Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi z3waza ze starożytniego miasteczka Pobiedziska. Mam przejechane 74680.40 kilometrów w tym 20878.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.70 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy z3waza.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Wycieczka

Dystans całkowity:7094.49 km (w terenie 4079.70 km; 57.51%)
Czas w ruchu:336:56
Średnia prędkość:19.93 km/h
Maksymalna prędkość:83.24 km/h
Suma podjazdów:21039 m
Maks. tętno maksymalne:179 (100 %)
Maks. tętno średnie:169 (94 %)
Suma kalorii:80153 kcal
Liczba aktywności:141
Średnio na aktywność:50.32 km i 2h 34m
Więcej statystyk
  • DST 13.00km
  • Teren 7.00km
  • Czas 00:47
  • VAVG 16.60km/h
  • VMAX 35.49km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Sprzęt Kross sztywniaczek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Pierwszy

Czwartek, 1 stycznia 2015 · dodano: 02.01.2015 | Komentarze 2

Pierwszy wyjazd w tym roku - tradycyjnie nad Rusałkę. Tym razem wariant krótki - od Cytadeli do Rusałki z powrotem. Nad Rusałką kupa wiary. Chyba wszystkich nie wymienię... JP, Dave, Sylwia, Duda, Krzychuu, Jakub, Slaweks, KamilzeSwaja, Fogty czyli Lidka, Wojtek, Rafał, Jurek, Płotek, Robert Machura, Jacek Głowacki, Piotr Siebert, Artur Baturo, Kasia Majchrowicz, Konrad Kolecki i wielu innych.

Przyleciał też dron

Był i nowy prezydent Poznania (taki tam niebieski robi za moje tło ;) )

W charakterze sposnora przybył przedstawiciel Colnago - sklep Pama.
I przywieźli typowego porn-bike'a, rower moich marzeń, wcielenie szosowej włoszczyzny czyli Colnago C60 na elektrycznej Campie Super Record. Fotka nie oddaje nawet w części piękna tego roweru.
 
Było też terenowe Ferrari :)

Potem nastąpił tradycyjny objazd jeziora. No i tempo jak zwykle było szaleńcze ;)
Kategoria Wycieczka


  • DST 76.00km
  • Teren 65.00km
  • Czas 03:51
  • VAVG 19.74km/h
  • VMAX 39.00km/h
  • Temperatura -6.0°C
  • Podjazdy 363m
  • Sprzęt Janek z Czarnolasu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Świąteczne rajdowanie ze SwajBikeTeam

Sobota, 27 grudnia 2014 · dodano: 27.12.2014 | Komentarze 6

Ponieważ brałem udział w ułożeniu trasy świątecznego rajdu organizowanego przez SwajBikeTeam to czułem się niejako zobligowany do udziału w tym przedsięwzięciu, tym bardziej że zostałem poproszony na przewodnika po naszych promieńskich lasach.
I wiecie co? - nie żałowałem.
Do Swarzędza dotarłem rowerem - ot taka mała dwudziestokilometrowa rozgrzeweczka. Na starcie pomimo mroźnej pogody stawiło się sporo ludzi (coś koło 40). Nawet jeden taki burmistrz Swarzędza postanowił się polansować i zrobić sobie z nami fotkę.Poza swoją obecnością zaszczycił nas również na szczęście krótkim przemówieniem :)

Po krótkim i poważnym omówieniu spraw organizacyjnych ruszyliśmy w drogę.

