Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi z3waza ze starożytniego miasteczka Pobiedziska. Mam przejechane 74680.40 kilometrów w tym 20878.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.70 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy z3waza.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 111.00km
  • Czas 03:46
  • VAVG 29.47km/h
  • VMAX 65.54km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • HRmax 168 ( 93%)
  • HRavg 149 ( 83%)
  • Kalorie 2808kcal
  • Sprzęt Helga
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Tour de Mosina

Niedziela, 26 maja 2013 · dodano: 26.05.2013 | Komentarze 4

Dzisiaj FTI pojechało na maraton szosowy w Lesznie... mnie jakoś ściganie na szosie nie kręci. Był więc czas na zrobienie dystansu z sąsiadem czyli na powrót do zeszłorocznych tradycji.
Poranek szczerze mówiąc nie zachęcał - gnące się gałęzie na okolicznych drzewach wskazywały na to że dzisiaj wiatr zapewni dostatecznie dużą dawkę dodatkowych oporów. Ruszyliśmy chwilę po 7 - cel Mosina, a dokładnie nasza Wielkopolska Kanczendzonga czyli Osowa Góra. Nasza Kanczendzonga jest wyasfaltowana więc można na nią powjeżdżać przy pomocy narzędzia zwanego rowerem szosowym :)
Trasa z początku pod wiatr w sumie dobrze bo przynajmniej była nadzieja że powrót będzie z wiatrem - trasę wymyśliłem w taki sposób, aby z początku było sporo zakrętów - bo dzięki temu nie jechaliśmy wciąż z wmordęwindem - pojechaliśmy na Kostrzyn - Siekierki - Gowarzewo - Tulce - Koninko - Daszewice - Czapury - Wiórek- Rogalinek - Mosina. To był dobry pomysł - choć miejscami trzeba się było sprężać aby utrzymać właściwe tempo. Troszkę brakowało z dwóch dodatkowych uczestników wyprawy - można by więcej poodpoczywać, no ale co tam we dwóch też damy radę :)
Tak dojechaliśmy do Mosiny - skąd zdobyliśmy Osową po trzykroć i zawróciliśmy tym razem prostą drogą przez Kórnik i Kostrzyn do domu. Powrót był o wiele przyjemniejszy - wiatr nam pomagał i miejscami bez większego wysiłku można było utrzymywać prędkość przejazdową w okolicach 40km/h. Choć przyznaję że pod koniec jednak poczułem zakwaszenie w nogach i ostatni podjazd w Promnie przyszedł naprawdę ciężko. No ale wycieczka udana, samemu zrobienie tego dystansu byłoby nudą masakryczną. A w towarzystwie trasa się skraca o co najmniej 25%.


Komentarze
kania76
| 19:26 poniedziałek, 27 maja 2013 | linkuj Myślałem, że pogoda pokrzyźuje wam planu. Żałuję, że musiałem kiblować w robocie, bo chętnie dołączyłbym na swoim Corratecu z nowym mostkiem który jak jeżdżę to Ryczy.
z3waza
| 18:55 niedziela, 26 maja 2013 | linkuj He he he moja dzisiejsza dieta porowerowa też nie była niskokaloryczna i to jest włąśnie najpiękniejsze w kolarstwie :)
Zacząłem od dwóch skibek z miodem a to dopiero był początek :)
biniu
| 18:50 niedziela, 26 maja 2013 | linkuj Było ok, te 2800 kcal z kawałkiem dały się odczuć po powrocie :-) Jadłem w domu wszystko co napotkałem :-)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa stkim
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]