Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi z3waza ze starożytniego miasteczka Pobiedziska. Mam przejechane 74680.40 kilometrów w tym 20878.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.70 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy z3waza.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2012

Dystans całkowity:1640.95 km (w terenie 312.00 km; 19.01%)
Czas w ruchu:61:24
Średnia prędkość:25.99 km/h
Maksymalna prędkość:56.93 km/h
Suma podjazdów:820 m
Maks. tętno maksymalne:169 (94 %)
Maks. tętno średnie:169 (94 %)
Suma kalorii:11419 kcal
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:63.11 km i 2h 55m
Więcej statystyk
  • DST 132.00km
  • Czas 04:47
  • VAVG 27.60km/h
  • VMAX 51.18km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Sprzęt Helga
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Wałcza do Sławy

Niedziela, 19 sierpnia 2012 · dodano: 19.08.2012 | Komentarze 11

Dziś rano pojechałem z Marcinem i rodzinką na maraton do Wałcza. Tym razem zabraliśmy się jego samochodem. Ponieważ jechały z nami dzieci to dziś ja robiłem za opiekunkę, a Żona za zawodnika. Na miejscu byli nasi bajkstatowicze-gogglowcy w liczbie zaledwie dwóch - czyli Mariusz i Wojtek. Krótkie pogaduchy i wszyscy ruszają na start. A ja na poszukiwanie najbliższego sklepu - lody i shandy, lody dla córek a shandy dla mnie.
Wkrótce na mecie pojawia się Josip - okazało się że jakoś tak pechowo przewrócił się, że wyrwał siodło z prętów :(.
Aśka zajmuje trzecie miejsce, Kłosiu 21 open i 8 w M3, a Kania łapie się na pierwszą stronę. Losowanie jest też szczęśliwe, bo Aśka wygrywa bluzę, Kania tyż. A Kłosiu nie wiem czy cokolwiek, bo ruszam na trasę do domu, co było zresztą moim planem. Od początku mierzę się z upałem, który daje się we znaki... dzisiejsi maratończycy mieli i tak gorzej. Do Piły droga idzie per saldo w dół, choć jest pofałdowana. Za Piłą kieruję się na Kaczory, które powinny się nazywać krzaczory.. bo droga do nich prowadzi taka że powinienem sobie wpisać z dychę jazdy w terenie... cóż gdybym wybrał drogę przez Dziembowo to by mnie tak nie wytargało... no ale nie miałem mapy, jechałem więc na pamięć. W Chodzieży kończy mi się ciecz, wchodzę do sklepu z klimą (jest tam pewnie ze 20 stopni) i wydaje mi się że wszedłem do chłodni, za to po wyjściu czuję się jakbym wlazł do pieca.
No nic jadę dalej, a cienie się coraz bardziej wydłużają. Za Margoninem włączam lampki. W Wągrowcu kolejny postój - tym razem oprócz picia na hot-doga. Tu dzwoni Aśka pytając czy mnie zdjąć z trasy za pomocą automobilu - ja się zgadzam, bo coraz mniej chce mi się jechać w ciemności, choć z drugiej strony po nocy wcale tak źle się nie jedzie. Po pierwsze dlatego, że ruch mniejszy, po drugie - samochody objeżdżają większym łukiem, no i po trzecie jest chłodniej. Poza tym chyba tylko trzech kierowców nazwałem chujami od momentu zapadnięcia zmroku, tak więc jest to średnia raczej niska :)
Aśka łapie mnie w Sławie i przywozi upragnione piwko, takie piwko jest naj, naj, najsmaczniejsze :D.
Trasa:
Wałcz-Gostomia-Piła-Kaczory-Chodzież-Margonin-Wągrowiec-Skoki-Sława Wlkp
Kłosiu i Josip © Z3Waza

Ha jestem sławny :D
Sława mnie dogania © Z3Waza

Przed wyjazdem (by Jacek Głowacki) © Z3Waza
Kategoria Wycieczka


  • DST 117.00km
  • Czas 04:06
  • VAVG 28.54km/h
  • VMAX 46.40km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Helga
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szosowo z Maksem

