Blog Marcina
La bicicletta ha un'anima. Se si riesce ad amarla, vi darà emozioni che non dimenticherete mai.
Info
Więcej o mnie.








Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2017, Wrzesień8 - 8
- 2017, Sierpień24 - 0
- 2017, Lipiec22 - 0
- 2017, Czerwiec25 - 15
- 2017, Maj29 - 27
- 2017, Kwiecień23 - 18
- 2017, Marzec26 - 58
- 2017, Luty17 - 8
- 2017, Styczeń6 - 0
- 2016, Grudzień4 - 0
- 2016, Listopad9 - 4
- 2016, Październik14 - 0
- 2016, Wrzesień14 - 3
- 2016, Sierpień15 - 2
- 2016, Lipiec25 - 5
- 2016, Czerwiec16 - 6
- 2016, Maj26 - 31
- 2016, Kwiecień26 - 18
- 2016, Marzec19 - 1
- 2016, Luty12 - 2
- 2016, Styczeń5 - 0
- 2015, Grudzień10 - 3
- 2015, Listopad8 - 7
- 2015, Październik12 - 6
- 2015, Wrzesień28 - 19
- 2015, Sierpień31 - 17
- 2015, Lipiec26 - 17
- 2015, Czerwiec27 - 23
- 2015, Maj24 - 21
- 2015, Kwiecień19 - 27
- 2015, Marzec18 - 58
- 2015, Luty12 - 29
- 2015, Styczeń14 - 44
- 2014, Grudzień13 - 22
- 2014, Listopad20 - 22
- 2014, Październik20 - 18
- 2014, Wrzesień21 - 18
- 2014, Sierpień26 - 45
- 2014, Lipiec22 - 34
- 2014, Czerwiec24 - 42
- 2014, Maj20 - 30
- 2014, Kwiecień19 - 32
- 2014, Marzec15 - 36
- 2014, Luty4 - 10
- 2014, Styczeń15 - 51
- 2013, Grudzień15 - 59
- 2013, Listopad16 - 40
- 2013, Październik12 - 25
- 2013, Wrzesień19 - 58
- 2013, Sierpień26 - 47
- 2013, Lipiec23 - 53
- 2013, Czerwiec26 - 32
- 2013, Maj23 - 74
- 2013, Kwiecień28 - 66
- 2013, Marzec14 - 48
- 2013, Luty14 - 73
- 2013, Styczeń8 - 25
- 2012, Grudzień16 - 64
- 2012, Listopad8 - 51
- 2012, Październik17 - 37
- 2012, Wrzesień28 - 102
- 2012, Sierpień28 - 129
- 2012, Lipiec34 - 85
- 2012, Czerwiec23 - 60
- 2012, Maj26 - 42
- 2012, Kwiecień29 - 89
- 2012, Marzec24 - 45
- 2012, Luty5 - 17
- 2012, Styczeń5 - 37
- 2011, Grudzień9 - 18
- 2011, Listopad13 - 16
- 2011, Październik22 - 30
- 2011, Wrzesień31 - 33
- 2011, Sierpień24 - 17
- 2011, Lipiec20 - 18
- 2011, Czerwiec22 - 25
- 2011, Maj21 - 6
- 2011, Kwiecień18 - 2
- 2011, Marzec9 - 3
- 2011, Luty6 - 0
- 2011, Styczeń8 - 0
- 2010, Grudzień2 - 1
- 2010, Listopad6 - 3
- 2010, Październik11 - 5
- 2010, Wrzesień13 - 7
- 2010, Sierpień25 - 0
- 2010, Lipiec21 - 0
- 2010, Czerwiec20 - 0
- 2010, Maj19 - 0
- 2010, Kwiecień18 - 0
- 2010, Marzec7 - 0
- 2010, Luty2 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
Zez wiaruchnom
Dystans całkowity: | 21935.25 km (w terenie 4636.60 km; 21.14%) |
Czas w ruchu: | 852:56 |
Średnia prędkość: | 25.69 km/h |
Maksymalna prędkość: | 2156.00 km/h |
Suma podjazdów: | 89489 m |
Maks. tętno maksymalne: | 189 (105 %) |
Maks. tętno średnie: | 169 (94 %) |
Suma kalorii: | 386913 kcal |
Liczba aktywności: | 342 |
Średnio na aktywność: | 64.33 km i 2h 30m |
