Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi z3waza ze starożytniego miasteczka Pobiedziska. Mam przejechane 74680.40 kilometrów w tym 20878.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.70 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy z3waza.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2013

Dystans całkowity:1676.00 km (w terenie 213.00 km; 12.71%)
Czas w ruchu:64:17
Średnia prędkość:26.07 km/h
Maksymalna prędkość:74.20 km/h
Suma podjazdów:6467 m
Maks. tętno maksymalne:171 (95 %)
Maks. tętno średnie:155 (86 %)
Suma kalorii:17765 kcal
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:64.46 km i 2h 28m
Więcej statystyk
  • DST 25.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 01:08
  • VAVG 22.06km/h
  • VMAX 47.17km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Podjazdy 100m
  • Sprzęt Kross sztywniaczek
  • Aktywność Jazda na rowerze

PK Promno

Poniedziałek, 19 sierpnia 2013 · dodano: 19.08.2013 | Komentarze 0

Raz na jakiś czas trzeba sobie pojeździć po krzakach. I tak się dziś wybrałem na ułożoną na bieżąco pętelkę po PK Promno. Już na starcie spotkałem Damiana, który wracał z treningu biegowego, W związku z tym wg endomondo 2. kilometr robiłem 22 minuty :).
Reszta poszła szybciej ;)
Trasa jak trasa, za to jazda moją zimówką dostarcza zupełnie innych wrażeń od jazdy moim podstawowym góralem, tym bardziej że na Krossie siedziałem ostatnio 3 miesiące temu. W dodatku z braku laku zamontowałem mu pedały platformowo/SPDowe - totalna porażka, jak się wypiąłem nie mogłem się z powrotem wpiąć, ale mimo wszystko wrażenia fajne, te interwały, ten piasek pod kołami, to hamowanie z poślizgiem... od czasu do czasu trzeba się ruszyć w teren.
/3286462

  • DST 133.00km
  • Czas 04:57
  • VAVG 26.87km/h
  • VMAX 43.60km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Podjazdy 462m
  • Sprzęt Gina
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Wycieczka wielkopolsko-pałucko-kujawsko-pomorska

Sobota, 17 sierpnia 2013 · dodano: 18.08.2013 | Komentarze 6

W planach na sobotę byłą wyprawa na Toruń z Sebą... niestety Seba był niedysponowany. Zostało nas zatem dwoje :). Plan wyprawy ułożony przeze mnie obejmował dojazd do Bydgoszczy a potem do Torunia. No ale każda droga rowerowa zaczyna się od pierwszego obrotu korbą więc wróćmy do początku.
Wyruszyliśmy z Pobiedzisk w kierunku pałacu w Zakrzewie... tam pierwszy postój... no to miejsce znamy dobrze więc pobyt nie był zbyt długi... potem jazda na Kłecko tylko po to aby sprawdzić mapę i stwierdzić że na Janowiec Wielkopolski to jednak w drugą stronę :)
Po skręcie z drogi 190 Chodzież-Gniezno zrobiło się znacznie puściej i przyjemniej, tym bardziej że asfalty były naprawdę przyzwoitej jakości, a wiatr wiał konsekwentnie w plecy. Szybki przejazd przez Ułanowo - Kenhilla nie spotkaliśmy :), przejeżdżamy przez bardzo schludną wieś po której widać, że ma miejską przeszłość - Łopienno. Kolejny postój na rynku w Janowcu Wielkopolskim... tu mi się podoba średnio, ale jest rynek, ławka, fontanna więc można na chwilę usiąść, zjeść batonika i ruszyć dalej. Dalej zatrzymujemy się w miejscowości Wapno - jest tam zamknięta kopalnia soli. No ale my stanęliśmy nie podziwiać industrialną przeszłość Wapna (swoją drogą ciekawą) a zrobić zakupy...
No jedziemy dalej... teren zaczyna się zmieniać na bardziej interwałowy co mi się bardzo podoba. I tak zbliżamy się do Kcyni. Bardzo urokliwe miasteczko. Znajduje się na wyraźnym wzniesieniu przez co wygląda trochę jak z książki, no i żeby się do niego dostać trzeba się trochę sprężyć na podjeździe :). Za to dostaje się odpoczynek w centrum które jest naprawdę bardzo ładne. No a potem jest jeszcze jedna nagroda - zjazd długi szybki i po dobrym asfalcie :). Droga do Nakła prowadzi przez las po delikatnych pagórkach i superasfalcie... żal tylko że nie ma takiego na naszych trasach. W Nakle skręcamy na wschód i od tego momentu możemy poczuć jak wiatr mocno wieje od południa. Mijamy kanał Bydgoski z przerwą na foto. No i w końcu docieramy na przedmieścia Bydgoszczy. Tam dłuższa przerwa na lody, bułki, picie. No i podejmujemy decyzję, że z Bydgoszczy wracamy do domu. W samej Bydgoszczy trochę poszukaliśmy dworca jeżdżąc drogami którymi byłoby strach jeździć nocą (ulica Czarna Droga), kupiliśmy bilety powrotne a że mieliśmy jeszcze 3 godziny do pociągu to pojechaliśmy na wyspę Młyńską, gdzie odbywał się jakiś festyn, jeździły skutery wodne, odbywały się jakieś pokazy kitesufingu i w ogóle było pełno wiary...


