Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi z3waza ze starożytniego miasteczka Pobiedziska. Mam przejechane 74680.40 kilometrów w tym 20878.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.70 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy z3waza.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2011

Dystans całkowity:1051.00 km (w terenie 545.55 km; 51.91%)
Czas w ruchu:46:00
Średnia prędkość:22.85 km/h
Maksymalna prędkość:60.71 km/h
Maks. tętno maksymalne:179 (100 %)
Maks. tętno średnie:162 (90 %)
Suma kalorii:7790 kcal
Liczba aktywności:31
Średnio na aktywność:33.90 km i 1h 29m
Więcej statystyk
  • DST 46.55km
  • Teren 46.55km
  • Czas 03:51
  • VAVG 12.09km/h
  • VMAX 59.31km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt ZicZac McQueen
  • Aktywność Jazda na rowerze

Maraton Międzygórze

Sobota, 10 września 2011 · dodano: 12.09.2011 | Komentarze 2

Miał być wyścig sezonu, a wyszło jak wyszło.
Po kolei:
Po spokojnej rozgrzewce czyli delikatnym podjeździe z Wilkanowa do Międzygórza stanąłem w 3 sektorze - ha wychodzi na to że najlepiej nie startować za często u Golonki to się ma wysoki sektor.
Start - wiadomo jak zwykle podjeździk - w tym roku było nieźle - cały wjechałem ze średniej a nie jak w latach poprzednich na młyneczku, potem zjazd z powrotem do Międzygórza. Na nawrotce w Międzygórzu stała żona, która postanowiła jechać sobie trasę mini w sposób turystyczny - bez numeru startowego. Miałem dzięki temu kibica - i to tylko ja jeden :D.
MNo nic dalej też jak zwykle podjazdy, podjaaaaazdy, podjaaaaaaaaaaaaazdy, szybkie zjazdy, podjaaaaaaaazdy itd. Ogólnie fajnie mi się jechało pomimo braku worka z piciem (zapomniałem zabrać zasuwki do niego) w plecaku więc wiozłem zapasowy drugi bidon. Żele działały. Noga chciała kręcić. Wszystko w porządku. Potem zjazd z Hali pod Śnieżnikiem który w moim wykonaniu jest zejściem - te kamoldy nie są na moje nerwy :) reszta do przejechania - luz.
I tak sobie jechałem aż do ostrego skrętu pod górę jakieś 7 km od mety. Przeoczyłem go więc ostro zahamowałem prawdopodobnie dobijając wycieńkowaną ultra light dętkę - usłyszałem syk - klasyczny snake.
No nic spoko mam nabój, dętkę no to jazda... szybko wymieniłem co trzeba. Napompowałem i usłyszałem kolejny syk... niestety dętka była przetarta, fuck a nie mówiłem że trzeba sprawdzać sprzęt przed startem. Na szczęście znalazłą się dobra dusza w postaci Tomka w zielonej koszulce który użyczył mi dętki.
Serdeczne dzięki.
Zdesperowany że tyle osób mnie wyprzedziło (w tym Zbyszek, Edyta Swat, spotkałem też Kłosia jadącego giga) napompowałem dętkę tyle o ile i ruszyłem w drogę - i to był błąd, bo na kolejnym zjeździe dobiłem znowu - były jakieś 3 km do mety, pojechałem więc dalej na kapciu wiedząc że koła są i tak do wymiany, wolno ale do przodu.
Przed ostatnią sekcją kamieni stała żona trochę już zaniepokojona moim długim niepojawianiem się. Przed kamieniami zrobiłem błyskawiczny pit stop pożyczając koło od żony i tak doturlałem się do mety.
Czas 4:19, z licznika 3:51 - byłoby jeszcze lepiej żeby nie jazda na kapciu. W zeszłym roku przejechałem w czasie 4:00 tak więc progres jest i to najważniejsze.
Koło zaliczyło śmierć totalną, żona zadowolona z wycieczki, trochę pogadałem ze znajomymi.
I tyle.
Pomimo serii kapciów uważam wyjazd za udany. W końcu musiało się to zdarzyć - to był mój 43 wyścig, poza tym w tym roku jeszcze nie złapałem kapcia. Statystyka w końcu niestety zadziałała.

żona na Czarnej Górze

jej gorsza połowa tamże

Jazda na laczku


Mknę do mety - wprawne oko zauważy inny kolor tylnej piasty :)
Kategoria Maraton/XC/CX


  • DST 14.45km
  • Czas 00:48
  • VAVG 18.06km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt ZicZac McQueen
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dojazdy i nne takie tam

Sobota, 10 września 2011 · dodano: 12.09.2011 | Komentarze 0



  • DST 13.00km
  • Czas 00:42
  • VAVG 18.57km/h
  • VMAX 48.57km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt ZicZac McQueen
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wilkanów-Międzygórze-Wilkanów

Piątek, 9 września 2011 · dodano: 12.09.2011 | Komentarze 0

Po przyjeździe do bazy w Wilkanowie pojechaliśmy z Żoną do biura zawodów żeby odebrać skarpetki w kolorze Golonko blue.


