Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi z3waza ze starożytniego miasteczka Pobiedziska. Mam przejechane 74680.40 kilometrów w tym 20878.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.70 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy z3waza.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 60.00km
  • Czas 02:29
  • VAVG 24.16km/h
  • VMAX 40.63km/h
  • Temperatura 1.0°C
  • HRmax 137 ( 76%)
  • HRavg 162 ( 90%)
  • Kalorie 1720kcal
  • Sprzęt Kross sztywniaczek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Witching Hour

Sobota, 9 lutego 2013 · dodano: 09.02.2013 | Komentarze 4

Dwa razy próbowałem rowerem dostać się do czarownic w Gorzuchowie i dwa razy sie nie udawało. Widocznie czarownice nie chciały. Cóz czarownic lepiej słuchać. Aż w końcu zabrałem się z przystojniakiem Sebą i ten wybór widocznie czarownicom odpowiadał, bo bez żadnych problemów dotarliśmy do Gorzuchowa.

My mother was a witch, she was burned alive © Z3Waza


Prepare the altar now and hear the virgins cry © Z3Waza

W planach miałem odwiedzenie cukierni "Wielkopolskiej" w Kłecku, ale okazało się, że zbyt mało było amatorów miejscowych ciastek o nazwie oponki i cukiernia się zamknęła. No cóż odbiliśmy to sobie już w Pobiedziskach - ja zjadłem jeszcze ciepłego pączka, a Seba sznekę z jabzem. A uzupełnienie kalorii było niezbędne bo dzień był jakiś taki nieprzyjemnie mroźny. No cóż po swoich doświadczeniach czarownice pewnie wolą chłodek.

Uaa rowery dwa © Z3Waza

Na koniec tytułowa piosenka w tempie przewyższającym nasze dzisiejsze dokonania, lecz tematycznie jak najbardziej w porządku.
Kategoria Sport, Zez wiaruchnom


  • DST 10.00km
  • Czas 00:20
  • VAVG 30.00km/h
  • VMAX 33.01km/h
  • HRmax 149 ( 83%)
  • HRavg 135 ( 75%)
  • Kalorie 192kcal
  • Sprzęt Helga
  • Aktywność Jazda na rowerze

...a ponieważ....

Środa, 6 lutego 2013 · dodano: 06.02.2013 | Komentarze 0

do realizacji planu brakło kilku minut to wskoczyłem na chwilkę na rolki potrenować wyciąganie bidonu na bujającej się szosie. Ćwiczenia cyrkowe idą coraz lepiej.
Kategoria Wew dźwiach


  • DST 33.00km
  • Czas 01:17
  • VAVG 25.71km/h
  • VMAX 39.23km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • HRmax 163 ( 91%)
  • HRavg 140 ( 78%)
  • Kalorie 917kcal
  • Sprzęt Kross sztywniaczek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z pracy

Środa, 6 lutego 2013 · dodano: 06.02.2013 | Komentarze 4

Pierwszy raz w tym roku po pracy do domu rowerem - dojechałem nim się całkiem ściemniło. A za tydzień dzień będzie o jakieś 24 minuty dłuższy :) i będzie jeszcze łatwiej. Poza tym było to połączenie przyjemnego z pożytecznym - czyli realizacja planu - "dystans tlen 90-120 min." nóżka podawała całkiem, całkiem, co jak na początek roku napawa optymizmem.

  • DST 18.00km
  • Czas 00:40
  • VAVG 27.00km/h
  • VMAX 45.44km/h
  • HRmax 150 ( 83%)
  • HRavg 132 ( 73%)
  • Kalorie 452kcal
  • Sprzęt Helga
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rolki

Wtorek, 5 lutego 2013 · dodano: 05.02.2013 | Komentarze 6

Dziś pożyczyłem takie oto ustrojstwo:

