Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi z3waza ze starożytniego miasteczka Pobiedziska. Mam przejechane 74680.40 kilometrów w tym 20878.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.70 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy z3waza.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 60.00km
  • Teren 50.00km
  • Czas 02:48
  • VAVG 21.43km/h
  • VMAX 38.29km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • HRmax 177 ( 98%)
  • HRavg 159 ( 88%)
  • Kalorie 1500kcal
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Barlinek - pierwsze słowo do dziennika...

Niedziela, 3 czerwca 2012 · dodano: 03.06.2012 | Komentarze 9

A wszystko mi mówiło jedź mini... ale nie chęć porywalizowania z sąsiadem zwyciężyła... ale po kolei.
Wczoraj wieczorem okazało się że sąsiad jedzie jednak do Barlinka. Pojechaliśmy więc w dwa samochody godnie reprezentować miasto i gminę Pobiedziska w Grand Prix Wielkopolski w maratonach MTB w Barlinku.
Załatwienie opłat i numerka bez większych problemów. Sąsiad odważnie stanął w pierwszym rzędzie, ja gdzieś w środku. Rozgrzewka i start. Na początku miał byś spokojny rozjazd wokół rynku w Barlinku, który oczywiście stał się nerwowym ustawianiem stawki - gaz, hamulec, gaz hamulec itd. Było to tym bardziej niebezpieczne, że część trasy wiodła przez remontowaną ulicę, na której co i rusz wystawały studzienki gazowe. Raz taką wystającą na 50 cm cudem uniknąłem, bo gdybym nie uniknął to wyścig skończyłby się dla mnie na drugim kilometrze. Po objechaniu rynku peleton miał być zatrzymany - a wyścig rozpocząć się od tego miejsca. I miały to być cztery rundy. Oczywiście tak się nie stało i po dojechaniu do startu wszyscy zostali puszczeni dalej. Wtedy sąsiada miałem jeszcze w zasięgu wzroku. Niestety zaczął mi się oddalać coraz bardziej, a częste wąskie odcinki nie pozwalały wyprzedzać w związku z tym choć jechało mi się dobrze do sytuacja na froncie ja-sąsiad pogarszała się sukcesywnie. Pozostało mi liczyć na jego jakiś moment słabości. No w każdym razie cisnąłem ostro. W pewnym momencie na trasie był wybetonowany rów, który stał się "pożeraczem" dętek -za pierwszym razem przeszedłem go spoko - jednak za nim stał zrozpaczony biker co nie zabrał dętki i pompki, w swej nieograniczonej dobroci użyczyłem mu jednego i drugiego - odciążając tym samym swój rower dzięki czemu pewnie mogłem uzyskać z 0,01 km/h więcej na okrążeniu ;)
Druga pętla wydała mi się znacznie krótsza - jednak jak się jedzie kolejny raz to samo to jedzie się łatwiej, cóż z tego skoro na fragmencie miejskim albo wcześniej przyciąłem delikatnie dętkę - ale tyle że wyraźnie sflaczała... kurna na mini dojechałbym spokojnie - dopompowałbym sukę nabojem i jakiś by te dwa kaemy przeszły. A tu fuck, shit, scheisse, merde, job w twoju mać, sacreble czyli mówiąc po prostu no żesz kurwa mać!!!!!
Jeszcze dwa okrążenia a tu żaden kutas się dla Marcina nie zatrzyma - w końcu stwierdziłem - pierdolę nie jadę - idę se do mety, aż tu napatoczył się Tomasz Dopierała, który wygrał mini i sobie spokojnie podążał pod prąd wyścigu, i co najważniejsze miał dętkę. No nic szybko jak się dało napompowałem tę bladź i ruszyłem dalej, jednak napompowanie tylko jednym nabojem dało moim zdaniem jakieś 1,8 bara więc miałem stracha że jednak dobiję gdzieś daleko od mety. A poza tym świadomość że sąsiad mi bezpowrotnie uciekł zniszczyła mi cały zapał do ścigania - adrenalina poszła w dół i pojechałem sobie kółko raczej wycieczkowo, wyprzedzając jednak po drodze kilku gości. Za to pod koniec trzeciego kółka dogoniła mnie czołówka mega. A na przejeździe przez metę organizatorzy stwierdzili ni stąd ni zowąd że obowiązują zasady rodem z XC i po dublu nie ma kolejnego kółka. I tak skończyłem wyścig właściwie niezmęczony.
Podsumowanie:
1. Przede wszystkim gratulacje dla Macieja bo zapewne ze mną by i tak wygrał. Tak więc w tym sezonie 1:1
2. Sport bywa czasem wkurwiający, ale tak to już jest
3. Trasa była fajna i jeszcze raz machnąłbym sobie jedno kółeczko - bo naprawdę nie było nudno ale...
4. Organizator sobie wymyślił że czwarte kółko nie dla mnie, co nie wynika z regulaminu w żaden sposób (poza punktem ostatnim że zastrzegają sobie prawo do jego zmian)
5. Chuj wie jaki miałem czas - bo ten który jest w wynikach został wyliczony wg jakiegoś tajemnego algorytmu.
6. Ogólnie mam jakoś pecha ostatnio do wyścigów - ale w porównaniu z Czarnkowem było o niebo lepiej, tak więc jest progres i to najważniejsze.
Dziękuję Państwu bardzo za uwagę, dobranoc mówił z Pobiedzisk Marcin H.
Ps. Ten czas z wpisu to suma rozgrzewek przejazdu więc nic nie wyjaśnia. A pulsak mi jakiś czas nie liczył bo poszedł na grzyby więc i z niego nic nie wynika.
Nowy styl mody w kolarstwie © Z3Waza