Muszę przyznać że kilkunastominutowy postój pod sklepem FogtBikes sprawił, ze pierwsze kilometry były dla mnie torturą - szczerze nienawidzę zimna, a tu przyspieszyć za bardzo nie było można, i wprawić krew w żywsze krążenie, więc miałem wrażenie ze nim dojadę do Tuczna to moje odmrożone palce po prostu odpadną. Na szczęście po podjeździe nad j. Swarzędzkim obudziło się moje krążenie i palce wypełniła cieplejsza krew.... W ogóle chyba narzucałem dość wysokie tempo, ale w sumie nikt nie narzekał, więc chyba nie było tak źle.... W Górze z naprzeciwka nadjechała małżonka moja Joanna, która postanowiła przejechać z nami część trasy - tę najciekawszą, czyli po PK Promno, bo PK Promno choć to najmniejszy park krajobrazowy Wielkopolski to w porównaniu z PK Zielonka wypada o wiele ciekawiej. Na tym małym obszarze aż się roi od krótkich podjeździków, jarów, oczek wodnych, ale też kolein, gałęzi kryjących się pod liśćmi. Więc w sumie nie jest tak łatwo... no przynajmniej jak na Wielkopolskę. Sam się o tym przekonałem kiedy taki właśnie zdradziecki kij wlazł wi w szprychy i zaliczyłem OTB, na szczęście było to OTB w zwolnionym tempie dzięki niewielkiej prędkości. Znacie to uczucie? Jak rower powoli się podnosi i nie można nic zrobić jak leci do przodu. W sumie dość śmieszne, tym bardziej ze liście zamortyzowały zamrożoną ziemię, więc w sumie nawet upadku nie poczułem.
Aaaaaa byłbym zapomniał w okolicy Starej Górki mieliśmy pit stop na gorącą herbatkę co w dzisiejszych warunkach było niewątpliwie zbawienne.

Pit stop pod Starą Górką
Po przejechaniu okolic j. Dębiniec skierowaliśmy się do puszczy Zielonka, tam już po prostu pojechaliśmy płaskim szerokim leśnym duktem wprost do Wiśniczówki w Tucznie - knajpki dość dobrze znanej wśród rowerzystów, i i całkiem rowerzystom przyjaznej.A w tej Wiśniczówce czekały na nas: ognisko, zupka dyniowa, gulaszowa (nie załapałem się), grzane piwko (dla pijących) i herbata. Poza tymi niewątpliwymi atrakcjami dojechał też tam Seba, co było dla mnie o tyle interesujące, że miałem z kim wracać do Pobiedziajów. Co też uczyniłem po spożyciu wszelkich gorących cieczy oferowanych przez miejscowy zakład gastronomiczny. Seba na powrocie narzucił dość ostre tempo, co nie było złym pomysłem, gdyż poza zimnem w gębę wywołanym ostrym jak brzytwa powietrzem, reszta ciała szybko się rozgrzała i w miarę znośnym komforcie termicznym dotarliśmy nad Dębiniec, gdzie każdy pojechał w swoją stronę.

Będzie żarcie :)

Ooooo i jest Seba!
Reasumując bardzo udany rowerowo i nie tylko dzień. Choć zaprawdę powiadam wam lepsze jest 76 kilometrów w czerwcu. No ale i to przyjdzie no nie?


  • DST 60.00km
  • Teren 45.00km
  • Czas 02:59
  • VAVG 20.11km/h
  • VMAX 48.90km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Podjazdy 460m
  • Sprzęt Janek z Czarnolasu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Gogglowy WPN

Niedziela, 19 października 2014 · dodano: 19.10.2014 | Komentarze 2

Dawid z Mariuszem rzucili pomysł przejechania pierścienia poznańskiego. Ja jakoś nie miałem ochoty na robienie po raz kolejny tego roku tej pętli, natomiast miałem ochotę pojeździć po WPNie w którym buszowałem ostanio wiosną z Asią, Kłosiem i Sebą. Na szczęście na podobny pomysł wpadli Marek z Jackiem i się ustawiliśmy kawałek po 11 pod mostem królowej Jadwigi.
Na miejsce jechałem pociągiem, a że na dworcu w Pobiedziskach byłem na 30 minut przed odjazdem pociągu (po prostu niezbędne zakupy zrobiłem nadzwyczaj szybko) to pojechałem sobie w kierunku Pobiedzisk-Letniska. Tak gdzieś w połowie drogi myślę sobie... a może jednak pociąg się nie zatrzymuje w Letnisku... więc wróciłem z powrotem na pobiedziski dworzec, ale przynajmniej nie marzłem w oczekiwaniu na pociąg... bo z rana temperatura ledwie przekraczała 11 stopni. Słonko szybko zaczęło przygrzewać i już jadąc pociągiem odczułem że jednak za ciepło się ubrałem. Więc jak tylko dojechałem na miejsce zbiórki zrzuciłem koszulkę termiczną i zostałem tylko w bluzie i westce (no OK - miałem jeszcze na sobie długie spodnie). Po rozgrzewkowej jeździe nadwarciańskim szlakiem uznałem że i długie spodnie to za dużo. No i dopiero wtedy jak je ściągnąłem zrobiło się przyjemnie, bo pogoda dziś była taka rodem z końca sierpnia, albo początku września, a nie drugiej połowy października. Jacek poprowadził nas swoją trasą po najciekawszych rowerowo zakątkach WPNu. Większość z nich już kiedyś przejechałem, ale były i niespodzianki - np. podjazd pod wieżę Bierenbaumów. 

