Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi z3waza ze starożytniego miasteczka Pobiedziska. Mam przejechane 74680.40 kilometrów w tym 20878.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.70 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy z3waza.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2012

Dystans całkowity:1113.00 km (w terenie 727.00 km; 65.32%)
Czas w ruchu:52:07
Średnia prędkość:21.32 km/h
Maksymalna prędkość:52.77 km/h
Suma podjazdów:500 m
Maks. tętno maksymalne:176 (98 %)
Maks. tętno średnie:158 (88 %)
Suma kalorii:6209 kcal
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:39.75 km i 1h 55m
Więcej statystyk
  • DST 92.00km
  • Teren 83.00km
  • Czas 04:53
  • VAVG 18.84km/h
  • VMAX 44.36km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Świąteczna Golonka z Gogolem...

Poniedziałek, 9 kwietnia 2012 · dodano: 09.04.2012 | Komentarze 10

…czyli objazd trasy maratonu w Murowanej Goślinie.
Po zostawieniu dzieci w Poznaniu, dojeżdżamy z Asią do Murowanej samochodem.
Podjeżdżamy na Rynek gdzie spotykamy Wojtka Gogolewskiego, który nas powitał jak super dobrych znajomych.
Robimy krótką rozgrzewkę po nowej obwodnicy – tam z samochodu kiwa nam słynny redaktor Kurek co wie wszystko o każdym w wielkopolskim peletonie , wracając spotykamy Jurka „Gadułę” – jak się nazywa nie wiem, wiem że jest znajomym mojego ojca i jeszcze pewnie z połowy Poznania.
Wracamy na rynek, robimy sobie krótką sesję foto:
Asia strzela z banana na Nowym Rynku w Murowanej © Z3Waza

Tłumek narasta © Z3Waza

Na rynku ludzi coraz więcej, spotykamy Anię Wysokińską, ale nie ma naszych bikestatsowych przyjaciół. Wpadają w ostatniej chwili na wspólne oficjalne zdjęcie. Reprezentacja znajomych z bikestatsa to:
Jacek
Jarek
Krzysiek
Marek
Zbyszek
Ruszamy z Rynku grupą która ma się rozdzielić na część Mega, Mini i Turystyczną. Ja jadę Mega, po rozjeździe tempo zaczyna rosnąć. Trasa jest naprawdę niezłą,. Mocno interwałowa, ale sucha w pierwszej części. W końcu dojeżdżamy chyba do rzeczki Trojanki, którą jak się okazuje będzie trzeba forsować.
Grupa po drugiej strony rzeczki © Z3Waza

