Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi z3waza ze starożytniego miasteczka Pobiedziska. Mam przejechane 74680.40 kilometrów w tym 20878.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.70 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy z3waza.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Maraton/XC/CX

Dystans całkowity:5726.20 km (w terenie 4752.59 km; 83.00%)
Czas w ruchu:273:31
Średnia prędkość:20.89 km/h
Maksymalna prędkość:65.95 km/h
Suma podjazdów:44335 m
Maks. tętno maksymalne:183 (100 %)
Maks. tętno średnie:180 (93 %)
Suma kalorii:108449 kcal
Liczba aktywności:109
Średnio na aktywność:52.53 km i 2h 31m
Więcej statystyk
  • DST 27.30km
  • Teren 27.00km
  • Czas 01:47
  • VAVG 15.31km/h
  • VMAX 44.30km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Podjazdy 819m
  • Sprzęt Janek z Czarnolasu
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bike Adventure 4 Etap - ale opis całości

Niedziela, 16 sierpnia 2015 · dodano: 19.08.2015 | Komentarze 4

Dzień pierwszy
Jeszcze w 1. dniu zawodów byłem zapisany na dystans PRO, ale dzień wcześniej Michał Fogt, z którym miałem jechać w parze napisał do mnie "a może się przepiszemy na FUN?", moja odpowiedź była "kolarstwo to ból, nie ma mowy" :). Ale powstał we mnie dylemat... a moze jednak - jest upał, po co się tak zarzynać, pojadę sobie na luzie, i tak nic nie ugram... i tak zasypiając podjąłem decyzję... przepisuję się na FUN.
Rano wizyta w biurze zawodów i bezproblemowo przepisujemy się, co prawda mówią że na FUN jest 20 par czyli będzie ciężko, ale co tam, dystanse są krótkie, Michał przekonuje, że przynajmniej będzie można się pościgać itd.
No nic po rozgrzewce stajemy w pierwszej linii i po chwili rura za samochodem.

