Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi z3waza ze starożytniego miasteczka Pobiedziska. Mam przejechane 74680.40 kilometrów w tym 20878.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.70 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy z3waza.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Po asfaldzie

Dystans całkowity:30095.38 km (w terenie 644.10 km; 2.14%)
Czas w ruchu:1041:19
Średnia prędkość:28.90 km/h
Maksymalna prędkość:2156.00 km/h
Suma podjazdów:111291 m
Maks. tętno maksymalne:189 (105 %)
Maks. tętno średnie:171 (95 %)
Suma kalorii:586904 kcal
Liczba aktywności:498
Średnio na aktywność:60.43 km i 2h 05m
Więcej statystyk
  • DST 70.90km
  • Czas 02:27
  • VAVG 28.94km/h
  • VMAX 47.10km/h
  • Temperatura 8.2°C
  • HRmax 171 ( 95%)
  • HRavg 148 ( 82%)
  • Kalorie 1743kcal
  • Podjazdy 425m
  • Sprzęt Lorella Mortirolo
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dojechałem dziś do Czech...

Sobota, 21 lutego 2015 · dodano: 21.02.2015 | Komentarze 6

...co prawda to były Czechy koło Kłecka. No ale tytuł brzmi dobrze. Do Samych Czech (a nawet i do Kłecka) jechało się dziś przyzwoicie bo wiatr raczej pomagał. Ale jak zrobiłem nawrotkę na Zakrzewo to przestało być różowo. Postanowiłem zrobić więc sobie krótki popas w Gorzuchowie koło pomnika upamiętniającego jeden z ostatnich procesów czarownic w Polsce (cała historia jest tu). 


Ptaszek we włosach zielarki
A po tym postoju zostało mi dyganie pod wiatr aż do domu. Najbardziej się zdziwiłem, że zdobyłem jakiegoś tam KOMa tegorocznego na odcinku Kiszkowo-Węgorzewo bo wlokłem się tam niemiłosiernie osiągając zatrważającą średnią 24km/h. Przyznać muszę że ostatnie 8 kilometrów to już odliczałem dosłownie w oczekiwaniu na krzyżówkę ze starą "5". Ale dotarłem tam w dobrym zdrowiu i wróciłem do domu zadowolony po części z tego że się przejechałem, a po części z tego że to już koniec :).

Ps. A że te skazane nieszczęśnice ponoć przeklęły miasto (wówczas) Kiszkowo, że przestanie być miastem za to co jego rajcy im uczynili postanowiłem umieścić przykład klątwy co prawda po rumuńsku i do tego w wykonaniu greckiego zespołu... no ale klątwa jest klątwą
 

  • DST 128.80km
  • Czas 04:40
  • VAVG 27.60km/h
  • VMAX 63.60km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • HRmax 169 ( 94%)
  • HRavg 148 ( 82%)
  • Kalorie 3081kcal
  • Podjazdy 971m
  • Sprzęt Lorella Mortirolo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Na Osową z FogtBikes

Niedziela, 15 lutego 2015 · dodano: 15.02.2015 | Komentarze 5

Kolejny dzień z wiosenną niemal pogodą należało odpowiednio wykorzystać.
Wybór na niedzielę jest u mnie dość prosty - ustawka w Zalasewie. I tak też zrobiłem tym razem - cel na najbliższe tygodnie jest jeden - Osowa Góra, a tam podjazdy. Tym razem pojechałem tam szosą i zaprawdę powiadam wam - jest różnica w porównaniu z jazdą sprzed dwóch tygodni, a do tego pogoda miodzio jak ja połowę lutego. Ludzi się zebrało ponad 10 więc jazda była dość szybka i sprawna. A do tego wiatr w stronę Mosiny był raczej sprzyjający. Sama Osowa zrobiona 4 razy. A potem powrót już głównie
pod wiatr - nie powiem troszkę mnie zmęczył. No ale co nie zabije to wzmocni, a sezon startowy coraz bliżej.

