Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi z3waza ze starożytniego miasteczka Pobiedziska. Mam przejechane 74680.40 kilometrów w tym 20878.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.70 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy z3waza.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Po asfaldzie

Dystans całkowity:30095.38 km (w terenie 644.10 km; 2.14%)
Czas w ruchu:1041:19
Średnia prędkość:28.90 km/h
Maksymalna prędkość:2156.00 km/h
Suma podjazdów:111291 m
Maks. tętno maksymalne:189 (105 %)
Maks. tętno średnie:171 (95 %)
Suma kalorii:586904 kcal
Liczba aktywności:498
Średnio na aktywność:60.43 km i 2h 05m
Więcej statystyk
  • DST 26.00km
  • Czas 01:05
  • VAVG 24.00km/h
  • VMAX 38.27km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • HRmax 147 ( 82%)
  • HRavg 122 ( 68%)
  • Kalorie 551kcal
  • Sprzęt Helga
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Rozjazd małżeński

Czwartek, 2 maja 2013 · dodano: 02.05.2013 | Komentarze 0

Pomaratonowy rozjazd - pojechałem się rypnąć na szosce. Trasa - banał - z Pobiedzisk do Wagowa wzdłuż S5 do Kociej i z powrotem do domu. Główną atrakcją byli drogowcy "remontujący" odcinek szosy z Kociej do Pobiedziajów. W wyniku ich remontów mieliśmy szoski całe upaćkane smołą, trzeba więc było nim zaschnie umyć je benzyną...

  • DST 23.00km
  • Czas 00:53
  • VAVG 26.04km/h
  • VMAX 31.57km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 143 ( 79%)
  • HRavg 128 ( 71%)
  • Kalorie 495kcal
  • Sprzęt Helga
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozjazd do granic powiatu

Poniedziałek, 29 kwietnia 2013 · dodano: 29.04.2013 | Komentarze 4

Pomaratonowy rozjazd - nogi jednak trochę czuję ale się z lekka rozjechały. Jutro już przygotowanie przedmaratonowe i start. No zobaczymy jak będzie... idę rozpisywać taktykę :D

  • DST 54.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 27.00km/h
  • VMAX 62.19km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 171 ( 95%)
  • HRavg 131 ( 73%)
  • Kalorie 1172kcal
  • Sprzęt Helga
  • Aktywność Jazda na rowerze

Siła

Czwartek, 25 kwietnia 2013 · dodano: 25.04.2013 | Komentarze 4

Siła na Osowej - nic nadzwyczajnego. Zapierdzielanie na młynku pod górkę, przeziębienie chyba mija, bo podjazdy wchodziły każdy lepiej.
Kategoria FTI, Po asfaldzie


  • DST 38.00km
  • Czas 01:25
  • VAVG 26.82km/h
  • VMAX 44.01km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRmax 157 ( 87%)
  • HRavg 128 ( 71%)
  • Kalorie 773kcal
  • Sprzęt Helga
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozjazd

Środa, 24 kwietnia 2013 · dodano: 24.04.2013 | Komentarze 2

Absolutnie bez napinki z Poznania do domu... to znaczy bez napinki jak już dojechałem za Antoninek. Bo przejazd przez Maltę zawsze dostarcza emocjonalnych rozkoszy.
Za to dodam panią która dowodzi, że do grania agresywnej muzyki nie jest potrzebna zwierzęca siła, ale precyzja i doskonała technika. Czego sobie i wszystkim życzę.


  • DST 81.00km
  • Czas 02:58
  • VAVG 27.30km/h
  • VMAX 42.57km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 175 ( 97%)
  • HRavg 138 ( 77%)
  • Kalorie 1955kcal
  • Sprzęt Helga
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tryumf wólki

Niedziela, 21 kwietnia 2013 · dodano: 21.04.2013 | Komentarze 2

Dziś zostałem członkiem obsługi oraz bejbisiterem swoich własnych dzieci, a to z powodu że odbył się Maraton z cyklu BikeCrossMaraton organizowany przez W. Gogolewskiego w którym udział wzięła moja żona Joanna.
Dojechaliśmy sobie na miejsce ze spokojem tym bardziej że wszystkie formalności były już załatwione dzień wcześnie przez sąsiada naszego Macieja, który załatwiał hurtowo cały team Ryby już dzień wcześniej. Z reprezentacji Pobiedzisk stawił się również doktor Marcin, przybył również mój team w niemal pełnym składzie - zabrakło tylko Zbycha któremu ponoć nie dosłali niebieskiego łańcucha oraz Przemo który miał chyba zbyt licznych sponsorów i mu nawalili ;)
Jak skończyły się przedstartowe pogaduchy to zaczęło się to co zwykle czyli wyścig. Z ciekawostek to redaktor Kurek został zgarnięty przez policję.
Kurka zwinęła policja © Z3Waza