Na płaskim idzie szybko, ale wkrótce zaczyna się podjazd i czołowe konie z FUNa odjeżdżają, a ja sapiąc pnę się pod górę za kołem Michała, który narzuca tempo. Jest gorąco, ale jednak odpocząłem przez ostatnie 3 dni, kiedy bardziej spacerowałem na rowerze, niż cisnąłem ostro. No dobra, pierwszy podjazd za mną zaczyna się zjazd po jakichś kamieniach na razie niezbyt trudnych ale jednak, a potem już długi podjazd pod Dwa Mosty. Tam łapiemy jakiegoś zawodnika, który ładnie narzuca tempo, tak akurat żeby jechać trochę szybciej niż jechałbym sam. Przed szczytem Michał odjeżdża do przodu zatankować picie a ja jadę za kołem gościa. Na zjeździe jednak mi odjeżdża, nie wiem jak to zrobił bo zjazd nie był trudny technicznie - to asfaltowa droga w kierunku Przesieki - ja dokręcając miałem powyżej 60km/h a i tak odjechał. No nic... zjazdy mają to do siebie, że się szybko kończą, a po zjeździe zaczyna się pagórkowaty fragment najeżony klamorami, jakoś przebijam się przez te kamienie, jeszcze podjazd pod sztywny asfalt zakończony jeszcze sztywniejszym terenem i już zjazd do mety. Wpadamy razem, gadamy spokojnie, aż tu ktoś mówi - pierwsza para przyjechała... patrzymy na siebie z Michałem - to my???? Sprawdzamy na mecie - faktycznie - jesteśmy pierwsi!!!!
Hurra - pierwszy raz wygrałem w jakichś zawodach. Potem idzie w ruch komórka i analiza wyników - okazuje się że drugim wrzuciliśmy 16 minut - jest dobrze - choć się zastanawiam jak to będzie drugiego dnia - bo ten etap kosztował mnie sporo sił.
Dzień drugi
Drugi dzień to Izery - kiedy byłem na Bike Adventure w 2013 roku był to etap który leżał mi najbarziej - ale był to wówczas 3. etap, a na 2. jechało mi się fatalnie. Z takimi wątpliwościami staję na starcie w Górzyńcu. Ruszamy... Michał krzyczy "staraj się trzymać koło" - ruszam ostro - jest lekki podjazd - ale po chwili czuję, że noga nie idzie, kurde, szlag by to myślę, ale jechać trzeba, podjazd choć łagodny ciągnie się w nieskończoność, ma około 8,5km. I tak jadę swoim tempem, myśląc o tym że na pewno mnie powyprzedzają nasi rywale. Ale na szczęście nie wyprzedzają, a my jesteśmy na rozdrożu izerskim - stąd czeka nas łatwy zjazd po szutrze, tempo podkręca Michał, średnia na tym odcinku to niemal 40 km/h. I przed nami kolejna sztajfa, która jest tak stroma, że chyba mało kto podjeźdża. A potem już zjazd w dół od Zakrętu Śmierci, który idzie mi całkiem sprawnie i po chwili jesteśmy na mecie na stadionie w Piechowicach, W tym dniu przewaga już nie jest taka duża - zyskujemy 6 minut, ale razem daje to już 22 minuty. Jest dobrze!
Dzień trzeci
Trzeci dzień dwa lata temu okazał się być dość łatwy dla mnie - ale trasa była inna, łatwiejsza technicznie... hmm zobaczymy. Tym razem startujemy z końca stawki, początek to asfaltowy podjazd pod Michałowice, zadanie - wyprzedzić na nim rywali, mi się wydaje że ich wyprzedzamy, Michałowi nie - więc podkręca tempo, tak że pod koniec podjazdu wjeżdżam zapluty jakbym finiszował na Snieżce :).
Reszta jazdy to uczucie nieustającej bomby. Żele, woda nic nie dają, jest mi ciężko masakrycznie. A jeszcze dochodzi zjazd po kamienistym wyschniętym strumieniu, który w połączeniu z moim zmęczeniem, zamienia się w katorgę. Na szczęście etap okazuje się krótszy od zapowiadanego i niespodziewanie tuż po rozjeździe FUN/PRO pojawia się tablica 3km do mety. Uffff - znam tę drogę z pierwszego dnia. Cisnę więc ile mogę na przedostatnim łuku ledwo się mieszczę w drodze, ale na metę wpadam 4 minuty po Michale, ale i tak okazało się że drudzy w generalce czyli drużyna Bikehead mieli jeszcze większy dzień słabości i nasza przewaga urosła do 38 minut. Teraz już wiem że tylko jakiś pech może nam odebrać zwycięstwo generalne.
Dzień czwarty i ostatni
Do startu stajemy z Michałem z założeniem - tym razem jedziemy osobno. Zaczyna się tym samym podjazdem co pierwszego dnia, co ciekawe wychodzi na Stravie, że mimo, iż jechałem spokojnie podjechałem go nieco szybciej niż drugiego dnia. Gdzieś w połowie podjazdu dochodzi mnie nasza para mixt - Tomek Wołyński i Ewa Michalska, zdeterminowani aby odzyskać pierwsze miejsce w generalce stracone poprzedniego dnia po kłopotach technicznych. Ale w pewnym momencie im jednak odjeżdżam. A potem zaczynają się przeszkody techniczne - single po lesie z kamieniami, strome zjazdy itp. Przyznać muszę, że trochę odpuszczam, mam jednak w głowie to że nie stracę tych 40 minut nawet się ślamazarząc na tych technicznych odcinkach, a za to szansa że nie wyląduję gdzieś np. ze złamanym obojczykiem rośnie :). Warto było zarzynać się przez te 3 dni żeby mieć ten spokój :). I tak dotelepuję się do mety. Tym razem na skutek mojej jazdy zajmujemy dopiero 3 miejsce, ale tracimy ledwie 4 minuty. Co prawda mało brakowało, a nie byłoby tego dni etapowego podium, bo zawodnik z czwartej pary przegrał ze mną ledwie 2 sekundy, słyszałem go za sobą dojeżdżając do mety, jednak odruchowo przyspieszyłem nie oglądając się... i całe szczęście, że instynkt zadziałał, bo jednak przyjemnie jest na podium, hehe.

No i co? I meta! I pierwsi w generalce w parach na dystansie FUN! Było ciężko, momentami bardzo ciężko, ale radocha jest. I w ogóle się podpaliłem i chce mi się jeszcze pojeździć po górach, bo jednak to dopiero jest prawdzie MTB, a nasze nizinne wyścigi też są potrzebne, ale niestety do tych po prawdziwych górach nawet się nie umywają. 

