Blog Marcina
La bicicletta ha un'anima. Se si riesce ad amarla, vi darà emozioni che non dimenticherete mai.
Info
Więcej o mnie.








Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2017, Wrzesień8 - 8
- 2017, Sierpień24 - 0
- 2017, Lipiec22 - 0
- 2017, Czerwiec25 - 15
- 2017, Maj29 - 27
- 2017, Kwiecień23 - 18
- 2017, Marzec26 - 58
- 2017, Luty17 - 8
- 2017, Styczeń6 - 0
- 2016, Grudzień4 - 0
- 2016, Listopad9 - 4
- 2016, Październik14 - 0
- 2016, Wrzesień14 - 3
- 2016, Sierpień15 - 2
- 2016, Lipiec25 - 5
- 2016, Czerwiec16 - 6
- 2016, Maj26 - 31
- 2016, Kwiecień26 - 18
- 2016, Marzec19 - 1
- 2016, Luty12 - 2
- 2016, Styczeń5 - 0
- 2015, Grudzień10 - 3
- 2015, Listopad8 - 7
- 2015, Październik12 - 6
- 2015, Wrzesień28 - 19
- 2015, Sierpień31 - 17
- 2015, Lipiec26 - 17
- 2015, Czerwiec27 - 23
- 2015, Maj24 - 21
- 2015, Kwiecień19 - 27
- 2015, Marzec18 - 58
- 2015, Luty12 - 29
- 2015, Styczeń14 - 44
- 2014, Grudzień13 - 22
- 2014, Listopad20 - 22
- 2014, Październik20 - 18
- 2014, Wrzesień21 - 18
- 2014, Sierpień26 - 45
- 2014, Lipiec22 - 34
- 2014, Czerwiec24 - 42
- 2014, Maj20 - 30
- 2014, Kwiecień19 - 32
- 2014, Marzec15 - 36
- 2014, Luty4 - 10
- 2014, Styczeń15 - 51
- 2013, Grudzień15 - 59
- 2013, Listopad16 - 40
- 2013, Październik12 - 25
- 2013, Wrzesień19 - 58
- 2013, Sierpień26 - 47
- 2013, Lipiec23 - 53
- 2013, Czerwiec26 - 32
- 2013, Maj23 - 74
- 2013, Kwiecień28 - 66
- 2013, Marzec14 - 48
- 2013, Luty14 - 73
- 2013, Styczeń8 - 25
- 2012, Grudzień16 - 64
- 2012, Listopad8 - 51
- 2012, Październik17 - 37
- 2012, Wrzesień28 - 102
- 2012, Sierpień28 - 129
- 2012, Lipiec34 - 85
- 2012, Czerwiec23 - 60
- 2012, Maj26 - 42
- 2012, Kwiecień29 - 89
- 2012, Marzec24 - 45
- 2012, Luty5 - 17
- 2012, Styczeń5 - 37
- 2011, Grudzień9 - 18
- 2011, Listopad13 - 16
- 2011, Październik22 - 30
- 2011, Wrzesień31 - 33
- 2011, Sierpień24 - 17
- 2011, Lipiec20 - 18
- 2011, Czerwiec22 - 25
- 2011, Maj21 - 6
- 2011, Kwiecień18 - 2
- 2011, Marzec9 - 3
- 2011, Luty6 - 0
- 2011, Styczeń8 - 0
- 2010, Grudzień2 - 1
- 2010, Listopad6 - 3
- 2010, Październik11 - 5
- 2010, Wrzesień13 - 7
- 2010, Sierpień25 - 0
- 2010, Lipiec21 - 0
- 2010, Czerwiec20 - 0
- 2010, Maj19 - 0
- 2010, Kwiecień18 - 0
- 2010, Marzec7 - 0
- 2010, Luty2 - 0
- DST 137.00km
- Teren 70.00km
- Czas 07:19
- VAVG 18.72km/h
- VMAX 48.60km/h
- Temperatura 37.0°C
- Podjazdy 310m
- Sprzęt Konik
- Aktywność Jazda na rowerze
Z playboyem, bifurkacją, cystersami i garą
Niedziela, 28 lipca 2013 · dodano: 28.07.2013 | Komentarze 3
Wyprawa z Asią i Sebą po Cysterskim szlaku rowerowym. Z założenie była wycieczką - tym bardziej że temperatury nie skłaniały do nadmiernego wysiłku. A sama trasa jest jak najbardziej wycieczkowa - dużo asfaltów, przyjemne puste drogi leśne itd.Trochę przygód było - najpierw nie mogliśmy wyjechać, a bo burza, abo licznik nie działa, a bo przerzutka się skrzywiła. Wziąłem w końcu klucze w nadziei że się nie przydadzą - przydały się 2 razy. Po raz pierwszy już przed Wronczynem - trzeba było ustawić przednią przerzutkę w Mondim Asi. W czasie gdy mocowaliśmy się z rowerem minęły nas peletoniki uczestników rajdu pierścieniem poznańskim. Ze znajomych wypatrzyliśmy Krzycha, Darię i Macieja.
Że też ty wiarze chce się w taki gor na kuftach lotoć wkole Poznonia.
A my pojechaliśmy w przeciwnym kierunku - na Wungrowiec.
Gorąco było więc zatrzymywaliśmy się często, gęsto na popasach i wodopojach poznając przy okazji miejscowy folklor jakże pięknie odtworzony przez Sebę.
Były okoliczności przyrody.