Ekipa przed startem

 
Słońce świeci my jedziemy - jest git.
PS. Trasy tylko kawałek bo Strava się włączyła u Fogta a u Seby w chacie ją wyłączyłem.



  • DST 80.00km
  • Czas 02:42
  • VAVG 29.63km/h
  • VMAX 54.40km/h
  • Temperatura 7.7°C
  • HRmax 175 ( 97%)
  • HRavg 159 ( 88%)
  • Kalorie 1900kcal
  • Podjazdy 394m
  • Sprzęt Lorella Mortirolo
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wielki wóz

Sobota, 14 lutego 2015 · dodano: 14.02.2015 | Komentarze 1

W piątek żebra obite w skokach zaczęły wyraźniej odpuszczać - już nawet mogłem odkaszlnąć i się śmiać. Więc trzeba siąść na rower :). Niestety w piątek również zaprosili nas sąsiedzi na spontaniczną imprezę, a spontaniczne imprezy kończą się z reguły porannym bólem głowy, zwłaszcza jak się idzie spać o 2 w nocy. Tak więc w sobotę nadawałem się do jazdy dopiero o 12. Ale dzień był tak piękny, że nie mogłem sobie odpuścić i wsiadłem pierwszy na mojego najbardziej rączego rumaka - klacz włoskiej krwi imieniem Lorella. Oooo już pierwsze depniecie pokazało jak to cudo przyspiesza w porównaniu z moim zimowym szosowym pomykaczem niemiecką Birią. Świetne jest to uczucie mocy pod nogą, i to przyspieszanie i w ogóle było pięknie, bo słońce świeciło, wiatr wiał, ale w takich wiosennych normach. I tak sobie przejechałem trasę tytułowego wielkiego wozu (patrz mapka), właściwie bez jakichś wielkich wydarzeń, jedynie 4 jelenie mi przebiegły drogę gdzieś przed Lipkami. A tak to byłem tylko ja i mój rower, no czego chcieć więcej :).
Aaaa no i małżonka moja wybrała się pierwszy raz na rower po operacji obojczyka, ale ona jechała góralem pomaluśku więc pojechaliśmy każdy w swoją stronę gdzieś po pierwszym kilometrze.


  • DST 120.00km
  • Czas 04:22
  • VAVG 27.48km/h
  • VMAX 46.80km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • HRmax 169 ( 94%)
  • HRavg 143 ( 79%)
  • Kalorie 2907kcal
  • Sprzęt Rzadka BIRIA :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

120 na Osową i z powrotem

Niedziela, 1 lutego 2015 · dodano: 01.02.2015 | Komentarze 6

Dziś rano jak wyjrzałem przez okno to przywitał mnie widok jezdni pokrytej jakimś białym szronem czy czymś takim, ponadto wiało paskudnie - oczywiście z zachodu, ale postanowienie to postanowienie, więc wbiłem się w obcisłe i ruszyłem pod ten paskudny wiatr robić dystans z Fogtami. Plan na dziś był prosty - jedziemy na Osową. Ja na mojej zimowej kobyle, zwanej Rzadką Birią, jazda na niej na dłuższym dystansie nie należy do jakichś ekscytujących przyjemności - im dłużej jadę tym bardziej czuję, że jej koła to kloce, a siodło gniecie mnie niemiłosiernie w najwrażliwsze części ciała, cóż siodło da się pewnie zmienić, i nawet mam taki zamiar, ale póki co walczę z tym masującym moją prostatę. No i tak sobie jechaliśmy a to pod wiatr z boku, a to pod klasyczny wmordęwind, a ja sobie myślałem że przynajmniej powrót będzie przyjemniejszy, i faktycznie wracało się dość lekko. Ale jak chłopaki rozkręcili jakieś sprinty w okolicy wiaduktów między Żernikami a Tulcami to w końcu lekko wymiękłem. Powrót ze Swarzędza to już walka z narastającym zmęczeniem, ale co tam - 120 zrobione i jedzie się dalej ;)
Pół trasy, bo więcej się nie zapisało
Ps. oooo i okazało się (dzięki informacji od Jurka), że póki co jestem w czołówce lutowych przebiegów :)