Sobota, 18 sierpnia 2012 · dodano: 18.08.2012 | Komentarze 1

Po odwiezieniu Birii ruszyłem na spotkanie z Maksem drogą przez Tuczno i Wierzonkę w kierunku Czerwonaka. Ruszyłem dziś dość późno, a to ze względu na mgłę, dość mocno zniechęcającą do jazy na szosie. No w każdym razie zamiast w Czerwonaku spotkaliśmy się w Kicinie - tutaj nastąpiło wzajemne oblukanie szosek. Stamtąd drogą powrotną pojechaliśmy na Pobiedziaje.
Tam po krótkim pobycie u mnie w domu ruszyliśmy na Czerniejewo drogą "czterech powiatów". We dwóch szybciej niż samemu ale jednak brakowało silnych zmienników coby troszkę odpocząć, tym bardziej że dzisiaj to nie był mój dzień. Po pierwsze wolę jak jest chłodniej, po drugie jednak wczorajsza sześćdziesiona dała mi się trochę we znaki. No w każdym razie to Maks dawał dziś konkretniejsze zmiany. Jutro planuję dokręcenie kolejnych 100+, zobaczymy jak będzie.


  • DST 7.00km
  • Teren 5.00km
  • Sprzęt Rzadka BIRIA :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z działki do domu...

Sobota, 18 sierpnia 2012 · dodano: 18.08.2012 | Komentarze 0

Żeby odwieźć Birię do domu i tam przesiąść się na Helgę Korek, żeby spotkać się z Krzysztofem. Czyli nie może być prosto ;)


  • DST 62.00km
  • Czas 02:09
  • VAVG 28.84km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • HRavg 139 ( 77%)
  • Kalorie 1432kcal
  • Sprzęt Helga
  • Aktywność Jazda na rowerze

Droga czterech powiatów

Piątek, 17 sierpnia 2012 · dodano: 17.08.2012 | Komentarze 0

Po mojej standardowej dróżce wokół miejscowości-drzew. Pulsak podał mi abstrakcyjne tętno maksymalne - 222. Poza tym bez większych emocji.


  • DST 37.95km
  • Teren 32.00km
  • Czas 01:36
  • VAVG 23.72km/h
  • VMAX 51.37km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Sprzęt Kross sztywniaczek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do domu...

Czwartek, 16 sierpnia 2012 · dodano: 17.08.2012 | Komentarze 2

Tego dnia korzystałem z dwóch ekstremalnie różnych środków transportu – samolotu i roweru. Samolotem z Wilna do Poznania. Rowerem z Poznania do Pobiedzisk. Z małym kołowaniem wokół miejsca docelowego.
Wilno, trzeba przyznać nadawałoby się do treningów MTB.
Widok z wieży Giedymina © Z3Waza

Nie zabrakło i akcentów ściśle rowerowych.
Słup ogłoszeniowy © Z3Waza


  • DST 39.00km
  • Czas 01:27
  • VAVG 26.90km/h
  • VMAX 49.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt Helga
  • Aktywność Jazda na rowerze

Icecream Man

Wtorek, 14 sierpnia 2012 · dodano: 14.08.2012 | Komentarze 1


Czyli na lody do Swarzędza z Żoną - oczywiście zgodnie z nową tendencją przy pomocy roweru szosowego - ja robiłem za konia, a żona jak woźnica dyktowała "trochę szybciej", "wolniej" itd.
Wybrałem wyjazd na lody, bo Aśka mówi, że nie lubi jeździć tak bez celu, a ta budka na placu Niezłomnych zawsze mnie kusiła.
Na lodach w Swarzędzu © Z3Waza

Nie obyło się bez przygód (może Aśka opisze)
A w związku z rzeczonymi przygodami wróciliśmy tą samą trasą.


  • DST 100.00km
  • Czas 03:44
  • VAVG 26.79km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 161 ( 89%)
  • HRavg 138 ( 77%)
  • Sprzęt Helga
  • Aktywność Jazda na rowerze

Poranna seta

Wtorek, 14 sierpnia 2012 · dodano: 14.08.2012 | Komentarze 5

Z rana po drodze czterech powiatów z dokręceniem do pełnej setki.
Pulsometr ostatnio coś szwankuje - postanowił nie widzieć tętna przez pierwszą godzinę... chyba przeszło z Josipa na mnie :D
Poza tym wietrznie i tak... wrześniowo.