Rzeka Mała Wełna

Ciekawe czy to pod tym mostem Wiśnia wjeb dostoł?
Było szukanie trasy

Kyndy na Rakownie
Były nawet głazy

Tej a kto tego kamolda tu wśwignoł
I odwiedziny dziwów przyrody

Bifurkacja Wungroiwecka
A kiedy już wracaliśmy to Seba wjechał na jakiś wystający korzeń i

Łe jeny!!!

Urwony hok
Na szczęście miałem klucze i partyzanckim sposobem przerobiliśmy treka Seby singla. Co wcale nie przeszkadzało mu dalej cisnąć.
I tak z przygodami dojechaliśmy do domu. Ale będzie przynajmniej co wspominać i w zimowe wieczory przy kominku opowiadać dzieciom.
Kategoria Po asfaldzie, Wew krzajach, Wycieczka, Zez ślubnom, Zez wiaruchnom
- DST 44.00km
- Czas 01:30
- VAVG 29.33km/h
- VMAX 51.18km/h
- Temperatura 26.0°C
- HRmax 157 ( 87%)
- HRavg 139 ( 77%)
- Kalorie 984kcal
- Sprzęt Helga
- Aktywność Jazda na rowerze
Ta ostatnia sobota...
Sobota, 27 lipca 2013 · dodano: 28.07.2013 | Komentarze 5
Cóż postanowiliśmy się rozstać... Helga wybrała innego, a i moje moje oczy kierowały się od pewnego czasu w kierunku jednej takiej Włoszki... W każdym razie w tę sobotę wyjechaliśmy razem na spacer nie wiedząc że to ten ostatni, jednak mieliśmy takie przeczucie.W każdym razie dziękuję Ci Helgo za wspólnie spędzone godziny, za wspólnie spędzone kilometry. Za pierwszą wycieczkę, za wszystkie kolejne. No ale wiesz Helga - wszystko się kończy, mam nadzieję, że będzie Tobie dobrze w nowym związku i że przejedziecie razem wiele kilometrów :)
Kategoria Po asfaldzie, Sam na sam, Sport
- DST 38.00km
- Teren 32.00km
- Czas 01:48
- VAVG 21.11km/h
- VMAX 54.30km/h
- Temperatura 24.0°C
- HRmax 164 ( 91%)
- HRavg 130 ( 72%)
- Kalorie 1099kcal
- Podjazdy 169m
- Sprzęt Konik
- Aktywność Jazda na rowerze
Po lasach
Piątek, 26 lipca 2013 · dodano: 26.07.2013 | Komentarze 2
Dziś z Sebą po okolicy.., generalnie klasyka gatunku z uwzględnieniem singielka, który jakiś czas temu odkryliśmy z Asią.Singiel nad j. Kazanie jest całkiem si. Ma kilka krótkich zjadliwych podjazdów. I przy ostrzejszym pociskaniu daje w kość. Potem były Jezierce - znany nam singiel wokół jezior - dziś przejechaliśmy fragment z jamami po bobrach - ja jednej dziurze nieomal zrobiłem OTB, w ostatnim momencie podparłem się nogą. Potem było kilka sprintów po lesie i podjazdy. Niestety humor mi zepsuł wentyl w przednim kole, który ni stąd ni zowąd zaczął sobie przeciekać i powietrze zeszło. dopompowywanie dziś było zadaniem ekwilibrystycznym bo wymagało jednoczesnej walki z chmarą komarów niemal jak Uma Thurman w pamiętnej scenie.
No a potem dojazd do domu z szybkim pokonywaniem podjazdu pod Kapalicę, aż do zapieku w łydach.
I tyle w sumie fajny trening wyszedł no i w godnym towarzystwie.
/3286462
Kategoria Sport, Wew krzajach, Zez wiaruchnom
- DST 44.00km
- Teren 20.00km
- Czas 01:48
- VAVG 24.44km/h
- VMAX 37.10km/h
- Temperatura 21.0°C
- HRmax 159 ( 88%)
- HRavg 136 ( 75%)
- Kalorie 1144kcal
- Sprzęt Konik
- Aktywność Jazda na rowerze
Kampinoski Park Narodowy powtórka
Wtorek, 23 lipca 2013 · dodano: 23.07.2013 | Komentarze 1
Dziś podobną trasą co wczoraj z tym że zaliczyłem więcej terenu w Kampinosie.W ramach zwiedzania miejsc historycznych dojechałem do tzw. kamienia Orlika - miejsca w którym w czasie kampanii wrześniowej plutonowy Orlik przy pomocy swojej tankietki pokonał grafa von Ratibor w swoim czołgu.