Na szczęcie nie tym razem, ale na wyścigu będzie się trzeba przygotować na mokre buty i skrzypiący rower, no chyba że się położy zielonego Finisha. Potem trasa robi się jeszcze ciekawsza, najpierw seria głębokich parowów – na pierwszym z nich Zbyszek zalicza efektowną glebę, na szczęście bez poważniejszych konsekwencji. Potem jest fajny szeroki singiel nad Wartą. W pewnym momencie znowu spotykamy grupę Mini a w niej moją Żonę, która ma bardzo zadowoloną minę.
Jedziemy dalej – znowu są jakieś sekcje błotne, podjazdy, fajne zjazdy – ogólnie będzie się działo na tej części. Trzeba będzie rwać do przodu na początku maratonu, bo mogą się potworzyć korki i większa część przyjemności będzie nam odebrana. W każdym razie część mini daje „po łydach”.
Na trasie rozmawiam trochę z Anią, trochę z innymi osobami. Najlepiej jak po którymś tam z podjazdów dojeżdża do nas starszy gość, czerwony na twarzy z młodszym rowerzystą (chyba znajomym) i pyta jaka to grupa, bo on chciał jechać mini. Jak się dowiedział że jedzie z mega to powiedział że wie dlaczego jadą tu same „wycinaki”. Jego młodszy kolega już nic nie mówił :D
Dojeżdżamy w końcu do obwodnicy tam sesja przełajowa z rowami, błotem itd. – tam ponoć nie pojedziemy. Dalej jest kawałek asfaltu w stronę Zielonych Wzgórz. Wjeżdżam z Anią i jakimś rowerzystą na rynek. Tam się okazuje, że czub który po poprzedniej pieszo-budowlanej części nam odskoczył, nie zaczekał. Na rynku spotykam JP, Marka, dojeżdża Zbyszek. Zastanawiamy się krótko co robić dalej – decyzja jest krótka – jedziemy na Dziewiczą.
Idę do sklepu zaopatrzyć się w dodatkowe napoje, bo choć chłodno to jednak trochę wody straciłem. W międzyczasie dojeżdża Asia. Pakuję jej rower na dach samochodu i wracam ta rynek. Tam wkrótce dociera Krzysztof jadąc za wskazaniami swojego GPSa. Jedzie z nami.
Ruszamy siedmioosobową grupką – Ania, Jacek, Krzysiek, Marek, Zbyszek, jakiś kolega którego nie znam i ja. Jedziemy trasą jaką zaczynał się ostatnio maraton. Ja jadę na szpicy – zostałem przewodnikiem, choć prawdę mówiąc jadę na czuja. Jedziemy przy Zakładzie Doświadczalnym przy którym jest zamknięte jezioro (ciekawe co tam hodują, może połączenia żaby błotnej z sosną), tam jeszcze nie byłem a trasa jest bardzo ładna. W każdym razie koniec końców docieramy w teren mi znany – szosę z Bolechowa do Trzaskowa. Po drodze gdzieś giną Zbyszek z Krzyśkiem. Za Trzaskowem zaczyna się uciążliwy piaszczysty odcinek do Potaszy – oczywiście pod wiatr. Jak ostatnio jechałem nim na maratonie w przeciwnym kierunku – to też było pod wiatr. Tam w końcu daje mi zmianę nowopoznany kolega – bo było już naprawdę ciężko. Za Potaszami jest o wiele przyjemniej – trochę lasu. Jadąc niebieskim szlakiem dojeżdżamy do okolic wysypiska – stąd droga jest prosta – to trasa Owińska – Maruszka. Jedziemy czerwonym – z przodu JP ja za nim. Skręcamy w stronę Dziewiczej jadąc za czerwonym. W pewnym momencie szlak odbija w lewo o czym ja wiem, JP wie. Ale reszta nie… i widzę jak Ania z Markiem lecą dalej prosto, niestety nie słyszą mojego wołania, a JP jusz ruszył w kierunku na Dziewiczą. Ruszam za Markiem z Anią – zanim jednak ich dogoniłem byli na tyle daleko od czerwonego szlaku, że nie było sensu wracać. Ruszyliśmy więc drogą którą nigdy wcześniej nie jechałem – przez Miękowo. Narastająca liczba spacerowiczów świadczy o tym że zbliżamy się do Największego Przewyższenia Powiatu Poznańskiego :D. Docieramy w końcu do asfaltu Czerwonak-Dziewicza – tam Ania z Markiem rezygnują jednak z podjeżdżania. Żegnam się więc z nimi i jadę w kierunku Dziewiczej. Podjeżdżam sobie od parkingu i kiedy zaczynam jazdę singlem w kierunku kilera, dzowni telefon. Odbieram, okazuje się że to Krzysiek który wraz z JP, Zbyszkiem i kolegą-co-go-nie-znam robią sobie popas pod wieżą. Zawracam do nich, tam po krótkiej przerwie jedziemy na kilera, ja tuż za Jackiem mam okazję zobaczyć jak wchodzi w zakręty na singlu przed zjazdem, szacun po prostu. Jak zjeżdża nie zobaczyłem bo został za nim tylko tuman kurzu. Na dole Krzysiek , JP, kolega-co-go-nie-znam i ja decydujemy się na podjazd pod kilera. Moja pierwsza próba nieudana – w połowie tracę kontrolę nad przednim kołem i wykonuję niezamierzony skręt, ale nie daję za wygraną – jadę w dół i zaczynam od nowa – podjazd tym razem udany, częściowo dzięki radom-dopingowi Krzyśka.
Po tych harcach na kilerze rozjeżdżamy się każdy w swoją stronę. Powrót po trasie znanej mi do bólu – Mielno-Maruszka-Ludwikowo-Tuczno-Gorzkie Pole.
Podsumowując – super spotkanie, świetna zabawa, organizacja Gogol-style – ale w tym wypadku to wcale nie przeszkadzało - taki tam radosny bałagan . Dzięki wszystkim za wspólne kręcenie. Było naprawdę super, super miło.
Kategoria Wycieczka


  • DST 28.00km
  • Teren 23.00km
  • Czas 01:22
  • VAVG 20.49km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Sprzęt Kross sztywniaczek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Spacerek nad Brzostek

Niedziela, 8 kwietnia 2012 · dodano: 08.04.2012 | Komentarze 1

Cel: Spalić choć część słodkiego, kotletów i frytek...
W lesie pusto, tylko sarny i jelenie. I w ogóle bardzo przyjemnie, tylko ten zimny wiatr, brrr.
Ps. U Gogola można się zapisać on line... no nie wierzę!!!!!!!