Więcej statystyk |
- DST 102.00km
- Czas 03:45
- VAVG 27.20km/h
- VMAX 41.80km/h
- Temperatura 0.0°C
- HRmax 167 ( 93%)
- HRavg 142 ( 79%)
- Kalorie 2629kcal
- Podjazdy 152m
- Sprzęt Rzadka BIRIA :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Setuchna
Niedziela, 25 stycznia 2015 · dodano: 25.01.2015 | Komentarze 3
Kurcze, że też ciągle w niedzielę, kiedy w planach mam dystans pogoda musi się pierdzielić. Dziś jak wyjechałem chwilę po 9 to nawet było ładnie, i nawet myślałem czy nie trzeba było wziąć szosówki zamiast się męczyć na tym moim ciężkim grzmocie, ale zanim dotarłem do Jankowa zaczęło siać jakimś badziewiem. A temperatura oscylowała koło zera, a ja od zeszłego roku jestem uczulony na śliskie nawierzchnie. No ale co było robić, jechałem dalej. Dotarłem o 10 pod sklep FogtBikes. W sumie pojechało chyba 10 osób, trasa jak tydzień temu - z Zalasewa na Tulce, potem na Środę i stamtąd na Kostrzyn. Pogoda na szczęście się zrobiła w miarę w miarę i wiaterek osuszył asfalty, za to za Środą na wiadukcie nad A2 strzelił mi łańcuch. A ja dziś nie wziąłem ze sobą swojego stałego zestawu - dętka, łyżka, klucze - takie są efekty sprzątania w garażu :). Na szczęście Bartek był w posiadaniu skuwacza więc nie musiałem ani drałować pieszo, ani czekać na transport. A sam łańcuch - no cóż chyba po prostu przyszedł na niego czas - był już mocno rozciągnięty, ale i kaseta była już zużyta więc nie było sensu wymieniać tylko czekać aż padnie wszystko. No i padło.
Walka z łańcuchem
Po wymianie, która jednak trochę trwała, musieliśmy w pięciu gonić naszą słabszą część grupy. Całkiem fajnie to gonienie na wachlarzu wyszło trzeba przyznać, ale resztę i tak dogoniliśmy dopiero na zamkniętym przejeździe w Kostrzynie. A potem już był dojazd do Pobiedzisk, jednak żeby dobić dziś do stówki odprowadziłem resztę wiary aż do Jasina. Na powrocie nawet mnie kusiło żeby jeszcze ze 20 km dołożyć, ale walący pod koniec mojej jazdy śnieg w oczy skutecznie do tego pomysłu mnie zniechęcił. Tak więc zostałem przy tych 100 km, za to już drugich w tym roku.
Kategoria FogtBikes, Po asfaldzie, Zez wiaruchnom
- DST 23.00km
- Teren 20.00km
- Czas 01:15
- VAVG 18.40km/h
- VMAX 40.63km/h
- Temperatura -2.0°C
- HRmax 171 ( 95%)
- HRavg 135 ( 75%)
- Kalorie 983kcal
- Podjazdy 95m
- Sprzęt Kross sztywniaczek
- Aktywność Jazda na rowerze
CX z FB
Sobota, 24 stycznia 2015 · dodano: 24.01.2015 | Komentarze 0
Za diabła nie mogłem dziś się zorganizować, w efekcie pojechałem do FogtBikes autem po drodze spotkawszy Sebę na szosie. W sobotę jak to w sobotę u Fogta - skakaknie przez przeszkody, jazda na rundzie i takie tam, no i żadnych fotek :) Kategoria Zez wiaruchnom, Wew krzajach, FogtBikes