A to co za mną wypatrzyłem na wyspie Młyńskiej...

...no i oczywiście się tam udałem...

...wypić co tam podają...

...nie sam.
A potem trzeba było jechać już na dworzec i wrócić do domu. Toruń pozostał niezdobyty.... czekamy Seba :).
/3286462

  • DST 124.00km
  • Czas 04:10
  • VAVG 29.76km/h
  • VMAX 52.80km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • HRmax 168 ( 93%)
  • HRavg 138 ( 77%)
  • Kalorie 1905kcal
  • Podjazdy 160m
  • Sprzęt Gina
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Szlakiem Piastowskim

Piątek, 16 sierpnia 2013 · dodano: 16.08.2013 | Komentarze 5

Dziś ustawka z Maksem. Miał być Maciej ale mu znaleźli robotę, miał być Marek i Wojtek ale oni wolą spać dłużej ;)
Tak więc koniec końców pojechaliśmy tylko we dwóch. Trasa pierwotnie planowana na północ została przeze mnie zmieniona spontanicznie na trasę na wschód a dokładnie na Gniezno.
Przyznać muszę że dziś kręciło mi się bardzo dobrze, nawet wiatr z kierunku (z reguły) boczno-wkurwiającego nie wybijał mnie specjalnie z rytmu. I tak sobie dojechaliśmy do pierwszej (ponoć) stolicy Polski. Tutaj po małym zgubieniu się Maksa odnaleźliśmy się ponownie przy katedrze gdzie nastąpiła sesja...

najpierw sfociłem Ginę...