  • DST 32.00km
  • Czas 01:06
  • VAVG 29.09km/h
  • VMAX 43.97km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Sprzęt Rzadka BIRIA :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przed Międzygórzem...

Środa, 7 września 2011 · dodano: 08.09.2011 | Komentarze 2

...postanowiłem odpocząć - a tak naprawdę w czwartek musiałem jechać do Wrocka więc nie było czasu na jeżdżenie. W piątek znowu na Wrocław... kurna jak pomyślę o tych wahadłach... brrr


  • DST 58.00km
  • Teren 38.00km
  • Czas 02:40
  • VAVG 21.75km/h
  • VMAX 47.17km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt ZicZac McQueen
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dziś nietypowo...

Wtorek, 6 września 2011 · dodano: 06.09.2011 | Komentarze 4

...bo po trasie z pracy.
Najpierw pojechałem do Asi Wąsiel i Maksa Bieniasza po rower w którym trzeba było zmienić łożyska sterów bo umarły. Przy okazji okazało się, że mostek mam krzywy po dzwonie sprzed 3 lat. Więc doszedł i mostek (KCNC). A i jeszcze koła są w stanie śmierci klinicznej - mam nadzieję że przetrwają Międzygórze. Tak czy inaczej czeka mnie wydatek - na razie zostaję przy V-brake'ach bo gdybym miał kupić dodatkowo hamulce a do tego jeszcze manetki (w tej chwili używam dual controli - tak więc wymiana manetek byłaby koniecznością) to dzieci chodziłyby boso a żona goniła mnie z wałkiem. Dobrze że franek spada :)
W każdym razie po 16 do biura przyjechała żona (co rano popylała z Pobiedzisk do Poznania) na rowrerze żeby zabrać mi samochód (co było zamierzone) a ja udałem się drogą okrężną do domu.
Trasa:
Winogrady-Biedrusko-Trzaskowo-Potasze-Dziewicza-Ludwikowo-Tuczno-Gorzkie Pole-Pobiedziska
Najpierw winogradzkie osiedla, potem asfalt wśród tłumu samochodów. Muszę przyznac że przyjemnie jest nie stać w korku i pomykać sobie wzdłuż stojących aut - tak dojechałem do mostu na Warcie w Biedrusku. Potem zaczęła się ta ciekawsza część - po trosze maratonem Golonki, z tym że pod prąd, potem jednokrotne zaliczenie Dziewicy na modłę golonkową i z powrotem do domciu przez Maruszkę, Ludwikowo, Tuczno.
Po drodze naszła mnie refleksja że "jesień idzie" i ze jesień kolarsko jest przyjemniejsza niż wiosna bo dupa twardsza, noga silniejsza i ogólnie dobrze jest.
Naprawdę przyjemnie się jechało.


  • DST 32.00km
  • Czas 01:11
  • VAVG 27.04km/h
  • VMAX 42.45km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt Rzadka BIRIA :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozjazd

Poniedziałek, 5 września 2011 · dodano: 05.09.2011 | Komentarze 0

Pomimo wiatru przed burzą jechało się zadziwiająco dobrze.


  • DST 66.00km
  • Teren 56.00km
  • Czas 02:36
  • VAVG 25.38km/h
  • VMAX 60.71km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Sprzęt ZicZac McQueen
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bikemaraton Poznań

