Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi z3waza ze starożytniego miasteczka Pobiedziska. Mam przejechane 74680.40 kilometrów w tym 20878.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.70 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy z3waza.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 33.30km
  • Czas 00:50
  • VAVG 39.96km/h
  • VMAX 69.90km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 170 ( 94%)
  • HRavg 133 ( 74%)
  • Kalorie 1030kcal
  • Sprzęt Lorella Mortirolo
  • Aktywność Jazda na rowerze

The Twelfth Night

Wtorek, 6 stycznia 2015 · dodano: 06.01.2015 | Komentarze 4

Dziś niestety z powodów zawodowych za dnia nie mogłem siąść na rower została więc rolka. Co prawda nie jechałem tyle co trwa ten filmik, no ale taki wieczór należy jakoś uczcić.

Kategoria Wew dźwiach


  • DST 107.00km
  • Czas 04:20
  • VAVG 24.69km/h
  • VMAX 43.60km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Kalorie 1811kcal
  • Podjazdy 196m
  • Sprzęt Rzadka BIRIA :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Setka z atrakcjami

Niedziela, 4 stycznia 2015 · dodano: 04.01.2015 | Komentarze 8

Dziś ruszyłem z FogtBikes na dystansik po szosie choć pogoda nie zachęcała zbytnio, co prawda z rańca świeciło słonko, ale wiatr wiał niemożebny, no ale jadę
Jak skręciłem w Promnie na Górę to się zaczęło - wiatr w pysk, że aż trudno oddychać, aż tu nagle nadjechała Asia proponując podwózkę, bo jechała do RedFitness. No w sumie dobrze było skorzystać, i tak po osimiokilometrowej rozgrzewce podjechałem sobie pod sklep FogtBikes. Jak na tę raczej barową pogodę ludzi zebrało się dość sporo, prawie wszyscy na szosach, a ja na tej mojej kozie zimowej... oj będzie ciężko myślę sobie. Ale co tam jadziem, na początku było dość łatwo bo wiatr raczej pomagał, więc i tempo było przyzwoite. Ciężej się zrobiło na odcinku między Dziećmierowem a Kórnikiem - bo na zachód. Tam też spotkaliśmy porozrywaną większą grupkę szoszonów jadącą z naprzeciwka wśród której rozróżniłem jedynie Oskara Stabno. Za Kórnikiem w stronę Zaniemyśla było za to super fajnie - wiatr wiał w plecy, a droga była prosta i długa. Piotrek Zając wspomniał nawet, że ma ochotę na setkę, ja też miałem ochotę, ale wiedziałem że jak zaczniemy wracać to przestanie być tak sielankowo... na odcinku od Zaniemyśla do Środy było jeszcze całkiem OK, bo wiał wiatr boczny, ale po skręcie na Swarzędz się zaczęło... porywy wiatru rzucały nami to w lewo to w prawo. Aż tu w końcu zrobiło się ciemno i zaczęło z nieba padać czymś co bardziej niż śniegiem było lodem raczej. No w każdym razie cięło po twarzy jak żyletkami, jak zaciągnąłem na twarz buffa, to z kolei zaczęły mi parować okulary, więc niewiele widziałem, tym bardziej że to coś co leciało z nieba oklejało również i okulary właśnie :).
Aaaaaa trzeba tu wspomnieć o małym wypadku jaki miał miejsce niewiele wcześniej. Otóż nasz kierownik-układacz peletonu nagle przyhamował, powodując tym samym, że wpadł na niego kolega na ślicznym nowym Cervello. Na szczęście ucierpiały tylko rowery... choć to jest nauczka, że nie można ufać tylko we własne umiejętności, ale i brać pod uwagę to, że warunki pogodowe i umiejętności innych mogą nas zmusić do nagłego manewru, a ktoś jeszcze jedzie za nami. 
No w każdym razie burza śnieżna jak przyszła tak poszła... niestety nie zabrała wiatru ze sobą... a szkoda. I tak dotarliśmy do Swarzędza. A stamtąd miałem jeszcze jakieś 22 km do domu - super akurat żeby zrobić setkę, co też uczyniłem w miarę przyzwoitych warunkach - bo wiatr wiał raczej w plecy, a śnieg poszedł sobie gdzieś dalej. I tak padła pierwsza setunia tego roku. 