...a jak dojechał Maks to zrobił nam zdjęcie wspólne
Potem przerwa na lody i shandy - ceny na rynku gnieźnieńskim jak nad morzem.
Dalej planowałem drogę przez Czerniejewo, ale dzięki naszym wspaniałym oznaczeniom dróg pomyliłem nieco drogę i wyjechaliśmy na "15" w kierunku Wrześni. No ale dało się w Żydowie skręcić na planowany kierunek. Tutaj niestety wiatr zaczął nam wiać centralnie między oczy. Na szczęście za Czerniejewem w kierunku Nekli jest odcinek w lesie... tam można było wreszcie rozkręcić nóżkę, a jak się rozkręciła to trzymała aż do skrętu w Gieczu (który jest najprawdopodobniejszą pierwszą stolicą Polski). Za to po skręcie na zachód wiało już normalnie czyli z boku można więc było dalej pociskać :).
I tak dotarliśmy do Swaja skąd każdy udał się w swoją stronę. A mnie bez kompana zaczął doganiać kryzysik - jednak jeden baton, jeden żel aptonia i lody to trochę za mało. Dotoczyłem się jednak w okolice działek na Gorzkim Polu a tam zaaplikowałem sobie Colę i Grześka - cukier jednak czyni cuda. I po chwili odświeżony mogłem pokonać ostatni podjazd tej wycieczki, czyli dojazd do działki gdzie czekał na mnie obiadek i drożdżówa - dzięki Asia :)
Wyszedł całkiem niezły trip, średnia może tego nie pokazuje bo jednak trochę się lansowaliśmy po rynku w Gnieźnie gdzie miedzy innymi ucięliśmy sobie krótką pogawędkę z sakwiarzami z Kalisza, którzy jechali do Kołobrzegu... najpierw nieco dobił ich Maks mówiąc że do Kołobrzegu to się jeździ w jeden dzień, a na ich argument że ich rowery ważą po 31 kilo a nasze jednak mniej, ja dobiłem ich dokumentnie stawiając im za wzór JP i Drogbasa :)
/3286462

  • DST 62.00km
  • Czas 02:25
  • VAVG 25.66km/h
  • VMAX 46.90km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • HRmax 150 ( 83%)
  • HRavg 112 ( 62%)
  • Kalorie 884kcal
  • Sprzęt Gina
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Regeneracja przez cztery powiaty po włosku

Czwartek, 15 sierpnia 2013 · dodano: 15.08.2013 | Komentarze 2

Dziś na spokojnie z żoną. Drogą której ponoć nigdy nie przejechaliśmy razem, w co aż nie chce mi się wierzyć, bo jest to droga którą pokonałem niezliczoną ilość razy. Mój typowy szlak treningowy, droga w której znam większość dziur, a zakręty mogę brać bez patrzenia... No ale dziś było nietypowo. Nietopowe było że zatrzymałem się po raz pierwszy przy parku w Czerniejewie na krótkiej sesji foto.
Park w Czerniejewie © Z3Waza

Potem zajechaliśmy do Giecza pod kościół. I tam też fotka :)
Kościół Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i św. Mikołaja w Gieczu © Z3Waza

Przed kościołem w Gieczu © Z3Waza

A potem jeszcze wizytacja pałacu Bnińskich w Gułtowach
Przed (nie)swoimi włościami © Z3Waza

Mam tam też odcinek specjalny © Z3Waza

Uaaa Wiliery dwa © Z3Waza

A wracając spotkaliśmy Sebę który z rodzinką samochodem jechał na proszony obiad. Seba wczoraj rozwalił się na rowerze - szczerze mówiąc kiepsko jego ręka wygląda... a załatwił się tak przed swoim blokiem testując rower w kapciach... cóż jak masz pecha to cegła na łeb ci zleci w drewnianym kościele :(
A już w samych Pobiedziajach zatrzymaliśmy się koło sąsiadów żeby spotkać Damiana przygotowującego się do triatlonu.
Ot małe te nasze Pobiedziaje ale jakie sympatyczne :).
/3286462

  • DST 77.00km
  • Czas 03:04
  • VAVG 25.11km/h
  • VMAX 67.70km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 165 ( 92%)
  • HRavg 129 ( 72%)
  • Kalorie 1617kcal
  • Sprzęt Gina
  • Aktywność Jazda na rowerze

Osowa razy sześć

Środa, 14 sierpnia 2013 · dodano: 14.08.2013 | Komentarze 1

Dzisiaj samotne pomykanie po asfalcie z celem nadrzędnym "robię siłę". Owo "robienie siły" zaczęło się właściwie od wyjazdu z domu bo wiatr zachodni (co jak wiadomo spierdolił majstra z dachu)

