Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi z3waza ze starożytniego miasteczka Pobiedziska. Mam przejechane 74680.40 kilometrów w tym 20878.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.70 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy z3waza.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Zez ślubnom

Dystans całkowity:5381.12 km (w terenie 1727.50 km; 32.10%)
Czas w ruchu:249:21
Średnia prędkość:21.58 km/h
Maksymalna prędkość:73.90 km/h
Suma podjazdów:20386 m
Maks. tętno maksymalne:175 (97 %)
Maks. tętno średnie:159 (88 %)
Suma kalorii:72912 kcal
Liczba aktywności:122
Średnio na aktywność:44.11 km i 2h 02m
Więcej statystyk
  • DST 25.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 01:30
  • VAVG 16.67km/h
  • VMAX 51.80km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 166m
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

PK Promno jako treneiro...

Środa, 21 sierpnia 2013 · dodano: 21.08.2013 | Komentarze 2

Dziś udało mi się wrócić z Warszawy dość wcześnie, korzystając z tego wybrałem się z Asią do lasu. Zaliczyliśmy OS nad Kazaniem, oraz inne atrakcje PK Promno. Końcówka już po ciemku... niestety jesień coraz bliżej.
/3286462

  • DST 133.00km
  • Czas 04:57
  • VAVG 26.87km/h
  • VMAX 43.60km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Podjazdy 462m
  • Sprzęt Gina
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Wycieczka wielkopolsko-pałucko-kujawsko-pomorska

Sobota, 17 sierpnia 2013 · dodano: 18.08.2013 | Komentarze 6

W planach na sobotę byłą wyprawa na Toruń z Sebą... niestety Seba był niedysponowany. Zostało nas zatem dwoje :). Plan wyprawy ułożony przeze mnie obejmował dojazd do Bydgoszczy a potem do Torunia. No ale każda droga rowerowa zaczyna się od pierwszego obrotu korbą więc wróćmy do początku.
Wyruszyliśmy z Pobiedzisk w kierunku pałacu w Zakrzewie... tam pierwszy postój... no to miejsce znamy dobrze więc pobyt nie był zbyt długi... potem jazda na Kłecko tylko po to aby sprawdzić mapę i stwierdzić że na Janowiec Wielkopolski to jednak w drugą stronę :)
Po skręcie z drogi 190 Chodzież-Gniezno zrobiło się znacznie puściej i przyjemniej, tym bardziej że asfalty były naprawdę przyzwoitej jakości, a wiatr wiał konsekwentnie w plecy. Szybki przejazd przez Ułanowo - Kenhilla nie spotkaliśmy :), przejeżdżamy przez bardzo schludną wieś po której widać, że ma miejską przeszłość - Łopienno. Kolejny postój na rynku w Janowcu Wielkopolskim... tu mi się podoba średnio, ale jest rynek, ławka, fontanna więc można na chwilę usiąść, zjeść batonika i ruszyć dalej. Dalej zatrzymujemy się w miejscowości Wapno - jest tam zamknięta kopalnia soli. No ale my stanęliśmy nie podziwiać industrialną przeszłość Wapna (swoją drogą ciekawą) a zrobić zakupy...
No jedziemy dalej... teren zaczyna się zmieniać na bardziej interwałowy co mi się bardzo podoba. I tak zbliżamy się do Kcyni. Bardzo urokliwe miasteczko. Znajduje się na wyraźnym wzniesieniu przez co wygląda trochę jak z książki, no i żeby się do niego dostać trzeba się trochę sprężyć na podjeździe :). Za to dostaje się odpoczynek w centrum które jest naprawdę bardzo ładne. No a potem jest jeszcze jedna nagroda - zjazd długi szybki i po dobrym asfalcie :). Droga do Nakła prowadzi przez las po delikatnych pagórkach i superasfalcie... żal tylko że nie ma takiego na naszych trasach. W Nakle skręcamy na wschód i od tego momentu możemy poczuć jak wiatr mocno wieje od południa. Mijamy kanał Bydgoski z przerwą na foto. No i w końcu docieramy na przedmieścia Bydgoszczy. Tam dłuższa przerwa na lody, bułki, picie. No i podejmujemy decyzję, że z Bydgoszczy wracamy do domu. W samej Bydgoszczy trochę poszukaliśmy dworca jeżdżąc drogami którymi byłoby strach jeździć nocą (ulica Czarna Droga), kupiliśmy bilety powrotne a że mieliśmy jeszcze 3 godziny do pociągu to pojechaliśmy na wyspę Młyńską, gdzie odbywał się jakiś festyn, jeździły skutery wodne, odbywały się jakieś pokazy kitesufingu i w ogóle było pełno wiary...


