Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi z3waza ze starożytniego miasteczka Pobiedziska. Mam przejechane 74680.40 kilometrów w tym 20878.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.70 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy z3waza.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 113.00km
  • Czas 05:09
  • VAVG 21.94km/h
  • VMAX 63.10km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 174 ( 97%)
  • HRavg 135 ( 75%)
  • Kalorie 3419kcal
  • Podjazdy 3340m
  • Sprzęt Lorella Mortirolo
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przełęcz Karkonoska i Zlate Navrsi

Piątek, 1 sierpnia 2014 · dodano: 03.08.2014 | Komentarze 5

No i w przedostatni dzień pobytu w Izerach przyszedł czas na wisienkę na torcie, a właściwie na wielką wiśnię... ostatni raz przełęcz Karkonoską próbowałem zdobyć w 2008 roku... wyglądało to wówczas tak:



Czyli tragicznie :) Miałem więc z ową przełęczą zadawnione porachunki. Tym razem wybrałem się na nią z przygotowanym specjalnie sprzętem czyli szosą wyposażoną w kompaktową korbę i kasetę 13/29. Nie mogło się nie udać.
Wyprawę rozpocząłem na zakręcie śmierci przed Szklarską Porębą. Stąd droga do Podgórzyna wiodła konsekwentnie w dół. Dzięki temu mogłem sobie spokojnie rozkręcać nóżkę i w Podgórzynie nie będąc nawet spoconym miałem średnią 36km/h. No ale skończyły się przyjemności zaczęła się walka - najpierw pierwsze kilometry z Podgórzyna do Przesieki upłynęły na spokojnym, łagodnym podjeździe. W Przesiece oczywiście fotka pod tramwajem.

I dalej pod górę. Za zabudowaniami zaczął się konkret. Ale nie było źle. Przed ostatnim atakiem za szlabanem zrobiłem sobie krótką przerwę i zjechałem kawałek w kierunku Borowic. Po czym się zaczęło właściwe zdobywanie przełęczy. Zaraz za szlabanem jest konkretna sztajfa, ale poszła w miarę gładko, bo wiedziałem że będzie niedługo lekkie wypłaszczenie, czyli podjazd o nachyleniu najwyżej 8% :). Tam zacząłem mijać idące pod górę wycieczki kolonijne. No cóż trzeba było trzymać fason więc lekko przyspieszyłem i nawet zredukowałem biegi :). A potem była kolejna sztajfa... i te napisy: "1000m" i długo długo długo nic, w końcu napis "350m", do kolejnego napisu "300" było baaaardzo baaaardzo daleko, a tam jeszcze jakiś żartowniś napisał 1000, ale je przekreślił, jakoś mnie ten dowcip nie rozśmieszył. Te ostatnie 300 metrów to była już walka ze swoją słabą wolą, która mówiła "eeee tylko 300m jak zejdziesz to tak jakbyś wjechał", a silna wola mówiła "jak zejdziesz to się poddasz i będziesz wiedział że przegrałeś". Silna wola wygrała!! Wjechałem i nawet kasku nie zdjąłem, zresztą było dość chłodno, bo przed granicą 1000 mnpm wjechałem w chmurę, cóż może to zepsuło widoki ale przyjemny był ten chłodzik na rozgrzane mięśnie. Odcinek 3,4 km od szlabanu do szlabanu pokonałem w 22:40 uzyskując średnią 8,9 km/h, dla porównania Łukasz Rakoczy wjeżdżał to w 20:21. Więc w sumie nieźle. Ale na górze jak pomyślałem, że miałbym to jeszcze raz wjeżdżać to stwierdziłem że chyba jestem głupi.
'
Lorella na szczycie