Było nieźle - po pierwszych paru próbach ustabilizowałem się jako tako. Na szczęście przy ścianie w garażu gdzie postawiłam rolki mam linkę do ściągania drzwi garażowych. Była bardzo pomocnym narzędziem do przytrzymywania się. Wypić z bidonu na tym sprzęcie to już prawdziwa ekwilibrystyka. Ale się da... Jak rozpędziłem się powyżej 25 km/h to rower jechał stabilnie. Maksymalna osiągnięta prędkość to 45 km/h - spokojnie można by więcej - ale przeszkadzała mi myśl że jakbym spadł z tych rolek to pewnie wyjechałbym na zewnątrz razem z drzwiami :)
Jutro dalsze próby.
Kategoria Wew dźwiach


  • DST 83.00km
  • Czas 03:13
  • VAVG 25.80km/h
  • VMAX 37.36km/h
  • Temperatura 1.0°C
  • HRmax 171 ( 95%)
  • HRavg 146 ( 81%)
  • Kalorie 2299kcal
  • Sprzęt Kross sztywniaczek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na kawę do Śremu

Niedziela, 3 lutego 2013 · dodano: 03.02.2013 | Komentarze 14

Na dzisiejszym treningu FTI zawiodła frekwencja (ale nie towarzystwo) - stawiłem się ja, Monika S. i treneiro Michał F., który jechał samochodem. Ruszyliśmy tradycyjną trasą FTI - ze Starołęckiej w kierunku Wiórka. Wiatr dziś wiał jak to wiatr - biednemu zawsze w oczy. Uspokoiło się chwilowo kiedy skręciliśmy w kierunku na Rogalin, ale za Rogalinem w kierunku Śremu - wiało już ciągle i upierdliwie z boku. Monika trzymała się dzielnie, ale z czasem wiatr dawał się jej coraz bardziej we znaki. W końcu ruszyłem sam do przodu a Monika schowała się za samochodem Michała. Ja sobie ruszyłem radośnie z prędkością ~28 km/h przekonany, że odstawiłem ich na nie wiadomo jak daleko, ale jak w pewnym momencie obejrzałem się to okazało się że są może jakieś 100m za mną, cóż tunel aerodynamiczny czyni cuda :) W końcu "peleton" dorwał mnie w Śremie tuż przed stacją, w której zatrzymaliśmy się na tytułowej kawie. Spędziliśmy tam kilka minut na miłej gadce i kiedy zbieraliśmy się do wyjścia nadjechała ekipa z M. Mrozem, Rybą, chyba Pawłem Cieślikiem i Rafałem z Bieniasz Team i jeszcze jednym gościem co go nie znam. Po ruszeniu ze Śremu na Manieczki wiatr stał się centralnie wmordęwindowy - trzeba był trochę pocisnąć żeby utrzymać prędkość w jakiś racjonalnych ramach, za Manieczkami skręciliśmy na Mosinę tym razem wiatr zrobił się boczny co wcale nie było dużo fajniejsze. Gdzieś tam Monika przesiadła się do samochodu Michała, a mi została samotna walka z wiatrem. Trzeba przyznać, że świadomość że ktoś jedzie z tyłu działała na mnie dopingująco. A poza tym zrobiło się pro - ciepłe napoje podawane z okna samochodu, aż sobie wyobraziłem że za chwilę będą mi regulować hamulce w czasie jazdy jak na pro tourowym wyścigu :D
Za Mosiną wreszcie kawałek z wiatrem, ale dobre szybko się skończyło bo po skręcie w Rogalinku znowu zaczęło dawać z boku. Dobrze, że tam jest choć trochę lasu. Na końcówce zacząłem odczuwać cierpnące ręce - mój krossik jest rowerem o najniżej ustawionej kierownicy w całej mojej rowerowej kolekcji. I o ile jest to nawet fajne w dość krótkich jazdach, to jednak staje się mało komfortowe po dłuższym siedzeniu... właśnie siedzenie - stwierdzam że siodło z Mondrakera nie jest najwygodniejszym siodłem pod Słońcem... no ale dość marudzenia. Muszę powiedzieć, że brakowało mi już konkretniejszego dystansu - ostatnia dłuższa jazda miała miejsce w zeszłym roku, poza tym dobrze, że idą cieplejsze dni o czym przypominało dziś świecące Słonko. I tak trzymać - dobrze jest, a będzie jeszcze lepiej ;)
Ps. Licznik kadencji dzisiaj zwariował - pokazywał jakieś odjechane wartości - a na koniec wyliczył średnią 166.
Ps2. Żona stwierdziła, że słaby dzisiejszy wpis, a poza tym nic nie ma o niej :)
Kategoria FTI, Sport