Pierwsi w generalce - jeszcze tu wrócę :)




  • DST 26.90km
  • Teren 26.00km
  • Czas 01:48
  • VAVG 14.94km/h
  • VMAX 47.77km/h
  • Temperatura 32.0°C
  • Podjazdy 1007m
  • Sprzęt Janek z Czarnolasu
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bike Adventure 3 Etap

Sobota, 15 sierpnia 2015 · dodano: 19.08.2015 | Komentarze 0

Tak wiem to nudne ale....




  • DST 23.90km
  • Teren 23.00km
  • Czas 01:16
  • VAVG 18.87km/h
  • VMAX 57.12km/h
  • Temperatura 32.0°C
  • Podjazdy 573m
  • Sprzęt Janek z Czarnolasu
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bike Adventure 2 Etap

Piątek, 14 sierpnia 2015 · dodano: 19.08.2015 | Komentarze 0





  • DST 30.90km
  • Teren 30.00km
  • Czas 02:01
  • VAVG 15.32km/h
  • VMAX 65.95km/h
  • Temperatura 32.0°C
  • Podjazdy 1061m
  • Sprzęt Janek z Czarnolasu
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bike Adventure 1 Etap

Czwartek, 13 sierpnia 2015 · dodano: 19.08.2015 | Komentarze 0

Całość opisu dam pod etapem 4., a na razie tylko zdjęcie.




  • DST 65.73km
  • Teren 60.00km
  • Czas 02:47
  • VAVG 23.62km/h
  • VMAX 47.77km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Sprzęt Janek z Czarnolasu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Skoki - nie da się obalić drzewa rowerem

Niedziela, 26 lipca 2015 · dodano: 26.07.2015 | Komentarze 3

Kolejna odsłona Gogola - tym razem w Skokach - tu jeszcze chyba ścigania nie było. No ale wiadomo czego można z grubsza się spodziewać - jakiś szuter, jakieś korzenie, podgórka, zgórka, no może trochę błotka, ale przed startem i tak skupienie jest.

Choć znalazł się czas na rozmowę

Dziecko na pierwszym planie wygląda jakby mu uszy więdły od tej rozmowy.
W końcu przychodzi nieodwołanie czas kiedy trzeba wsiąść na rower i przejechać dystans zaproponowany przez organizatora.
Ruszamy!
Po małym korku w okolicy mety wyjeżdżamy na główną przelotówkę Poznań-Wągrowiec - nasz sektor się rozerwał na 2 części więc gnam co sił żeby złapać ludzi w tej lepszej części. W tej pierwszej grupce znajduje się i Maciej B. - jak sam potem przyznał treningi na czwartkach kolarskich mu się przydały. Pierwsze 10 km mija mi na gonieniu i  przeganianiu kolejnych zawodników, w końcu zjeżdża się ze mną gość w firmowej koszulce MartomBike, razem gonimy grupkę aż do 20 km - tu okazuje się, że jedzie w niej Daria. I tak razem lecimy dalej. Gdzieś w okolicy słynnych już (za sprawą Macieja B.) kałuż błotnych uciekam reszcie ale mnie łapią po dość długiej prostej przez pole. Dojeżdżamy do pierwszego kółka - przed nami najtrudniejsza sztajfa maratonu.

Cisnę ile mogę

Ale w na szczyt butuję (jak większość dzisiaj)

I zaczyna się druga runda, byłaby bez specjalnej historii gdyby nie...
Na 2 km przed metą wjeżdżamy w lasek, ja jadę akurat trzeci, wychodzimy z łuku iiiii nagle przede mną wyrasta drzewo. Czasu na hamowanie nie ma, próbuję je ominąć ale przywalam kierownicą i kolanem, chwilę leżę - noga boli jak cholera, ale czuję, że będzie OK, że raczej wszystko jest całe, więc jakoś wsiadam na rower i powolutku dotaczam się do mety - całość kosztowała mnie prawie 4 minuty, 1 miejsce w M4 i kilka miejsc open. Ale poza urwaną klamką od hamulca nic mi się nie stało.
Podsumowując - średnio udany ten  maraton - cały czas czułem że noga się nie chce jakoś rozkręcić, właściwie na miejsce dotarłem niezmęczony, no i jeszcze poobijałem się nieco, no ale zawsze mogło być gorzej.
Kategoria Maraton/XC/CX