A to co za mną wypatrzyłem na wyspie Młyńskiej...

...no i oczywiście się tam udałem...

...wypić co tam podają...

...nie sam.
A potem trzeba było jechać już na dworzec i wrócić do domu. Toruń pozostał niezdobyty.... czekamy Seba :).
/3286462

  • DST 62.00km
  • Czas 02:25
  • VAVG 25.66km/h
  • VMAX 46.90km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • HRmax 150 ( 83%)
  • HRavg 112 ( 62%)
  • Kalorie 884kcal
  • Sprzęt Gina
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Regeneracja przez cztery powiaty po włosku

Czwartek, 15 sierpnia 2013 · dodano: 15.08.2013 | Komentarze 2

Dziś na spokojnie z żoną. Drogą której ponoć nigdy nie przejechaliśmy razem, w co aż nie chce mi się wierzyć, bo jest to droga którą pokonałem niezliczoną ilość razy. Mój typowy szlak treningowy, droga w której znam większość dziur, a zakręty mogę brać bez patrzenia... No ale dziś było nietypowo. Nietopowe było że zatrzymałem się po raz pierwszy przy parku w Czerniejewie na krótkiej sesji foto.
Park w Czerniejewie © Z3Waza

Potem zajechaliśmy do Giecza pod kościół. I tam też fotka :)
Kościół Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i św. Mikołaja w Gieczu © Z3Waza

Przed kościołem w Gieczu © Z3Waza

A potem jeszcze wizytacja pałacu Bnińskich w Gułtowach
Przed (nie)swoimi włościami © Z3Waza

Mam tam też odcinek specjalny © Z3Waza

Uaaa Wiliery dwa © Z3Waza

A wracając spotkaliśmy Sebę który z rodzinką samochodem jechał na proszony obiad. Seba wczoraj rozwalił się na rowerze - szczerze mówiąc kiepsko jego ręka wygląda... a załatwił się tak przed swoim blokiem testując rower w kapciach... cóż jak masz pecha to cegła na łeb ci zleci w drewnianym kościele :(
A już w samych Pobiedziajach zatrzymaliśmy się koło sąsiadów żeby spotkać Damiana przygotowującego się do triatlonu.
Ot małe te nasze Pobiedziaje ale jakie sympatyczne :).
/3286462

  • DST 30.00km
  • Teren 27.00km
  • Czas 01:53
  • VAVG 15.93km/h
  • VMAX 31.70km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Podjazdy 150m
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Rozjazd małżeński

Poniedziałek, 12 sierpnia 2013 · dodano: 12.08.2013 | Komentarze 0

Dziś regeneracyjnie z żoną - ogólnie to bawiłem się w trenera a Aśka się wkurzała troszkę ;)
Przejechaliśmy singiel nad jeziorem Kazanie, dwie pętle wokół jezior Babskich i powrót do domu, Asi coś napęd na koniec szwankował, aż w końcu w okolicy jeziora Dobrego zerwał się jej łańcuch. Ostatnie dwa kilometry wracaliśmy więc dość alternatywną metodą :).
/3286462

  • DST 90.00km
  • Czas 03:03
  • VAVG 29.51km/h
  • VMAX 48.30km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Gina
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Z eką bez Pyrlandię

Sobota, 10 sierpnia 2013 · dodano: 10.08.2013 | Komentarze 2

Jadąc do składu Fogta w którym mi reperowali koło spotkałem Josipa który wracał z ustawki z Kłosiem i Markiem. Okazało się że chłopaki kręcą w okolicy, nie sposób było nie skorzystać z okazji, Aśka postanowiła się również dołączyć i tak we dwoje pojechaliśmy na spotkanie na Kiszkowskim rynku. Tam już czekali rzeczeni szoszoni ;).
Na rynku w Kiszkowie © Z3Waza