I moja sweet focia :)
Na przełęczy nie zabawiłem za długo, bo przyjemny chłodek w czasie podjazdu zmienił się nieprzyjemny chłod, zwłaszcza że byłem ubrany tylko w mokrą koszulkę. Wolałem marznąć jadąc w dół do Szpindlerowego Młyna. Zjechałem w dół aż do miejscowości Vrchlabi przed którą miał być skręt na Benecko, przynajmniej wg gazetowego opisu trasy... a tu nic. Wracam więc pod górę, opuszczam Vrchlabi - skrętu nie ma. Ale znalazłem jakąś przydrożną mapę z której wynikało że trzeba skręcić przy jakichś wyciągach. Wróciłem więc do Vrchlabi i szukam wyciągów. W końcu jakiś miejscowy się pyta czego szukam. Mówię "Benecko" - zorientował się że ja nie Czech więc mi tłumaczy tak bardziej zagranicznie w języku czesko-niemieckim że jeszcze 2km w dół a tam będzie bierhaus a potem rechts. Ja mu na to "prawo", a on mi na to "jo pravo!". Bierhausów ci w Czechach dostatek więc nie wiedziałem który ma na myśli. Ale po zapytaniu kolejnego miejscowego jakoś trafiłem. Okazało się że skręt jest tuż przed tablicą "Vrchlabi koniec" a znak że to droga na Benecko jakieś 500m dalej. Do Benecka droga wiodła znów pod górę, tym razem klasycznymi serpentynami. Za Beneckiem byłby fajny zjazd, żeby nie jakość asfaltu. Niestety kawałek za Beneckiem znów pomyliłem drogę i okazało się że prawie do Benecka wróciłem tyle że inną stroną tej samej góry. Ale potem już poszło łatwo. Zjazd do Hrabcov, skręt na Vitkovice. W Vitkovicach przerwa na uzupełnienie kalorii w sklepie "U Buraka" i dalej pd górę w kierunku Hornych Miseczek i na Zlate Navrsi. Podjazd w sumie łagodny porównując go z przełęczą, ale bardzo długi - razem około 20 km i prawie 1000m w pionie. No i nogi czuły tę przełęcz, więc jak wjechałem za Horymi Miseczkami kolejny raz w chmurę i nie widziałem dalej niż 100m do przodu to zaczęły mnie nachodzić wątpliwości czy schronisko Vrbatova Bouda istnieje... ale istniało :) i można się tam było napić herbaty, co było niezłym napojem biorąc pod uwagę że temperatura panująca na zewnątrz to było tylko 12 stopni.

Najwyższy punkt zaliczony.

Spod schroniska wiedzie droga w kierunku źródeł Łaby z której roztaczają się ponoć piękne widoki. Niestety pogoda była taka, że można było co najwyżej oglądać od środka chmurę, więc zrezygnowałem z 7km jazdy po płaskim. Wolałem zjechać w dół gdzie jest cieplej. Popędziłem więc do Hornych Miseczek, a tam zaskoczenie Asia z dziewczynami już tam była. Po prostu idealnie się zjechaliśmy w zaplanowanym miejscu. Miałem jeszcze ochotę na zjazd aż do samych Jilemnic ale Asia mi nie pozwoliła. I tak skończyłem wycieczkę tego roku w Miseczkach :) Suma podjazdów przekroczyła 3000m to chyba mój życiowy rekord, bo nawet maratony Golonki tyle nie mają.
W każdym razie chcę to powtórzyć w pełnej wersji z dojazdem do Harrachova i powrotem do Szklarskiej. Czekam na chętnych :) 
Trasa





Komentarze
z3waza
| 07:00 czwartek, 7 sierpnia 2014 | linkuj Macin - Dzięki, sklep "U Buraka" był całkiem kulturalny jak na czeskie warunki, mieli obsługę kart, no i polskie lody Koral, no i nadrabiaj formę :)
kania76
| 18:29 środa, 6 sierpnia 2014 | linkuj 1. Gratulacje, za rok może poprawisz się i osiągniesz V średnią 9 km/h
2. Mam wrażenie, że celem wycieczki nie była przełęcz tylko jeszcze słynniejsza knajpa u buraka (tam bym się na pewno poczuł jak w rodzinnych Pobiedziajach, nie wspominając o Gówienkach, Sroczynie, Brudzewie czy Ruchocinku)
3. Muszę nadrobić formę to może uda się wspólnie zaliczyć jakiś górski wyjazd
z3waza
| 11:03 wtorek, 5 sierpnia 2014 | linkuj Jurek - no nie ma się co dziwić :)
Kuba - polecam i tę dalszą część mojej wyprawy. Dojazd jest w sumie łatwy.
jakub1
| 07:54 wtorek, 5 sierpnia 2014 | linkuj Teraz w sobotę też wybieram się do Karpacza. Mam zamiar podjechać tą przełęcz karkonoską . Już dzisiaj wiem że będzie bolało. Pozdrawiam
Jurek57
| 10:34 poniedziałek, 4 sierpnia 2014 | linkuj Wygląda na to że temu tramwajowi (tramwaju) odcięło prąd ... ? :-)
pozdrawiam !
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa nyidr
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]