  • DST 32.00km
  • Czas 01:34
  • VAVG 20.43km/h
  • VMAX 42.96km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • HRmax 159 ( 88%)
  • HRavg 124 ( 69%)
  • Kalorie 889kcal
  • Sprzęt Kross sztywniaczek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Śnieg nade mną a woda pode mną

Sobota, 2 lutego 2013 · dodano: 02.02.2013 | Komentarze 6

Z zeszłotygodniowego śniegu pozostał tylko opad, tak więc z pojeżdżenia na biegówkach nici i trzeba było wsiąść na ten cholerny rower, żeby trochę rozkręcić nogę po PUMPie. Prośbą i groźbą skłoniłem małżonkę moją Joannę do wyjechania ze mną na kółko wokół Pobiedziajów. A śnieg padał i padał, a jak już spadł to się stopił. Jazda pod wiatr był szczególnie przyjemna, bo oprócz tego, że skłaniała różne mięśnie nóg, których nazw nie umiem podać do pracy, to jeszcze zapewniała darmowy masaż twarzy. I tak kiedy jechaliśmy sobie pod wiatr spotkaliśmy niejakiego hardcorowego Grigora, który jest znany w okolicy z tego, że jeździ na rowerze czy to słota czy to błota. Tak więc spotkanie akurat tego bikera nie jest niczym dziwnym a nawet powiedzieć można, że prawdopodobieństwo spotkania wzrasta odwrotnie proporcjonalnie do ciśnienia atmosferycznego i temperatury z czego można wyprowadzić wzór:

PSG = GW/Tp

Gdzie PSG - prawdopodobieństwo spotkania Grigora w okolicy Pobiedzisk
T - temperatura w kelwinach
p - ciśnienie atmosferyczne
GW - stała grigorowa, której istnienie jest postulowane wśród największych fizyków teorii cząstek elementarnych, a ona sama może wyjaśnić naturę szarej materii oraz jej nagromadzenie w określonych miejscach wszechświata.....
cholera chyba muszę pić mniej czeskiego piwa z Lidla.
W każdym razie wyposażony w aparat Grigor zrobił nam fotkę którą zamieszczam poniżej:
Napotkani po drodze Asia i Zygmunt :-) © grigor86

Reszta drogi upłynęła nam pod hasłem umieszczonym na ramach rowerów firmy Niner, tzn. "Pedal damn it" Z tym że u Asi z czasem było więcej "Damn it" niż "pedal". Ponadto wyjazdem tym wdrożyliśmy kilka zasad Velominati w życie, o czym można poczytać w linku do wpisu żony mojej Joanny.
Kategoria Zez ślubnom


  • DST 26.00km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:13
  • VAVG 21.37km/h
  • VMAX 34.56km/h
  • Temperatura -6.0°C
  • Sprzęt Kross sztywniaczek
  • Aktywność Jazda na rowerze

