Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi z3waza ze starożytniego miasteczka Pobiedziska. Mam przejechane 74680.40 kilometrów w tym 20878.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.70 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy z3waza.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Wew krzajach

Dystans całkowity:8820.84 km (w terenie 6943.19 km; 78.71%)
Czas w ruchu:459:01
Średnia prędkość:19.22 km/h
Maksymalna prędkość:2942.00 km/h
Suma podjazdów:53008 m
Maks. tętno maksymalne:180 (100 %)
Maks. tętno średnie:191 (106 %)
Suma kalorii:133548 kcal
Liczba aktywności:234
Średnio na aktywność:37.70 km i 1h 57m
Więcej statystyk
  • DST 14.00km
  • Teren 14.00km
  • Czas 00:53
  • VAVG 15.85km/h
  • VMAX 38.80km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 149 ( 83%)
  • HRavg 122 ( 68%)
  • Kalorie 504kcal
  • Podjazdy 75m
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dębiniec przedstartowo

Wtorek, 30 kwietnia 2013 · dodano: 30.04.2013 | Komentarze 1

Takie tam lekkie przepalenie przedstartowe. Kilka krótkich podjazdów i sprintów, poza tym nieco techniki korzonkowej i spacer po lesie... przyjemnie, ale czuję że się jeszcze nie zregenerowałem - noga nie chciała wejść na odpowiednią kadencję i każdy podjazd czułem w łydach. Nie ma letko :)

  • DST 16.00km
  • Teren 8.00km
  • Czas 00:48
  • VAVG 20.00km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Olejnica - rozgrzewki, dojazdy rozjazdy

Niedziela, 28 kwietnia 2013 · dodano: 28.04.2013 | Komentarze 2



  • DST 67.00km
  • Teren 65.00km
  • Czas 02:57
  • VAVG 22.71km/h
  • VMAX 43.20km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • HRmax 175 ( 97%)
  • HRavg 161 ( 89%)
  • Kalorie 2452kcal
  • Podjazdy 520m
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Olejnica - maraton nr 1 w tym roku

Niedziela, 28 kwietnia 2013 · dodano: 28.04.2013 | Komentarze 8

Pierwszy start w tym roku - byłem pełen obaw w którym miejscu jestem i się przekonałem. Ale do rzeczy.
Na miejsce dojechałem z Rodmanem w międzyczasie wyprzedzając Jarka z JP, formalności zapisowe załatwiamy szybko i bez problemów i ruszamy na rozgrzewkę objechać kawałek trasy - po nocnym i porannym deszczu jest mokro ale za to dość twardo i niepiaszczyście.Po powrocie spotykamy kolegów z teamu - czyli Kłosia, Marca, Zbycha i Maksa. W pewnym momencie łapię Kłosia z Drogbasem i jadę z nimi na kolejną tym razem asfaltową rozgrzewkę.
Pojawia się i Josip, który gdzieś zaginął w akcji ale się na szczęście odnalazł.
Przed startem spotykam chyba pół rowerowego Poznania i okolic - są i Pyrcyki i Ryby i niezrzeszeni znajomi. Do sektorów.
Staję obok Marca tuż za nami nieco spóźniony Josip. No i ruszam na pierwszy maraton tego roku.
Pierwsze kilometry - euforia!
Noga podaje idzie pięknie, Marek zamarudził że miało być lżej ale ja widzę Josipa. Chwytam jego koło i nie puszczam. Wjazdy wchodzą jak masło. Krajobraz zmienia się szybko las, singiel, błotko wpadamy na pole z piaszczystą drogą. Josip nie klei do żadnej z mijanych grupek tylko tnie wszystkich jak leci, ale w pewny momencie coś zwalnia na podjeździe - myślę sobie dospawamy do najbliższej grupki i odpoczniemy. Wołam do Josipa - dawaj dogonimy ich - dochodzę grupę - Josipa nie ma - a ja jak Josip ich mijam. Ale wkrótce Josip mnie dochodzi i znowu leci z przodu tym swoim tempem nieco nierównym ale diabelnie skuteczny. Myślę sobie może wreszcie spuchnie ale nie...
w końcu wpadamy na bardziej techniczny odcinek z piaskiem - i tu moja oponka tylna nie bardzo daje radę - pierwszy raz od dłuższego czasu dotykam stopą podłoża a Josip jedzie dalej. Potem jest piaszczysty podjazd - Josip odjeżdża i pozamiatane. Czyli jednak nie on spuchł a ja....
Ogólnie za ostro pocisnąłem za Josipem - łapię się jeszcze w kilka atrakcyjnych pociągów, ale koniec końców każdy z nich mi odjeżdża. Na rozjeździe Mega/Mini poważnie zastanawiam się czy warto jechać dalej bo plecy mnie bolą, noga jest wyraźnie zakwaszona i wiem że drugie kółko to będzie droga przez mękę.
Ale honor mi nie pozwala - i na rozjeździe skręcam twardo w prawo - na mega. Coś jeszcze z kilometr biję się z myślami - a może zawrócić - ale wiem to tylko moja słabość - a słabość jest słaba :)
No i zaczynam drugie kółko - jest coraz gorzej - że jestem w kryzysie widać po tym że wszyscy dosłownie wszyscy mnie wyprzedzają...
Koniec końców dojeżdża mnie Marc - nie mam siły utrzymać mu koła. I jadę dalej swoje.
Myślę o tych co za mną - Maks, Zbychu, przebijający się z czarnej dupy JP z Drogbasem - przynajmniej jest przed kim uciekać :)
W pewnym momencie mijam gościa o którym wspomniał JP - oryginał w dziwnym kasku i na jeszcze dziwniejszym rowerze - kibicuje mi i jeszcze komuś na podjeździe.
Jadę dalej odliczając kilometry.
Byle do 45 - żel
do 50
do 60
do rozjazdu
pod koniec mijam jakiegoś jeszcze większego zgona ode mnie i wpadam na metę.
Wnioski:
1. Oczekiwałem więcej od siebie
2. Przyjąłem złą taktykę
3. Podjazdy wchodzą nieźle
4. Może być tylko lepiej

Na mecie jak to na mecie makaron i pogadanie z koleżankami i kolegami. W samochód i do chaty - za trzy dni kolejny maraton - tym razem ponad 100 w terenie - będzie jeszcze ciężej. I dam radę - bo jestem taugh man :)
Buziak dla wszystkich © Z3Waza


  • DST 33.00km
  • Teren 32.00km
  • Czas 01:42
  • VAVG 19.41km/h
  • VMAX 52.60km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • HRmax 158 ( 88%)
  • HRavg 135 ( 75%)
  • Kalorie 1098kcal
  • Podjazdy 115m
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nastrojowe przepalenie

Sobota, 27 kwietnia 2013 · dodano: 27.04.2013 | Komentarze 2

Rozruch poranny-przedwyścigowy. Dzisiaj pojechałem na jeziorka w okolice Jezierc, poczuć lepiej górala na singielku, poza tym kilka krótkich sprintów i siłowych krótkich podjazdów. Tytułowa nastrojowość wzięła się z kontaktu z przyrodą - pochmurno, chłodno ale przyjemnie - cisza - nikt nie próbuje Cię zabić, co najwyżej można wpaść do jeziora hehe...