Aśka tu nas opuściła wracając do domu (jak się okazało okrężną drogą), a my we trzech ruszyliśmy na Murowaną. Czułem że chłopaki coś się zamulili wycieczkowym tempem, a że noga dziś kręciła się swobodnie to postanowiłem rozruszać towarzystwo :).
Ogólnie fajnie się kręciło wiatr za bardzo nie przeszkadzał, pagórki były wyzwaniem tylko kierowcy mnie dziś wkurwiali bo jeździli jak potłuczeni.
Wymienię:
- było oczywiście kilku obcieraczy (dla nich wlepka "Nie jestem kutasem wyprzedzam z zapasem")
- jeden który musiał koniecznie dostać się na prawy pas do skrętu przejeżdżając niemal po moim przednim kole
- jeden co mi zajechał drogę wyjeżdżając z podporządkowanej
- obrazek z naprzeciwka - jedzie sobie gość na rowerze a tu kierowca stojący na poboczu otwiera drzwi; życzenia dla kierowcy - zrób to następnym razem przed kamazem.
Mniejsza z tym...
W Poznaniu się rozjechaliśmy i dalej już samotnie do Pobiedzisk, wiatr niby korzystny ale jednak jakoś nudno i bez ognia. Szosa to jednak sport który najlepiej uprawia się w towarzystwie.
/3286462

  • DST 48.00km
  • Czas 01:48
  • VAVG 26.67km/h
  • VMAX 41.90km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Sprzęt Gina
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Czerwona karczma

Piątek, 9 sierpnia 2013 · dodano: 09.08.2013 | Komentarze 2

Z żoną po przetartej trasie Łubowo, Waliszewo, Imielno, Rybitwy.
W sumie luzik jedynie w Waliszewie karczarz-rozbójnik chciał mi zapitolić rower.
Najpierw chciał się zaprzyjaźnić... © JoannaZygmunta

... a potem chciał zapitolić rower © JoannaZygmunta


  • DST 34.00km
  • Czas 01:15
  • VAVG 27.20km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt Gina
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do Łubowa i z powrotem

Niedziela, 4 sierpnia 2013 · dodano: 04.08.2013 | Komentarze 1

Po wczorajszych podjazdach i zjazdach dziś z Asią po płaskim. Noga na początku troszkę bolała ale w miarę jazdy się rozkręciła, pojechaliśmy sobie wzdłuż S5 na Łubowo i z powrotem. Przy wiadukcie w Wagowie spotkaliśmy... Sebę oczywiście, Saba odprowadził nas do Pobiedzisk, ale dziś coś w niebojowym był nastroju - nie dał się podpuszczać na gonitwy :)
A tuż koło naszego domu spotkaliśmy dziwowisko-widowisko czyli balon Lech który wylądował sobie wywołując niemałą sensację - ot takie małomiasteczkowe rozrywki.

  • DST 137.00km
  • Teren 70.00km
  • Czas 07:19
  • VAVG 18.72km/h
  • VMAX 48.60km/h
  • Temperatura 37.0°C
  • Podjazdy 310m
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Z playboyem, bifurkacją, cystersami i garą

Niedziela, 28 lipca 2013 · dodano: 28.07.2013 | Komentarze 3

Wyprawa z Asią i Sebą po Cysterskim szlaku rowerowym. Z założenie była wycieczką - tym bardziej że temperatury nie skłaniały do nadmiernego wysiłku. A sama trasa jest jak najbardziej wycieczkowa - dużo asfaltów, przyjemne puste drogi leśne itd.
Trochę przygód było - najpierw nie mogliśmy wyjechać, a bo burza, abo licznik nie działa, a bo przerzutka się skrzywiła. Wziąłem w końcu klucze w nadziei że się nie przydadzą - przydały się 2 razy. Po raz pierwszy już przed Wronczynem - trzeba było ustawić przednią przerzutkę w Mondim Asi. W czasie gdy mocowaliśmy się z rowerem minęły nas peletoniki uczestników rajdu pierścieniem poznańskim. Ze znajomych wypatrzyliśmy Krzycha, Darię i Macieja.
Że też ty wiarze chce się w taki gor na kuftach lotoć wkole Poznonia.
A my pojechaliśmy w przeciwnym kierunku - na Wungrowiec.
Gorąco było więc zatrzymywaliśmy się często, gęsto na popasach i wodopojach poznając przy okazji miejscowy folklor jakże pięknie odtworzony przez Sebę.