Pod wieżą z Marcem
A potem było pomykacie nad Jarosławieckim i Dymaczewskim po kultowym czarnym szlaku.

Jadę sobie po morenowych krzywiznach WPNu
A po czarnym szlaku zatrzymaliśmy się w Dymaczewie w sklepie na lodzika (kto to widział żeby jeść lody w październiku, a nie pić ciepłą kawę)
No i pokrzepieni ruszyliśmy JPBikowymi sinusoidami i fajnymi chynchami w okolicy szpitala w Ludwikowie

Zjeżdżam sobie (jak zwykle na zdjęciu jest bardziej płasko)
I tak dotarliśmy w okolice wieży widokowej na Osowej... a tam jeszcze JP przeciągnął mnie przez trasę DH, którą zrobiłem po raz pierwszy. No i dojeżdżamy pod wieżę gdzie już czeka Asia z dziewczynami. Zosia  zabrała ze sobą rower w celu potrenowania. Więc po zrobieniu wspólnej foty zabrałem ją na Spacerową.

Śmietanka wielkopolskiego MTB ;)
Zosia sobie dzielnie poradziła - przejechała całą Spacerową bez postoju, choć chwilami widziałem że było ciężko.

Z Zosią na podjeździe

A to sama Zosia i jej zacięta mina
Potem trochę pogadalim i chłopaki pojechali w dalszą drogą, a my do samochodu. Jak już się zbieraliśmy zobaczyłem dwóch biało-czerwonych rowerzystów - to byli Dawid i Mariusz jadący swój ring - no proszę jakie spotkanie.

Spływa na nas jasność
No to i z nimi trochę pogadaliśmy, no ale dzień choć piękny i ciepły to jednak krótki, trzeba się było więc rozjechać.
I tak skończył się ten nadzwyczaj ciepły i udany dzień z rowerami w WPNie.





  • DST 38.00km
  • Teren 31.00km
  • Czas 02:54
  • VAVG 13.10km/h
  • VMAX 57.60km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Podjazdy 263m
  • Sprzęt Janek z Czarnolasu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Spacer przed Galą

Sobota, 18 października 2014 · dodano: 19.10.2014 | Komentarze 1

Asia nauczona doświadczeniem z roku poprzedniego postanowiła nie skakać w tym roku po hopkach, ale statecznie pojeździć w terenie, efektem czego była spokojna wycieczka po naszej okolicy w celu oglądania uroków jesieni. Nawet kilka zdjęć się udało Asi zrobić, bo nie gnałem jak dzik po krzakach ale kręciłem sobie stateczne kółka.

Jesienna sceneria podkręcona przez Google+

Symbol jesieni (natomiast nie mam pojęcia co to za gatunek)
Zakończyliśmy posiadówką w "klubokawiarni" Grzeczki na pączku i kawce... (no dobra przyznam się były jeszcze klery)
A potem już do domu gdzie kobiety się odpicowały a ja założyłem marynarkę i jazda do Murowanej Gośliny gdzie Asia i Jacek odbierali zagrody za całokształt sezonu 2014 - Gratulacje!