  • DST 55.30km
  • Teren 55.30km
  • Czas 02:23
  • VAVG 23.20km/h
  • VMAX 41.40km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 419m
  • Sprzęt Janek z Czarnolasu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Binduga - Gogol MTB

Niedziela, 12 lipca 2015 · dodano: 13.07.2015 | Komentarze 2

Maraton niby płaski i krótki ale jednak wymagający, mnie w każdym razie zmęczył, a i kilka osób przypłaciło go kontuzją. Sama jazda w moim wykonaniu taka sobie, choć po zmęczeniu widać, że nie mogłem raczej tego dnia z siebie wydusić, z drugiej strony najlepsze miejsce u Gogola w tym roku i najlepszy czas do zwycięzcy, więc nie ma co narzekać.

Na miejsce dojeżdżamy z Michałem Jaskółką

Pozowanie przed startem

I ruszyli

Pierwsze kółko za mną

I dojeżdżam do mety

Ze zdjęć przygotowanych przez Google+ wynika że zapierdzialałem tak, że uległem dylatacji czasu :)
I to by było na tyle.
Kategoria Maraton/XC/CX


  • DST 56.62km
  • Teren 54.00km
  • Czas 02:06
  • VAVG 26.96km/h
  • VMAX 49.90km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Kalorie 1242kcal
  • Podjazdy 448m
  • Sprzęt Janek z Czarnolasu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Gogol Mosina - kwaśno....

Niedziela, 28 czerwca 2015 · dodano: 28.06.2015 | Komentarze 7

Mosina - trasę poznałem 2 tyg. temu - teoretycznie powinna mi leżeć, a w praktyce wyszło marnie zupełnie - na każdym nawet małym podjeździku (bo dużych nie było) czułem że dostaję zadyszki, pary w girze nie było wcale. Po gdzieś 10 kaemach odpuściłem w ogóle, stwierdziłem, że jadę turystycznie - dopiero jak mnie doszła Ewa Szymankiewicz i Daria Kasztarynda (kiedy ostatnio doszła mnie Daria???????) ,jakaś wena się we mnie obudziła, chwyciłem koło i z nimi w grupce jakoś choć trochę się rozruszałem, potem grupka się zwiększyła znalazło się kilku facetów i z nimi pojechałem dalej, ale dobrze nie było. Na drugie kółko oczywiście wjechałem (choć w trakcie pierwszego miałem myśli - a pierdolę jadę jedno i DNF) i jakoś dojechałem do mety choć nie mogłem cały wyścig złapać rytmu - a to kadencja za wysoka, a to za niska, a to sramto, a to owamto. Koniec końców wylądowałem na 15 miejscu w kategorii i 72 w generalce - niby nieźle, ale bez rewelacji. A w dodatku na metę wjechałem wyrąbany jak las deszczowy w Indonezji, choć to może dobrze bo znaczy, że się starałem, no i oba kółka przejechałem mniej więcej w tym samym czasie, czyli wytrzymałość jest (no jakoś pocieszać się trzeba) - co z tego skoro marna....

Kwaśna mina przed startem

Drugie kółko - jadę dalej

Kwaśna mina na mecie




  • DST 71.00km
  • Teren 71.00km
  • Czas 03:14
  • VAVG 21.96km/h
  • VMAX 44.60km/h
  • Podjazdy 492m
  • Sprzęt Janek z Czarnolasu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Solid Maraton Wilkowice

Sobota, 20 czerwca 2015 · dodano: 21.06.2015 | Komentarze 2

Ostatni w cyklu - przed startem byłem 4. w generalce M4, mała szansa była że ktoś z trójki przede mną nie przyjedzie, niestaty płonne moje nadzieje :) i skończyło się na 4. miejscu, a tak bym dostał dyplomik :)
Sama trasa - no cóż, mało jeżdżę po terenie ostatnio, więc kurwidołki liczne skutecznie obiły mi dupę i przywoływały myśli typu - wyścigi na traktorach to nie dla ciebie, szosa lepsza :). No ale tak naprawdę trasa fajna, może jakichś wielkich przewyższeń nie było, ale dawała w kość.