Pełne zadowolenie z obsługi podczas masażu © Z3Waza
Kategoria Maraton/XC/CX



Komentarze
JoannaZygmunta
| 19:46 poniedziałek, 4 czerwca 2012 | linkuj No co! NIE ZGADZAM się na takie konkursy ;p
z3waza
| 19:40 poniedziałek, 4 czerwca 2012 | linkuj Josip - czasem tak bywa, ale mam po tym mocne postanowienie - "nie będę dobry dla obcych", co najwyżej dla kolegów z teamu albo znajomych, skończyło się, fuck, zawsze jak zrobię bezinteresowny dobry uczynek to mnie potem pokarze.
Kania - bez przesady smęcił za dużo nie będę, jeszcze wiele wyścigów przede mną, a poza tym jeszcze raz gratulacje dla Ciebie i dla Żony przede wszystkim.
Grigor - Masz rację - przynajmniej będzie o czym opowiadać w zimowe wieczory przy kominku gdy wnuki będą siedziały będą wokół mnie i będą mówiły "dziadziu opowiedz jak się ścigałeś na rowerze" :D
Kłosiu - 11 listopada w Osiecznej odbywa się tradycyjnie wyścig niepodległości będący zakończeniem LLR (Leszczyńskiej Ligi Rowerowej) - i już w zeszłym roku miałem pomysł żeby tam wystartować w krawacie i koszuli - czas jest idealny. A poza tym to moje imieniny.
Maciej - to nie wena, to czyste wqrwienie, choć podobno artsa wqurwiony ma większą wenę więc i może i mnie wqrwionego muza obdarzyła "czarem wieczornej kurtyzany"*
Seba - masaż był naprawdę spoko - choć można zrozumieć dlaczego profi golą nogi ;)
*10 punktów i kredki dla tego co wie czego była to parafraza (w konkursie nie mogą brać udziału członkowie rodziny) ;-)
biniu
| 18:27 poniedziałek, 4 czerwca 2012 | linkuj
Super wpis:-)
Już dawno się tak nie ubawiłem.Gratuluje weny:)
P.S. Jeszce Marcin powalczymy:))
Sąsiad:-)
klosiu
| 18:26 poniedziałek, 4 czerwca 2012 | linkuj Niezły strój na pierwszej focie. Może na ostatnim gogolu wystąpimy na galowo? W gatkach Goggla i białych koszulach? :D
grigor86
| 13:39 poniedziałek, 4 czerwca 2012 | linkuj Były przygody - będą wspomnienia :-)
JoannaZygmunta
| 11:11 poniedziałek, 4 czerwca 2012 | linkuj Kania! Gratulacje :D
kania76
| 08:27 poniedziałek, 4 czerwca 2012 | linkuj No rzeczywiście można się wkurzyć. Ja ostatnio po defekcie w Gnieźnie smęciłem żonie przez trzy kolejne dni, więc zagroziła mi, że wybije mi z głowy kolarstwo.
Z Maciejem to się dla mnie ściga za trudno. Na przyszłość będę się trzymał dolnej połowy stawki.
Pozdrawiam.
P.S. W rodzinie mam nowego kolarza.
josip
| 07:02 poniedziałek, 4 czerwca 2012 | linkuj No pech:( stary zwyczaj - nie pożyczaj:)
A mina na ostatnim zdjęciu mówi, że jednak istnieją przyjemne aspekty kolarstwa:)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa takze
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]