A ja pojechałem autem na punkt widokowy porobić fotki. Okazało się że punkt jest zaraz po starcie więc jak dojechałem to zobaczyłem ogon mini który metodą alpejską zdobywał ten wyniosły szczyt. A u podnóża męczył się jakiś gość, który zerwawszy łańcuch usiłował go powtórnie zakuć - a że robił to po raz pierwszy w życiu to mu cosik nie szło, obudził się więc we mnie samrytanin i wziąłem się za robótki ręczne.
Potem wróciłem do willi natura
Villa Natura © Z3Waza

i zająłem się tym co tygrysy lubią najbardziej czyli spożyciem piwa Fortuna
Imperatrix Fortuna Mundi © Z3Waza

A żeby nie było że taki samolubny jestem to dzieci moje zajęły się w tym samym czasie spożywaniem lodów rożków. Potem poszliśmy porzucać kaczki w pobliskim jeziorku, omówiliśmy proces powstawania skał łupkowych, a potem to już dojechało mini na metę. Przyjąłem więc tym razem rolę fotografa i zrobiłem kilka zdjęć, znajdujących się pod niniejszym linkiem.
Jak już wszyscy dojechali to sobie pogadalim.
A jak wszyscy się przebrali w ciuchy cywilne i odłożyli swoje bolidy MTB, to ja na odwrót - ubrałem się w teamowe lumpki i wziąłem swoją szosową Helgę w obroty. I tak w parze udaliśmy się w drogę powrotną z Dolska do Pobiedzisk. Już po wyjeździe jasnym się stało że do naszej pary dołączył ten natręt wiatr, który wiać postanowił wyłącznie z boku lub z przodu - nigdy w plecy. No cóż z wiatrem walczyć nie sposób, trza jechać. Pojechałem więc drogą przez Mełpin na Śrem - na tej trasie wiatr był choć trochę z tendencją do wiania bok-tył. Zbliżając się do Śremu zastanawiałem się nad tym jakąż wielką przyjemność będę czerpał z poginania pod wiatr jadąc na Zaniemyśl, i nie udało mi się odnaleźć żadnej. Postanowiłem więc że zrobię kolegę wiatra w konia i skręciłem w Zbrudzewie na drogę do Rogalina. Tu rzeczywiście było lepiej. Minąłem tolkienowskie miejscowości Orkowo i Trzykolne Młyny (obie kojarzą mi się jakoś z Władcą Pierścieni) i w Trzykolnych Młynach skręciłem na Kórnik - tu mi wiaterek sprzedał liścia w dziób, jakby chciał powiedzieć - mam cię gagatku. I tak sobie jechałem ja, Helga, i wmordęwind. W Kórniku zacząłem myśleć co dalej - dojechać do Kostrzyna i dokręcić wzdłuż S5 do Wagowa - oznaczało to kolejne 40 kaemów z wiatrem w ryło. Zatem okazałem słąbość i skręciłęm w Kleszczewie na Gortatowo aby choć chwilę cieszyć się z jazdy 35km/h z tętnem 130. Później już norma wiatr przeszkadzający, wiatr upierdliwy i miejscowości Siekierki, Paczkowo, Sarbinowo, Góra... W Sarbinowie moje kalkulacje wykazały że dojadę do domu z przebiegiem nie przekraczającym 80 km postanowiłem więc że zrobię wielki zryw i pojadę sobie na pobiedziski Rynek zrobię tam mały lans i wrócę do domu. I to był właśnie ten tryumf wólki bo wolą tego nazwać nie można.
Po doświadczeniach dnia dzisiejszego doszedłem do jakże genialnego wniosku że szosa w pojedynkę jest męcząca i nudna jak flaki z olejem - zwłaszcza pod wiatr, zwłaszcza jak się ma katar, zwłaszcza jak się nie chce. Za to za tydzień mój tegoroczny debiut w maratonach i zobaczymy z czego się będę wówczas tłumaczył - tak więc trenować trzeba.
Ps.
Znajomych spotkanych w Dolsku nie wymieniam bo jeszcze kogoś zapomnę ale było miło was wszystkich spotkać i poczuć że sezon naprawdę się zaczął.