- DST 80.00km
- Czas 02:53
- VAVG 27.75km/h
- VMAX 43.20km/h
- Temperatura -1.0°C
- HRmax 161 ( 89%)
- HRavg 139 ( 77%)
- Kalorie 2008kcal
- Podjazdy 142m
- Sprzęt Rzadka BIRIA :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Yin i yang
Niedziela, 18 stycznia 2015 · dodano: 18.01.2015 | Komentarze 1
Rano wstałem... spojrzałem na mleko za oknem, potem na termometr - pokazywał "zero" czyli na drodze jest poniżej... nie lubię takiej pogody, bo po pierwsze mgła i niebezpiecznie jest na szosie, po drugie mgła z minusem oznacza śliskie asfalty, a do takich mam uprzedzenie po zeszłorocznych przygodach. No ale nie ma co marudzić trzeba brać dupę w troki i ruszyć na trening, bo bez objętości będę potem zdychał na maratonach :)No i ruszyłem na Swarzędz - po drodze cały czas moje yin (czyli część natury odpowiedzialna za rezygnację, uległość i reprezentująca żeński aspekt natury, a więc między innymi rozsądek) mówiło mi "eee tam wróć do domu, wsiądź na górala i pojeździj po lesie, albo jeszcze lepiej posiedź w domu", a moje yang (czyli część natury odpowiedzialna za aktywność, siłę i reprezentująca męską część natury) mówiło - "kolarstwo to sport dla twardzieli, nie można się łamać jakąś tam mgiełką, wcale nie jest tak ślisko". Jednak fakty mówiły co innego - jak dotarłem do Swarzędza to ja i mój rower byliśmy pokryci warstwą emalii lodowej. Wiedziałem, że z grubsza podobna materia pokrywa i asfalt. No ale ruszyliśmy, miejscami było faktycznie ślisko, ale na szczęście obyło się bez żadnych wypadków, choć parę "emocjonujących" momentów było... jednak nie starczyło mi siły i samozaparcia do dokręcenia do tych symbolicznych 100km i zadowoliłem się skromnymi 80 :)
Kategoria FogtBikes, Po asfaldzie, Zez wiaruchnom
- DST 71.00km
- Teren 60.00km
- Czas 03:20
- VAVG 21.30km/h
- VMAX 49.90km/h
- Temperatura 5.0°C
- Kalorie 2387kcal
- Podjazdy 270m
- Sprzęt Kross sztywniaczek
- Aktywność Jazda na rowerze
Ocieractwo
Sobota, 17 stycznia 2015 · dodano: 17.01.2015 | Komentarze 5
Dzisiaj cele były dwa:1. Zrobić trening - w tym celu pojechałem pod sklep FogtBikes żeby z wiarą pokręcić na rundach w okolicy stawów Młyśkich. Poza samym kręceniem było jeszcze tytułowe ocieractwo, czyli jazda w ciasnym kółku z ocieraniem tylnej opony poprzedzającego roweru, konkurs na najwolniejsze jeżdżenie i takie tam.
2. Pojechać do teścia mojego po telefon, co go wczoraj córa moja zabrać zapomniała - ta druga część ułatwiła mi zdobywanie kilometrów w jakiejś konkretnej misji a nie po prostu w samym kręceniu, choć trasa sama nie powalała oryginalnością - to znany szlak łącznikowy poznańskiego ringu biegnący od Malty do Promienka.
No ale zadania wykonane ;)