Były okoliczności przyrody.

Rzeka Mała Wełna

Ciekawe czy to pod tym mostem Wiśnia wjeb dostoł?
Było szukanie trasy

Kyndy na Rakownie
Były nawet głazy

Tej a kto tego kamolda tu wśwignoł
I odwiedziny dziwów przyrody

Bifurkacja Wungroiwecka
A kiedy już wracaliśmy to Seba wjechał na jakiś wystający korzeń i
Łe jeny!!!

Urwony hok
Na szczęście miałem klucze i partyzanckim sposobem przerobiliśmy treka Seby singla. Co wcale nie przeszkadzało mu dalej cisnąć.
I tak z przygodami dojechaliśmy do domu. Ale będzie przynajmniej co wspominać i w zimowe wieczory przy kominku opowiadać dzieciom.

  • DST 16.00km
  • Teren 12.00km
  • Czas 00:59
  • VAVG 16.27km/h
  • VMAX 50.50km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRmax 150 ( 83%)
  • HRavg 112 ( 62%)
  • Kalorie 442kcal
  • Podjazdy 85m
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wyprawa grabieżczo-łupieżczo-naukowa

Poniedziałek, 24 czerwca 2013 · dodano: 24.06.2013 | Komentarze 1

W celu odnalezienia jeziora Kazanie, tak do końca się nie udało, choć widzieliśmy chyba to tajemnicze jezioro, które jak jakiś legendarny akwen broni dostępu do swych brzegów. Tak dla wyjaśnienia zimą podjęliśmy próbę zdobycia jeziora Kazanie z dziećmi - wyprawa była nieudana, musieliśmy zawrócić ze względu na panujące warunki - a dokładnie ze względu na dzieci marudzące że "zimno im w paluszki".
I tym razem się nie dało dotrzeć do brzegu - ale je widzieliśmy. No i w dodatku znalazłem fajną półsinglową, interwałową ścieżkę którą niniejszym włączam do swoich tras treningowych, a nawet się zastanawiałem jak ją włączyć do planowanych (a jakże) II mistrzostw Pobiedzisk, bo szlak jest naprawdę fajny.
W ogóle niesamowite, że mimo iż mieszkam w tej okolicy parę lat, i w lasach okolicznych bywam dość często to są jednak ścieżki których nie znam.
A zakończyliśmy naszą wycieczkę efektowną tempówką po asfalcie ale pod wiatr. Asia bardzo ładnie trzymała koło i nawet sobie czerwonych paznokietków nie poobijała :D

  • DST 27.00km
  • Teren 19.00km
  • Czas 01:43
  • VAVG 15.73km/h
  • VMAX 43.60km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Sprzęt Konik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Rajd w Pobiedziskach

Sobota, 22 czerwca 2013 · dodano: 22.06.2013 | Komentarze 1

Wyjazd z cyklu extreme hardcore, czyli jazda w grupie z dziećmi na rajdzie w Pobiedziskach.
Eeee było nieźle bo moja córa Zofia uciekała jak Marcin Sapa na TdP w 2009 więc, ucieczki przy prędkości 16 km/h musiały się kończyć sukcesem, bo reszta "peletonu" uznawała tempo 11 km/h za tempo w okolicach HRMax :), tak więc wysforowaliśmy się na czoło - ja robiłem tylko za grigario, a nawet wysyłałem team orders - "Zosia wolniej". No w końcu szczęśliwie dojechaliśmy nad Brzostek, skąd jako że Zosia nie zabrała stroju kąpielowego zostałem wyekspediowany do domu po rzeczone bikini. Cóż taka to już rola Grigario. Miałem dzięki temu okazję na nabicie Avg z czego skwapliwie skorzystałem. W międzyczasie wziąłem za sprawą Asi udział w konkursie, czego wynikiem było uzyskanie w nim nagrody, ale o tym jak wam się zechce poczytacie w jej wpisie. Na koniec powrót do domu po "ściance" z czego mam kilka zdjęć, ale nie chcą mi się wczytać, bo net wolno na działce działa, więc może zrobię to później.
...później