  • DST 36.00km
  • Teren 26.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 18.00km/h
  • VMAX 42.96km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Aaaa rowery dwa

Sobota, 7 kwietnia 2012 · dodano: 07.04.2012 | Komentarze 1

Dzisiaj zrobiłem zapowiadaną repetę ze zjazdu z kilera vel killera vel popierdółki (to określenie za Rodmanem). Pojechaliśmy najkrótszą trasą z Pobiedzisk - czyli przez Tuczno, Ludwikowo, Maruszkę. W Maruszce, krótki popas i sesja fotograficzna:
-naszych dwókółek
Aaaa rowery dwa © Z3Waza

-figurki Matki Boskiej
Matka Boska w Maruszce © Z3Waza

- słupka
Zielonkowy słupek © Z3Waza

A potem już jazda na kilera. Dziś poszło Asi znacznie łatwiej. Niedługo pewnie będzie zjeżdżać "na krechę".
Asia na kilerze © Z3Waza

A potem już asfaltem w dół do Czerwonaka. I w tym momencie zrobiło się nieprzyjemnie - bo wpadliśmy na ostry lodowaty wmordewind połączony z zacinającym deszczem i chyba gradem - bo autentycznie kłuł w twarz. Na szczęście po dojechaniu do czerwonaka zmieniliśmy kierunek i wiatr z boku nie był już taki uciążliwy. Po asfalcie szybkie depnięcie pod biuro, gdzie czekała na nas ciepła kawa.
Bardzo udana Wielka Sobota - mimo pogody udało się zrobić w sumie 90 km.
No i wszystkim znajomym i nieznajomym czytającym życzę wesołych Świąt Wielkiej Nocy.
Kategoria Wycieczka


  • DST 55.00km
  • Teren 50.00km
  • Czas 02:45
  • VAVG 20.00km/h
  • VMAX 49.97km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Marcin z Marcinem

Sobota, 7 kwietnia 2012 · dodano: 07.04.2012 | Komentarze 5

Dzisiaj poranną porą wybrałem się z Marcinem, ziomalem z Pobiedzisk na traskę po naszej okolicy, z zamiarem pokazania mu co lepszych kawałków okolicznych lasów.
Zaliczyliśmy stałe punkty programu:
- hopki nad Drążynkiem
- wąwóz tamże
- single koło Jezierc
Poza tym spotkaliśmy spore stadko dzików, jeden spojrzał na mnie zawadiacko, ale nie próbowaliśmy się z nim, tylko zaczekaliśmy aż stadko pójdzie w swoją stronę, a my w swoją.
Koło Kociałkowej spotkaliśmy za to stado jeleni (a może danieli), które nie wdawały się w dyskusje tylko zrobiły zwrot o 180 stopni i pognały zwartą grupą przez pola.
Odwiedziliśmy też stary niemiecki cmentarzyk w Rakowie, o którym już kiedyś pisałem.
Nagrobek w Rakowie © Z3Waza

Pień dębu © Z3Waza

No i najważniejsze - Marcin dał mi się karnąć swoim 29 calowym MBike'm. Muszę powiedzieć że pierwsze wrażenie dość dziwne - siedzi się zdecydowanie wyżej niż na 26 calowcu, ale rower daje radę - a testowałem go na singlu pomiędzy drzewami.
Fajnie wybiera nierówności i przyjemnie się zbiera mimo swojego rozmiaru. Zaliczyłem nim też jeden stromy zjazd i rowerek dał się bez problemu kontrolować. Ogólnie super maszyna za rozsądne pieniądze. Gdybym nie miał swojego specyka to poważnie rozważyłbym zakup takiej maszyny.
No i dzięki za wspólne kręcenie.
Kategoria Wycieczka


  • DST 51.00km
  • Teren 41.00km
  • Czas 03:20
  • VAVG 15.30km/h
  • VMAX 46.23km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

"Już tylko kiler"