  • DST 70.60km
  • Teren 50.00km
  • Czas 02:36
  • VAVG 27.15km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Maraton Suchy Las

Niedziela, 12 sierpnia 2012 · dodano: 12.08.2012 | Komentarze 13

Miesiąc nie jeździłem na maratonach, tak więc trochę wypadłem z rutyny... w efekcie rano było trochę nerwówki z pakowaniem. Ale jakoś zabrałem wszystko co potrzeba a nawet trochę więcej. :)
Najpierw trzeba odstawić dzieci na Rusa u mojej mamy. Jak podjechaliśmy zauważyłem Zbycha podążającego na maraton rowerkiem - chwilę pogadaliśmy i pojechał dalej. No nic my pojechaliśmy na metę autem. po drodze koło Jana Pawła II Aśka zauważyła Maksa, mówiąc "to chyba Maks" no ja go nie zauważyłem, ale to był Maks :D
Na mecie spotykamy naszych Gogglowców: Zbycha, Jacka i Wojtka, poza tym kręci się sporo osób w koszulkach Goggle, mówimy sobie cześć, cześć - ale na tym się kończy :)
Poza tym spotykamy MaciejaBrace i Blooma. Na krótkiej rozgrzewce stwierdzamy, że trasa jest blotna. Jedziemy zatem porozgrzewać się na asfaltach. Wkrótce czas do sektorów. I zaczyna się... od pierwszych sekund idzie pełen ogień ja trzymam się blisko za Josipem. Jestem wciąż tuż za nim aż do końca rozjazdu. Wjeżdżamy w błoto, moje oponki tańczą ale nic to - dziś jestem w nastroju bardzo bojowym. W pewnym momencie pojawia się myśl - gdzie jest JP? Jak on mignął że go nie zauważyłem. Za dużo myślę w efekcie łapię poślizg na błotku zajeżdżając drogę Jackowi Swatowi. Wybija mnie to trochę z rytmu i tracę kontakt z Josipem. W efekcie gdy wypadamy na asfalt jestem w drugiej grupce goniącej tę pierwszą w której jest Josip. Na asfalcie wychodzi moje niedostateczne rozgrzanie bo lekko mnie zatyka... jaki mam wówczas puls nie wiem, bo dziś cała elektronika na pokładzie odmówiła współpracy - nie działa pulsak, w liczniku działa jedynie pomiar kadencji, lecę więc na sterowaniu ręcznym i całkiem dobrze mi to wychodzi.
Na asfalcie... co ja paczę :) Grigor z Sebą głośno mnie dopingują - dzięki wielkie.
Niestety po zjeździe w teren w wyniku owego przytkania zostaję sam... i tak sobie jadę czekając kto mnie dorwie. Ku mojemu zdziwieniu pierwszym dorywającym jest JP. Myślę sobie śmignie mi i tyle będzie z oglądania jego pleców :). Ale nie... oddala się ale coś powoli... myślę sobie czy to ja jestem dziś tak mocny czy on ma jakiś kryzys?
Widzę go aż do zjazdu z Nadwarciańskiego, a nawet chyba kościoła. Potem łapie mnie jakaś większa mocna grupka która po dojechaniu mnie rozpada się na kilka części - łapię się w jedną z nich i tak sobie w chyżej grupce pomykamy, podjazd po asfalcie w Morasku idzie gładko, zjazd też - muszę tylko przyhamowywać, aby nie wjechać w poprzedników. Dojazd do końca pierwszej rundy bez emocji... no nie emocje są - na przejeździe przez rundę znowu widzę pobiedzisko-wierzonkowych ziomali i słyszę ich głośny doping - aż chce się cisnąć mocniej.
Przejeżdżam rundę © Z3Waza