  • DST 31.20km
  • Czas 00:50
  • VAVG 37.44km/h
  • VMAX 64.40km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 176 ( 98%)
  • HRavg 143 ( 79%)
  • Kalorie 948kcal
  • Sprzęt Lorella Mortirolo
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rolowanie

Sobota, 3 stycznia 2015 · dodano: 03.01.2015 | Komentarze 0

Tak sobie jechałem stojąc i myślałem o kawałkach jakie zamieściłem w związku z jeżdżeniem na rolce i tam do głowy mi przychodziło "Rollin' Rollin'" z filmu Blues Brothers i długo długo nic. Ale potem stwierdziłem że przecież jest cała dyskografia The Rolling Stones... no ale to będzie jak nie wpadnę na inny genialny pomysł... aż tu mi się przypomniał kawałek z poprzedniej zimy. Taki kawałek co wzbudził sporo kontrowersji, więc może być.

Kategoria Wew dźwiach


  • DST 13.00km
  • Teren 7.00km
  • Czas 00:47
  • VAVG 16.60km/h
  • VMAX 35.49km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Sprzęt Kross sztywniaczek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Pierwszy

Czwartek, 1 stycznia 2015 · dodano: 02.01.2015 | Komentarze 2

Pierwszy wyjazd w tym roku - tradycyjnie nad Rusałkę. Tym razem wariant krótki - od Cytadeli do Rusałki z powrotem. Nad Rusałką kupa wiary. Chyba wszystkich nie wymienię... JP, Dave, Sylwia, Duda, Krzychuu, Jakub, Slaweks, KamilzeSwaja, Fogty czyli Lidka, Wojtek, Rafał, Jurek, Płotek, Robert Machura, Jacek Głowacki, Piotr Siebert, Artur Baturo, Kasia Majchrowicz, Konrad Kolecki i wielu innych.

Przyleciał też dron

Był i nowy prezydent Poznania (taki tam niebieski robi za moje tło ;) )

W charakterze sposnora przybył przedstawiciel Colnago - sklep Pama.
I przywieźli typowego porn-bike'a, rower moich marzeń, wcielenie szosowej włoszczyzny czyli Colnago C60 na elektrycznej Campie Super Record. Fotka nie oddaje nawet w części piękna tego roweru.
 
Było też terenowe Ferrari :)

Potem nastąpił tradycyjny objazd jeziora. No i tempo jak zwykle było szaleńcze ;)
Kategoria Wycieczka


  • DST 39.00km
  • Teren 35.00km
  • Czas 02:06
  • VAVG 18.57km/h
  • VMAX 48.57km/h
  • Temperatura -1.0°C
  • Sprzęt Kross sztywniaczek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Ostatni

Środa, 31 grudnia 2014 · dodano: 02.01.2015 | Komentarze 0

Taki mały rajdzik z Sebą po Zielonce.

Selfie z "witaczem" w Zielonce

Mgły nad Biezdruchowem


  • DST 23.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 01:20
  • VAVG 17.25km/h
  • VMAX 48.57km/h
  • Temperatura -5.0°C
  • Kalorie 733kcal
  • Podjazdy 212m
  • Sprzęt Kross sztywniaczek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po PK Promno

Poniedziałek, 29 grudnia 2014 · dodano: 29.12.2014 | Komentarze 4

Po dłuższym niejeżdżeniu na 26 calach po lesie wybrałem się moim sztywniaczkiem na rekonesans okolicy. Plan pierwotny był taki, żeby machnąć parę kaemów na szosie, ale chłodny wiatr mnie dość szybko zniechęcił. Więc myk do lasu. Sama trasa - nic nadzwyczajnego, ot takie klasyki naszego parku. Natomiast, choć w sumie nie jestem jakimś czcicielem rozmiaru 29 to po przejechaniu naszych pagórków z setkami mikronierówności wybijającymi z rytmu, stwierdzam, że na takim terenie jednak 29 zdecydowanie lepiej idzie. Tym bardziej że Kross jest pozbawiony amortyzacji w ogóle. W efekcie dość szybko czułem ból dłoni od wstrząsów, ale co tam, da się jeździć. Dużo fajniej się np. zjeżdża małymi kółkami, jakoś tak ma się wrażenie że jest szybciej, a więc atrakcyjniej. Choć jeśli chodzi o dane (zimne dane ze Stravy) to jest wolniej. Ale co tam - o zabawę chodzi w końcu. 


