Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi z3waza ze starożytniego miasteczka Pobiedziska. Mam przejechane 74680.40 kilometrów w tym 20878.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.70 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy z3waza.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Wew krzajach

Dystans całkowity:8820.84 km (w terenie 6943.19 km; 78.71%)
Czas w ruchu:459:01
Średnia prędkość:19.22 km/h
Maksymalna prędkość:2942.00 km/h
Suma podjazdów:53008 m
Maks. tętno maksymalne:180 (100 %)
Maks. tętno średnie:191 (106 %)
Suma kalorii:133548 kcal
Liczba aktywności:234
Średnio na aktywność:37.70 km i 1h 57m
Więcej statystyk
  • DST 31.00km
  • Teren 28.00km
  • Czas 01:34
  • VAVG 19.79km/h
  • VMAX 37.00km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Kalorie 554kcal
  • Podjazdy 200m
  • Sprzęt Janek z Czarnolasu
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po Malcie z FogtBikes

Sobota, 28 lutego 2015 · dodano: 28.02.2015 | Komentarze 0

Przed startem w Skorzęcinie, więc bez nadmiernych ekscesów, ot tak przepalić nóżkę i sprawdzić Focusa bo nie siedziałem na nim jeszcze w tym roku.


  • DST 31.00km
  • Teren 28.00km
  • Czas 01:51
  • VAVG 16.76km/h
  • VMAX 44.60km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • HRmax 169 ( 94%)
  • HRavg 149 ( 83%)
  • Kalorie 1394kcal
  • Sprzęt Kross sztywniaczek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po PK Promno

Sobota, 31 stycznia 2015 · dodano: 31.01.2015 | Komentarze 2

Kurcze tak bardzo się starałem - przejechałem OS Z3Wazy tam i z powrotem, dwa razy trasę wyścigu o mistrzostwa Pobiedzisk, podjaz w Nowej Górce i co? Strava postanowiła się nie włączyć :(
No ale trening w terenie zrobiony.

  • DST 23.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 01:15
  • VAVG 18.40km/h
  • VMAX 40.63km/h
  • Temperatura -2.0°C
  • HRmax 171 ( 95%)
  • HRavg 135 ( 75%)
  • Kalorie 983kcal
  • Podjazdy 95m
  • Sprzęt Kross sztywniaczek
  • Aktywność Jazda na rowerze

CX z FB

Sobota, 24 stycznia 2015 · dodano: 24.01.2015 | Komentarze 0

Za diabła nie mogłem dziś się zorganizować, w efekcie pojechałem do FogtBikes autem po drodze spotkawszy Sebę na szosie. W sobotę jak to w sobotę u Fogta - skakaknie przez przeszkody, jazda na rundzie i takie tam, no i żadnych fotek :)
  

  • DST 71.00km
  • Teren 60.00km
  • Czas 03:20
  • VAVG 21.30km/h
  • VMAX 49.90km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Kalorie 2387kcal
  • Podjazdy 270m
  • Sprzęt Kross sztywniaczek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ocieractwo

Sobota, 17 stycznia 2015 · dodano: 17.01.2015 | Komentarze 5

Dzisiaj cele były dwa:
1. Zrobić trening - w tym celu pojechałem pod sklep FogtBikes żeby z wiarą pokręcić na rundach w okolicy stawów Młyśkich. Poza samym kręceniem było jeszcze tytułowe ocieractwo, czyli jazda w ciasnym kółku z ocieraniem tylnej opony poprzedzającego roweru, konkurs na najwolniejsze jeżdżenie  i takie tam.
2. Pojechać do teścia mojego po telefon, co go wczoraj córa moja zabrać zapomniała - ta druga część ułatwiła mi zdobywanie kilometrów w jakiejś konkretnej misji a nie po prostu w samym kręceniu, choć trasa sama nie powalała oryginalnością - to znany szlak łącznikowy poznańskiego ringu biegnący od Malty do Promienka. 
No ale zadania wykonane ;)

Dzisiejsza ekipa

Czegoś się boję?


  • DST 39.00km
  • Teren 35.00km
  • Czas 02:06
  • VAVG 18.57km/h
  • VMAX 48.57km/h
  • Temperatura -1.0°C
  • Sprzęt Kross sztywniaczek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Ostatni

Środa, 31 grudnia 2014 · dodano: 02.01.2015 | Komentarze 0

Taki mały rajdzik z Sebą po Zielonce.