Niedziela, 4 września 2011 · dodano: 05.09.2011 | Komentarze 9

Miało być giga wyszło mega.
Na początku było miło. Stanęliśmy koło teściów na Rusa - więc nie było problemów logistycznych. Stamtąd razem z dziećmi do punktu mobilizacyjnego. Dzieci miały jechać wyścig dziecięcy. Ja giga. Potem krótka rozgrzewka wzdłuż Malty. I do sektoru 7 a właściwie olbrzymiego rozlanego sektorzyska. Namierzyłem sąsiada Macieja i tak przy pogaduchach o starych Polakach i ich rowerach (nawet wspomnieliśmy śp. Królaka i jego pompkę) minął czas do startu. W między czasie okazało się że nasz sektor to 7 i pół, bo po starcie pierwszej części rozciągnęli przed nami kolejną taśmę i czekaliśmy koleją minutę czy dwie do startu. Dzięki temu miałem start po raz pierwszy bezpośrednio do taśmy - niestety jazda na luzie skończyła się tuż za źródełkiem kiedy wpadliśmy na pierwsze matki z dziećmi. Potem standard - rwane tempo - wyprzedzanie, hample, gaz i tak aż do słynnego przejścia pod trasą na Swarzędz. Wiedziałem że będzie maniana ale nie spodziewałem się, że aż TAKA. Ustawiłem grzecznie się w kolejce, po chwili przyuważyłem Krzysztofa i tak sobie gawędząc spędziliśmy co najmniej 12 minut w korku. Nastrój wyścigowy prysnął zupełnie. Ludzie umilali sobie nudę czekania w kolejce gwizdami na tych co próbowali się przedzierać górą - torami. Cały ten korek zupełnie wypaczył kolejność w tym wyścigu... np. Zbyszek który był jakieś piętnaście metrów od nas uzyskał taką przewagę że udało mi się go dopiero złapać na podjeździe asfaltowym koło Jankowa. Mój sąsiad myknął gdzieś bokiem prawą stroną i dorwałem go dopiero na polach przed Uzarzewem. No nic przedarłem się pod trasą i zaczęła się w miarę normalna jazda - na podjeździe przy polu biwakowym nad jez. Swarzędzkim jakiś klient padł przede mną jak rażony gromem no trzeba było pół górki napierać z buta - na szczęście sił było dużo - więc zrobiłem to żwawym truchtem. A potem jazda między słupkami, o pardon kolarzami w poszukiwaniu jakiejś grupki co dałaby schronienie przed tym razem wschodnim wiatrem. Ale nie było nikogo... nikogo. Aż wrezszcie gdzieś między Uzarzewem a Biskupicami złapał mnie Masters - Kazimierz Kowalski z Corrateca, z którym wreszcie pojechało się jakoś na zmianach. Dalej wyprzedzaliśmy wszystko co się ruszało aż do podjazdu przed Górą gdzie pan Kazimierz zdrowo depnął i mnie odstawił. Próbowałem jeszcze dociągnąć ale nie dało rady. W każdym razie dzięki za miłe towarzystwo. Trzeba przyznać, że ta jazda z Panem Kazimierzem i niesłychana jak na ten rok temperatura spowodowały że moje chęci przejechania Giga zaczęły topnieć w słońcu późnego lata. Na polach przed Uzarzewem spotkałem jeszcze sąsiada (o czym już wspomniałem) - czym byłem naprawdę zdziwiony. Zmieniłem więc plany i postanowiłem pokazać kto rządzi na naszym osiedlu :D - jadę mega... krótki postój na barze - bidon był suchy jak piasek tego dnia na polach powiatu pobiedziskiego i jazda do mety - do zjadzu w Gortatowie z sąsiadem a potem zacząłem podkręcać tempo i dojechałem sam do mety.
W sumie miły udany dzień - jedynie ta wtopa z przejściem popsuła mi humor - bo świadomość że od pierwszego międzyczasu do mety wyprzedziłem ponad 120 osób mile łechta moją świadomość i wiem że gdyby nie ten beznadziejny postój to miejsce (i czas) byłoby dużo lepsze.
Czas z licznika (razem z powolnym pchaniem) - 2:36
Czas oficjalny 2:47:25
Średnia z licznika 25,26
Średnia oficjalna 22,58
Miejsce 304/97
Miejsce gdyby nie było postojów - 140 - wiem wiem inni też stali :) ale co tam w swoim robaczywym sumieniu jestem 140 i basta :)
Kadencja 85
Spotkałem kilka osób - zagadałem z Pyrcykami-Głowackimi którzy co się okazało są naszymi sąsiadami na działce.
Dzieciom się nie podobało - zapadła decyzja że w przyszłym roku jedziemy z nimi Mini, będzie przynajmniej jakaś odmiana - bo prawda jest taka, że jest to dla mnie najłatwiejsza, najnudniejsza trasa sezonu.
Pozdrowienia dla wszystkich których spotkałem i tych których poznałem, tych których wyprzedziłem (większość) i tych którzy mnie wyprzedzili (zdecydowana mniejszość).

Piknik w Antoninku - nawet znalazłem się na tym zdjęciu
Kategoria Maraton/XC/CX


  • DST 14.00km
  • Czas 00:56
  • VAVG 15.00km/h
  • Sprzęt ZicZac McQueen
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dojazdy rozjazdy rozgrzewki

Niedziela, 4 września 2011 · dodano: 05.09.2011 | Komentarze 0

przed i po maratonem poznańskim


  • DST 17.00km
  • Czas 00:38
  • VAVG 26.84km/h
  • VMAX 46.50km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Sprzęt Rzadka BIRIA :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trochę sprintów

Sobota, 3 września 2011 · dodano: 03.09.2011 | Komentarze 0

Na dzień przed maratonem kilka sprintów - trochę niedosytu przed startem a jednocześnie niech organizm wie że jutro nie będzie siedzenia przy piwku i grillu tylko zapieprzanie.


  • DST 49.00km
  • Teren 35.00km
  • Czas 02:08
  • VAVG 22.97km/h
  • VMAX 52.77km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt ZicZac McQueen
  • Aktywność Jazda na rowerze

Troszkę po trasie maratonu poznańskiego

Piątek, 2 września 2011 · dodano: 03.09.2011 | Komentarze 0

Z Poznania do Pobiedzisk z zaliczeniem PK Promno a potem przez Górę do domu.
Trasa jak zwykle zaskakująca.
Jadę chyba giga tym bardziej że pogoda raczej dopisze.