Tablica pamiątkowa

Konik przy tablicy
Poza tym 20 minutowa tempówka z kadencją > 100 i spostrzeżenie, że w okolicach mało jakoś typowych pociskaczy "na obcisło" - na odcinku asfaltowym minąłem jedynie 3 szoszonów, ale też jacyś trzepaccy byli z wyglądu.
/3286462
Kategoria Po asfaldzie, Sam na sam, Sport, Wew krzajach, Wycieczka
- DST 46.00km
- Teren 20.00km
- Czas 01:55
- VAVG 24.00km/h
- VMAX 40.00km/h
- Temperatura 25.0°C
- HRmax 150 ( 83%)
- HRavg 129 ( 72%)
- Kalorie 1129kcal
- Sprzęt Konik
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Palmir
Poniedziałek, 22 lipca 2013 · dodano: 22.07.2013 | Komentarze 1
Po wczorajszym dystansie będąc na delegacji w mieście Warszawa, zrobiłem sobie wycieczkę do Palmir. Trasa jest mi bardzo dobrze znana - 2 lata temu przemierzyłem ją wielokrotnie. Najpierw wałem wiślanym gdzie trochę mi wytrzęsło dupę.Potem asfaltem po spokojnym lesie... ten las nie był niegdyś spokojny - kryje wiele mrocznych wydarzeń - od powstania styczniowego, poprzez działania w kampanii wrześniowej, morderstwa na polskiej elicie dokonane przez Niemców i walki partyzantów.
Najbardziej znana pamiątka z krwawych dziejów to cmentarz w Palmirach gdzie pochowanych jest ponad 2000 ofiar - sportowcy (w tym Janusz Kusociński), politycy, działacze lokalni, burmistrzowie podwarszawskich miejscowości, artyści, ludzie ówczesnego biznesu - słowem przedwojenna elita społeczeństwa. Wystarczy popatrzeć na tabliczki na krzyżach. W lesie Kampinoskim jest więcej takich miejsc - wspominałem o nich we wpisach sprzed dwóch lat.

