Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi z3waza ze starożytniego miasteczka Pobiedziska. Mam przejechane 74680.40 kilometrów w tym 20878.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.70 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy z3waza.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Po asfaldzie

Dystans całkowity:30095.38 km (w terenie 644.10 km; 2.14%)
Czas w ruchu:1041:19
Średnia prędkość:28.90 km/h
Maksymalna prędkość:2156.00 km/h
Suma podjazdów:111291 m
Maks. tętno maksymalne:189 (105 %)
Maks. tętno średnie:171 (95 %)
Suma kalorii:586904 kcal
Liczba aktywności:498
Średnio na aktywność:60.43 km i 2h 05m
Więcej statystyk
  • DST 99.00km
  • Czas 04:05
  • VAVG 24.24km/h
  • VMAX 49.97km/h
  • Temperatura -2.0°C
  • HRmax 164 ( 91%)
  • HRavg 137 ( 76%)
  • Kalorie 2708kcal
  • Sprzęt Kross sztywniaczek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trochę pojeździłem....

Niedziela, 24 marca 2013 · dodano: 24.03.2013 | Komentarze 6

...z FTI a konkretnie z dwiema Monikami i Jackiem. Trasa podobna do zeszłotygodniowej z tym, że zaliczyliśmy Osową (ja 8 razy). Wyjazd pomimo panującego zwłaszcza z rana mrozu bardzo miły a to za sprawą towarzystwa (przede wszystkim) oraz w miarę bezwietrznej pogody. Same podjazdy na Osową weszły mi wyjątkowo gładko - każdy kolejny lepiej, w sumie po ośmiu pomyślałem, że spokojnie machnąłbym jeszcze ze dwa. Na powrocie zaczął dopadać mnie mały głód - na szczęście byłem wyposażony w batoniki bo bez tego to chyba bym musiał wsiąść do samochodu pilotującego nas Michała. Dawno nie poczułem się tak przyjemnie zmęczony i zadowolony.
Dzięki wszystkim za wspólny trening i sorry za wmuszanie niechcianych napojów ;)
Profil trasy sciągnięty od Jacka

Ps. A zapomniałbym że po drodze minęliśmy się dwukrotnie z ekipą Rybek a w ławicy płynął nie kto inny jak sąsiad mój Maciej. No proszę proszę :)

  • DST 68.00km
  • Czas 02:41
  • VAVG 25.34km/h
  • VMAX 44.36km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • HRmax 172 ( 96%)
  • HRavg 140 ( 78%)
  • Kalorie 1814kcal
  • Sprzęt Kross sztywniaczek
  • Aktywność Jazda na rowerze

O2

Niedziela, 17 marca 2013 · dodano: 17.03.2013 | Komentarze 3

Dzisiaj z Moniką H. z oraz nowopoznanym Jackiem wyruszyliśmy w ramach treningu FTI z nietypowego miejsca - spod sklepu Michała Fogta. Pogoda choć słoneczna mało była zachęcająca do jazdy bo arktyczny wiatr sprawiał że jazda pod wiatr zamieniała twarz w sztywną skorupę. Ale jak wiadomo kolarz (nawet amator) twardym musi być skurwielem i jeździć :) No to pojechalim - ja na zimowym góralu zwanym sztywniaczkiem, Monika na góralu wyposażonym w slicki i Jacek na szosie. Z racji tego, że Jacek dysponował szosą przez większą część trasy robił za główną lokomotywę. Pod wiatr było mroźno, z wiatrem szybko. Pojechaliśmy trasą Swarzędz-Tulce-Daszewice-Czapury-Wiórek-Rogalin-Kórnik-Tulce-Swarzędz.
W Czołowie przed Kórnikeim zarządziłem zjazd w bok aby machnąć sobie fotkę grupową pod pomnikiem Marcina Kasprzaka.