Piątek, 6 kwietnia 2012 · dodano: 06.04.2012 | Komentarze 4

Po pracy przyjechała do mnie do biura żona, a ponieważ dzieci zostały "sprzedane" do mojej mamy to mogliśmy ruszyć na bajkach do domu. Ale nie tak po prostu, o nie. Trzeba zaliczyć puszczę naszą dziewiczą wraz z równie Dziewiczą Górą. Ruszyliśmy inaczej niż kiedykolwiek - czyli asfaltem do Gdyńskiej i stamtąd na Czerwonak. A potem to już była rozprawa z naszym powiatowym K2. Ja robiłem jak zwykle za treneiro, trochę krzyczałem, trochę chwaliłem itd. W każdym razie odniosłem sukces trenerski - udało mi się namówić żonę na zjazd z tzw. kilera. Dla niewtajemniczonych - kiler to popularna nazwa najbardziej stromego zjazdu z Dziewiczej Góry, czyli wzniesienia morenowego na obszarze Puszczy Zielonka, podpoznańskiego obszaru leśnego stanowiącego Park Krajobrazowy. Ponieważ owo wzniesienie jest drugim co do wysokości w okolicy Poznania, bywa nazywane ironicznie K2. Koniec dygresji.
Żona zjechała, stwierdziła, że w sumie nietrudno. Brawo, mi kiedyś też się wydawało trudno. Po czym zgłosiła chęć wykonania ponownego zjazdu. Być może pod wpływem mojego pokazu, że z kilera da się nie tylko zjechać, ale i nań podjechać.
Co tam ja też chcę się pochwalić swoimi osiągnięciami.
Po tych wyczynach wróciliśmy spacerkiem przez Pławno, Zielonkę, Tuczno do domu.
Z ciekawszych momentów przejechaliśmy jeszcze singiel nad jeziorem Tuczno.
I tyle. Koniec i bomba, a kto czytał ten... wiadomoco.
Kategoria Wycieczka


  • DST 22.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 01:04
  • VAVG 20.62km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Sprzęt Kross sztywniaczek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Takie tam po lesie

Czwartek, 5 kwietnia 2012 · dodano: 05.04.2012 | Komentarze 0

czyli po PK Promno


  • DST 66.00km
  • Czas 02:17
  • VAVG 28.91km/h
  • VMAX 44.98km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • HRmax 171 ( 95%)
  • HRavg 148 ( 82%)
  • Kalorie 1781kcal
  • Sprzęt Rzadka BIRIA :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

"It's in the trees, it's coming"*

Wtorek, 3 kwietnia 2012 · dodano: 03.04.2012 | Komentarze 12

Dzisiaj drogą czterech powiatów, vel drogą drzew, vel drogą Wazy.
Drogą drzew dlatego:
Droga czterech powiatów - Lipki © Z3Waza

Droga czterech powiatów - Brzózki © Z3Waza

Droga czterech powiatów - Graby © Z3Waza

Droga czterech powiatów - Klony © Z3Waza

Zanim wyjechałem wydawało mi się że wiatr osłabł. Zdecydowałem się więc na szosę.
Ruszyłem na Czerniejewo – okazało się jednak, że wiatr choć słabszy to daje się we znaki – z trudem wyciągałem ponad 26 km/h. Przyjemniej zrobiło się na leśnym na odcinku do Nekli. Potem znów boczny wiatr, lecz już nie tak uciążliwy. Fajnie to było jak skręciłem w Gieczu na zachód w kierunku Klonów – wiatr był mi sprzymierzeńcem i bez trudu wyciągałem ponad 40km/h. W Kostrzynie szybka decyzja – jechać wprost do Pobiedzisk, czy przez Kociałkową. Eeeee przez Kociałkową – gdybym miał prawdziwą szosówkę to ta droga byłaby męką, ale nie mam i twardy jestem.
Udało się wyciągnąć nienajgorszą średnią, w sumie najlepszą w tym roku. I bardzo ładnie i mam nadzieję będzie jeszcze lepiej.

*Kate Bush „Houds Of Love”


  • DST 42.00km
  • Teren 40.00km
  • Czas 02:04
  • VAVG 20.32km/h
  • VMAX 51.37km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • HRmax 166 ( 92%)
  • HRavg 145 ( 81%)
  • Kalorie 1514kcal
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nad okoliczne jeziorka...

Poniedziałek, 2 kwietnia 2012 · dodano: 02.04.2012 | Komentarze 0

...pokąpać się w własnym pocie. A poza tym pojeździć po hopkach, po singielkach, pod górki, z górki, po korzeniach, po szutrach, po błotku, po piasku itd.
Bardzo przyjemnie choć jednak wczorajsze XC czułem, a poza tym cholera zimno a ja się uparłem że ochraniaczy nie będę zakładał, nie będę, nie będę i już!!!!