  • DST 20.00km
  • Teren 3.00km
  • Czas 00:52
  • VAVG 23.08km/h
  • VMAX 43.20km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 150 ( 83%)
  • HRavg 117 ( 65%)
  • Kalorie 406kcal
  • Podjazdy 95m
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ruhig

Piątek, 19 kwietnia 2013 · dodano: 19.04.2013 | Komentarze 2

Dzisiaj rozjazdowo i baaardzo spokojnie. Wyjechałem naprzeciw Żonie mojej Joannie i spotkałem ją przed Górą. Razem wróciliśmy do Pobiedzisk a ja jeszcze pojechałem w kierunku na Czerniejewo, skręciłem w Borówku, żeby choć trochę przejechać się po terenie - w lesie sucho, można pomykać. I ruszyłem do domu szosą Kocia-Pobiedziska. Patrzę a od Pobiedzisk leci jakiś rowerzysta... kto tak rączo może pędzić na Kocią - no Seba. Seba dał się namówić na podjechanie do mnie do domu gdzie wypiliśmy tradycyjną już kawkę i pogadaliśmy o dupie Maryni.

  • DST 47.00km
  • Czas 01:46
  • VAVG 26.60km/h
  • VMAX 39.22km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRmax 151 ( 84%)
  • HRavg 123 ( 68%)
  • Kalorie 966kcal
  • Sprzęt Helga
  • Aktywność Jazda na rowerze

Striptease...

Środa, 17 kwietnia 2013 · dodano: 17.04.2013 | Komentarze 1

Powoli nie ma się już z czego rozbierać - zostały rękawiczki z długimi palcami i potówka. Atak wiosny postępuje jak front wschodni w 41 roku.
A ja, ja się regeneruję - ruszyłem z Poznania spokojnym tempem, było ciepło przyjemnie, pola się zieleniły, serduszko ledwie pukało, wiatr nie przeszkadzał, a ja sobie jechałem. Cudnie, fantastycznie i pięknie.

  • DST 43.00km
  • Czas 01:35
  • VAVG 27.16km/h
  • VMAX 41.62km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • HRmax 160 ( 89%)
  • HRavg 143 ( 79%)
  • Kalorie 1110kcal
  • Sprzęt Helga
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozjazd

Środa, 10 kwietnia 2013 · dodano: 10.04.2013 | Komentarze 3

Zgodnie z planem rozjazdowa pętelka. Trasa bez specjalnych emocji - bo ruch mały, asfalt czarny, wiatr umiarkowany. Po drodze spotkałem jednego szoszona w okolicy Jankowa. A poza tym ponieważ brakło emocji, to oddawałem się rozmyślaniom, że dzień dziś niby szary i ponury, bo niedawno było mniej szaro za to zimno, więc z dwojga wybieram szaro. Poza tym pogoda sprawiła że i gęsiom wędrownym zachciało się trenować i ćwiczyły dziś loty w grupie na zmianach. Ciekawe jak gęsi sygnalizują zmianę albo dziurę powietrzną.
Ponieważ stawać mi się nie chciało to zamieszczam zdjęcie sprzed tygodnia, kiedy było bielej i ponurzej. A gęsi były w rozsypce i żadnych kluczy ustawiać im sie nie chciało.
Gęsi na le(o)tnisku © Z3Waza


  • DST 90.00km
  • Czas 03:06
  • VAVG 29.03km/h
  • VMAX 65.54km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • HRmax 172
  • HRavg 142 ( 79%)
  • Kalorie 2260kcal
  • Sprzęt Helga
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zabrałem siekierę do samochodu