Kawałek za Kórnikiem Monika zrezygnowała z naszego towarzystwa i wybrała ciepły samochód Michała F. :). A my z Jackiem zaczęliśmy urządzać pokazy samczej siły, hehe. Dzięki temu tempo wzrosło a po skręcie w Krzyżownikach w Kierunku na Tulce podpuszczeni wiatrem w plecy zaczęliśmy dawać ognia - skończyło się na niemal 45km/h. Po tych miłych dla nogi pieszczotach wjechaliśmy na kawkę do Bambaryły w Tulcach a potem już z powrotem do sklemu Michała w Swaju. Tam kolejna kawka i wtedy zadzwoniła Aśka informując mnie że nie tylko pokibicowała kolegom na przełajowych wyścigach im. Mariana Kegela ale i wzięła w nich udział jako jedyna kobieta, co oczywiście skończyło się przywiezieniem kolejnego złomu do domu :D. Pojechałem zatem na imprezę finałową wspomnianych zawodów gdzie oprócz Żony spotkałem teamowych kolegów czyli Jarka i Hulaja. W zawodach uczestniczył też Rodman ale swoim zwyczajem złapał panę i się szybko zmył :D.
W ogóle widać że kolarska brać obudziła się - wiele znajomych gąb wypatrzyłem w Swarzędzu - szkoda tylko że wiosna nie poszła w ślad za nimi.
Za pierwsze miejsce wśród kobiet nie było nagród rzeczowych więc aby naprawić owo organizacyjne niedopatrzenie zabrałem Asię do sklepu Michała i dokonaliśmy tam zakupu butów SPD firmy Shimano w kolorze alloy grey (sam ukułem tę nazwę koloru).
Koniec końców wyszedł bardzo udany rowerowy dzień.


  • DST 46.00km
  • Czas 01:48
  • VAVG 25.56km/h
  • VMAX 41.56km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • HRmax 170 ( 94%)
  • HRavg 146 ( 81%)
  • Kalorie 1275kcal
  • Sprzęt Kross sztywniaczek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pij mleko będziesz silny

Środa, 27 lutego 2013 · dodano: 27.02.2013 | Komentarze 3

Ćwiczenie siły...
a na koniec białeczko :D


  • DST 27.00km
  • Czas 01:23
  • VAVG 19.52km/h
  • VMAX 40.63km/h
  • Temperatura -1.0°C
  • HRmax 155 ( 86%)
  • HRavg 124 ( 69%)
  • Kalorie 601kcal
  • Sprzęt Kross sztywniaczek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Sebą pod górę

Środa, 20 lutego 2013 · dodano: 21.02.2013 | Komentarze 4

Miałem bogatsze plany, ale warunki były fatalne - śnieg sypał coraz mocniej, droga była śliska, a na koniec Seba złapał koleją panę. Ale i tak pokazaliśmy sobie że jesteśmy twardzi.

  • DST 106.00km
  • Czas 04:06
  • VAVG 25.85km/h
  • VMAX 62.19km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • HRmax 166 ( 92%)
  • HRavg 148 ( 82%)
  • Kalorie 3187kcal
  • Sprzęt Helga
  • Aktywność Jazda na rowerze

Seta w samotności

Niedziela, 17 lutego 2013 · dodano: 17.02.2013 | Komentarze 14

Nie tym razem nie będzie o piciu alkoholu i paleniu samochodu jak we wczorajszym wpisie. Tylko o trzaskaniu kaemów oraz paleniu kalorii.
Z braku samochodu pojechałem rowerem. Wystartowałem krosem widząc białą nawierzchnię na asfaltach - ale Kross odmówił posłuszeństwa po 300 metrach - przy próbie wrzucenia na blata - łańcuch spadł na młynek i za nic nie dawał się wciągnąć, podejrzewam że walnęła manetka. Ale w sumie dobrze że musiałem zmienić rower bo okazało się że wcale nie jest tak ślisko i szosa daje spokojnie radę.
Niestety wskutek tych drobnych przygód (musiałem jeszcze zmienić baterię w czujniku prędkości) spóźniłem się na spotkanie FTI na Starołęce. Miałem cichą nadzieję ze dogonię choć dziewczyny. Nie dogoniłem. Pojechałem jeszcze na Pożegowską w Mosinie, podjechałem raz, stwierdziłem, że noga dziś nie podaje. Na zjeździe zaliczyłem oczywiście dziennego max speeda. I przez Rogalinek ruszyłęm do domu. Reszta jazdy to była walka z zimnem, niezbyt mocnym ale przenikliwym wiatrem, kacykiem i własnymi myślami. W Czołowie postanowiłem skręcić do swojego imiennika który kiedyś stał w parku swojego imienia w Poznaniu. A potem wrócił tam Th. W. Wilson i Kasprzaka deportowali na wiochę na której się urodził.
Dalej bez żadnych fajerwerków przez Kórnik, Kostrzyn do domu.
Czasem dobrze tak sobie pobyć ze sobą sam na sam, mózg się przewietrzy i trochę optymistyczniej się patrzy na różne sprawy. Poza tym jak jest paluchy zimno to głownie to zajmuje umysł a nie inne głupoty.
Brenn di ega bil © Z3Waza