  • DST 102.00km
  • Czas 03:45
  • VAVG 27.20km/h
  • VMAX 41.80km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • HRmax 167 ( 93%)
  • HRavg 142 ( 79%)
  • Kalorie 2629kcal
  • Podjazdy 152m
  • Sprzęt Rzadka BIRIA :)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Setuchna

Niedziela, 25 stycznia 2015 · dodano: 25.01.2015 | Komentarze 3

Kurcze, że też ciągle w niedzielę, kiedy w planach mam dystans pogoda musi się pierdzielić. Dziś jak wyjechałem chwilę po 9 to nawet było ładnie, i nawet myślałem czy nie trzeba było wziąć szosówki zamiast się męczyć na tym moim ciężkim grzmocie, ale zanim dotarłem do Jankowa zaczęło siać jakimś badziewiem. A temperatura oscylowała koło zera, a ja od zeszłego roku jestem uczulony na śliskie nawierzchnie. No ale co było robić, jechałem dalej. Dotarłem o 10 pod sklep FogtBikes. W sumie pojechało chyba 10 osób, trasa jak tydzień temu - z Zalasewa na Tulce, potem na Środę i stamtąd na Kostrzyn. Pogoda na szczęście się zrobiła w miarę w miarę i wiaterek osuszył asfalty, za to za Środą na wiadukcie nad A2 strzelił mi łańcuch. A ja dziś nie wziąłem ze sobą swojego stałego zestawu - dętka, łyżka, klucze - takie są efekty sprzątania w garażu :). Na szczęście Bartek był w posiadaniu skuwacza więc nie musiałem ani drałować pieszo, ani czekać na transport. A sam łańcuch - no cóż chyba po prostu przyszedł na niego czas - był już mocno rozciągnięty, ale i kaseta była  już zużyta więc nie było sensu wymieniać tylko czekać aż padnie wszystko. No i padło.

Walka z łańcuchem
Po wymianie, która jednak trochę trwała, musieliśmy w pięciu gonić naszą słabszą część grupy. Całkiem fajnie to gonienie na wachlarzu wyszło trzeba przyznać, ale resztę i tak dogoniliśmy dopiero na zamkniętym przejeździe w Kostrzynie. A potem już był dojazd do Pobiedzisk, jednak żeby dobić dziś do stówki odprowadziłem resztę wiary aż do Jasina. Na powrocie nawet mnie kusiło żeby jeszcze ze 20 km dołożyć, ale walący pod koniec mojej jazdy śnieg w oczy skutecznie do tego pomysłu mnie zniechęcił. Tak więc zostałem przy tych 100 km, za to już drugich w tym roku.


  • DST 80.00km
  • Czas 02:53
  • VAVG 27.75km/h
  • VMAX 43.20km/h
  • Temperatura -1.0°C
  • HRmax 161 ( 89%)
  • HRavg 139 ( 77%)
  • Kalorie 2008kcal
  • Podjazdy 142m
  • Sprzęt Rzadka BIRIA :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Yin i yang

