Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi z3waza ze starożytniego miasteczka Pobiedziska. Mam przejechane 74680.40 kilometrów w tym 20878.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.70 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy z3waza.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 152.00km
  • Czas 05:17
  • VAVG 28.77km/h
  • VMAX 46.40km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • HRmax 172 ( 96%)
  • HRavg 139 ( 77%)
  • Kalorie 2854kcal
  • Sprzęt Helga
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ot takie tam

Niedziela, 14 kwietnia 2013 · dodano: 14.04.2013 | Komentarze 3

Dziś na ustawkę FTI na Starołęckiej wybrałem się rowerem, jak wychodziłem to mignął mi sąsiad który też wybierał się na swój trening. Nawet pomyślałem czy go nie zawołać i nie poprosić o podciągnięcie w kierunku Poznania. Jednak nim wyskoczyłem z domu to tyle go widziałem. Pozostała więc samotna jazda do Poznania - oczywiście pod wiatr. Ponieważ wyruszałem rano to wiedząc że później zrobi się cieplej ubrałem się dość chłodno ale nie za chłodno. O tej porze roku strój jest dużym problem bo temperatura jednak dość zasadniczo skacze w ciągu dnia, no ale nie ma co narzekać, po stokroć wolę to niż zamrożony marcowy garniec jaki zafundowała nam ostatnio pogoda. No nic do Poznania starałem się oszczędzać wiedząc że czeka mnie dziś długi i mocny trening, tak więc dojechałem z niepowalającą średnią ok. 27km/h.
A potem już jazda razem.
Na trasie Starołęcka - Rogalinek przestał mi działać licznik - czujnik się przesunął jak to ma czasem w zwyczaju, a zwłaszcza po gruntowniejszym myciu.
Postanowiłem że poprawię to w Rogalinku na zakręcie. Krzyknąłem więc do reszty żeby troszkę zwolnili i zatrzymałem się pogmerać w ustawieniach czujnika. Niby działał, ale po paru metrach znów przestał, znów stop znów poprawka. I ruszyłem za oddalającą się grupką, wcisnąłem tyle ile noga miała i jak już ich dogoniłem - to się zatrzymali na siku :) nosz kurna trzeba było spacerkiem za nimi gonić.
No nic po tym nóżka tak mi się rozkręciła że na kolejne zmarszczki wjeżdżało mi się naprawdę lekujtko :) aż Bartek z Ryby musiał mnie przyhamowywać mówiąc że ciśnie 300 Wat no cóż ja miernika mocy nie mam ale pulsak wskazywał jedyne 146 uderzeń. A licznik jak nie działał tak nie działał
I tak sobie dojechaliśmy do Zaniemyśla, gdzie do zatrzymania zmusiła nas pęknięta szprycha Piotrka. Korzystając z okazji zrobiliśmy mały popas i się zaczęło - jazda na podwójnym wachlarzu - tempo chyba wysokie - nie wiem - licznik nie działał. Tylko pulsak od czasu do czasu :)
W Śremie byliśmy błyskawicznie, równie błyskawicznie za Śremem, gdzie zaczęła się jazda na szybkich zmianach i.........
niestety K-R-Y-Z-Y-S. Mega, hiper, kosmiczny, grecki, cypryjski, bankowy, kryzys, kryzys, kryzys.
No i grupa odjechała w siną dal a ja tempem spacerowym dojechałem do Czempinia i dalej do Mosiny. W okolicach Wiórka doszedł mnie jakiś szoszon, więc chwyciłem koło, ale niestety byłem ju wyrąbany jak tirówka po nadgodzinach i przy prędkości 34 km/h (udało mi się ustabilizować ten pierdzielony czujnik) zaczęło mi brakować tlenu w komórkach, a nadmiar kwasu mlekowego zamurował moje łydy. Jedyne co pocieszało że na podjeździe w Czapurach zacząłem jednak zmniejszać dystans. Po dojechaniu do Starołęckiej spotkałem grupkę dziewczyn, które jechały dziś krótszą trasą a po około 10 minutach zjawili się koledzy z mojego peletonu, którzy zahaczyli jeszcze o Racot nim dojechali na metę.
Potem jeszcze luźny przejazd na Rusa i już mogłem się ubrać w cywilne łachy i ruszyć z dziećmi na urodziny bratanicy. Gdzie skutecznie odrabiałem stracone zapasy glikogenu.
Ps.
Dzisiejszy dystans wskutek niedziałającego licznika obliczałem z godzinę korzystając ze śladu Jacka, opcji planowania trasy w http://www.gpsies.com/ i śladowych informacji z mojej sigmy.
Wnioski:
1. Samotna jazda pod wiatr jest jednak męcząca - no kto by na to wpadł
2. Sprinty w środku treningu zżerają glikogen jak turbina paliwo w moim pasku.
3. Jednak tęsknię do terenu.
Kategoria FTI, Sport, Zez wiaruchnom



Komentarze
Jurek57
| 07:26 poniedziałek, 15 kwietnia 2013 | linkuj Setka z dużym hakiem to nie takie tam !
Ja bym taki wynik wpisał "na czerwono" ! :-)
Pozdrawiam
Maks
| 21:04 niedziela, 14 kwietnia 2013 | linkuj No trochę tych kilosów nakulałeś dzisiaj ;)
Ja zresztą też ;)
biniu
| 20:53 niedziela, 14 kwietnia 2013 | linkuj No,trza było zawołać :-))) Ja już miałem też dość Sigmy ( ciągle coś ) i roztarłem się z nią na wiekiiiii. Teraz wsiadam i wszystko działa ;) Ładny dystans !!!! Gratulacje :-)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa afree
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]