Marcin Kasprzak i rower Marcina w Czołowie © Z3Waza


  • DST 47.00km
  • Czas 02:02
  • VAVG 23.11km/h
  • VMAX 41.56km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • HRmax 189 (105%)
  • HRavg 138 ( 77%)
  • Kalorie 1387kcal
  • Sprzęt Kross sztywniaczek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Moc z Sebą

Środa, 13 lutego 2013 · dodano: 13.02.2013 | Komentarze 5

Dziś razem z Sebą pojechaliśmy robić tzw. siłę. Złożyło się na to kilka podjazdów pod Kocią, trochę jazdy płyta-oś, i na koniec przepalenie łydy. Warunki dość paskudne - po pewnym czasie rower był tak unorany, że przednia przerzutka nie odpowiadała w ogóle na wezwania manetki. Dobrze że miałem błotniki bo inaczej wyglądałbym jak Seba, który wyglądał jakby dostał ospy :). Ale co tam twardym trzeba być.

  • DST 33.00km
  • Czas 01:17
  • VAVG 25.71km/h
  • VMAX 39.23km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • HRmax 163 ( 91%)
  • HRavg 140 ( 78%)
  • Kalorie 917kcal
  • Sprzęt Kross sztywniaczek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z pracy

Środa, 6 lutego 2013 · dodano: 06.02.2013 | Komentarze 4

Pierwszy raz w tym roku po pracy do domu rowerem - dojechałem nim się całkiem ściemniło. A za tydzień dzień będzie o jakieś 24 minuty dłuższy :) i będzie jeszcze łatwiej. Poza tym było to połączenie przyjemnego z pożytecznym - czyli realizacja planu - "dystans tlen 90-120 min." nóżka podawała całkiem, całkiem, co jak na początek roku napawa optymizmem.

  • DST 110.00km
  • Czas 04:33
  • VAVG 24.18km/h
  • VMAX 42.57km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • HRmax 171 ( 95%)
  • HRavg 138 ( 77%)
  • Kalorie 2977kcal
  • Sprzęt Helga
  • Aktywność Jazda na rowerze

Żeby życie miało smaczek raz dziewczynka raz chłopaczek :)

Środa, 26 grudnia 2012 · dodano: 26.12.2012 | Komentarze 9

1. Chłopaczek
Umówiłem się z Maksem w Kicinie. Niestety droga z Pobiedzisk do Kicina prowadzi na zachód, co dzisiaj oznaczało dyganie pod wiatr i do tego porywisty. No ale jak się jedzie pod wiatr to bywa że się jedzie z wiatrem i wtedy jest to fajne. Tak właśnie minęła nam droga z Kicina przez Wierzonkę i Wierzenicę do Kobylnicy. Między Kobylnicą a Swarzędzem mieliśmy nieprzyjemny incydent - kierowca autobusu usiłował nas przekonać do jady po ścieżce rowerowej, przy okazji próbując zamordować autobusem Maksa, spychając go na prawą stronę. Dorwaliśmy gościa na pobliskim przystanku, żeby powiedzieć mu co myślimy o takim zachowaniu. W sumie niewiele brakowało a gość dostałby to na co zasłużył, czyli "w ryja".
Potem pojechaliśmy na Tulce, stamtąd przez Nagradowice na Kostrzyn. W Kostrzynie krótka przerwa na kawkę. Tam zdzwoniłem się z Asią, że po porzuceniu Maksa spotkamy się w Biskupicach. Jak wyjechaliśmy ze stacji to zaczął padać deszcz, na szczęście drobny, a słońce nie przestało świecić. Efekt: piękna tęcza na niebie. Dalej na Promno - przed Promnem złapałem małego kryzysa- na szczęście batonik Corny zadziałał i mogłem kręcić dalej. Rozjechaliśmy się w Biskupicach - Maks do Poznania, ja na spotkanie ze swoją ślubną.
2. Dziewczynka
Po spotkaniu się w Biskupicach ruszyliśmy na tę samą pęltelkę co wczoraj, z tym że w odwrotnym kierunku. I tak sobie kręcąc dojechaliśmy do domu, dziś już na szczęście bez większych przygód. A po setce byłem głodny tak, że konia z kopytami bym zjadł. Jakie to miłe uczucie być głodnym w święta :)
Zdjęcie zrobiłęm tylko dziwczynce :) © Z3Waza