Powrót już asfaltem...
Kategoria Sam na sam, Wycieczka
- DST 150.00km
- Czas 05:12
- VAVG 28.85km/h
- VMAX 49.75km/h
- Temperatura 28.0°C
- Sprzęt Helga
- Aktywność Jazda na rowerze
Jak sto piędziesiąt
Niedziela, 21 lipca 2013 · dodano: 21.07.2013 | Komentarze 4
Na moje wezwanie na przejechanie się na dystans po Wielkopolsce stawili się pobiedziscy ziomale Seba i Marcin, oraz leader GPAE Teamu zdobywca podium na szadze.... Maaaaaaaaariusz Kłossssss. Z Pobiedziajów odprowadziłą nas Asia bajtlując równo z Sebą na tyłach i tak sobie dojechaliśmy do swarzędzkiego rynki gdzie dołączył do nas wspomniany MK.No i ruszyliśmy ze Swaja na Środę przez Gowarzewo. Chłopaki-Pobiedziaki pocisnęli ostro żeby Mariusz sobie nie myślał że się będzie dziś nudził. Seba skakał Marcin poprawiał i trzeba było się sprężać, żeby chłopaki nie odjechali za daleko.
Ale w końcu Mariusz postanowił sprawdzić ile kto ma pod nogą i zaczął dokręcać. Ja widząc co się święci skupiłem się na trzymaniu rytmu i odpowiednio szybkich zmianach przełożeń, tak Kłosiu rozpędził się prawie do 50 a chłopaki zostali. No poprawić nie miałbym już z czego :). Na postoju w Środzie Marcin stwierdził że zaczął się obawiać że to normalne tempo Kłosia :)
Za Środą jechaliśmy już nieco spokojniej, z fajnych rzeczy była jazda na szybkich zmianach gdzieś w okolicy Zaniemyśla. I tak dolecieliśmy do Śremu. Za Śremem Marcin z Sebą zaczęli wyraźnie słabnąć, zwłaszcza jak się zaczął pagórkowaty fragment w okolicach Grzybna. Górki Kłosiu swoim zwyczajem robił tak żeby szybko je przejechać... nie powiem nóżka trochę piekła kiedy jechałem za nim.
W Mosinie zaproponowałem potrenowanie podjazdów na Osową, jednak nie spotkało się to z entuzjazmem :)
A za Mosiną nasz główny koń pociągowy odjechał w stronę Poznania i mi pozostało być główną siłą napędową. Na szczęście w Czmoniu po skręcie na Daszewice wiatr zaczął nas popychać w kierunku do domu. Jeszcze w Tulcach zrobiliśmy popas i tak dojechaliśmy do Siekierek gdzie pojechałem w kierunku Biskupic, żeby jak najszybciej dostać się na działkę, gdzie wołało mnie coraz głośniej zimne piwko w lodówce. Ale niestety jadąc pod wiatr gdzieś w okolicy Sarbinowa i ja zaliczyłem zgona. Zatrzymałem się na pierwsze tego dnia siku przed Biskupicami, a jak zszedłem z roweru to ledwo stałem na trzęsących się girach. Trzeba było wciągnąć kolejnego batona. W międzyczasie minął mnie chyba Michał Pastwa - koszulka Nalini i biało-czerwony 29' Spec. Już go prawie doszedłem na podjeździe przed Biskupicami, ale niestety skręcił w kierunku Promna. A mnie jednak wołało zimne piwo w lodówce i to było silniejsze niż chęć sprawdzenia czy to aby na pewno Michał. No i wreszcie było i piwko i obiad i tort :) - Dzięki Asiu.
No i dzięki chłopaki za trip i specjalny szacun dla Seby, za jazdę na góralu i dzielne ataki :)
/3286462
Kategoria Napalm, Po asfaldzie, Sport, Zez wiaruchnom
- DST 62.00km
- Teren 50.00km
- Czas 02:57
- VAVG 21.02km/h
- VMAX 43.10km/h
- Temperatura 27.0°C
- HRmax 159 ( 88%)
- HRavg 134 ( 74%)
- Kalorie 1547kcal
- Podjazdy 520m
- Sprzęt Konik
- Aktywność Jazda na rowerze
Plaża nie dla kolarza