Selfie z "witaczem" w Zielonce

Mgły nad Biezdruchowem


  • DST 23.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 01:20
  • VAVG 17.25km/h
  • VMAX 48.57km/h
  • Temperatura -5.0°C
  • Kalorie 733kcal
  • Podjazdy 212m
  • Sprzęt Kross sztywniaczek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po PK Promno

Poniedziałek, 29 grudnia 2014 · dodano: 29.12.2014 | Komentarze 4

Po dłuższym niejeżdżeniu na 26 calach po lesie wybrałem się moim sztywniaczkiem na rekonesans okolicy. Plan pierwotny był taki, żeby machnąć parę kaemów na szosie, ale chłodny wiatr mnie dość szybko zniechęcił. Więc myk do lasu. Sama trasa - nic nadzwyczajnego, ot takie klasyki naszego parku. Natomiast, choć w sumie nie jestem jakimś czcicielem rozmiaru 29 to po przejechaniu naszych pagórków z setkami mikronierówności wybijającymi z rytmu, stwierdzam, że na takim terenie jednak 29 zdecydowanie lepiej idzie. Tym bardziej że Kross jest pozbawiony amortyzacji w ogóle. W efekcie dość szybko czułem ból dłoni od wstrząsów, ale co tam, da się jeździć. Dużo fajniej się np. zjeżdża małymi kółkami, jakoś tak ma się wrażenie że jest szybciej, a więc atrakcyjniej. Choć jeśli chodzi o dane (zimne dane ze Stravy) to jest wolniej. Ale co tam - o zabawę chodzi w końcu. 


  • DST 71.00km
  • Teren 62.00km
  • Czas 03:35
  • VAVG 19.81km/h
  • VMAX 40.20km/h
  • Temperatura -8.0°C
  • Podjazdy 116m
  • Sprzęt Janek z Czarnolasu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Gdzieś do lasu

Niedziela, 28 grudnia 2014 · dodano: 28.12.2014 | Komentarze 5

Ostatnio było tak... w jeden dzień w samotności, w kolejny grupowo, więc na trzeci dzień przyszedł czas na standard czyli w parze :)
W parze tym razem z Sebą - postanowiliśmy pojechać jakoś inaczej - mój plan był taki żeby jechać generalnie wzdłuż niebieskiego szlaku, który prowadzi od jezior babskich w kierunku na Gułtowy i Giecz, a potem przez Neklę w kierunku na Wrześnię, plan był taki żeby odbić wcześniej na Czerniejewo i wrócić do dom. Życie jednak zweryfikowało plany - po pierwsze oznakowanie szlaków pozostawia wiele do życzenia, po drugie nie chciało mi się co chwila wyjmować mapy, a tym bardziej sciągać rękawiczek więc poszliśmy na spontan. Ogólnie początek był po terenach w których się mniej więcej orientowaliśmy - Nekielka, Nekla, Barczyzna. W Barczyźnie zrobiliśmy postój na sik, banana i rozejrzenie się, co dalej.

Hawaje

Banan, banan gdzie jest ten banan
Wg mapy która była  na tablicy było prosto, ale coś nam się zapomniało, pomieszało i w efekcie dotarliśmy do brzegu rzeki (którą potem na mapie zidentyfikowałem jako Wrześnicę) - niestety nie było tam mostu, a tylko cztery belki. Z Sebą uznaliśmy że może nasze ochraniacze by przetrwały test namaczania, ale reszta naszych ubrań już niekoniecznie - a mogło się zdarzyć, że na tych  śliskich belkach taki test przeprowadzilibyśmy całkiem mimowolnie. Zatem nie było wyjścia - trzeba było zawracać. Okazało się, że wcześniejsza dróżka, która mnie kusiła była jednak bardziej prawidłowa - wniosek, jednak trzeba iść za instyktem - bo kończyła się regularnym mostkiem. Niestety nie była to dróżka idealna (co się okazało później na mapie), bo wywiodła nas na drogę Września-Czerniejewo, a nie jak planowaliśmy Nekla-Czerniejewo. Seba wobec tego zarządził wjazd do lasu - i to był dobry pomysł bo znalazł po chwili ognisko pozostawione przez drwali. Spędziliśmy przy tym ognisku dobre pół godziny grzejąc zmarznięte członki i rozprawiając o tym że jednak na Syberii jest bardziej przejebane :).
Jak z bólem serca ruszyliśmy dalej to okazało się że dotarliśmy do tego samego mostku nad Wrześnicą co przedtem. Krótki rekonesans na mapie i męska decyzja - jedziemy asfaltem, żeby nie błądzić po lesie. Kierunek - Czerniejewo. Jedziemy - tempo skoczyło nieco - bo jednak co gładki asfalt to asfalt. Mijam nieznane mi wiochy... i widzę tablicę "Czerniejewo i jakaś liczba", z daleka wydawało mi się że ta liczba to 7, choć rozum podpowiadał, że to niemożliwe, no i jak się zbliżyłem to okazało się że to jednak "2" - uffff. W Czerniejewie znów skręt w kierunku lasu. Jak zobaczyłem węzeł szlaków  nad jeziorami Babskimi to szczerze mówiąc było to widok miły moim oczom niemal tak jak... (no dobra na wszelki wypadek nie będę się zapędzał ;) ). Zaproponowałem nawet Sebie kąpiel, jednak on stwierdził że ponieważ temperatura znów spadła poniżej -7 to jednak odpuścimy :).
Droga od jeziora Baba jest mi doskonale znana, a więc krótka - bo znam tam każdy zakręt i tak dojechaliśmy do Zbierkowa, gdzie nie zatrzymując się powiedzieliśmy sobie krótkie cześć i pojechaliśmy do domu. 
ps. Takie wycieczki pomimo, że ekstremalne i w sumie mało przyjemne to mają w sobie to "coś", co powoduje że mimo trudności mile się je potem wspomina. Wniosek - nie wszystko co łatwe i przyjemne jest fajne. Czasem sobie trzeba zadać trudu, aby poczuć, że się żyje. I ot co!!!!! W związku z tym - Seba - dzięki za dzisiejszy trip, który zaliczam do rzadkiej kategorii "napalm".


