Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi z3waza ze starożytniego miasteczka Pobiedziska. Mam przejechane 74680.40 kilometrów w tym 20878.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.70 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy z3waza.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2012

Dystans całkowity:1110.60 km (w terenie 525.00 km; 47.27%)
Czas w ruchu:51:17
Średnia prędkość:21.66 km/h
Maksymalna prędkość:62.17 km/h
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:46.28 km i 2h 08m
Więcej statystyk
  • DST 115.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 04:30
  • VAVG 25.56km/h
  • VMAX 41.56km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

The Two Bikemen

Sobota, 10 marca 2012 · dodano: 10.03.2012 | Komentarze 7

The Bikemen are drawing nearer
On the alloy steeds they ride
They have come to take your life
On through the dead of night
With the two Bikemen ride
Or choose your fate and die


Zbudziłem się rano deszcz bił o okno dachowe. Pierwsza myśl "p...ę nie jadę", druga (rozsądniejsza he he he) może przestanie padać, przestało. Więc co? No jak to co - jadę. Spakowałem rower, siebie i jazda samochodem do Poznania. Na punkcie zbornym zameldowałem się przed czasem pokręciłem się tu i tam tracąc powoli wiarę w fantazję ułańską narodu polskiego (The Horsemen). Ale znalazł się jeden prawdziwy Polak. Imię jego - Jacek.
Postaliśmy chwilę na starcie toru regatowego toru Malta licząc (nieśmiało) na przybycie jeszcze jakichś twardzieli. Niestety... Cóż ruszyliśmy w swych lycrowo-membranowych zbrojach na wschód we dwóch na poszukiwanie przygód. Bóg i układ ciśnień nam sprzyjał - wiatr ochoczo popychał nas w rejony tak bliskie moim dwóm kółkom czyli na trasę dobrze znaną od Kostrzyna do Nekli (tam są wiatraki to takie info dla Don Kichota) przez Giecz i dalej na Czerniejewo tam zatrzymaliśmy się na chwilę w okolicy pałacu czerniejewskiego - dwóm mrocznym rycerzom nie wypada zatrzymywać się gdzie indziej niż we dworze - na batonika i izotonika i ruszyliśmy dalej w pogardzie mając oszczekujące nas samochody i trąbiące psy (a może na odwrót, zresztą co to za różnica). Po zmianie kierunku na zachodni los okazał się mniej łaskawy, wiatr wiał nam w oczy a deszcz ziębił. Dojechaliśmy w końcu do Pobiedzisk na planowany postój na kawę i pączka. W cukierni odwiedziła nas moja żona która odprowadziła nas kawałek rowerem oraz przede wszystkim uśmiechem. Pojechaliśmy dalej na Tuczno i Wierzonkę. W Wierzonce, wstyd się przyznać, skróciliśmy planowaną trasę i pojechaliśmy na Kobylnicę i dalej Gruszczyn. Przy przejściu podziemnym pod trasą na Wrześnię spotkaliśmy Mastersa (of Puppets) w koszulce Corrateca i takimż rowerze, który się zdezorientował i pytał nas o drogę na Maltę. Zabraliśmy go ze sobą (przez chwilę było the three Bikemen) ale na światłach w Antoninku się zorientował w położeniu i nas zostawił (a właściwie my jego). Dojechaliśmy z Jackiem na resztkach paliwa do Malty gdzie się pożegnaliśmy i hajda do domu. Po drodze jeszcze ponownie spotkałem rzeczonego Mastersa, przez chwilę pogadaliśmy. I to by było na tyle.
Koniec i bomba kto czytał ten trąba.


  • DST 30.00km
  • Czas 01:06
  • VAVG 27.27km/h
  • VMAX 43.97km/h
  • Temperatura -1.0°C
  • Sprzęt Rzadka BIRIA :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Chłodnym rankiem do pracy

Poniedziałek, 5 marca 2012 · dodano: 05.03.2012 | Komentarze 0

Pierwsza w tym roku poranna przejażdżka na trasie Pobiedziska-Góra-Swarzędz-Poznań.
Trochę wiało, na szczęście głównie w plecy, bo wmordewind był naprawdę mrożący krew w żyłach.


  • DST 111.00km
  • Czas 04:17
  • VAVG 25.91km/h
  • VMAX 52.77km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pierwsza seta zawsze otrzącha...