Sobota, 20 lipca 2013 · dodano: 20.07.2013 | Komentarze 1
Dziś z Marcinem po Zielonce.Za cel obrałem dziś dwa punkty zasadnicze:
-Singiel wokół Stęszewskiego
-Divkova Hora
Singiel robiłem wczoraj, trzeba przyznać że robiony dzień po dniu robi się znacznie szybszy. W ogóle singielek jest bardzo fajny, jedyną jego wadą jest to że jest płaski, przydałoby się na nim jeszcze trochę interwałowych górek. A tak mamy twardą nawierzchnię, gdzieniegdzie stałe błoto, wertepy na łące, przejazd szuwarami, fragment wysoce korzenny, no i plażę z tytułu - jakieś 50 metrów kopnego piachu, dziś plaża była zapełniona letnikami, zatem honor nie pozwalał z roweru... nie było rady trzeba było przejechać, tutaj najbardziej ujawniała się przewaga 29 calowego czołgu Marcina w porównaniu z moim tłentyseksterem. No ale najważniejsze że daliśmy radę i w ogóle nie zwróciliśmy uwagi na możliwość siędnięcia na piasku nad jeziorem... wszak plaża nie dla kolarza.
Punkt drugi to nasze główne okoliczne wzniesienie, czyli DzG vel K2. Wjazd odbył się od strony parkingu po korzeniach - jakoś tak lekko poszło i w dobrym tempie, potem zjazd z Killera - pierwsza jazda na po Bike Adventure - skutkowała poczuciem że jadę po czymś naprawdę gładkim. Następnie zrobiłem podjazd po szuterku - przypominał mi jakże liczne podjazdy z etapówki, tyle że był krótszy, no i końcówkę ma dość intensywną zwłaszcza jak się energicznie wjeżdża, niestety Marcinowi czas się kończył, bo ja chętnie bym sobie jeszcze popodjeżdżał, a tak musieliśmy lecieć wprost na Pobiedziaje, a jak już musieliśmy lecieć to trochę pociskałem. W ogóle noga jakoś fanie dziś kręciła.
Kategoria Sport, Wew krzajach, Zez wiaruchnom
- DST 36.00km
- Teren 34.00km
- Czas 01:49
- VAVG 19.82km/h
- VMAX 35.40km/h
- Temperatura 25.0°C
- Podjazdy 125m
- Sprzęt Konik
- Aktywność Jazda na rowerze
Po jeziornych singlach
Piątek, 19 lipca 2013 · dodano: 19.07.2013 | Komentarze 0
A dzisiaj pojechałem sobie troszkę po krzakach.Celem moim były single nad jeziorami Kowalskim i Stęszewskim.
Nad Kowalskim pierwsza część koło Jerzykowa dość zarośnięta, potem już OK. Za to jak wjechałem w kukurydzę koło Karłowic to było jak w buszu, najlepiej jak prawie wjechałem w rowerzystę z siodełkiem z dzieckiem który pchał rower przez ten gąszcz, zaraz potem postraszyłem pewnego siebie kota.
Koty zawsze mnie rozbrajają jak idą sobie takie pewne siebie, aż tu nagle znikąd pojawia się jakieś śmiertelne zagrożenie np. w postaci mnie :) i kot traci natychmiast cały swój rezon i wpada w panikę przekonany, że to spisek na niego.
Potem przejechałem przez Dębogórę, mam jakąś słabość do wzniesienia od którego ta wieś wzięła swoją nazwę. Jak można się domyślić jest to wzgórze porośnięte dębami, zawsze obiecuję sobie, że poszukam na nim ścieżek i sobie popodjeżdżam i pozjeżdżam ale jakoś tak zawsze przemykam obok.
Przejazd przez Zielonkę kierunku Tuczna bez nadzwyczajnych emocji. A potem wjechałem na singiel wokół Stęszewskiego - fajny ten singiel - trochę błotka, niespodziewane zakręty, piasek, na końcówce sporo korzeni - polecam.
A potem już powrót na działkę przez las koło Kołaty, jadę sobie jadę, a tu nagle w lesie taki oto obóz:

Pusty był jakiś, w ogóle dziwny - ta budowla na zdjęciu stała na jakichś palach, jak w tropikach, jakby się bali ataku naszych poczciwych zaskrońców. Albo te zaskrońce ich wydusiły i dlatego taki pusty... nie sprawdzałem i pojechałem dalej.
/3286462
Kategoria Sam na sam, Wew krzajach
- DST 62.00km
- Czas 02:04
- VAVG 30.00km/h
- VMAX 45.44km/h
- Temperatura 26.0°C
- HRmax 162 ( 90%)
- HRavg 138 ( 77%)
- Kalorie 1425kcal
- Podjazdy 300m
- Sprzęt Helga
- Aktywność Jazda na rowerze
Powrót taty
Środa, 17 lipca 2013 · dodano: 17.07.2013 | Komentarze 0
"Pójdźcie, o dziatki, pójdźcie wszystkie razemZa miasto, pod słup na wzgórek,
Tam przed cudownym klęknijcie obrazem,
Pobożnie zmówcie paciórek.
Tato nie wraca; ranki i wieczory
We łzach go czekam i trwodze;
Rozlały rzeki, pełne zwierza bory
I pełno zbójców na drodze".
Słysząc to dziatki biegą wszystkie razem,
Za miasto, pod słup na wzgórek,
Tam przed cudownym klękają obrazem
I zaczynają paciórek.
Całują ziemię, potem: "W imię Ojca,
Syna i Ducha świętego,
Bądź pochwalona, przenajświętsza Trójca,
Teraz i czasu wszelkiego".
Potem: Ojcze nasz i Zdrowaś, i Wierzę,
Dziesięcioro i koronki,
A kiedy całe zmówili pacierze,
Wyjmą książeczkę z kieszonki:
I litaniją do Najświętszej Matki
Starszy brat śpiewa, a z bratem
"Najświętsza Matko - przyśpiewują dziatki,
Zmiłuj się, zmiłuj nad tatem!"
Wtem słychać tarkot, wozy jadą drogą
I wóz znajomy na przedzie;
Skoczyły dzieci i krzyczą jak mogą:
"Tato, ach, tato nasz jedzie!"
Obaczył kupiec, łzy radośne leje,
Z wozu na ziemię wylata;
"Ha, jak się macie, co się u was dzieje?
Czyście tęskniły do tata?
Mama czy zdrowa? ciotunia? domowi?
A ot rozynki w koszyku".
Ten sobie mówi, a ten sobie mówi,
Pełno radości i krzyku.
"Ruszajcie - kupiec na sługi zawoła -
Ja z dziećmi pójdę ku miastu".
Idzie... aż zbójcy obskoczą dokoła,
A zbójców było dwunastu.
Brody ich długie, kręcone wąsiska,
Wzrok dziki, suknia plugawa;
Noże za pasem, miecz u boku błyska,
W ręku ogromna buława.
Krzyknęły dziatki, do ojca przypadły,
Tulą się pod płaszcz na łonie;
Truchleją sługi, struchlał pan wybladły,
Drżące ku zbójcom wzniósł dłonie.
"Ach, bierzcie wozy, ach, bierzcie dostatek,
Tylko puszczajcie nas zdrowo,
Nie róbcie małych sierotami dziatek
I młodej małżonki wdową".
Nie słucha zgraja, ten już wóz wyprzęga,
Zabiera konie, a drugi
"Pieniędzy!" krzyczy i buławą sięga,
Ów z mieczem wpada na sługi.
Wtem: "Stójcie, stójcie!" - krzyknie starszy zbójca
I spędza bandę precz z drogi,
A wypuściwszy i dzieci, i ojca,
"Idźcie, rzekł, dalej bez trwogi".
Kupiec dziękuje, a zbójca odpowie:
"Nie dziękuj, wyznam ci szczerze,
Pierwszy bym pałkę strzaskał na twej głowie,
Gdyby nie dziatek pacierze.
Dziatki sprawiły, że uchodzisz cało,
Darzą cię życiem i zdrowiem;
Im więc podziękuj za to, co się stało,
A jak się stało, opowiem.
Z dawna już słysząc o przejeździe kupca,
I ja, i moje kamraty,
Tutaj za miastem, przy wzgórku u słupca
Zasiadaliśmy na czaty.
Dzisiaj nadchodzę, patrzę między chrusty,
Modlą się dziatki do Boga,
Słucham, z początku porwał mię śmiech pusty,
A potem litość i trwoga.
Słucham, ojczyste przyszły na myśl strony,
Buława upadła z ręki;
Ach! ja mam żonę, i u mojej żony
Jest synek taki maleńki.
Kupcze! jedź w miasto, ja do lasu muszę;
Wy, dziatki, na ten pagórek
Biegajcie sobie, i za moję duszę
Zmówcie też czasem paciórek".
Dziś kącik poetycki.
Moje dzieci nie mówiły paciórka, ja nie spotkałem zbójców tylko jeden idiota na mnie trąbił i tak sobie trasą dookólną wróciłem do domu
/3286462
Kategoria Po asfaldzie, Sam na sam, Sport
- DST 51.00km
- Czas 01:44
- VAVG 29.42km/h
- VMAX 52.62km/h
- Temperatura 25.0°C
- HRmax 162 ( 90%)
- HRavg 142 ( 79%)
- Kalorie 1161kcal
- Sprzęt Helga
- Aktywność Jazda na rowerze
Siła z kanią
Wtorek, 16 lipca 2013 · dodano: 16.07.2013 | Komentarze 5
...ale tym razem kania z małej litery co się wyjaśni zaraz.Pojechałem sobie popodjeżdżać, trzeba przyznać że samotnie trzeba się znacznie bardziej mobilizować. No ale się zmobilizowałem i pojechałem.
Jak już wracałem przyuważyłem w Promnie trzy kanie vel sowy wystające z krzaków. Po przyjechaniu do domu przesiadłem się do samochodu i z całą rodzinką ruszyliśmy na wyprawę łupieżczą. Okazało sie że kań nie było trzy ale siedem.

7 kań i 2 panie
2 z kań zostały niezwłocznie skonsumowane na kolację. Mmmmmmmmmmmm.
/3286462
Kategoria Po asfaldzie, Sam na sam, Sport