  • DST 71.00km
  • Teren 62.00km
  • Czas 03:35
  • VAVG 19.81km/h
  • VMAX 40.20km/h
  • Temperatura -8.0°C
  • Podjazdy 116m
  • Sprzęt Janek z Czarnolasu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Gdzieś do lasu

Niedziela, 28 grudnia 2014 · dodano: 28.12.2014 | Komentarze 5

Ostatnio było tak... w jeden dzień w samotności, w kolejny grupowo, więc na trzeci dzień przyszedł czas na standard czyli w parze :)
W parze tym razem z Sebą - postanowiliśmy pojechać jakoś inaczej - mój plan był taki żeby jechać generalnie wzdłuż niebieskiego szlaku, który prowadzi od jezior babskich w kierunku na Gułtowy i Giecz, a potem przez Neklę w kierunku na Wrześnię, plan był taki żeby odbić wcześniej na Czerniejewo i wrócić do dom. Życie jednak zweryfikowało plany - po pierwsze oznakowanie szlaków pozostawia wiele do życzenia, po drugie nie chciało mi się co chwila wyjmować mapy, a tym bardziej sciągać rękawiczek więc poszliśmy na spontan. Ogólnie początek był po terenach w których się mniej więcej orientowaliśmy - Nekielka, Nekla, Barczyzna. W Barczyźnie zrobiliśmy postój na sik, banana i rozejrzenie się, co dalej.

Hawaje

Banan, banan gdzie jest ten banan
Wg mapy która była  na tablicy było prosto, ale coś nam się zapomniało, pomieszało i w efekcie dotarliśmy do brzegu rzeki (którą potem na mapie zidentyfikowałem jako Wrześnicę) - niestety nie było tam mostu, a tylko cztery belki. Z Sebą uznaliśmy że może nasze ochraniacze by przetrwały test namaczania, ale reszta naszych ubrań już niekoniecznie - a mogło się zdarzyć, że na tych  śliskich belkach taki test przeprowadzilibyśmy całkiem mimowolnie. Zatem nie było wyjścia - trzeba było zawracać. Okazało się, że wcześniejsza dróżka, która mnie kusiła była jednak bardziej prawidłowa - wniosek, jednak trzeba iść za instyktem - bo kończyła się regularnym mostkiem. Niestety nie była to dróżka idealna (co się okazało później na mapie), bo wywiodła nas na drogę Września-Czerniejewo, a nie jak planowaliśmy Nekla-Czerniejewo. Seba wobec tego zarządził wjazd do lasu - i to był dobry pomysł bo znalazł po chwili ognisko pozostawione przez drwali. Spędziliśmy przy tym ognisku dobre pół godziny grzejąc zmarznięte członki i rozprawiając o tym że jednak na Syberii jest bardziej przejebane :).
Jak z bólem serca ruszyliśmy dalej to okazało się że dotarliśmy do tego samego mostku nad Wrześnicą co przedtem. Krótki rekonesans na mapie i męska decyzja - jedziemy asfaltem, żeby nie błądzić po lesie. Kierunek - Czerniejewo. Jedziemy - tempo skoczyło nieco - bo jednak co gładki asfalt to asfalt. Mijam nieznane mi wiochy... i widzę tablicę "Czerniejewo i jakaś liczba", z daleka wydawało mi się że ta liczba to 7, choć rozum podpowiadał, że to niemożliwe, no i jak się zbliżyłem to okazało się że to jednak "2" - uffff. W Czerniejewie znów skręt w kierunku lasu. Jak zobaczyłem węzeł szlaków  nad jeziorami Babskimi to szczerze mówiąc było to widok miły moim oczom niemal tak jak... (no dobra na wszelki wypadek nie będę się zapędzał ;) ). Zaproponowałem nawet Sebie kąpiel, jednak on stwierdził że ponieważ temperatura znów spadła poniżej -7 to jednak odpuścimy :).
Droga od jeziora Baba jest mi doskonale znana, a więc krótka - bo znam tam każdy zakręt i tak dojechaliśmy do Zbierkowa, gdzie nie zatrzymując się powiedzieliśmy sobie krótkie cześć i pojechaliśmy do domu. 
ps. Takie wycieczki pomimo, że ekstremalne i w sumie mało przyjemne to mają w sobie to "coś", co powoduje że mimo trudności mile się je potem wspomina. Wniosek - nie wszystko co łatwe i przyjemne jest fajne. Czasem sobie trzeba zadać trudu, aby poczuć, że się żyje. I ot co!!!!! W związku z tym - Seba - dzięki za dzisiejszy trip, który zaliczam do rzadkiej kategorii "napalm".