wiał zdecydowanie ponadprzeciętnie usiłując spierdolić mnie z roweru. Zwłaszcza jak wyjechałem z lasu za Wiórkiem - to wiatr boczny normalnie szarpał kierą.
W końcu jednak dojechałem do Osowej gdzie zrobiłem 3 podjazdy od strony szosy Mosina-Poznań i 3 od Spacerowej. A potem powrót w stronę Rogalina wreszcie z wiatrem, a z naprzeciwka nadjechała Asia z dzieciakami i dalej już samochodem udaliśmy się razem na zwiedzanie muzeum w Szreniawie.
Pogoda coraz bardziej jesienna - super do jeżdżenia, choć niestety trzeba zacząć się przyzwyczajać do rękawków, potówek, a niedługo do wiatrówek, ochraniaczy, ocieplaczy, membran, czapek, lampek, kurna co gadam....
O na tym to by się siłę robiło © Z3Waza

To niezły klasyk był © Z3Waza

Wileka maszyna parowa z Breslau © Z3Waza

A tu opowiadam historię o gęsiach co Rzym uratowały (wiem - na pierwszym planie są kaczki) © Z3Waza

...bo gęsi nas obgęgują obrazując jak ratowały Rzym © Z3Waza

Matrix w Szreniawie © Z3Waza

/3286462

  • DST 47.00km
  • Teren 35.00km
  • Czas 02:03
  • VAVG 22.93km/h
  • VMAX 36.40km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 161 ( 89%)
  • HRavg 131 ( 73%)
  • Kalorie 1093kcal
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Take tam poranne mykmyk

Wtorek, 13 sierpnia 2013 · dodano: 13.08.2013 | Komentarze 3

Poranny trening - rano kropiło i długo się zastanawiałem wyjść?, nie wyjść?, szosa?, góral?
W końcu wybrałem górala - bo i tak jest unorany, a poza tym w lesie mniej pada i woda szybciej wsiąka i nie leje się tak do butów.
Plan na dziś 2x20 min z kadencją ~100, oj nie lubię tego... pierwsza seria weszła z bólem. Dojechałem tak do Maruszki. Tam spojrzałem co mi tak pyka w telefonie, a to Maks na fejsie się odzywa... wysłałem mu pozdrowienia z Zielonki i ruszyłem z powrotem. Druga seria jakoś tak lekko poszła, aż przyjemnie było śmigać slalomem po nielicznych w sumie kałużach, ewentualnie dziurach czekających na wypełnienie wodą. I tyle - jak zwykle kiedy mi się nie chce z początku to po treningu jestem zadowolony, że się przełamałem, nie dałem się leniowi i zrobiłem swoje.
Aaaa no i trzeba dodać, że dziś dało się ewidentnie odczuć że jesień idzie, pierwszy raz od dłuższego czasu jechałem w potówce i rękawkach.
/3286462

  • DST 30.00km
  • Teren 27.00km
  • Czas 01:53
  • VAVG 15.93km/h
  • VMAX 31.70km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Podjazdy 150m
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Rozjazd małżeński

Poniedziałek, 12 sierpnia 2013 · dodano: 12.08.2013 | Komentarze 0

Dziś regeneracyjnie z żoną - ogólnie to bawiłem się w trenera a Aśka się wkurzała troszkę ;)
Przejechaliśmy singiel nad jeziorem Kazanie, dwie pętle wokół jezior Babskich i powrót do domu, Asi coś napęd na koniec szwankował, aż w końcu w okolicy jeziora Dobrego zerwał się jej łańcuch. Ostatnie dwa kilometry wracaliśmy więc dość alternatywną metodą :).
/3286462

  • DST 169.00km
  • Czas 05:33
  • VAVG 30.45km/h
  • VMAX 50.60km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRmax 165 ( 92%)
  • HRavg 137 ( 76%)
  • Kalorie 3000kcal
  • Podjazdy 517m
  • Sprzęt Gina
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Łe jeny znowu tyn dystans