Dzisiejsza ekipa

Czegoś się boję?
Kategoria FogtBikes, Sam na sam, Sport, Wew krzajach, Zez wiaruchnom
- DST 107.00km
- Czas 04:20
- VAVG 24.69km/h
- VMAX 43.60km/h
- Temperatura 2.0°C
- Kalorie 1811kcal
- Podjazdy 196m
- Sprzęt Rzadka BIRIA :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Setka z atrakcjami
Niedziela, 4 stycznia 2015 · dodano: 04.01.2015 | Komentarze 8
Dziś ruszyłem z FogtBikes na dystansik po szosie choć pogoda nie zachęcała zbytnio, co prawda z rańca świeciło słonko, ale wiatr wiał niemożebny, no ale jadęJak skręciłem w Promnie na Górę to się zaczęło - wiatr w pysk, że aż trudno oddychać, aż tu nagle nadjechała Asia proponując podwózkę, bo jechała do RedFitness. No w sumie dobrze było skorzystać, i tak po osimiokilometrowej rozgrzewce podjechałem sobie pod sklep FogtBikes. Jak na tę raczej barową pogodę ludzi zebrało się dość sporo, prawie wszyscy na szosach, a ja na tej mojej kozie zimowej... oj będzie ciężko myślę sobie. Ale co tam jadziem, na początku było dość łatwo bo wiatr raczej pomagał, więc i tempo było przyzwoite. Ciężej się zrobiło na odcinku między Dziećmierowem a Kórnikiem - bo na zachód. Tam też spotkaliśmy porozrywaną większą grupkę szoszonów jadącą z naprzeciwka wśród której rozróżniłem jedynie Oskara Stabno. Za Kórnikiem w stronę Zaniemyśla było za to super fajnie - wiatr wiał w plecy, a droga była prosta i długa. Piotrek Zając wspomniał nawet, że ma ochotę na setkę, ja też miałem ochotę, ale wiedziałem że jak zaczniemy wracać to przestanie być tak sielankowo... na odcinku od Zaniemyśla do Środy było jeszcze całkiem OK, bo wiał wiatr boczny, ale po skręcie na Swarzędz się zaczęło... porywy wiatru rzucały nami to w lewo to w prawo. Aż tu w końcu zrobiło się ciemno i zaczęło z nieba padać czymś co bardziej niż śniegiem było lodem raczej. No w każdym razie cięło po twarzy jak żyletkami, jak zaciągnąłem na twarz buffa, to z kolei zaczęły mi parować okulary, więc niewiele widziałem, tym bardziej że to coś co leciało z nieba oklejało również i okulary właśnie :).
Aaaaaa trzeba tu wspomnieć o małym wypadku jaki miał miejsce niewiele wcześniej. Otóż nasz kierownik-układacz peletonu nagle przyhamował, powodując tym samym, że wpadł na niego kolega na ślicznym nowym Cervello. Na szczęście ucierpiały tylko rowery... choć to jest nauczka, że nie można ufać tylko we własne umiejętności, ale i brać pod uwagę to, że warunki pogodowe i umiejętności innych mogą nas zmusić do nagłego manewru, a ktoś jeszcze jedzie za nami.
No w każdym razie burza śnieżna jak przyszła tak poszła... niestety nie zabrała wiatru ze sobą... a szkoda. I tak dotarliśmy do Swarzędza. A stamtąd miałem jeszcze jakieś 22 km do domu - super akurat żeby zrobić setkę, co też uczyniłem w miarę przyzwoitych warunkach - bo wiatr wiał raczej w plecy, a śnieg poszedł sobie gdzieś dalej. I tak padła pierwsza setunia tego roku.
Kategoria Zez wiaruchnom, Po asfaldzie
- DST 39.00km
- Teren 35.00km
- Czas 02:06
- VAVG 18.57km/h
- VMAX 48.57km/h
- Temperatura -1.0°C
- Sprzęt Kross sztywniaczek
- Aktywność Jazda na rowerze
Ostatni
Środa, 31 grudnia 2014 · dodano: 02.01.2015 | Komentarze 0
Taki mały rajdzik z Sebą po Zielonce.
Selfie z "witaczem" w Zielonce

Mgły nad Biezdruchowem
Kategoria Zez wiaruchnom, Wew krzajach
- DST 71.00km
- Teren 62.00km
- Czas 03:35
- VAVG 19.81km/h
- VMAX 40.20km/h
- Temperatura -8.0°C
- Podjazdy 116m
- Sprzęt Janek z Czarnolasu
- Aktywność Jazda na rowerze
Gdzieś do lasu
Niedziela, 28 grudnia 2014 · dodano: 28.12.2014 | Komentarze 5
Ostatnio było tak... w jeden dzień w samotności, w kolejny grupowo, więc na trzeci dzień przyszedł czas na standard czyli w parze :)W parze tym razem z Sebą - postanowiliśmy pojechać jakoś inaczej - mój plan był taki żeby jechać generalnie wzdłuż niebieskiego szlaku, który prowadzi od jezior babskich w kierunku na Gułtowy i Giecz, a potem przez Neklę w kierunku na Wrześnię, plan był taki żeby odbić wcześniej na Czerniejewo i wrócić do dom. Życie jednak zweryfikowało plany - po pierwsze oznakowanie szlaków pozostawia wiele do życzenia, po drugie nie chciało mi się co chwila wyjmować mapy, a tym bardziej sciągać rękawiczek więc poszliśmy na spontan. Ogólnie początek był po terenach w których się mniej więcej orientowaliśmy - Nekielka, Nekla, Barczyzna. W Barczyźnie zrobiliśmy postój na sik, banana i rozejrzenie się, co dalej.