Na fragmencie poligonowym słyszę za sobą - "Dajesz Zyga" - o kurde Josip..
-Co Ty tu robisz?
-Pomyliłem trasę..
No trudno - siadam Wojtkowi na kole (myślę sobie może mi się uda i po asfalcie mnie trochę pociągnie) - ku mojemu zdziwieniu jakoś daję za nim radę - nie wiem czy Josip ma jakiś dzień dobroci dla zwierząt, czy noga mi tak podaje...
Imponujący jest moment jak Josip mija większą grupkę na asfalcie - ma chłop szwung. Dzięki dynamicznej jeździe asfalt szybko się kończy i wpadamy na Nadwarciański. Josip co chwila się ogląda... cholera chce mnie zgubić, czy jak? Ale nie, w pewnym momencie mówi - gubimy ich... a na mojej facjacie pojawia się szeroki uśmiech, ale tylko na tyle szeroki żeby nie nałykać się niezbyt apetycznego błotka. W końcu do nas dołącza gość na Scotcie w czarnym stroju - tasuję się z nim od pierwszej rundy. I tak jedziemy sobie już we trzech. Gdzieś w okolicach przejazdu przez szosę na Biedrusko zauważam koszulkę Goggle, a sylwetka wygląda na JP... o kurna... włacza mi się tryb "chart-zając" nieważne glikogeny, kwasy mlekowe i inne gówna - trzeba dojść choć na chwilę Jacka... i o cholera udaje się tuż przed Moraskiem.
W tym miejscu powstaje mały peletonik i tak wjeżdżamy na asfalty Moraska - najpierw w dół - tam bez emocji wszyscy grzeją mniej więcej równo... ale potem zaczyna się podjazd. Tu mnie wyprzedza paru młodszych gości, ale spoko nie daję im się urwać. Za to JP pokazuje moc - jak ruszył bokiem to NIKT nie był w stanie za nim pociągnąć. Na zjeździe dzięki wysokiemu poziomowi znienormalnienia udaje mi się utrzymać kontakt z Josipem i JP choć się zaczynają oddalać. Trawers Góry Moraskiej idzie ciężej... o wiele ciężej niż za pierwszym razem, czuję że nadchodzi zgon - ale to tylko 1 km. Mijam kolejnego Gogglowca w żółtym kasku ale chłopaki oddalają się nieubłaganie. W końcu wyprzedza mnie gość w czarnym, razem przejeżdżamy Meteorytową i wiem że meta tuż tuż. Ale lecę za nim jak baran z myślą - zaatakuję za słupkami... ale słupków nie ma. O żesz ku@$a mać... pomyliliśmy drogę, zawracamy asfaltem pod górę, dojeżdżamy do słupków, tam przeprowadzam zamierzony atak i jest meta.
A tu Żona, ziomale, Goggle, kwiaty, CarboNox, żarcie z kotła, grejpfruty, arbuzy, Kurek i tombola - czyli norma, no może poza kibicami - hurra jestem gwiazdą :D
Po Maratonie z wiernym kibicem Grigorem © Z3Waza

Po Maratonie z wiernym kibicem Sebą © Z3Waza

Naprawdę byłem w szoku że gdyby nie pomylenie trasy to strata do JP wyniosłaby 10-20 sekund
W związku z tym liczyłem jednak na 10 w M-4, a tu zawód - dopiero 13.
Za to czas lepszy od zeszłorocznego o 6 minut, gdybym nie pomylił trasy to o 8 i to przy trudniejszej trasie - mniej asfaltu.
Tak więc odczucia mieszane. Ale i tak jestem zadowolony z jazdy.
Żono - gratulacje za walkę i dzięki za pomarańcze na mecie.
Josip - dzięki wielkie, naprawdę należy się Tobie piwo.
Grigor, Seba - dzięki za kibicowanie, mam nadzieję że się kiedyś spotkamy w sektorach.
JP - dzięki za uruchomienie we mnie dopalacza o którym nie miałem pojęcia :D
I w ogóle wszystkim spotkanym znajomym i nieznajomym wariatom rowerowym.
Kategoria Maraton/XC/CX


  • DST 3.40km
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozgrzewka przedmaratonowa

Niedziela, 12 sierpnia 2012 · dodano: 12.08.2012 | Komentarze 0

Tyle było mniej więcej bo elektronika przestała działać. Za mało...


  • DST 31.00km
  • Czas 01:17
  • VAVG 24.16km/h
  • VMAX 56.00km/h
  • HRmax 169 ( 94%)
  • Kalorie 778kcal
  • Sprzęt Helga
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przed maratonem...

Sobota, 11 sierpnia 2012 · dodano: 11.08.2012 | Komentarze 1

wg Mr Piątka pięć sprincików i spacerek, a poza tym testowanie ustawień w żoninym rowerku... lubię takie zabawy :D. No i spotkaliśmy Sebę - wreszcie miałem okazję poznać osobiście. Bardzo dobrze się gadało skoro staliśmy na drodze blokując miejscowy ruch przez 40 minut. Pozdrowienia.
A tu coś dla tych co chcą kupić nowy rower i szukają dla tego usprawiedliwienia (po angielsku).