Panie sobie przybijają piątki

Zadowolony Jacek





  • DST 26.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 01:28
  • VAVG 17.73km/h
  • VMAX 41.50km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Podjazdy 132m
  • Sprzęt Janek z Czarnolasu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Pokibicować

Niedziela, 7 września 2014 · dodano: 07.09.2014 | Komentarze 1

Po dojechaniu do domu, zmieniłem buty, skarpetki z białych na czarne i rower z Ferrari na traktor i pojechałem po rodzinkę która dzielnie kibicowała rowerowym maratończykom jeżdżącym dziś w naszych okolicach. Właściwie to zrobiłem sobie spokojny rozjazd po dzisiejszych wojażach z Maciejem. Po drodze do Uzarzewa, gdzie stacjonowała reszta mojej rodziny, spotkałem oczywiście i pechowców którzy wracali z buta - jeden miał rozerwaną oponę, a drugi zepsutą  przerzutkę - nie bardzo można im było pomóc.
Właśnie jak z nimi rozmawiałem minęła mnie czołówka Giga. Przed Uzarzewem przejechał Tomek Adryan, zaraz po nim grupka z JPBike'm, a jak dojechałem do baru w Uzarzewie dojechali tam Rysiu Bruździński, którego miałem okazję "zaserwisować" ciasteczkeim podanym wprost w otwór gębowy, i Zbycha z naszego teamu, który miał nawet czas na podanie mi piątki, w zamian za co zrobiłem mu  "Jarońskiego i Wyrzykowskiego" czyli pchamy, pchamy. Sam przy okazji też uszczknąłem co nie co z pańskiego stołu. Swoją drogą kiedy ma się czas na spróbowanie wszystkich rodzajów ciasteczek... no przecież nie jak się ściga :) Po posiłku regeneracyjnym z łatwością dotarłem pod rozjazd Mega/Giga gdzie niemal wszystkie moje kobiety kibicowały ty wiarze na kuftach co mo ptopty w gorze.
Przy okazji miałem okazję zaobserwować Macieja B. w całkiem nowym klufcie nie od Armaniego a od Głowackiego ;).
Poczekaliśmy aż ostatki przestaną skręcać na Giga i ruszyliśmy do domu. Po drodze kolejny pit stop na bufecie. Na szczęście gigowcy już nie dojeżdżali bo obawiam się że po ataku moich córek na ciasteczka nie mieliby co jeść. No ale niech dziewczyny się posilają - przed nami ekstremalna trasa przez Biskupice i jezioro Dębiniec. Przy okazji na bufecie spotkaliśmy owych dwóch pechowców. Dla jednego z nich (tego od zepsutej przerzutki) znalazła się nadzieja - w przypływie geniuszu doradziliśmy mu skrócenie łańcucha. Ten drugi z rozerwaną oponą był niestety spisany na straty :(. Mam nadzieję że go wilcy nie zjedli w tych naszych ostępach doliny Cybiny.

Pałaszuję resztki z pańskiego stołu - przede mną pechowiec który niestety musiał drałować z buta...

... i jego pechowy rower
My po posileniu się ruszyliśmy w dalszą drogę. Nie obyło się bez kilku kryzysów, ale obyło się bez rzucania rowerem. I tak cali i bezpieczni dotarliśmy do domu.

I jeszcze fotki z naszego aparatu


  • DST 170.00km
  • Teren 120.00km
  • Czas 06:56
  • VAVG 24.52km/h
  • VMAX 47.60km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 125 ( 69%)
  • HRavg 159 ( 88%)
  • Kalorie 4000kcal
  • Podjazdy 420m
  • Sprzęt Janek z Czarnolasu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Bardzo mokra przygoda

Niedziela, 31 sierpnia 2014 · dodano: 01.09.2014 | Komentarze 2

To było inspiracją do tytułu:

A zgadnijcie co mi wyskoczyło w Google'u jak zacząłem pisać "Bardzo mokra..." hehehe
W każdym razie niedzielna przygoda była rzeczywiście mokra w sensie jak najbardziej oczywistym i pozbawionym podtekstów.
O czym świadczy tych kilka zdjęć, na które się nie załapałem





No w każdym razie ową przygodą było objechanie poznańskiego ringu wraz z FTI i RedFitness. Ring został objechany w całkiem niezłym czasie około 7 godzin netto, a wraz z postojami na zupkę, kawę i inne takie tam zajęło to 9 godzin.  Atmosfera fantastyczna, warunki atmosferyczne nieco gorsze (co było już widać). Trasy całej nie zapisałem bo padła mi komóra, ale Seba zapisał jakby kto chciał zobaczyć. Pulsak też wariował więc zapisał tylko cześć moich wyczynów rowerowych... no w każdym razie wyszło że nie było jakoś super intensywnie.
A na koniec się porozciągaliśmy (no Seba w każdym razie próbował)