Niedziela, 7 kwietnia 2013 · dodano: 07.04.2013 | Komentarze 6

Jeeeeeeee!!!!!!!!
Nareszcie mogę powiedzieć ze wyjazd na rowerze sprawił mi czystą radość - palce mi nie zmarzły choć miałem rękawiczki jesienno/wiosenne. Bidon nie zamarzał, twarz nie tężała od wiatru, a z mrozu to był jedynie Mateusz.... no po prostu Hiszpania :D
Ale do rzeczy - dziś ruszyłem już tradycyjnie ze Starołęckiej tym razem w większej ekipie - w sumie było nas na początek dziesięć osób i w takiej grupce ruszyliśmy żwawo w kierunku mosiny aby dokonać wiosennego zdobycia Osowej po trzykroć. Podjazdy jak zwykle u mnie - każdy kolejny wchodził lepiej. Potem ruszyliśmy na rundę przez Mosinę, Borkowice, Drużynę, Czempiń, Grabianowo, Mosinę.
Kawałek za Mosiną przydarzył się wypadek, którego byłem mimowolnym uczestnikiem - jechaliśmy właśnie na szybkich zmianach gdy trafiliśmy na błoto przede mną zrobiło się zamieszanie i odpuściłem lekko korbę - kolega który jechał za mną był dość blisko i zahaczył moje koło zaliczając niestety mocną glebę - szczęściem skończyło się na podartych ciuchach i potłuczeniach, mogło być niebezpieczniej bo w niewielkiej odległości za nami jechał samochód... bogu dzięki kierowca okazał się czujny.
Potem bez wielkich wydarzeń - no może poza szybką jazdą z wiatrem na zmianach w trzyosobowych grupach.
Potem powrót na Osową i kolejne podjazdy i do domu.
Trzeba przyznać, że po wczorajszym intensywnym treningu czułem nogę i na powrocie marzyłem o tym żeby wreszcie usiąść w samochodzie (w którym miałem siekierę), ale to było słodkie zmęczenie.
Ze spotkań - minęliśmy dużą grupkę pod wodzą Mateusza Rybczyńskiego, W okolicy przejazdu kolejowego chyba Macieja B. z jakąś koleżanką i w ogóle całą kupę wiary na kuftach - wiosna się narechlała szag nie?
I na koniec tytułowa Siekiera


  • DST 81.00km
  • Czas 03:23
  • VAVG 23.94km/h
  • VMAX 40.18km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • HRmax 166 ( 92%)
  • HRavg 142 ( 79%)
  • Kalorie 2384kcal
  • Sprzęt Helga
  • Aktywność Jazda na rowerze

White Christmas

Niedziela, 31 marca 2013 · dodano: 31.03.2013 | Komentarze 1


W te Święta wybrałem się na szosowy przejazd po wielkanocnym? śniadanku u mamy - czyli start z Poznania.
Zacząłem od przejazdu przez Maltę - a tam w okolicy wieży sędziowskiej ciągle śnieg, więc chcąc nie chcąc zamieniłem moją szosówkę w hulajnogę. Dalej było już OK, no może poza wiatrem, który tradycyjnie wiał biednemu w twarz. No ale w wiosnę zawsze wieje, no nie? Zawsze trzeba się jakoś pocieszać, he he.
I tak sobie dojechałem do Jasina - a tu z przeciwka jakaś taka charakterystyczna sylwetka - pan Grigor jedzie.
Poklęliśmy trochę na warunki i razem pojechaliśmy na Kobylnicę, Wierzenicę i Wierzonkę a że Grigorowi było mało to odprowadził mnie drogą na Kowalskie kawałek. Na koniec Grigor machnął wspólną fotkę objeździł moją Helgę i zostawił mnie sam na sam z wiosennym wietrzykiem, który z każdą chwilą robił się coraz mniej wiosenny (no chyba że tak wiosna wygląda na Spitsbergenie albo w okolicach Nuuk. No nic w końcu zacząłem realizować główny plan dnia dzisiejszego czyli jazdę z kadencją ok. 110 4 razy po 10 minut - pod wiatr nie było to łatwe. I tak kręcąc jak chomik na karuzeli dojechałem w okolice Kociej a tam patrzę Żona moja Joanna pomyka - rzuciłem jej że robię dziesięć minut tempa i zawróciłem - jak się zrobiło z wiatrem to nagle kadencja wzrosła do 126 a kiedy wyrównałem kadencję wrzucając na blata i zrzucając kilka koronek to prędkość skoczyła do niemal 40 dyszek. No nic po zrobieniu kolejnych 10 minut zawróciłem po chwili spotykając Żonę popijającą z bidonu, akurat skończyło się 3 minuty odpoczynku więc ruszyłem na kolejną chomikową dziesięciominutówkę. Po tych próbach zużycia łożysk w korbie przeszedłem w tryb Bob Marley i dalej już pomalutku z żonką robiłem za lokomotywę, było to doświadczenie tyleż regenerujące co mrożące krew w żyłach a ściślej w palcach u rąk, które w końcu zaczęły próbować odpadać - tego mi było za dużo więc wrzuciłem blacik i pognałem do domu wstawić wodę na herbatę....
a śnieg padał i padał....
Z okazji Świąt Bożego Narodzenia życzę wszystkim bogatego Gwiazdora, rodzinnej atmosfery i wspólnych spotkań przy choince.
Czy to aby na pewno mi się coś popierniczyło?
Moje zgrabne cztery litery wypinają się na zimę © grigor86