No to startujemy

Gdzieś na kartoflisku :)


  • DST 65.91km
  • Teren 60.00km
  • Czas 02:51
  • VAVG 23.13km/h
  • VMAX 50.10km/h
  • Kalorie 1653kcal
  • Podjazdy 1043m
  • Sprzęt Janek z Czarnolasu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Wyrzysk - maraton

Niedziela, 31 maja 2015 · dodano: 02.06.2015 | Komentarze 1

Własciwie to powinienem być zadowolony bo czas lepszy od zeszłorocznego o 6 minut, ale miejsce.... jak słusznie zauważył Rodman, musiałbym pokonać Krzycha Miężała żeby dostać się na podium w M4 - no masakra jakaś z tym poziomem :)
Ale co tam - sama trasa miodzio - moja ulubiona w Wielkopolsce - te podjazdy ciągnące się, i radość z szybkich zjazdów bezcenna, więc choć utrojtany to byłem zadowolony z tego że wreszcie się w Wyrzysku przejechałem. Z pozytywów to też i to, że stawiła się całkiem spora ekipa goggli czego dawno już nie było.

Kawałek ekipy

Na jednym ze zjazdów



  • DST 53.21km
  • Teren 40.00km
  • Czas 02:08
  • VAVG 24.94km/h
  • VMAX 53.60km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 337m
  • Sprzęt Janek z Czarnolasu
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kostrzyn - maraton

Niedziela, 17 maja 2015 · dodano: 23.05.2015 | Komentarze 1

Drugi maraton dzień po dniu potraktowałem jako mentalny trening przed Bike Adventure. I powiem szczerze - było ciężko. Tym bardziej że warunki w niedzielę nie były specjalnie sprzyjające - wiało jak cholera, i do tego był to jakiś paskudny zimny arktyczny wiatr.Taki że właściwie nie wiadomo było jak się ubrać. Stojąc na starcie mimo nogawek 3/4, rękawków i ortalionowej kamizelki trzęsłem się z zimna. Start w Kostrzynie jest bardzo szybki - bo pierwsze kaemy prowadzą po asfalcie - i już tam poczułem, że tego dnia nie ma nogi, w peletonie jakoś się utrzymałem, ale po wjechaniu w teren puściłem korby, i w ogóle jechałem jakoś tak bez życia, dopiero jak doszła mnie 4 kobieta w stawce, czyli Ewa Szymankiewicz z Ryby to jakoś zachciało mi się jechać, i tak w całkiem miłym towarzystwie zrobiłem ostatnie z 3 kółek po PK Promno, pod koniec łapiąc wyraźnie złachanego Młodzika. Młodzik chwycił koło ale po wyjechaniu na asfalt gdzieś się zagubił. A mi wreszcie jak się zrobił gładko zaczęło się dobrze jechać. Wiatr wiał jakiś boczny ale nie pomagający specjalnie i można było próbować ustawiać jakiż wachlarz, ale z naszej grupki tylko Ewa miała pojęcie o kolarskim rzemiośle reszta się wiozła za nami jakąś dziwną ławą. Po nawrocie w Siedlcu wiatr zmienił się w typowy wmordęwind, cisnąłem tam swoim tempem i ku mojemu niewątpliwemu zadowoleniu okazało się, że zgubiłem resztę grupy, jeszcze wyprzedziłem jednego kolegę z mega i na mecie zameldowałem się na 7. pozycji. Sam byłem zdziwiony miejscem, bo czułem że jadę w jakiejś czarnej dupie. Tak więc pomimo samopoczucia należy uznać, że jak na jazdę "dzień po" poszło całkiem nieźle. To nie był koniec niespodzianek bo w trakcie rozdawania medali okazało się że nasz team zajął 2. miejsce drużynowo. Niestety reszta teamu się zgarnęła już do domu więc ja z Asią jako jedyni przedstawiciele odbieraliśmy gratki od Górniaków i całej reszty Kaczmarka, no i dostaliśmy po sporej torbie wędlin wszelakich. 
Fajny maraton - krótko mówiąc - bo i pan redaktor Kurek był :).

No i kto jest najlepszy :)

A tu odbieram nagrodę za 6. miejsce za Josipa
Kategoria Maraton/XC/CX