Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi z3waza ze starożytniego miasteczka Pobiedziska. Mam przejechane 74680.40 kilometrów w tym 20878.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.70 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy z3waza.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Sport

Dystans całkowity:8243.07 km (w terenie 1362.00 km; 16.52%)
Czas w ruchu:311:52
Średnia prędkość:26.53 km/h
Maksymalna prędkość:83.24 km/h
Suma podjazdów:24825 m
Maks. tętno maksymalne:189 (105 %)
Maks. tętno średnie:168 (93 %)
Suma kalorii:157379 kcal
Liczba aktywności:133
Średnio na aktywność:62.45 km i 2h 20m
Więcej statystyk
  • DST 152.00km
  • Czas 05:17
  • VAVG 28.77km/h
  • VMAX 46.40km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • HRmax 172 ( 96%)
  • HRavg 139 ( 77%)
  • Kalorie 2854kcal
  • Sprzęt Helga
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ot takie tam

Niedziela, 14 kwietnia 2013 · dodano: 14.04.2013 | Komentarze 3

Dziś na ustawkę FTI na Starołęckiej wybrałem się rowerem, jak wychodziłem to mignął mi sąsiad który też wybierał się na swój trening. Nawet pomyślałem czy go nie zawołać i nie poprosić o podciągnięcie w kierunku Poznania. Jednak nim wyskoczyłem z domu to tyle go widziałem. Pozostała więc samotna jazda do Poznania - oczywiście pod wiatr. Ponieważ wyruszałem rano to wiedząc że później zrobi się cieplej ubrałem się dość chłodno ale nie za chłodno. O tej porze roku strój jest dużym problem bo temperatura jednak dość zasadniczo skacze w ciągu dnia, no ale nie ma co narzekać, po stokroć wolę to niż zamrożony marcowy garniec jaki zafundowała nam ostatnio pogoda. No nic do Poznania starałem się oszczędzać wiedząc że czeka mnie dziś długi i mocny trening, tak więc dojechałem z niepowalającą średnią ok. 27km/h.
A potem już jazda razem.
Na trasie Starołęcka - Rogalinek przestał mi działać licznik - czujnik się przesunął jak to ma czasem w zwyczaju, a zwłaszcza po gruntowniejszym myciu.
Postanowiłem że poprawię to w Rogalinku na zakręcie. Krzyknąłem więc do reszty żeby troszkę zwolnili i zatrzymałem się pogmerać w ustawieniach czujnika. Niby działał, ale po paru metrach znów przestał, znów stop znów poprawka. I ruszyłem za oddalającą się grupką, wcisnąłem tyle ile noga miała i jak już ich dogoniłem - to się zatrzymali na siku :) nosz kurna trzeba było spacerkiem za nimi gonić.
No nic po tym nóżka tak mi się rozkręciła że na kolejne zmarszczki wjeżdżało mi się naprawdę lekujtko :) aż Bartek z Ryby musiał mnie przyhamowywać mówiąc że ciśnie 300 Wat no cóż ja miernika mocy nie mam ale pulsak wskazywał jedyne 146 uderzeń. A licznik jak nie działał tak nie działał
I tak sobie dojechaliśmy do Zaniemyśla, gdzie do zatrzymania zmusiła nas pęknięta szprycha Piotrka. Korzystając z okazji zrobiliśmy mały popas i się zaczęło - jazda na podwójnym wachlarzu - tempo chyba wysokie - nie wiem - licznik nie działał. Tylko pulsak od czasu do czasu :)
W Śremie byliśmy błyskawicznie, równie błyskawicznie za Śremem, gdzie zaczęła się jazda na szybkich zmianach i.........
niestety K-R-Y-Z-Y-S. Mega, hiper, kosmiczny, grecki, cypryjski, bankowy, kryzys, kryzys, kryzys.
No i grupa odjechała w siną dal a ja tempem spacerowym dojechałem do Czempinia i dalej do Mosiny. W okolicach Wiórka doszedł mnie jakiś szoszon, więc chwyciłem koło, ale niestety byłem ju wyrąbany jak tirówka po nadgodzinach i przy prędkości 34 km/h (udało mi się ustabilizować ten pierdzielony czujnik) zaczęło mi brakować tlenu w komórkach, a nadmiar kwasu mlekowego zamurował moje łydy. Jedyne co pocieszało że na podjeździe w Czapurach zacząłem jednak zmniejszać dystans. Po dojechaniu do Starołęckiej spotkałem grupkę dziewczyn, które jechały dziś krótszą trasą a po około 10 minutach zjawili się koledzy z mojego peletonu, którzy zahaczyli jeszcze o Racot nim dojechali na metę.
Potem jeszcze luźny przejazd na Rusa i już mogłem się ubrać w cywilne łachy i ruszyć z dziećmi na urodziny bratanicy. Gdzie skutecznie odrabiałem stracone zapasy glikogenu.
Ps.
Dzisiejszy dystans wskutek niedziałającego licznika obliczałem z godzinę korzystając ze śladu Jacka, opcji planowania trasy w http://www.gpsies.com/ i śladowych informacji z mojej sigmy.
Wnioski:
1. Samotna jazda pod wiatr jest jednak męcząca - no kto by na to wpadł
2. Sprinty w środku treningu zżerają glikogen jak turbina paliwo w moim pasku.
3. Jednak tęsknię do terenu.
Kategoria FTI, Sport, Zez wiaruchnom