I prawie wszyscy byli zadowoleni





  • DST 54.00km
  • Teren 40.00km
  • Czas 03:11
  • VAVG 16.96km/h
  • VMAX 47.50km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 322m
  • Sprzęt Janek z Czarnolasu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Spécialité de la maison pour Micor

Piątek, 20 czerwca 2014 · dodano: 20.06.2014 | Komentarze 4

Asia zgadała się z Dawidem na objazd naszych okolicznych krzaczorów. Ja oczywiście jak zwykle mianowałem się kierownikiem wycieczki i oprowadziłem gościa po naszych co lepszych kawałkach. Ogólnie jazda na luziku z kilkoma mocniejszymi akcentami na podjazdach i pociskaniem pod wiatr na asfaltach. Poza tym to co zwykle - gadki o rowerach, znajomych rowerzystach i różnych trasach. Czyli miły sposób na spędzenie dnia :)

Asia i Dawid zaliczają premię górską w Nowej Górce.


  • DST 49.00km
  • Teren 40.00km
  • Czas 03:03
  • VAVG 16.07km/h
  • VMAX 51.20km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Podjazdy 326m
  • Sprzęt Janek z Czarnolasu
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Osiołkowi w żłoby dano

Niedziela, 1 czerwca 2014 · dodano: 01.06.2014 | Komentarze 3

Dziś się odbywały dwa maratony - jeden Kaczmarek w Zielonej Górze i drugi Gogol w Krzywej Wsi, a ja wybrałem spacer po naszych hynchach. Powód był zasadniczo jeden - po tym jak się zatrułem w poniedziałek nie mogę coś dojść siebie i morduję się trochę z bólem brzucha. A w końcu za wyścigi mi nie płacą, ma to być fun i tyle.
Wziąłem więc Asię i ruszyliśmy po naszych specialites de la maison - najpiew OS Z3Wazy, hopki, wąwóz, nowoodkrtyte hynhy Seby (nazwa na cześć odkrywcy), singiel na Jeziercach, a potem pojechaliśmy przez las na Rujsce, a ponieważ się nie spieszyliśmy, wypatrzyłem wreszcie tzw. Szwedzki Okop czyli tak naprawdę wczesnośredniowieczne grodzisko

Tu nawet widać wyraźny krąg - w sumie wygląda to jak mały stadion.

A potem już powrót do domu przez Kocią do Góry. Tam spotkaliśmy stadko szoszonów min. z Kotem z bikestatsa i chyba Stasiem (na fioletowym Fondriestrze), którego poznałem na ustawce u Michała Fogta. Z Kotem się nie dało zagadać bo miała słuchawki na uszach. Zaraz potem skręciliśmy z Asią w dół po kamienistym zjeździe w Górze do jeziora. Cel był doświadczalny - ponieważ zmieniłem eksperymentalnie Asi kierę z jej klasycznej 580 na giętą 640 miała stwierdzić czy się lepiej na tym ustrojstwie zjeżdża. Potem już tylko podjazd od jez. Góra i do apteki po No Spę (która pomogła ale bez rewelacji). Aaaaa przy okazji przetestowałem sidło Fizik Tundra - pięknie wygląda na moim rowerze, no bo wersja testowa jest jadowicie zielona, niestety moja dupa nie zna się na kolorach i twierdzi że to siodło jest do dupy (przynajmniej mojej), a że z własną lepiej się zgadzać to je dziś po południu odkręciłem.



  • DST 21.00km
  • Teren 19.00km
  • Czas 00:56
  • VAVG 22.50km/h
  • VMAX 34.56km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Sprzęt Kross sztywniaczek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Konstancin

Wtorek, 13 maja 2014 · dodano: 13.05.2014 | Komentarze 5

Po pracy w rejony które niegdyś ujeżdżałem z dziećmi w fotelikach.
Taka zagadka co jest na poniższym zdjęciu?