Niedziela, 18 stycznia 2015 · dodano: 18.01.2015 | Komentarze 1

Rano wstałem... spojrzałem na mleko za oknem, potem na termometr - pokazywał "zero" czyli na drodze jest poniżej... nie lubię takiej pogody, bo po pierwsze mgła i niebezpiecznie jest na szosie, po drugie mgła z minusem oznacza śliskie asfalty, a do takich mam uprzedzenie po zeszłorocznych przygodach. No ale nie ma co marudzić trzeba brać dupę w troki i ruszyć na trening, bo bez objętości będę potem zdychał na maratonach :)
No i ruszyłem na Swarzędz - po drodze cały czas moje yin (czyli część natury odpowiedzialna za rezygnację, uległość i reprezentująca żeński aspekt natury, a więc między innymi rozsądek) mówiło mi "eee tam wróć do domu, wsiądź na górala i pojeździj po lesie, albo jeszcze lepiej posiedź w domu", a moje yang (czyli część natury odpowiedzialna za aktywność, siłę i reprezentująca męską część natury) mówiło - "kolarstwo to sport dla twardzieli, nie można się łamać jakąś tam mgiełką, wcale nie jest tak ślisko". Jednak fakty mówiły co innego - jak dotarłem do Swarzędza to ja i mój rower byliśmy pokryci warstwą emalii lodowej. Wiedziałem, że z grubsza podobna materia pokrywa i asfalt. No ale ruszyliśmy, miejscami było faktycznie ślisko, ale na szczęście obyło się bez żadnych wypadków, choć parę "emocjonujących" momentów było... jednak nie starczyło mi siły i samozaparcia do dokręcenia do tych symbolicznych 100km i zadowoliłem się skromnymi 80 :)



  • DST 42.00km
  • Czas 01:29
  • VAVG 28.31km/h
  • VMAX 49.30km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • HRmax 170 ( 94%)
  • HRavg 149 ( 83%)
  • Kalorie 1096kcal
  • Podjazdy 64m
  • Sprzęt Rzadka BIRIA :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wieje, leje

Sobota, 10 stycznia 2015 · dodano: 10.01.2015 | Komentarze 0

Sam wyjazd średnia przyjemność - jak wróciłem to mi w butach chlapało pomimo wodoodpornych owiewów. Ale za to satysfakcja pozostała :).


  • DST 107.00km
  • Czas 04:20
  • VAVG 24.69km/h
  • VMAX 43.60km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Kalorie 1811kcal
  • Podjazdy 196m
  • Sprzęt Rzadka BIRIA :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Setka z atrakcjami

Niedziela, 4 stycznia 2015 · dodano: 04.01.2015 | Komentarze 8

Dziś ruszyłem z FogtBikes na dystansik po szosie choć pogoda nie zachęcała zbytnio, co prawda z rańca świeciło słonko, ale wiatr wiał niemożebny, no ale jadę
Jak skręciłem w Promnie na Górę to się zaczęło - wiatr w pysk, że aż trudno oddychać, aż tu nagle nadjechała Asia proponując podwózkę, bo jechała do RedFitness. No w sumie dobrze było skorzystać, i tak po osimiokilometrowej rozgrzewce podjechałem sobie pod sklep FogtBikes. Jak na tę raczej barową pogodę ludzi zebrało się dość sporo, prawie wszyscy na szosach, a ja na tej mojej kozie zimowej... oj będzie ciężko myślę sobie. Ale co tam jadziem, na początku było dość łatwo bo wiatr raczej pomagał, więc i tempo było przyzwoite. Ciężej się zrobiło na odcinku między Dziećmierowem a Kórnikiem - bo na zachód. Tam też spotkaliśmy porozrywaną większą grupkę szoszonów jadącą z naprzeciwka wśród której rozróżniłem jedynie Oskara Stabno. Za Kórnikiem w stronę Zaniemyśla było za to super fajnie - wiatr wiał w plecy, a droga była prosta i długa. Piotrek Zając wspomniał nawet, że ma ochotę na setkę, ja też miałem ochotę, ale wiedziałem że jak zaczniemy wracać to przestanie być tak sielankowo... na odcinku od Zaniemyśla do Środy było jeszcze całkiem OK, bo wiał wiatr boczny, ale po skręcie na Swarzędz się zaczęło... porywy wiatru rzucały nami to w lewo to w prawo. Aż tu w końcu zrobiło się ciemno i zaczęło z nieba padać czymś co bardziej niż śniegiem było lodem raczej. No w każdym razie cięło po twarzy jak żyletkami, jak zaciągnąłem na twarz buffa, to z kolei zaczęły mi parować okulary, więc niewiele widziałem, tym bardziej że to coś co leciało z nieba oklejało również i okulary właśnie :).
Aaaaaa trzeba tu wspomnieć o małym wypadku jaki miał miejsce niewiele wcześniej. Otóż nasz kierownik-układacz peletonu nagle przyhamował, powodując tym samym, że wpadł na niego kolega na ślicznym nowym Cervello. Na szczęście ucierpiały tylko rowery... choć to jest nauczka, że nie można ufać tylko we własne umiejętności, ale i brać pod uwagę to, że warunki pogodowe i umiejętności innych mogą nas zmusić do nagłego manewru, a ktoś jeszcze jedzie za nami. 
No w każdym razie burza śnieżna jak przyszła tak poszła... niestety nie zabrała wiatru ze sobą... a szkoda. I tak dotarliśmy do Swarzędza. A stamtąd miałem jeszcze jakieś 22 km do domu - super akurat żeby zrobić setkę, co też uczyniłem w miarę przyzwoitych warunkach - bo wiatr wiał raczej w plecy, a śnieg poszedł sobie gdzieś dalej. I tak padła pierwsza setunia tego roku. 



