Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi z3waza ze starożytniego miasteczka Pobiedziska. Mam przejechane 74680.40 kilometrów w tym 20878.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.70 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy z3waza.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2012

Dystans całkowity:1406.00 km (w terenie 590.00 km; 41.96%)
Czas w ruchu:59:09
Średnia prędkość:23.01 km/h
Maksymalna prędkość:65.40 km/h
Suma podjazdów:4769 m
Maks. tętno maksymalne:174 (97 %)
Maks. tętno średnie:154 (86 %)
Suma kalorii:3203 kcal
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:50.21 km i 2h 21m
Więcej statystyk
  • DST 24.00km
  • Teren 22.00km
  • Czas 01:15
  • VAVG 19.20km/h
  • VMAX 46.23km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Sprzęt Kross sztywniaczek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nocny patrol

Czwartek, 20 września 2012 · dodano: 20.09.2012 | Komentarze 5

Jazda z lampką po krzakach. Spotkałem nawet dziki. Zarys jednego widziałem w pobliskim krzakach. Lampka żre baterie dość szybko. Dobrze, że miałem dodatkowy akumulator bo by mnie to leśne towarzystwo zeżarło.
Kategoria Sam na sam


  • DST 44.00km
  • Czas 01:44
  • VAVG 25.38km/h
  • VMAX 44.01km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Sprzęt Helga
  • Aktywność Jazda na rowerze

The power

Środa, 19 września 2012 · dodano: 19.09.2012 | Komentarze 6

Jak sama nazwa wskazuje katowałem dziś podjazdy, wyszło w sumie 10x na Kocią. No i udało się jeszcze pojechać w krótkim, choć trzeba było trochę samozaparcia. A potem dokręciłem wokół Kostrzyna raczej zdechlackim tempem i w związku z tym przypomniał mi się taki zdechlacki kawałek z czasów jak w podstawówce podpierałem ściany :D
Kategoria Sam na sam


  • DST 60.00km
  • Czas 02:01
  • VAVG 29.75km/h
  • VMAX 55.49km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Sprzęt Helga
  • Aktywność Jazda na rowerze

Droga czterech powiatów zmierzchem

Wtorek, 18 września 2012 · dodano: 18.09.2012 | Komentarze 3

Nóżka dziś podawała, choć trochę bolała. Poza tym bez specjalnych wrażeń. Choć może warto to zapamiętać - możliwe że był to ostatni raz w tym roku "na krótko".
Kategoria Sam na sam


  • DST 25.00km
  • Teren 24.00km
  • Czas 01:18
  • VAVG 19.23km/h
  • VMAX 51.10km/h
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozjazd

Niedziela, 16 września 2012 · dodano: 17.09.2012 | Komentarze 0

Po wycieczce z dziećmi trzeba było pokręcić trochę konkretniej, żeby rozruszać girki po maratonie. Czyli runda po PK Promno. A potem już samochodem na ognicho do Drogbasa - fajnie było.
BTW - od przyszłego roku UCI ma podobno wprowadzić takie stroje jako obowiązkowe dla Pań :D
&feature=youtu.be
Kategoria Sam na sam


  • DST 23.00km
  • Teren 10.00km
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rajd rodzinny

Niedziela, 16 września 2012 · dodano: 17.09.2012 | Komentarze 2

Plan na niedzielę był taki, że jedziemy na rajd Radia Merkury z dzieciakami - ale jakoś nam się odwidziało, i zamiast tego pojechaliśmy na rajd trasą wytyczoną przeze mnie.
Wystartowaliśmy spod pałacu w Czerniejewie. Robiąc przy okazji krótką sesję:
Sesja foto przed pałacem © Z3Waza

A potem ruszyliśmy w kierunku na Rakowo, odwiedzić bardzo klimatyczny cmentarzyk, o którym już kiedyś pisałem.
Cmentarz w Rakowie © Z3Waza

Ścięty pień życia © Z3Waza

Stamtąd jedziemy nad jeziora Babskie - no bo co to za wycieczka bez odwiedzenia jakiegoś zbiornika wodnego.
I powrót przez najdłuższą wieś okolicy czyli Graby do Czerniejewa. Tam zaczepia nas jakiś kolo na rowerze - okazuje się że jest z Rowerowego Czerniejewa i tak poznajemy kolejnych rąbniętych bajkerów.
W Czerniejewie robimy sobie uzupełnienie kalorii... no a co można zjeść jak się jest w Czerniejewie - czerninę, a jak już zjadłem czerninę, to na drugie no wiadomo - kaczuszka. Obiadek pycha. Wycieczka udana - dzieci się zmęczyły, ale jechały ambitnie, średnia wyszła nam ok 15 km/h - w sumie niejedna dorosła osoba na dużym rowerze tyle nie osiąga.
Kategoria Z dzieciakami


