziesięciu kilometrach to przy mnie pozrywał kilka szprych.
No nic Binia złapałem na drugim barze - długo mi to zajęło. Przed tym barem był jeden z kamienistych zjazdów - aż się zdziwiłem że udało mi się go zjechać - oczywiście ostrożnie i na hamplach ale i tak go zjechałem. Po zjeździe miałem bliskie spotkanie z miejscową kurą. Stała sobie na środku drogi z dużą godnością osobistą... a ja sobie myślę pojadę z lewej skręci w lewo, a z prawej to w prawo... no to jadę środkiem.

Też ją trafiłem :)
Ale uciekła.
Po spotkaniu z Maciejem w Orłowcu pogadaliśmy pojedliśmy i pojechaliśmy.
W międzyczasie na podjeździe zniszczył mnie psychicznie jakiś miejscowy chłopak - dojechał do mnie, zagadał - stanął na pedały i pojechał dalej...
Kolejny bar był dość szybko gdzieś przed podjazdem na Borówkową.
Tam znowu zaczekałem na Macieja pogadalim pojedlim i pojechalim.
Zaczął się podjazd pod Borówkową - w tym roku bardzo krótki właściwie to go nie pamiętam specjalnie - może jedynie to że było tam dużo spacerowiczów.
No i zjazd - tu jestem zadowolony - większość zjechałem - znaczący progres w stosunku do zeszłego roku.
W końcu ostatni bar - jemu też nie odmówiłem... a co mam się spieszyć. Jeszcze jeden stromy podjazd (podpych) i wiedziałem że teraz już tylko droga w dół - trochę bardziej pokombinowana niż w zeszłym roku ale cała do zjechania bez większych problemów. Na ostatnich szutrach pościgałem się trochę z jakimś kolesiem... ale myślałem że meta jest przy pierwszych banerach a była przy ostatnich zresztą w sumie i tak mi się aż tak bardzo nie chciało.
Jak to mówią dobry trening...
Wynik beznadzieja, ale było pięknie i jeszcze w góry w tym roku pojadę i będzie lepiej.
Zdjęć na razie nie ma bo zanim dojechałem to większość fotografów poszła na obiad.
Gratki dla chłopaków z teamu i jeszcze raz dzięki Maciek.


Komentarze
z3waza
| 22:00 środa, 22 maja 2013 | linkuj Maciej - no ma moc ale z drugiej strony jak go ostatnio odprowadzałem wzrokiem to też potem łatał dętkę na poboczu.
Jurek - ja w sumie nie narzekam, a mój tata był na tym zlocie i trochę mi opowiadał
Seba - no tak jest to rozwiązanie i jeszcze dłuta zamiast łyżek do opon.
Kłosiu - opona jak opona - ale kamień jest zawsze twardszy od gumy
Marcin - no pewnie mniej ale za to by to było mniej nowocześnie :)
kania76
| 08:56 środa, 22 maja 2013 | linkuj Trochę szkoda, szczególnie jak jest forma. Na zwykłych kołach pewnie straciłbyś dużo mniej czasu.
klosiu
| 19:17 wtorek, 21 maja 2013 | linkuj Prawdziwy peszek, co to były za opony że przeciąłeś na tym delikatnym zjeździku? :)
Jurek57
| 22:08 poniedziałek, 20 maja 2013 | linkuj A propos sprzętu i ogumienia.
Zajrzyj do mnie ... to są pacerbikes !
Jurek57
| 21:40 poniedziałek, 20 maja 2013 | linkuj Ja tam bym się cieszył choćby tym że mogę sobie na świat z góry popatrzeć ... !
MaciejBrace
| 21:17 poniedziałek, 20 maja 2013 | linkuj Może Klosiu dotykał tą oponkę - on ma w Sobie jakąś moc - wszystko rozpier... nawet wynik wymiękł.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa enera
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]