  • DST 38.30km
  • Czas 01:37
  • VAVG 23.69km/h
  • VMAX 47.20km/h
  • Temperatura -1.7°C
  • HRmax 158 ( 88%)
  • HRavg 128 ( 71%)
  • Kalorie 922kcal
  • Podjazdy 312m
  • Sprzęt Lorella Mortirolo
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zimowa szosa

Niedziela, 30 listopada 2014 · dodano: 30.11.2014 | Komentarze 1

Dziś była prawdziwie zimowa jazda - choć temperatura może nie aż tak niska, to jednak wiatr skutecznie potęgował wrażenie zimna. Sama jazda bardzo spokojna z krótkim przyspieszeniem powyżej 40km/h kiedy było z wiatrem, a tak to tempo takie tylko żeby jakaś krew krążyła w palcach stóp i dłoni, bo inaczej to chyba by odpadły.


  • DST 102.30km
  • Czas 03:39
  • VAVG 28.03km/h
  • VMAX 49.10km/h
  • Temperatura 5.5°C
  • HRmax 166 ( 92%)
  • HRavg 142 ( 79%)
  • Kalorie 2548kcal
  • Podjazdy 680m
  • Sprzęt Lorella Mortirolo
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ustawka z Fogtami

Niedziela, 23 listopada 2014 · dodano: 23.11.2014 | Komentarze 1

Tradycyjny wypad spod zalasewskiego sklepu rowerowego. Pogoda taka se - wiatr południowo-wschodni skutecznie utrudniał rozpędzanie, ale jak już się trafiły krótkie momenty kiedy wiał w plecy to jazda byłą poezją, no ale jakaś nagroda się czasem należy - no nie?
Taka ciekawostka - w drodze powrotnej między Biskupicami a Pobiedziskami (niecałe 10 km) spotkałem 6 znajomych osób - po kolei:
- Jerzy Neumann
- w czasie jak mnie zagadywał Jurek, samochodem przejechał obok kiwający mi Marcin K.
- jak już ruszyłem to po chwili z przeciwka nadjechała jaskrawo żółta kurtka, która okazało się że obleka małżonkę moją Joannę
- również z naprzeciwka nadjechał niejaki Gabriel, co do którego z Asią mamy podejrzenia, że jeździ tylko zimą
- w Promnie z lasu wyłonił się Piotr Grześ
- na rynku w Pobiedziskach Maciej zwany Biniem
No niezły rezultat co?

Napieranie pod wiatr

"ja wam mówię jest dobrze, ale nie najgorzej jest"