"Mroźna" zima

Niedziela, 27 stycznia 2013 · dodano: 27.01.2013 | Komentarze 1

Kolejny raz z FTI. Nie do końca się udało jak się miało udać. Dziś miał być trening z M. Mrozem. Z naszej grupy stawiłam się ja i jedna z Monik. Wkrótce dojechała do nas Paulina. Po krótkim rekonesansie terenu stwierdziliśmy że nie ma sensu przebijać się przez las i zamiast tego pojedziemy na szosę. Niestety po kilku kilometrach Monika złapała panę. Monika z Mateuszem zostali naprawić koło a ja z Pauliną żeby nie marznąć pojechaliśmy w kierunku mostu na Warcie koło Mosiny. Tam zawróciliśmy i pojechaliśmy na przeciw "naprawiaczy". Dalej razem ruszyliśmy znowu w kierunku Mosiny - niestety za mostem okazało się że z koła Moniki znowu schodzi powietrze, a że skończył nam się zapas dętek to trzeba było wracać. Tzn. Mateusz z Pauliną pojechali dalej, ja pojechałem po samochód a Monice zostało pchać rower :(. Zanim wróciłem po Monikę doszła do skrzyżowania w Rogalinku - była z "lekka" zmarznięta tak więc skoczyliśmy na rozgrzewającą kawkę. Cóż, miał być trening a wyszła sympatyczna kawka... bywa i tak. Życie jest pełne niespodzianek.
Na koniec kawałek który przygrywał mi dziś rano w aucie. Kawałek ze wszech miar dopasowany (żeby nie było że nie o rowerach :) ) - pan Eric jak na zimę przystało w czapce, poza tym muzycy wyglądają na zażywających niedozwolonych środków. A co więcej utwór pochodzi z płyty "Disraeli Gears", który to tytuł jest przekręceniem określenia derailleur gears co z kolei oznacza przerzutkę tylną.
Kategoria FTI


  • Temperatura -6.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zielonka na biało

Sobota, 26 stycznia 2013 · dodano: 26.01.2013 | Komentarze 3

Po porannym treningu "pump" spotkałem się z Mariuszem i Krzysztofem pod naszym szczytem powiatowym zwanym zdecydowanie na wyrost Dziewiczą Górą. Fajnie tak sobie pojeździć grupowo. W ramach eksperymentów zamieniłem się nartami z Kłosiem - jego narty są okute - i muszę powiedzieć że po krótkim przyzwyczajaniu się stwierdziłem że do mojej totalnej amatorki są znacznie lepsze - lepiej się nimi skręca, hamuje po zjeździe, a przede wszystkim podbiega jodełką. Dla Maksa zdaje się był to pierwszy kontakt z nartami biegowymi - cóż pierwszy raz bywa ciężki, pamiętam że jak zaraz po kupieniu takich nart wsiadłem na nie to pierwsze co zrobiłem to bęc na cztery litery :), ale po pewnym czasie przyjemność wzrasta a ilość kontaktów z glebą spada. No ale i gleby trzeba poćwiczyć - pojechałem więc nad Brzostek żeby spotkać się z moimi kobietami, a przy okazji zjechać sobie ze skarpy nad jeziorem. Skończyło się max speedem na biegówkach oraz widowiskową glebą przed liczną publicznością - szczegóły zostały opisane tu.
Na mecie Tour De Ski (zdjęcie za maks.bikestats.pl) © Z3Waza
Kategoria Boazeria


  • Czas 01:10
  • Temperatura 100.0°C
  • HRmax 181 (101%)
  • HRavg 148 ( 82%)
  • Kalorie 841kcal
  • Aktywność Jazda na rowerze

Oddech szczura

Czwartek, 24 stycznia 2013 · dodano: 24.01.2013 | Komentarze 1

Prędkość z FTI. Ileś tam powtórzeń, jakieś separacje i w ogóle masakra. Po trzyminutowej tempówce na stojąco (cad 110) osiągnąłem HR max 181.



  • Temperatura -6.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Johann Mühlegg

Niedziela, 20 stycznia 2013 · dodano: 20.01.2013 | Komentarze 6

Dzisiaj miałem jechać na trening rowerowy do WPN... ale po wczorajszym dopingu którego zażyłem pod postacią wina Madeira bolała mnie z leka głowa i wolałem dospać w niedzielę, a poza tym pomyślałem sobie - po co jeździć w taką pogodę na rowerze skoro jest ona idealna do pojeżdżenia na biegówkach. W końcu na nartach w lipcu jeździł nie będę. Jak pomyślałem tak zrobiłem. I dobrze... spotkałem nawet dwoje narciarzy - jednego starego wygę i drugą panią początkującą. Miejscami nawet ktoś ślad zostawił. Tak czy inaczej muszę sobie kupić sztylpy czy jak to się tam nazywa coby śnieg mi się do butów nie sypał.