  • DST 24.00km
  • Teren 22.00km
  • Czas 01:42
  • VAVG 14.12km/h
  • VMAX 38.29km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • Podjazdy 500m
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

XC Gniezno, rozgrzewki, i jazdy z dziećmi

Niedziela, 1 kwietnia 2012 · dodano: 01.04.2012 | Komentarze 5

Tak naprawdę to jeszcze wczoraj wieczorem nie byłem pewien czy chce mi się startować w XC. Do tej pory zaliczyłem tylko jeden taki start pod koniec sezonu 2010 w Wągrowcu. I wówczas wynik był taki sobie. Jednak w czasie picia flaszki winka żona namówiła mnie na start. Pojechałem bez żadnych większych oczekiwań... traktując to raczej jako trening.
W każdym razie do Gniezna dotarliśmy dość późno z małymi problemami ze znalezieniem miejsca startu, cóż GPS...
Po dotarciu wkrótce namierzyłem Rodmana
z Josipem. Chwilę później spotkałem Jacka z Jarkiem, którego właśnie miałem okazję poznać. Okazało się że kojarzy moją żonę i mnie.
Robimy krótką rozgrzewkę po pętli, za krótką, jeszcze to poczuję, w sumie wiem że za krótką, ale czasu już nie ma.
No nic trzeba na start - tam tradycyjne wyczytywanie, ja startuję z tego co nazywa się czarną dupą. Wiem że to oznacza że na pierwszym singielku prędkość spadnie do takiej, że trzeba będzie grzać z buta, na szczęście nie jest tak źle - jednak na XC jeżdżą goście bardziej zaawansowani. Tak czy inaczej z pewnością tracę możliwość machnięcia jeszcze jednego kółka (tak wynika z moich skomplikowanych i pokrętnych obliczeń). Czołówka dubluje mnie dość szybko. Ja wyprzedzam pojedynczych bikerów, ale jadę. Trasa w sumie łatwa ale kondycyjna, w pewnym momencie mało nie zaliczam gleby gdy podczas wyprzedzania najeżdżam niespodzianie tylnym kołem na wystający pieniek. Później przez kilka chwil zastanawiam się czy zejdzie mi powietrze z tylnego koła czy nie, bo z pewnością dobiłem, jednak silikonowa dętka daje radę. Koniec końców zaliczam 5 kółek nie daję się zdublować JP ani reszcie znajomych (choć niewiele brakowało).
Na mecie okazuje się że mojej córce "wpadł w oko" Jarek - głównie dlatego że miał fajną koszulkę - widzicie panowie - strój mężczyzny to dla kobiety (nawet 10-letniej) ważna rzecz :D.
Podobno czekała specjalnie na trasie żeby machnąć mu fotkę. A po zawodach poleciała do niego żeby zrobić sobie wspólną fotkę - zdjęcie u Żony.
My też byliśmy w lekkim szoku. Potem nam powiedziała że jednak kocha swojego Maurycego, ale ten pan też był fajny.
Oj, ciężkie czasy przede mną.
Potem zrobiliśmy kilka wspólnych fotek, pojechaliśmy na najatrakcyjniejszy obiad dla dzieci - czyli McD of course.
A po powrocie do domu zrobiliśmy sobie jeszcze krótką wycieczkę rowerową do pobliskiej kapliczki.
Bardzo udany dzień.
Aaa wyniki - też zamieściłem zdjęcie.
w każdym razie na trasie przejechałem trochę ponad 14km w czasie nieco ponad godzinę, średnia powala.
Ale i tak jestem zadowolony.
Organizacja jak nie u Gogola, wyniki szybko, kolejek brak.
Danych z pulsaka też brak, bo nie wcisnąłem "save".
Jakby kto chciał, to więcej zdjęć na końcu wpisu.
Z JPBikem © Z3Waza

JP, Rodman, Drogbas i ja © Z3Waza

Dzieci też się dobrze bawiły © Z3Waza

JP na trasie © Z3Waza

Ja na trasie © Z3Waza

Marta musiała też strzelić fotkę Drogbasa © Z3Waza

W teamowej koszulce z Rodnmanem i Josipem © Z3Waza

Wynik taki se © Z3Waza

Z dzieciakami koło Kapliczki © Z3Waza


Picasa
Kategoria Maraton/XC/CX