  • DST 76.00km
  • Teren 65.00km
  • Czas 03:51
  • VAVG 19.74km/h
  • VMAX 39.00km/h
  • Temperatura -6.0°C
  • Podjazdy 363m
  • Sprzęt Janek z Czarnolasu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Świąteczne rajdowanie ze SwajBikeTeam

Sobota, 27 grudnia 2014 · dodano: 27.12.2014 | Komentarze 6

Ponieważ brałem udział w ułożeniu trasy świątecznego rajdu organizowanego przez SwajBikeTeam to czułem się niejako zobligowany do udziału w tym przedsięwzięciu, tym bardziej że zostałem poproszony na przewodnika po naszych promieńskich lasach.
I wiecie co? - nie żałowałem.
Do Swarzędza dotarłem rowerem - ot taka mała dwudziestokilometrowa rozgrzeweczka. Na starcie pomimo mroźnej pogody stawiło się sporo ludzi (coś koło 40). Nawet jeden taki burmistrz Swarzędza postanowił się polansować i zrobić sobie z nami fotkę.Poza swoją obecnością zaszczycił nas również na szczęście krótkim przemówieniem :)

Po krótkim i poważnym omówieniu spraw organizacyjnych ruszyliśmy w drogę.

Muszę przyznać że kilkunastominutowy postój pod sklepem FogtBikes sprawił, ze pierwsze kilometry były dla mnie torturą - szczerze nienawidzę zimna, a tu przyspieszyć za bardzo nie było można, i wprawić krew w żywsze krążenie, więc miałem wrażenie ze nim dojadę do Tuczna to moje odmrożone palce po prostu odpadną. Na szczęście po podjeździe nad j. Swarzędzkim obudziło się moje krążenie i palce wypełniła cieplejsza krew.... W ogóle chyba narzucałem dość wysokie tempo, ale w sumie nikt nie narzekał, więc chyba nie było tak źle.... W Górze z naprzeciwka nadjechała małżonka moja Joanna, która postanowiła przejechać z nami część trasy - tę najciekawszą, czyli po PK Promno, bo PK Promno choć to najmniejszy park krajobrazowy Wielkopolski to w porównaniu z PK Zielonka wypada o wiele ciekawiej. Na tym małym obszarze aż się roi od krótkich podjeździków, jarów, oczek wodnych, ale też kolein, gałęzi kryjących się pod liśćmi. Więc w sumie nie jest tak łatwo... no przynajmniej jak na Wielkopolskę. Sam się o tym przekonałem kiedy taki właśnie zdradziecki kij wlazł wi w szprychy i zaliczyłem OTB, na szczęście było to OTB w zwolnionym tempie dzięki niewielkiej prędkości. Znacie to uczucie? Jak rower powoli się podnosi i nie można nic zrobić jak leci do przodu. W sumie dość śmieszne, tym bardziej ze liście zamortyzowały zamrożoną ziemię, więc w sumie nawet upadku nie poczułem.
Aaaaaa byłbym zapomniał w okolicy Starej Górki mieliśmy pit stop na gorącą herbatkę co w dzisiejszych warunkach było niewątpliwie zbawienne.