  • DST 100.00km
  • Teren 97.00km
  • Czas 04:48
  • VAVG 20.83km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Loneliness of the long distance runner

Sobota, 15 września 2012 · dodano: 17.09.2012 | Komentarze 10

Trzy razy z rzędu pojechałem Mega w Wieleniu - przyszedł czas na zmianę. Ponieważ powziąłem postanowienie (takie nieoficjalne), że w tym roku jeżdżę możliwie najdłuższe dystanse - tak więc nie było wyjścia - trzeba jechać Giga - tym bardziej że okazało się, że cały team jedzie Giga właśnie. Dodatkowo Rodman starał się podkręcać atmosferę rywalizacji... czy mu się udało - nie wiem. Ja wiedziałem z kim na tym maratonie walczyć - i to było dla mnie najważniejsze.
Na miejsce dotarłem (nieco za późno) z Marcinem i Wojtkiem.
W biurze zawodów - od razu duży plus - zero kolejki. Po szybciutkim załatwieniu formalności nawrót na bazę i hajda - przebieranko, ostatnie suplementacje i jazda na start.
Na starcie wykonuję najkrótszą rozgrzewką w ostatnim czasie - przejeżdżam pół stadionu, tym niemniej na tym krótkim odcinku udaje mi się cudem uniknąć kraksy z gostkiem który postanowił wykonać nagłą nawrotkę.
No nic późno jest tak więc czas na start - staję obok Jarka i Jacka. Jarek waży dzisiaj chyba z dziesięć kilo więcej - ma po kieszeniach i pod spodenkami pochowany istny skup butelek. Odruchowo sprawdzam - żele są :)
3-2-1 Start...
Ruszyła maszyna © Z3Waza

Mogłoby być ostrzej ale samochód pilotujący zwalnia peleton w efekcie jest dość nerwowo – co rusz słychać tarcie opon o asfalt. Skręt w prawo i zaczyna się właściwa część. Czyli piasek, piasek, piasek, błotko, piasek, piasek, górka, piasek, piasek, górka itd. Przez 100 kilometrów.
Po starcie idzie mi całkiem, całkiem – dochodzę Jacka G. i dłuższy czas jedziemy razem, a nawet ja jadę z przodu, w pewnym momencie Jacek wywala się na jakimś piasku, na szczęcie go omijam. W międzyczasie mija nas JP, który jak zwykle ma start jakiś takiś. Po chwili dochodzimy Jarka – który ma jakieś problemy techniczne z łańcuchem. Co nie przeszkadza mu po chwili dojść do mnie z Jackiem. I tak jedziemy jakąś chwilę we trzech… niestety w pewnym momencie łapie mnie lekki kryzysik a jeszcze dodatkowo glebię na jakimś banalnym zjeździe i koledzy odjeżdżają w siną dal. W ogóle jak to na Giga – stawka się rozciąga i zaczyna się tytułowa „samotność długodystansowca”. Jedzie mi się średnio – plecy mnie coś naparzają – starość, czy co? No cholera jasna – pierwszy raz musiałem się zatrzymać na wyścigu , żeby rozciągnąć plecy. Po części może to być skutkiem tego, że w gruncie rzeczy mało jeżdżę ostatnio na Specyku, po części pewnie, że tak naprawdę naparzam ile się da. Gdzieś tam gubię trasę – wtedy na szczęście w grupce – więc się szybko orientujemy. Za drugim razem jest gorzej, bo jechałem sam i straciłem parę minut. No i musiałem wyprzedzać już raz wyprzedzonych. Doszedłem ich gdzieś w okolicy mostka, którego nie było. Od tego momentu gdzieś kilkaset metrów za mną czai się gość z Aga Team. Jest na tyle daleko, że nawet jak robię przymusowy postój na wyrównanie bilansu płynów (to znaczy pozbywam się ich nadmiaru) to mnie nie dochodzi. Jednak zbliża się coraz bardziej. W końcu dojeżdżam do torów które dobrze kojarzę – wiem że po ich przejechaniu zaczyna się ostatnia prosta. Na prostej gość jest tuż za mną, przede mną nie ma kogo ścigać więc jadę spokojnie oszczędzając siły na finisz. Jak gość siada mi na kole to zwalniam do 26, prowokując go do wyjścia do przodu, już zaczyna się sekcja kurwidołkowa, a ja szykuję się do odpalenia na stadionie… i tak jadę sobie za Agą i patrzę na jego tylne koło i myślę sobie – ale gość ma niskie ciśnienie. Wjeżdżamy na stadion – a on odpuszcza… no to ja ruszam dookoła stadionu, ale nie muszę się spieszyć, bo z walki nici. Okazało się że gość złapał na sam koniec panę … no i pana zepsuła mi całą zabawę…. No nie było tak źle. Zwłaszcza, że okazało się – jestem szósty w kategorii. Tak więc szerokie podium jest moje. Za to dają tylko dyplom… no ale satysfakcja jest.
Bardzo szerokie podium © Z3Waza