  • DST 58.00km
  • Czas 01:58
  • VAVG 29.49km/h
  • VMAX 46.30km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • HRavg 151 ( 84%)
  • Kalorie 1489kcal
  • Podjazdy 115m
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szum gum...

Sobota, 13 kwietnia 2013 · dodano: 13.04.2013 | Komentarze 3

...czyli góralem po szosie.
Działo się sporo i szybko. I ten szum gum po asfalcie. Jednak mimo wszystko to nie naturalny teren górala, zwłaszcza pod wiatr, zwłaszcza pod wiatr przy 40km/h. Ale się da.
Pogoda - sami wiecie - wiosna. Dziś jechałem w gamexie i długich spodniach i to było zdecydowanie za grubo. No i padać zaczęło jak już siedziałem w samochodzie.
Wracając samochodem z treningu w okolicy góry spotkałem bajkera w koszulce Goggle, myślałem że to miskov17 z bikestatsa, ale okazało się po przedstawieniu, że to Piotr Grześ. Będziemy być może mieć okazję się spotkać na golonkowych maratonach.
Dzisiaj pulsak oszalał i pokazał HRmax 230 ileś tam. No aż tak ciężko nie było. Za to kadencja jak na mnie iście chomikowa - 89.
Kategoria FTI, Sport, Zez wiaruchnom


  • DST 52.00km
  • Czas 01:51
  • VAVG 28.11km/h
  • VMAX 51.18km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • HRmax 171 ( 95%)
  • HRavg 142 ( 79%)
  • Kalorie 1335kcal
  • Sprzęt Helga
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na Osową

Czwartek, 11 kwietnia 2013 · dodano: 11.04.2013 | Komentarze 1

Dziś zebrała się spora ekipa - chyba ze 12 osób. Start Starołęka, kierunek Osowa, tempo żwawe, a potem żwawsze, trochę jazdy płyta-oś i wreszcie zadanie główne czyli podjazdy na Osową, część na wysokiej kadencji, część siłowo. I powrót na luzie za to z wiatrem.
No Osowej spotkałem Josipa i nawet wołałem za nim "cześć Josip" ale on podczas zjazdu był w drugiej prędkości kosmicznej i nie usłyszał mnie mozolnie gramolącego się pod górkę.
Poza tym bardzo pozytywny wyjazd - jechałem bez ochraniaczy, ubrany w bluzę kolarską a na to tylko westka... no przecież dziś upał było z 10-12 stopni. Jeszcze trochę a założę krótkie spodnie i nogawki... lekki deszczyk też nie przeszkadzał bo był ciepły i wieczorny powrót skojarzył mi się z pamiętną wyprawą do Kołobrzegu, ciepło i wilgotno - seksi :). Doczekaliśmy się wiosny, hip hip hura!
Średnia i dystans trochę na oko bo licznik mi przestał działać.
Kategoria FTI, Sport, Zez wiaruchnom


  • DST 43.00km
  • Czas 01:35
  • VAVG 27.16km/h
  • VMAX 41.62km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • HRmax 160 ( 89%)
  • HRavg 143 ( 79%)
  • Kalorie 1110kcal
  • Sprzęt Helga
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozjazd

Środa, 10 kwietnia 2013 · dodano: 10.04.2013 | Komentarze 3

Zgodnie z planem rozjazdowa pętelka. Trasa bez specjalnych emocji - bo ruch mały, asfalt czarny, wiatr umiarkowany. Po drodze spotkałem jednego szoszona w okolicy Jankowa. A poza tym ponieważ brakło emocji, to oddawałem się rozmyślaniom, że dzień dziś niby szary i ponury, bo niedawno było mniej szaro za to zimno, więc z dwojga wybieram szaro. Poza tym pogoda sprawiła że i gęsiom wędrownym zachciało się trenować i ćwiczyły dziś loty w grupie na zmianach. Ciekawe jak gęsi sygnalizują zmianę albo dziurę powietrzną.
Ponieważ stawać mi się nie chciało to zamieszczam zdjęcie sprzed tygodnia, kiedy było bielej i ponurzej. A gęsi były w rozsypce i żadnych kluczy ustawiać im sie nie chciało.
Gęsi na le(o)tnisku © Z3Waza


  • DST 23.00km
  • Teren 15.00km
  • Czas 01:14
  • VAVG 18.65km/h
  • VMAX 37.20km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • HRmax 170 ( 94%)
  • HRavg 141 ( 78%)
  • Kalorie 680kcal
  • Podjazdy 190m
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Taki niby teren

Wtorek, 9 kwietnia 2013 · dodano: 09.04.2013 | Komentarze 1

Niby bo co to za teren na Malcie. Ale wreszcie na góralu, wreszcie bez owiewów. Sama radość... a ten niby teren to pagórki w okolicy Term Poznańskich gdzie z FTI robiliśmy interwały połączone z kilkoma zjazdami z co bardziej stromych górek. Ogólnie pomimo że na góralu siedziałem ostatnio w styczniu to czuję ten rower i wiem że MTB to jest to!!! W międzyczasie spotkałem Josipa który z jakimś kolegą robił rundy wokół Malty, ale spotkanie ograniczyło się do "cześć, cześć". Na koniec jeszcze ściganko z Błażejem i koniec pierwszego treningu terenowego od nie wiadomo kiedy.
Kategoria FTI, Sport, Zez wiaruchnom


  • DST 90.00km
  • Czas 03:06
  • VAVG 29.03km/h
  • VMAX 65.54km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • HRmax 172
  • HRavg 142 ( 79%)
  • Kalorie 2260kcal
  • Sprzęt Helga
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zabrałem siekierę do samochodu

Niedziela, 7 kwietnia 2013 · dodano: 07.04.2013 | Komentarze 6

Jeeeeeeee!!!!!!!!
Nareszcie mogę powiedzieć ze wyjazd na rowerze sprawił mi czystą radość - palce mi nie zmarzły choć miałem rękawiczki jesienno/wiosenne. Bidon nie zamarzał, twarz nie tężała od wiatru, a z mrozu to był jedynie Mateusz.... no po prostu Hiszpania :D
Ale do rzeczy - dziś ruszyłem już tradycyjnie ze Starołęckiej tym razem w większej ekipie - w sumie było nas na początek dziesięć osób i w takiej grupce ruszyliśmy żwawo w kierunku mosiny aby dokonać wiosennego zdobycia Osowej po trzykroć. Podjazdy jak zwykle u mnie - każdy kolejny wchodził lepiej. Potem ruszyliśmy na rundę przez Mosinę, Borkowice, Drużynę, Czempiń, Grabianowo, Mosinę.
Kawałek za Mosiną przydarzył się wypadek, którego byłem mimowolnym uczestnikiem - jechaliśmy właśnie na szybkich zmianach gdy trafiliśmy na błoto przede mną zrobiło się zamieszanie i odpuściłem lekko korbę - kolega który jechał za mną był dość blisko i zahaczył moje koło zaliczając niestety mocną glebę - szczęściem skończyło się na podartych ciuchach i potłuczeniach, mogło być niebezpieczniej bo w niewielkiej odległości za nami jechał samochód... bogu dzięki kierowca okazał się czujny.
Potem bez wielkich wydarzeń - no może poza szybką jazdą z wiatrem na zmianach w trzyosobowych grupach.
Potem powrót na Osową i kolejne podjazdy i do domu.
Trzeba przyznać, że po wczorajszym intensywnym treningu czułem nogę i na powrocie marzyłem o tym żeby wreszcie usiąść w samochodzie (w którym miałem siekierę), ale to było słodkie zmęczenie.
Ze spotkań - minęliśmy dużą grupkę pod wodzą Mateusza Rybczyńskiego, W okolicy przejazdu kolejowego chyba Macieja B. z jakąś koleżanką i w ogóle całą kupę wiary na kuftach - wiosna się narechlała szag nie?
I na koniec tytułowa Siekiera