  • DST 76.00km
  • Teren 65.00km
  • Czas 03:51
  • VAVG 19.74km/h
  • VMAX 39.00km/h
  • Temperatura -6.0°C
  • Podjazdy 363m
  • Sprzęt Janek z Czarnolasu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Świąteczne rajdowanie ze SwajBikeTeam

Sobota, 27 grudnia 2014 · dodano: 27.12.2014 | Komentarze 6

Ponieważ brałem udział w ułożeniu trasy świątecznego rajdu organizowanego przez SwajBikeTeam to czułem się niejako zobligowany do udziału w tym przedsięwzięciu, tym bardziej że zostałem poproszony na przewodnika po naszych promieńskich lasach.
I wiecie co? - nie żałowałem.
Do Swarzędza dotarłem rowerem - ot taka mała dwudziestokilometrowa rozgrzeweczka. Na starcie pomimo mroźnej pogody stawiło się sporo ludzi (coś koło 40). Nawet jeden taki burmistrz Swarzędza postanowił się polansować i zrobić sobie z nami fotkę.Poza swoją obecnością zaszczycił nas również na szczęście krótkim przemówieniem :)

Po krótkim i poważnym omówieniu spraw organizacyjnych ruszyliśmy w drogę.

Muszę przyznać że kilkunastominutowy postój pod sklepem FogtBikes sprawił, ze pierwsze kilometry były dla mnie torturą - szczerze nienawidzę zimna, a tu przyspieszyć za bardzo nie było można, i wprawić krew w żywsze krążenie, więc miałem wrażenie ze nim dojadę do Tuczna to moje odmrożone palce po prostu odpadną. Na szczęście po podjeździe nad j. Swarzędzkim obudziło się moje krążenie i palce wypełniła cieplejsza krew.... W ogóle chyba narzucałem dość wysokie tempo, ale w sumie nikt nie narzekał, więc chyba nie było tak źle.... W Górze z naprzeciwka nadjechała małżonka moja Joanna, która postanowiła przejechać z nami część trasy - tę najciekawszą, czyli po PK Promno, bo PK Promno choć to najmniejszy park krajobrazowy Wielkopolski to w porównaniu z PK Zielonka wypada o wiele ciekawiej. Na tym małym obszarze aż się roi od krótkich podjeździków, jarów, oczek wodnych, ale też kolein, gałęzi kryjących się pod liśćmi. Więc w sumie nie jest tak łatwo... no przynajmniej jak na Wielkopolskę. Sam się o tym przekonałem kiedy taki właśnie zdradziecki kij wlazł wi w szprychy i zaliczyłem OTB, na szczęście było to OTB w zwolnionym tempie dzięki niewielkiej prędkości. Znacie to uczucie? Jak rower powoli się podnosi i nie można nic zrobić jak leci do przodu. W sumie dość śmieszne, tym bardziej ze liście zamortyzowały zamrożoną ziemię, więc w sumie nawet upadku nie poczułem.
Aaaaaa byłbym zapomniał w okolicy Starej Górki mieliśmy pit stop na gorącą herbatkę co w dzisiejszych warunkach było niewątpliwie zbawienne.

Pit stop pod Starą Górką
Po przejechaniu okolic j. Dębiniec skierowaliśmy się do puszczy Zielonka, tam już po prostu pojechaliśmy płaskim szerokim leśnym duktem wprost do Wiśniczówki w Tucznie - knajpki dość dobrze znanej wśród rowerzystów, i i całkiem rowerzystom przyjaznej.A w tej Wiśniczówce czekały na nas: ognisko, zupka dyniowa, gulaszowa (nie załapałem się), grzane piwko (dla pijących) i herbata. Poza tymi niewątpliwymi atrakcjami dojechał też tam Seba, co było dla mnie o tyle interesujące, że miałem z kim wracać do Pobiedziajów. Co też uczyniłem po spożyciu wszelkich gorących cieczy oferowanych przez miejscowy zakład gastronomiczny. Seba na powrocie narzucił dość ostre tempo, co nie było złym pomysłem, gdyż poza zimnem w gębę wywołanym ostrym jak brzytwa powietrzem, reszta ciała szybko się rozgrzała i w miarę znośnym komforcie termicznym dotarliśmy nad Dębiniec, gdzie każdy pojechał w swoją stronę.