Niedziela, 11 sierpnia 2013 · dodano: 11.08.2013 | Komentarze 1

Tak wyszło że po wczorajszym dystansie małym z Kłosiem i Markiem przyszedł dziś czas na dystans większy.
Rano Aśka oznajmiła, ze jednak nie jedzie do Suchego na wyścig u Gogola i w związku z tym miałem wolną rękę na jazdę na rowerze (to właściwie powinno się powiedzieć wolną nogę :) ). A że Seba z Biniem się ustawili na 7 rano celem wypadu do Chodzieży zabrałem się z nimi - no bo szosa najlepsza jest w grupie :)
Start z rynku w Pobiedziajach i zaraz za szosą Poznań-Gniezno zaczęło się pociskanie, szczerze mówiąc to ja zacząłem :) No ale ja się ma do przejechania ~170km to trzeba się spieszyć :)
I tak sobie pociskaliśmy w miłej atmosferze.
W Rogoźnie przerwa na espresso i dalej do Chodzieży - w Chodzieży byliśmy w przyzwoite 3 godziny wliczając w to postój na kawie w Rogoźnie. A potem zwrot 180 i powrót przez Margonin.
Powrót już spokojniej ale przyzwoite tempo dało się utrzymać :).
No ale przed Kiszkowem nie wytrzymałem i przeprowadziłem udaną ucieczkę, zakończoną w Węgorzewie pod wiatą - bo trochę jednak padało.
Super wypad - Maciej i Seba dzięki za wspólny pocisk :)
/3286462

  • DST 90.00km
  • Czas 03:03
  • VAVG 29.51km/h
  • VMAX 48.30km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Gina
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Z eką bez Pyrlandię

Sobota, 10 sierpnia 2013 · dodano: 10.08.2013 | Komentarze 2

Jadąc do składu Fogta w którym mi reperowali koło spotkałem Josipa który wracał z ustawki z Kłosiem i Markiem. Okazało się że chłopaki kręcą w okolicy, nie sposób było nie skorzystać z okazji, Aśka postanowiła się również dołączyć i tak we dwoje pojechaliśmy na spotkanie na Kiszkowskim rynku. Tam już czekali rzeczeni szoszoni ;).
Na rynku w Kiszkowie © Z3Waza

Aśka tu nas opuściła wracając do domu (jak się okazało okrężną drogą), a my we trzech ruszyliśmy na Murowaną. Czułem że chłopaki coś się zamulili wycieczkowym tempem, a że noga dziś kręciła się swobodnie to postanowiłem rozruszać towarzystwo :).
Ogólnie fajnie się kręciło wiatr za bardzo nie przeszkadzał, pagórki były wyzwaniem tylko kierowcy mnie dziś wkurwiali bo jeździli jak potłuczeni.
Wymienię:
- było oczywiście kilku obcieraczy (dla nich wlepka "Nie jestem kutasem wyprzedzam z zapasem")
- jeden który musiał koniecznie dostać się na prawy pas do skrętu przejeżdżając niemal po moim przednim kole
- jeden co mi zajechał drogę wyjeżdżając z podporządkowanej
- obrazek z naprzeciwka - jedzie sobie gość na rowerze a tu kierowca stojący na poboczu otwiera drzwi; życzenia dla kierowcy - zrób to następnym razem przed kamazem.
Mniejsza z tym...
W Poznaniu się rozjechaliśmy i dalej już samotnie do Pobiedzisk, wiatr niby korzystny ale jednak jakoś nudno i bez ognia. Szosa to jednak sport który najlepiej uprawia się w towarzystwie.
/3286462

  • DST 48.00km
  • Czas 01:48
  • VAVG 26.67km/h
  • VMAX 41.90km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Sprzęt Gina
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Czerwona karczma

Piątek, 9 sierpnia 2013 · dodano: 09.08.2013 | Komentarze 2

Z żoną po przetartej trasie Łubowo, Waliszewo, Imielno, Rybitwy.
W sumie luzik jedynie w Waliszewie karczarz-rozbójnik chciał mi zapitolić rower.
Najpierw chciał się zaprzyjaźnić... © JoannaZygmunta

... a potem chciał zapitolić rower © JoannaZygmunta