  • DST 62.00km
  • Czas 02:05
  • VAVG 29.76km/h
  • VMAX 48.31km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • HRmax 173 ( 96%)
  • HRavg 148 ( 82%)
  • Kalorie 1363kcal
  • Sprzęt Helga
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na rundach

Sobota, 6 kwietnia 2013 · dodano: 06.04.2013 | Komentarze 1

Dziś z FTI od 9 ze Starołynki. Jadąc samochodem do Poznania minąłem Macieja pomykającego swoim wypasionym szpecykiem po starej piętce - no żeby jeździć trzeba jeździć.
No i ja się staram. W każdym razie dziś wystartowaliśmy w 5: Jacek, Błażej, Piotrek i na występach gościnnych Paweł Bober.
Dzisiaj robiliśmy interwałowe rundy, no trzeba przyznać że ogień był - zwłaszcza jak pociągnąłem sam całą rundkę - to podjeździk od Czapur do Poznania wydawał mi się pionowy. Poza tym było fajnie szybko i na zmianach. Na rudach średnia wyszła ok 32,5 po rozjeździe spadła do ponad 31. Ale ogólnie jechało mi się dziś dobrze i czułem że schowany na kole mógłbym dziś znacznie mocniej pociągnąć albo machnąć jeszcze ze dwie rundy.

Potem spokojny przejazd na Rusa gdzie Asia zostawiła samochód - bo po sprzedaniu dzieciaków sama wsiadła na rower. Więc ja pojechałem autem popilotować ją trochę.
I po tych rowerowych peregrynacjach pojechaliśmy do domu.

  • DST 81.00km
  • Czas 03:23
  • VAVG 23.94km/h
  • VMAX 40.18km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • HRmax 166 ( 92%)
  • HRavg 142 ( 79%)
  • Kalorie 2384kcal
  • Sprzęt Helga
  • Aktywność Jazda na rowerze

White Christmas

Niedziela, 31 marca 2013 · dodano: 31.03.2013 | Komentarze 1


W te Święta wybrałem się na szosowy przejazd po wielkanocnym? śniadanku u mamy - czyli start z Poznania.
Zacząłem od przejazdu przez Maltę - a tam w okolicy wieży sędziowskiej ciągle śnieg, więc chcąc nie chcąc zamieniłem moją szosówkę w hulajnogę. Dalej było już OK, no może poza wiatrem, który tradycyjnie wiał biednemu w twarz. No ale w wiosnę zawsze wieje, no nie? Zawsze trzeba się jakoś pocieszać, he he.
I tak sobie dojechałem do Jasina - a tu z przeciwka jakaś taka charakterystyczna sylwetka - pan Grigor jedzie.
Poklęliśmy trochę na warunki i razem pojechaliśmy na Kobylnicę, Wierzenicę i Wierzonkę a że Grigorowi było mało to odprowadził mnie drogą na Kowalskie kawałek. Na koniec Grigor machnął wspólną fotkę objeździł moją Helgę i zostawił mnie sam na sam z wiosennym wietrzykiem, który z każdą chwilą robił się coraz mniej wiosenny (no chyba że tak wiosna wygląda na Spitsbergenie albo w okolicach Nuuk. No nic w końcu zacząłem realizować główny plan dnia dzisiejszego czyli jazdę z kadencją ok. 110 4 razy po 10 minut - pod wiatr nie było to łatwe. I tak kręcąc jak chomik na karuzeli dojechałem w okolice Kociej a tam patrzę Żona moja Joanna pomyka - rzuciłem jej że robię dziesięć minut tempa i zawróciłem - jak się zrobiło z wiatrem to nagle kadencja wzrosła do 126 a kiedy wyrównałem kadencję wrzucając na blata i zrzucając kilka koronek to prędkość skoczyła do niemal 40 dyszek. No nic po zrobieniu kolejnych 10 minut zawróciłem po chwili spotykając Żonę popijającą z bidonu, akurat skończyło się 3 minuty odpoczynku więc ruszyłem na kolejną chomikową dziesięciominutówkę. Po tych próbach zużycia łożysk w korbie przeszedłem w tryb Bob Marley i dalej już pomalutku z żonką robiłem za lokomotywę, było to doświadczenie tyleż regenerujące co mrożące krew w żyłach a ściślej w palcach u rąk, które w końcu zaczęły próbować odpadać - tego mi było za dużo więc wrzuciłem blacik i pognałem do domu wstawić wodę na herbatę....
a śnieg padał i padał....
Z okazji Świąt Bożego Narodzenia życzę wszystkim bogatego Gwiazdora, rodzinnej atmosfery i wspólnych spotkań przy choince.
Czy to aby na pewno mi się coś popierniczyło?
Moje zgrabne cztery litery wypinają się na zimę © grigor86