Niedziela, 4 marca 2012 · dodano: 04.03.2012 | Komentarze 7

...ale potem już jest przyjemnie. Co tam przyjemnie jest i przy tym pierwszym razie. W każdym razie pierwsza setka w tym roku zaliczona.
Ale do rzeczy. Ruszyłem z Pobiedzisk, żeby być o wyznaczonej godzinie w Kostrzynie, przejechałem Kostrzyn i za przejazdem kolejowym zadzwoniłem najpierw do Josipa potem do Rodmana - niestety nie odebrali. Ruszyłem więc dalej w kierunku na Kórnik. Na szczęście gdzieś po pięciu minutach zadzwonił Josip i okazało się że eka jest już na stacji w Kostrzynie. Zrobiłem więc nawrót. I za chwilę byłem na stacji. Tam nastąpiły oględziny mojego nowego nabytku oraz przedstawienie się wzajemne z Michałem. No i ruszyliśmy tempo całkiem fajne, w grupie kaemy lecą zdecydowanie szybciej (o czym miałem się jeszcze przekonać). Tak dojechaliśmy do Pobiedzisk, tam Marc z Jacgolem do gruppen treningu dodali dodatkowe atrakcje w postaci swingers party, czyli zamienili się rowerami. Jacek poczuł że ma parę kilo pod tyłkiem mniej narzucił więc szybsze tempo i co więcej widać było że mu się ujeżdżanie cudzego sprzętu bardzo podoba. Przelecieliśmy Kiszkowo zatrzymując się tam tylko na krótką chwilę. A potem mieliśmy wymuszony dłuższy postój na przejeździe kolejowym prowadzącym do wielkiego składu paliw w okolicy Rejowca. Za przejazdem spotkaliśmy Kłosia. Przed Sławą był krótki fajny sprincik, A potem jazda do Murowanej. Na tym odcinku zacząłem czuć kwas w girach, no i przekonałem się że jest słabo przy okazji najbliższego podjazdu, a potem było jeszcze słabiej. czyli kryzys. A szkoda, bo jechaliśmy nowowybudowaną a jeszcze zamkniętą dla samochodów obwodnicą Murowanej Gośliny, gdzie można było sobie fajnie jechać całą ławą bez obaw o rozjechanie. Na kolejnej góreczce ekipa mi odskoczyła, a potem był już skręt na Biedrusko. W tym miejscu postanowiłem już wcześniej wracać do domu, ale nie mogłem już dojechać grupy, Marc na mnie zaczekał i zapytał czy wszystko OK, ogólnie było OK, choć może nie super, no trochę mnie po prostu otrząchnęło (jak napisałem w tytule). W każdym razie nie było sensu gonić reszty przekazałem tylko pozdrowienia i zawróciłem. Po drodze zatrzymałem się na stacji coby uzupełnić kalorie, których mi zdecydowanie brakowało. I ruszyłem dalej samotnie przez Owińska, Czerwonak, Kicin, Wierzonkę, Tuczno, Wronczyn do domu. Droga powrotna był zmaganiem się z własną słabością i ze świadomością spadającej średniej która z ponad 28 spadła w końcu do 25,79. W każdym razie jak zobaczyłem tablicę "Pobiedziska" to byłem bardzo szczęśliwy. A jeszcze szczęśliwszy że w domu czekało na mnie bardzo dobre piwko "Perła", które niezwłocznie opróżniłem.
Pozdrowienia i dzięki dla Wszystkich z którymi miałem okazję jechać. czyli dla Wojtka, Jacka, Marka, Michała i Mariusza.
Do zobaczenia następnym razem, ja się w każdym razie piszę.


  • DST 31.60km
  • Czas 01:07
  • VAVG 28.30km/h
  • VMAX 62.17km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Sprzęt Rzadka BIRIA :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

W pięknym słońcu

Sobota, 3 marca 2012 · dodano: 03.03.2012 | Komentarze 1

Ostatnio czujnik prędkości w Birii cóś lekko szwankował, a właściwie to szwankował w ogóle. Czyli że nie transmitował danych do licznika. Wymieniałem baterie i nic... lampka kontrola zapalała się na chwilę i gasła. Chciałem już kupować nowy, aż tu nagle mnie oświeciło że przecież to może być za duży opór wynikły z małej powierzchni styku (coś mi tam z fizyki się przypomniało) czyli że blaszka nie kontaktuje... i co się okazało - ha przeprowadziłem udaną naprawę czujnika bezprzewodowego DTS firmy Sigma.
Tak więc wreszcie mogłem wypiąć się na GPS i pojechać z prostym niezawodnym (hm "niezawodnym") urządzeniem na przejażdżkę.
Ponieważ mam plan coby wziąć jutro udział w grupen treningu spandeksowych chłopaków to postanowiłem nie dawać sobie za wiele i ograniczyłem się do 30 kilasi na szosie. Na szosie spotkałem jeden pożar, kilku strażaków (co było nie bez związku z pożarem), motycyklistę co mnie wnerwił trąbiąc swoim pierdzitkiem, stadko młodych saren i kurcze no żadnego rowerzysty. Dziwne.
Średnia nie najgorsza biorąc pod uwagę wiatr i fakt, że to początek sezonu.