I w ten oto sposób zostałem teamową gwiazdą.
Jestem gwiazdą © Z3Waza

Rozdałem kilka autografów, zjadłem trochę makaronu, wypiłem małe piwo, nie wygrałem przyczepki, nawet t-shirta nie wygrałem – tym razem szczęście uśmiechnęło się do Mariusza – no i pojechałem do domu.
Ogólnie jestem bardzo zadowolony – zająłem miejsce 6/14 w kategorii czyli więcej osób objechałem niż mnie objechało… no i ten dyplom – bezcenne :D
Sama atmosfera jak zwykle na Michałkach fajna, był oczywiście redaktor Kurek no i przede wszystkim koleżanki i koledzy, których nie wymienię z nazwiska, żeby nikogo czasem nie pominąć (ależ ja sprytny jestem)
No i na koniec piosenka tytułowa:


Kategoria Maraton/XC/CX


  • DST 31.00km
  • Czas 01:06
  • VAVG 28.18km/h
  • VMAX 48.31km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt Helga
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przed...

Piątek, 14 września 2012 · dodano: 14.09.2012 | Komentarze 2

...maratonem kilka sprintów. Poza tym Kusznierewicz, że się tak wyrażę - czyli jakby ktoś był niedomyślny to zabawy z wiatrem.
Kategoria Sam na sam


  • DST 26.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 01:28
  • VAVG 17.73km/h
  • VMAX 51.37km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt Kross sztywniaczek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po PK Promno

Czwartek, 13 września 2012 · dodano: 13.09.2012 | Komentarze 4

Trochę z żoną, trochę sam... wyprawa była poszukiwawcza... cele niezrealizowane :(
Kategoria Nyndza


  • DST 64.00km
  • Czas 02:13
  • VAVG 28.87km/h
  • VMAX 48.31km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Sprzęt Helga
  • Aktywność Jazda na rowerze

Czarne chmury

Wtorek, 11 września 2012 · dodano: 11.09.2012 | Komentarze 2

Dzisiaj fajnie bo z wiatrem... i tak jadąc sobie z nogi na nogę jechałem poważnie powyżej trzydziestki. Gorzej się zrobiło jak kręciłem kółko wokół Pobiedzisk - koło Kostrzyna nadbiegły te tytułowe

I zaczęły mnie gonić. Było trudno bo akurat asfalt prowadził w ich kierunku - czyli pod wiatr. Ciężko było jechać więcej jak 26, za to po nawrocie w Jankowie w kierunku Góry - cud miód - rozkulałem rower do 47 - i to bez przesadnego pociskania. No ale Czarne były jeszcze szybsze i mnie dorwały w Promnie. Tak więc dojechałem do domu z lekka zmoczony, ale zadowolony.
Kategoria Sam na sam


  • DST 31.00km
  • Teren 29.00km
  • Czas 01:34
  • VAVG 19.79km/h
  • VMAX 48.57km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Sprzęt Kross sztywniaczek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Night Prowler

Poniedziałek, 10 września 2012 · dodano: 10.09.2012 | Komentarze 4

Dzisiaj odbył się pierwszy oficjalny test lampki na diodzie Cree. Jest dobrze, bardzo dobrze - pojeździłem po chaszczach i ostępach PK Promno. Potem podjechałem do Kociałkowej gdzie zdzwoniłem się z Sebą, który właśnie się dżogingował z żoną. Po krótkich pogaduchach połączonych z chwaleniem się nową zabawką, czyli lampką, pojechałem dalej.
W okolicy Zbierkowa spotkałem młodego zajączka, który był tak przerażony snopem światła, że nie potrafił uciec na bok tylko biegł dokładnie przed światłem, jak skręciłem to i on skręcił. Aż tu nagle z naprzeciwka nadjechał samochód. I tak zajączek wzięty w dwa ognie kompletnie zgłupiał. Samochód się zatrzymał, ja też. A zajączek się miotał między mną a autem. W pewnym momencie stanął tuż koło mojej nogi. Widać było, że zwierzątko jest naprawdę przerażone. Aż wreszcie wpadł na jedyny słuszny pomysł i skręcił w ciemność.
Dalej już bez większych wydarzeń... no spotkałem jeszcze sarnę i dwie kanie (znaczy grzyby) - tak tak z tą lampką można chodzić nawet na grzyby. No dobra kończę bo się marketing z tego wpisu robi...
Na koniec piosenka "nocna" choć zdecydowanie nie kołysanka:
Kategoria Sam na sam