Będzie żarcie :)

Ooooo i jest Seba!
Reasumując bardzo udany rowerowo i nie tylko dzień. Choć zaprawdę powiadam wam lepsze jest 76 kilometrów w czerwcu. No ale i to przyjdzie no nie?


  • DST 58.00km
  • Teren 50.00km
  • Czas 02:48
  • VAVG 20.71km/h
  • VMAX 34.30km/h
  • Temperatura -3.0°C
  • Kalorie 973kcal
  • Podjazdy 316m
  • Sprzęt Janek z Czarnolasu
  • Aktywność Jazda na rowerze

All alone on Christmas

Piątek, 26 grudnia 2014 · dodano: 26.12.2014 | Komentarze 2

Nigdy nie widziałem filmu "Kevin sam w domu", a tym bardziej filmu "Kevin sam w domu 2", może dlatego, że przeważnie w święta zajmuję się tym czym lubię - nie robię zdjęć, nie szukam nowych wrażeń, nie idę na pasterkę, nie jestem za nie jestem przeciw, nie oglądam również TV. Wiecie co robię w święta? Eeee wiecie - po prostu idę na rower. No i tak było i dziś. Ponieważ tak wypadło, że polecałem sam, to stwierdziłem że pojadę inaczej niż zwykle, żeby nie było nudno... i pojechałem tam skąd większość znajomych moich wyjeżdża wsiadając na rower - tzn. do Poznania. Ale Poznań był tylko punktem na mapie, który minąłem  w celu udania się dalej - do WPNu. Za wiele tam po prawdzie nie poprzebywałem, bo zanim dojechałem dojechała tam Asia naszym benzynowym środkiem transportu i mnie zabrała stamtąd do domu. Zdarzeń w czasie jazdy nie było tak wiele: ot trochę zamarzniętych kałuż, sporo pieszych którzy wylegli skuszeni piękną pogodą, nad Maltą jazda na kole jakiegoś szoszona, który chyba swoją szosówkę znalazł pod choinką tegoroczną, bo była piękna i wymuskana. Swoją drogą szoszon mnie podciągnął na segmencie zwanym Malta (w strone jana pawla), dzięki czemu zrobiłem całkiem niezłą średnią, zresztą pod koniec to ja podciągnąłem szoszona. Po Poznaniu przyszedł czas na nadwarciański zalany Słońcem, aż sobie myślałem że szkoda, że nie zabrałem swoich firmowych sanglasów (tu mały prodakt plejsment), tylko firmowe transparenty, więc nie widziałem kałuż przed sobą... to znaczy widziałem świetlne plamy na drodze, które mnie skutecznie oślepiały, a więc reasumując niewiele widziałem. Ale bawiłem się dobrze, samą jazdą. Bo dzień był zaiste piękny - lekki mrozik, bezwietrznie, słonecznie i niedeszczowo - dzień kompletnie odmienny od swoich poprzedników. Aaaaaa i last but not least  spotkałem Lidkę T. która trzepała kółka wokół Cybiny. 
Ostatnio rzadko mi się zdarzało pojeździć samotnie i wiecie co? Taka odmiana od czasu do czasu dobrze robi.
Należy dodać też, że jazda była jazdą w tlenie, a zatem z dedykacją dla spalanego świątecznego tłuszczyku ;)
No i na koniec tytułowy utwór.... 



  • DST 56.00km
  • Teren 50.00km
  • Czas 03:13
  • VAVG 17.41km/h
  • VMAX 48.20km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Kalorie 1048kcal
  • Podjazdy 331m
  • Sprzęt Janek z Czarnolasu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

PK Promno i Jezierce z wiaruchną

Niedziela, 21 grudnia 2014 · dodano: 21.12.2014 | Komentarze 0

Z Sebą i Bartasem. Obwieźliśmy Bartka po naszych hynhach, podjęliśmy (udaną) próbę ataków na okoliczne KOMy, pogadalim, czegóż więcej chcieć na rowerze :).