Gdzieś na tej trasie:



  • DST 52.00km
  • Teren 50.00km
  • Czas 03:03
  • VAVG 17.05km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Podjazdy 414m
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

WPN = Wielkopolskie Pogórze Nizinne

Poniedziałek, 21 kwietnia 2014 · dodano: 21.04.2014 | Komentarze 6

Właściwie to ja byłem prowodyrem. Jak to mówią w grupie gnieźnieńskiej pomysł na wycieczkę chodził mi po głowie od paru dni ;)
W każdym razie rzuciłem w domu "a może by tak do WPN", Asia podchwyciła, Seba na odpowiedział na wezwanie i jeszcze Kłosiu zgłosił chęć akcesu.
Rano Asia, Seba i ja ruszyliśmy autem do Mosiny, Kłosiu miał do nas dołączyć. W międzyczasie okazało się że nie zabrałem telefonu, a Kłosiu miał zadzwonić do mnie właśnie, a ani Seba ani Asia nie mieli zapisanego do niego numeru. Na szczęście Asia miałą numer do JP, który szybko odpowiedział na SMSa z pytaniem o numer. No i po krótkich namowach ("dalej bierz dupę w troki i przyjeżdżaj") Kłosiu dał się skusić na wspólny wypad.
No ale zanim dojechał z Poznania we troje obskoczyliśmy singiel nad Dymaczewsko-Łódzkim.

Singiel
A że fajny jest, to zarządziłem, że robimy go 3 razy.

To już koniec najpiękniejszego singielka w WPN
Potem kolejny klasyk - sinusoidy JPBike'a. Jak Asia była tak gdzieś w połowie sinusoid zadzwonił Kłosiu że jest nad Góreckim i że się spotykamy przy gruźlikach w Ludwikowie. No i zjechaliśmy się tam niemal idealnie.... a ze pogoda była prześliczna to spędziliśmy kilka ładnych chwil na pogaduszkach. No ale trzeba było jechać dalej... ujechaliśmy jakieś 100m do studzienki z wodą na terenie szpitala.
Tam odbyliśmy naradę specjalistów.

Narada specjalistów
A Seba jako jedyny napił się "gruźliczanki"...

Seba ładuje gruźliczankę do bidonu

...i chyba mu pomogło, bo zaczął po tym latać jakby go szerszeń ukąsił między giry :D


Seba lata
Potem nastąpiły kolejne wizyty w atrakcjach WPN - Singiel nad Góreckim, jezioro Kociołek, singiel nad Jarosławieckim.
Nad Jarosławieckim znowu trochę harców po skarpach...

Harcuję nad Jarosławieckim
Jeszcze trochę błądzenia po okolicy Puszczykowskich gór i dość nieoczekiwanie zjechaliśmy w okolicy zakonu koło Puszczykowa tuż przy szosie Poznań-Mosina. Tam pojechaliśmy do Puszczykowa, gdzie Kłosiu skierował się na nadwarciański, a mu dojechaliśmy do Puszczykowa Starego gdzie znajduje się kultowy sklep w który wydaje się zawsze więcej niż się założyło :)
No i ja uznałem że góral to nie rower do jeżdżenia po asfalcie i ruszyliśmy dalej w teren. Dojechaliśmy w końcu w okolice rezerwatu Pojniki... i  tam stwierdziłem, że jedziemy w taką dróżkę, bo mi się podoba... i to był dobry wybór bo trafiliśmy na fajny singiel idący trawersem zbocza, kolejne malownicze miejsce które warto po raz kolejny odwiedzić. W końcu wyjechaliśmy w okolicy Jeziorów przy siedzibie WPN.
Kolejna sesja foto.

Robię zdjęcie Sebie

Seba robi zdjęcie nam (a ja jestem wyjątkowo poważny)

I wróciliśmy brzegiem Góreckiego do Pierścienia Poznańskiego, skąd prosta droga zawiodła nas do wieży na Osowej, a przede wszystkim do zaparkowanego tam samochodu.
I skończyła się fantastyczna wycieczka, jedna z takich, które będzie się wspominać jeszcze długo :)
Dzięki wszystkim uczestnikom....
ps. sponsorem naszej wyprawy był KFC :D :D :D