  • DST 78.00km
  • Czas 02:48
  • VAVG 27.86km/h
  • VMAX 63.62km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • HRmax 175 ( 97%)
  • HRavg 146 ( 81%)
  • Kalorie 2249kcal
  • Sprzęt Helga
  • Aktywność Jazda na rowerze

W kwartecie

Sobota, 30 marca 2013 · dodano: 30.03.2013 | Komentarze 2

Rano zastanawiałem się jaki rower wziąć - szosę czy zimówkę - bo z nieba padało coś co nie wiadomo w co mogło się przerodzić. No ale dziś wjazd w ramach FTI, - wyjazd w kwartecie w składzie A.K. ,P.W., M.Z. i ja. Jakbym przyjechał góralem to pewnie bym tego nie przeżył :)
Poza kwartetem obstawa w postaci Stasia z gorącą herbatką - dzięki wielkie :)
Pogoda prawie wiosenna hehe - dziś może i słońca nie było a śnieg czasem sypał (o czym wspomniałem) to jednak bilans śniegowy był ujemny - widać że kryzys zimy nadchodzi wielkimi krokami, a w końcu nastąpi jakieś gwałtowne załamanie i recesja białego i wreszcie wyjdzie na wierz zielony i krajobraz przestanie być blado-gówniany. Wierzę w to głęboko.... a wiara ponoć czyni cuda.
Koniec dygresji.
Jazda bardzo przyjemna, tempo akurat, choć trzeba przyznać że za Przemkiem trzeba się sprężyć. Z rzeczy ciekawych odnotowania - jazda na szybkich zmianach, najazdy i podjazdy. Ogólnie jechało się dobrze, a na koniec jeszcze Zajączek przyniósł Horalky/Góralki. Wracając minęliśmy się z Igą i szybkie wesołych świąt i koledzy się rozjechali.
Pakując się do auta spotkałem Piotrka jadącego na trening z kumplami, a na powrocie samochodem minąłem Jerzego N. ze Swarzędza - mastersa którego śmignąłem niemal na kresce podczas ostatniego wyścigu niepodległości. Kurczę niedługo będę rozpoznawał każdego rowerzystę w Poznaniu i okolicach, hehe.
Na koniec wiosenna muzyczka :) Pozytywna i słoneczna.

Kategoria FTI, Sport, Zez wiaruchnom


  • DST 43.00km
  • Czas 01:39
  • VAVG 26.06km/h
  • VMAX 38.29km/h
  • Temperatura -1.0°C
  • HRmax 158 ( 88%)
  • HRavg 138 ( 77%)
  • Kalorie 1076kcal
  • Sprzęt Kross sztywniaczek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wuthering Heights

Środa, 27 marca 2013 · dodano: 27.03.2013 | Komentarze 11

Ostatnio mamy 3 warianty pogody:
1. Piździ i wieje
2. Piździ
3. Wieje
Są też i warianty pośrednie, dziś w dużym uproszczeniu był wariant 3. z małą domieszką wariantu 1. (jeśli bierzemy pod uwagę że to w końcu normalne temperatury stycznia)
Dziś rozjazd po wczorajszych interwałach - ciekawe nie spodziewałem się że nóżka tak się zamuliła wczoraj, a czułem to mocno zwłaszcza w czasie jazdy pod wiatr.
Trasa bez specjalnych emocji.
Pobiedziska-Gołuń-Wierzyce-Rujsca-Kocia-Kostrzyn-Sarbinowo-Jankowo-Góra-Promno-Pobiedziska
Warto odnotować jedynie 2 żurawie koło Buszkówca, które stały dość blisko drogi i nawet odlecieć im się nie chciało, choć to ponoć płochliwe ptaki.
Cóż dziś już 27 stycznia - zostały 2 miesiące i 2 tygodnie do maratonu w Murowanej Goślinie, trzeba trenować.
Kategoria Sam na sam, Sport