Hawaje

Banan, banan gdzie jest ten banan
Wg mapy która była na tablicy było prosto, ale coś nam się zapomniało, pomieszało i w efekcie dotarliśmy do brzegu rzeki (którą potem na mapie zidentyfikowałem jako Wrześnicę) - niestety nie było tam mostu, a tylko cztery belki. Z Sebą uznaliśmy że może nasze ochraniacze by przetrwały test namaczania, ale reszta naszych ubrań już niekoniecznie - a mogło się zdarzyć, że na tych śliskich belkach taki test przeprowadzilibyśmy całkiem mimowolnie. Zatem nie było wyjścia - trzeba było zawracać. Okazało się, że wcześniejsza dróżka, która mnie kusiła była jednak bardziej prawidłowa - wniosek, jednak trzeba iść za instyktem - bo kończyła się regularnym mostkiem. Niestety nie była to dróżka idealna (co się okazało później na mapie), bo wywiodła nas na drogę Września-Czerniejewo, a nie jak planowaliśmy Nekla-Czerniejewo. Seba wobec tego zarządził wjazd do lasu - i to był dobry pomysł bo znalazł po chwili ognisko pozostawione przez drwali. Spędziliśmy przy tym ognisku dobre pół godziny grzejąc zmarznięte członki i rozprawiając o tym że jednak na Syberii jest bardziej przejebane :).
Jak z bólem serca ruszyliśmy dalej to okazało się że dotarliśmy do tego samego mostku nad Wrześnicą co przedtem. Krótki rekonesans na mapie i męska decyzja - jedziemy asfaltem, żeby nie błądzić po lesie. Kierunek - Czerniejewo. Jedziemy - tempo skoczyło nieco - bo jednak co gładki asfalt to asfalt. Mijam nieznane mi wiochy... i widzę tablicę "Czerniejewo i jakaś liczba", z daleka wydawało mi się że ta liczba to 7, choć rozum podpowiadał, że to niemożliwe, no i jak się zbliżyłem to okazało się że to jednak "2" - uffff. W Czerniejewie znów skręt w kierunku lasu. Jak zobaczyłem węzeł szlaków nad jeziorami Babskimi to szczerze mówiąc było to widok miły moim oczom niemal tak jak... (no dobra na wszelki wypadek nie będę się zapędzał ;) ). Zaproponowałem nawet Sebie kąpiel, jednak on stwierdził że ponieważ temperatura znów spadła poniżej -7 to jednak odpuścimy :).
Droga od jeziora Baba jest mi doskonale znana, a więc krótka - bo znam tam każdy zakręt i tak dojechaliśmy do Zbierkowa, gdzie nie zatrzymując się powiedzieliśmy sobie krótkie cześć i pojechaliśmy do domu.
ps. Takie wycieczki pomimo, że ekstremalne i w sumie mało przyjemne to mają w sobie to "coś", co powoduje że mimo trudności mile się je potem wspomina. Wniosek - nie wszystko co łatwe i przyjemne jest fajne. Czasem sobie trzeba zadać trudu, aby poczuć, że się żyje. I ot co!!!!! W związku z tym - Seba - dzięki za dzisiejszy trip, który zaliczam do rzadkiej kategorii "napalm".
Kategoria Napalm, Wew krzajach, Zez wiaruchnom
- DST 76.00km
- Teren 65.00km
- Czas 03:51
- VAVG 19.74km/h
- VMAX 39.00km/h
- Temperatura -6.0°C
- Podjazdy 363m
- Sprzęt Janek z Czarnolasu
- Aktywność Jazda na rowerze
Świąteczne rajdowanie ze SwajBikeTeam
Sobota, 27 grudnia 2014 · dodano: 27.12.2014 | Komentarze 6
Ponieważ brałem udział w ułożeniu trasy świątecznego rajdu organizowanego przez SwajBikeTeam to czułem się niejako zobligowany do udziału w tym przedsięwzięciu, tym bardziej że zostałem poproszony na przewodnika po naszych promieńskich lasach.I wiecie co? - nie żałowałem.
Do Swarzędza dotarłem rowerem - ot taka mała dwudziestokilometrowa rozgrzeweczka. Na starcie pomimo mroźnej pogody stawiło się sporo ludzi (coś koło 40). Nawet jeden taki burmistrz Swarzędza postanowił się polansować i zrobić sobie z nami fotkę.Poza swoją obecnością zaszczycił nas również na szczęście krótkim przemówieniem :)

Po krótkim i poważnym omówieniu spraw organizacyjnych ruszyliśmy w drogę.

