Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi z3waza ze starożytniego miasteczka Pobiedziska. Mam przejechane 74680.40 kilometrów w tym 20878.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.70 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy z3waza.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 113.00km
  • Czas 03:39
  • VAVG 30.96km/h
  • VMAX 70.42km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • HRmax 168 ( 93%)
  • HRavg 143 ( 79%)
  • Kalorie 2560kcal
  • Podjazdy 529m
  • Sprzęt Lorella Mortirolo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Pocisk na Osową

Niedziela, 7 września 2014 · dodano: 07.09.2014 | Komentarze 3

Z Maciejem poranny trip w okolice naszego wzniesionka morenowego które z braku laku laku robi za Col du Galiber, Mont Ventoux, Alpe d'Huez, Passo diMortirolo oraz przełęcz Okraj, Karkonoską i Gliczarów. No ale gdzieś tę siłę ćwiczyć trzeba.
Zaczęło się dość niewinnie, spokojne rozruszanie nóżki. Ogień poszedł od Kleszczewa - po zjeździe z ronda Maciej przyjął pozycję "on the drops" i zaczął deptać jak wiejska baba kapustę w beczce. Szczerze mówiąc z rzadka wychodziłem na zmianę. Nawet mój atak na premię górską na wiadukt w Nagradowicach dzielnie odparł.  I choć zdobyłem na odcinku Kleszczewo-Nagradowice KOMa to nie mi on się należał, a Maciejowi. Nie dostał go tylko dlatego, że ma telefon do dupy :).
Z tego deptania średnia z Kleszczewa do Mosiny wyszła na poziomie 37km/h a z domu powyżej 34km/h. Nieźle.
Potem przyszedł czas na podjazdy. O biciu Rodmanowych rekordów nie było mowy. Ale na zjazdach można było pocisnąc - na zjeździe z Pożegowskiej zająłem 4 miejsce po trzech ex-aeqo pierwszych zjazdowcach tracąc do nich jedynie 2s. Maciej został królem gór na zjeździe ze Spacerowej, ale to może dlatego że mi się nie chciało dojeżdżać do bramy przy ujęciu wody ;).
No w każdym razie powjeżdżaliśmy i pozjeżdżaliśmy trenując przy okazji pozycję aero i trzeba było wracać. Po drodze krótki postój w miejscowym sklepie na lodzika i colę (ech te kolarskie przyjemności :) ) i rura z powrotem, tym razem przez Daszewice i Koninko. Powrót nie był już tak szybki jak dojazd, no bo i noga trochę piekła, i wiatr z lekka niekorzystny był. No i musieliśmy mijać pielgrzymki do Matki Boskiej Tuleckiej przez co i ten kultowy segment, stworzony zapewne przez Rodmana musiałem znowu wjechać na lajciku. No i tak już we względnym spokoju doturlaliśmy się do mety, czyli do domu.
Dobry mocny trening który jak nic musi wejść w nogę, no bo w co innego miałby wejść ;)




Komentarze
Beny79
| 17:39 wtorek, 9 września 2014 | linkuj Strach z wami jeździć, szatany.
z3waza
| 20:06 niedziela, 7 września 2014 | linkuj no też dostał ten wypad nieczęstą u mnie kategorię "napalm"
biniu
| 19:30 niedziela, 7 września 2014 | linkuj Hej ! jeszcze kilka KOM-ów padnie naszym łupem !!! :-) A dzisiejszy wypad z tych co zimą się wspomina ;)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa eszcz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]