Pit stop pod Starą Górką
Po przejechaniu okolic j. Dębiniec skierowaliśmy się do puszczy Zielonka, tam już po prostu pojechaliśmy płaskim szerokim leśnym duktem wprost do Wiśniczówki w Tucznie - knajpki dość dobrze znanej wśród rowerzystów, i i całkiem rowerzystom przyjaznej.A w tej Wiśniczówce czekały na nas: ognisko, zupka dyniowa, gulaszowa (nie załapałem się), grzane piwko (dla pijących) i herbata. Poza tymi niewątpliwymi atrakcjami dojechał też tam Seba, co było dla mnie o tyle interesujące, że miałem z kim wracać do Pobiedziajów. Co też uczyniłem po spożyciu wszelkich gorących cieczy oferowanych przez miejscowy zakład gastronomiczny. Seba na powrocie narzucił dość ostre tempo, co nie było złym pomysłem, gdyż poza zimnem w gębę wywołanym ostrym jak brzytwa powietrzem, reszta ciała szybko się rozgrzała i w miarę znośnym komforcie termicznym dotarliśmy nad Dębiniec, gdzie każdy pojechał w swoją stronę.

Będzie żarcie :)

Ooooo i jest Seba!
Reasumując bardzo udany rowerowo i nie tylko dzień. Choć zaprawdę powiadam wam lepsze jest 76 kilometrów w czerwcu. No ale i to przyjdzie no nie?


  • DST 58.00km
  • Teren 50.00km
  • Czas 02:48
  • VAVG 20.71km/h
  • VMAX 34.30km/h
  • Temperatura -3.0°C
  • Kalorie 973kcal
  • Podjazdy 316m
  • Sprzęt Janek z Czarnolasu
  • Aktywność Jazda na rowerze

All alone on Christmas

Piątek, 26 grudnia 2014 · dodano: 26.12.2014 | Komentarze 2

Nigdy nie widziałem filmu "Kevin sam w domu", a tym bardziej filmu "Kevin sam w domu 2", może dlatego, że przeważnie w święta zajmuję się tym czym lubię - nie robię zdjęć, nie szukam nowych wrażeń, nie idę na pasterkę, nie jestem za nie jestem przeciw, nie oglądam również TV. Wiecie co robię w święta? Eeee wiecie - po prostu idę na rower. No i tak było i dziś. Ponieważ tak wypadło, że polecałem sam, to stwierdziłem że pojadę inaczej niż zwykle, żeby nie było nudno... i pojechałem tam skąd większość znajomych moich wyjeżdża wsiadając na rower - tzn. do Poznania. Ale Poznań był tylko punktem na mapie, który minąłem  w celu udania się dalej - do WPNu. Za wiele tam po prawdzie nie poprzebywałem, bo zanim dojechałem dojechała tam Asia naszym benzynowym środkiem transportu i mnie zabrała stamtąd do domu. Zdarzeń w czasie jazdy nie było tak wiele: ot trochę zamarzniętych kałuż, sporo pieszych którzy wylegli skuszeni piękną pogodą, nad Maltą jazda na kole jakiegoś szoszona, który chyba swoją szosówkę znalazł pod choinką tegoroczną, bo była piękna i wymuskana. Swoją drogą szoszon mnie podciągnął na segmencie zwanym Malta (w strone jana pawla), dzięki czemu zrobiłem całkiem niezłą średnią, zresztą pod koniec to ja podciągnąłem szoszona. Po Poznaniu przyszedł czas na nadwarciański zalany Słońcem, aż sobie myślałem że szkoda, że nie zabrałem swoich firmowych sanglasów (tu mały prodakt plejsment), tylko firmowe transparenty, więc nie widziałem kałuż przed sobą... to znaczy widziałem świetlne plamy na drodze, które mnie skutecznie oślepiały, a więc reasumując niewiele widziałem. Ale bawiłem się dobrze, samą jazdą. Bo dzień był zaiste piękny - lekki mrozik, bezwietrznie, słonecznie i niedeszczowo - dzień kompletnie odmienny od swoich poprzedników. Aaaaaa i last but not least  spotkałem Lidkę T. która trzepała kółka wokół Cybiny. 
Ostatnio rzadko mi się zdarzało pojeździć samotnie i wiecie co? Taka odmiana od czasu do czasu dobrze robi.
Należy dodać też, że jazda była jazdą w tlenie, a zatem z dedykacją dla spalanego świątecznego tłuszczyku ;)
No i na koniec tytułowy utwór.... 



  • DST 56.00km
  • Teren 50.00km
  • Czas 03:13
  • VAVG 17.41km/h
  • VMAX 48.20km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Kalorie 1048kcal
  • Podjazdy 331m
  • Sprzęt Janek z Czarnolasu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

PK Promno i Jezierce z wiaruchną

Niedziela, 21 grudnia 2014 · dodano: 21.12.2014 | Komentarze 0

Z Sebą i Bartasem. Obwieźliśmy Bartka po naszych hynhach, podjęliśmy (udaną) próbę ataków na okoliczne KOMy, pogadalim, czegóż więcej chcieć na rowerze :).