Muszę przyznać że kilkunastominutowy postój pod sklepem FogtBikes sprawił, ze pierwsze kilometry były dla mnie torturą - szczerze nienawidzę zimna, a tu przyspieszyć za bardzo nie było można, i wprawić krew w żywsze krążenie, więc miałem wrażenie ze nim dojadę do Tuczna to moje odmrożone palce po prostu odpadną. Na szczęście po podjeździe nad j. Swarzędzkim obudziło się moje krążenie i palce wypełniła cieplejsza krew.... W ogóle chyba narzucałem dość wysokie tempo, ale w sumie nikt nie narzekał, więc chyba nie było tak źle.... W Górze z naprzeciwka nadjechała małżonka moja Joanna, która postanowiła przejechać z nami część trasy - tę najciekawszą, czyli po PK Promno, bo PK Promno choć to najmniejszy park krajobrazowy Wielkopolski to w porównaniu z PK Zielonka wypada o wiele ciekawiej. Na tym małym obszarze aż się roi od krótkich podjeździków, jarów, oczek wodnych, ale też kolein, gałęzi kryjących się pod liśćmi. Więc w sumie nie jest tak łatwo... no przynajmniej jak na Wielkopolskę. Sam się o tym przekonałem kiedy taki właśnie zdradziecki kij wlazł wi w szprychy i zaliczyłem OTB, na szczęście było to OTB w zwolnionym tempie dzięki niewielkiej prędkości. Znacie to uczucie? Jak rower powoli się podnosi i nie można nic zrobić jak leci do przodu. W sumie dość śmieszne, tym bardziej ze liście zamortyzowały zamrożoną ziemię, więc w sumie nawet upadku nie poczułem.
Aaaaaa byłbym zapomniał w okolicy Starej Górki mieliśmy pit stop na gorącą herbatkę co w dzisiejszych warunkach było niewątpliwie zbawienne.

Pit stop pod Starą Górką
Po przejechaniu okolic j. Dębiniec skierowaliśmy się do puszczy Zielonka, tam już po prostu pojechaliśmy płaskim szerokim leśnym duktem wprost do Wiśniczówki w Tucznie - knajpki dość dobrze znanej wśród rowerzystów, i i całkiem rowerzystom przyjaznej.A w tej Wiśniczówce czekały na nas: ognisko, zupka dyniowa, gulaszowa (nie załapałem się), grzane piwko (dla pijących) i herbata. Poza tymi niewątpliwymi atrakcjami dojechał też tam Seba, co było dla mnie o tyle interesujące, że miałem z kim wracać do Pobiedziajów. Co też uczyniłem po spożyciu wszelkich gorących cieczy oferowanych przez miejscowy zakład gastronomiczny. Seba na powrocie narzucił dość ostre tempo, co nie było złym pomysłem, gdyż poza zimnem w gębę wywołanym ostrym jak brzytwa powietrzem, reszta ciała szybko się rozgrzała i w miarę znośnym komforcie termicznym dotarliśmy nad Dębiniec, gdzie każdy pojechał w swoją stronę.

Będzie żarcie :)

Ooooo i jest Seba!
Reasumując bardzo udany rowerowo i nie tylko dzień. Choć zaprawdę powiadam wam lepsze jest 76 kilometrów w czerwcu. No ale i to przyjdzie no nie?
Kategoria Wew krzajach, Wycieczka, Zez wiaruchnom
- DST 56.00km
- Teren 50.00km
- Czas 03:13
- VAVG 17.41km/h
- VMAX 48.20km/h
- Temperatura 4.0°C
- Kalorie 1048kcal
- Podjazdy 331m
- Sprzęt Janek z Czarnolasu
- Aktywność Jazda na rowerze
PK Promno i Jezierce z wiaruchną
Niedziela, 21 grudnia 2014 · dodano: 21.12.2014 | Komentarze 0
Z Sebą i Bartasem. Obwieźliśmy Bartka po naszych hynhach, podjęliśmy (udaną) próbę ataków na okoliczne KOMy, pogadalim, czegóż więcej chcieć na rowerze :). Kategoria Wew krzajach, Zez wiaruchnom
- DST 55.00km
- Teren 50.00km
- Czas 02:42
- VAVG 20.37km/h
- VMAX 40.90km/h
- Temperatura 4.0°C
- Podjazdy 186m
- Sprzęt Janek z Czarnolasu
- Aktywność Jazda na rowerze
Ze SwajBikeTeam i FogtBikes
Niedziela, 14 grudnia 2014 · dodano: 20.12.2014 | Komentarze 0
Przejażdżka po PK Promno i PK Zielonka w celu oblukania świątecznej trasy planowanej prze SBT na 27.12 Z fajnych momentów to postój w knajpce w Tucznie na grzanym piwie i innych frykasach. Kategoria Wew krzajach, Zez wiaruchnom
