Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi z3waza ze starożytniego miasteczka Pobiedziska. Mam przejechane 74680.40 kilometrów w tym 20878.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.70 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy z3waza.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Tour de France

Dystans całkowity:1395.47 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:39:47
Średnia prędkość:35.08 km/h
Maksymalna prędkość:72.40 km/h
Suma podjazdów:7358 m
Maks. tętno maksymalne:177 (98 %)
Maks. tętno średnie:166 (92 %)
Suma kalorii:33908 kcal
Liczba aktywności:22
Średnio na aktywność:63.43 km i 1h 48m
Więcej statystyk
  • DST 63.40km
  • Czas 01:43
  • VAVG 36.93km/h
  • VMAX 57.50km/h
  • Temperatura 26.2°C
  • HRmax 177 ( 98%)
  • HRavg 166 ( 92%)
  • Kalorie 1889kcal
  • Podjazdy 513m
  • Sprzęt Lorella Mortirolo
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pałuki Tour

Niedziela, 4 września 2016 · dodano: 05.09.2016 | Komentarze 0

Drugi wyścig szosowy w tym roku, i pierwszy większy - na starcie zameldowało się ponad 200 osób. Organizator Lokalna Organizacja Turystyczna "Pałuki" ma ponoć doświadczenie w organizowaniu maratonów, ale wyścig kolarski organizował po raz pierwszy. Tym niemniej chłopaki zdecydowanie dali radę - organizacyjne było pro. Dostaliśmy nalepki z numerkiem na sztycę jak w zawodach triatlonowych, więc nie trzeba było nic montować sznurowadłem. Nawet agrafki do numerku na koszulkę były dołączone w kopercie.
Na starcie staję z Arturem Baturo i Piotrem Zellnerem z prostym planem - trzymać się ich koła jak najdłużej się da. Sam start jest pod górkę niezbyt sztywną tak do 4% i długą na jakieś 700m ale wystarczającą żeby rozciągnąć stawkę - to bardzo dobry pomysł, pierwsza selekcja odbywa się od razu. Ja tę pierwszą wytrzymuję - tempo jest mocne ale równe i w trop za Arturem przepływam jak najbliżej czoła.Pierwsze kaemy upływają mi dość komfortowo, no może poza jakimś jednym niezrozumiałym hamowaniem kogoś z przodu co niemal kończy się wjechaniem w tył. Poza tym luz, ale na jakimś 15 km dojeżdżamy do takiej niepozornej górki i konie z przodu ostro szarpnęli. oj się zagotowałem aż po uszy, ale jeszcze jakoś dociągnąłem, ale kolejne szarpniecie po jakimś zakręcie okazało się dla mnie zabójcze. I główny peleton zaczął znikać, wtedy jak zwykle trochę siada psycha, na szczęście ze mną jest jeszcze trzech nieszczęśników, a po krótkiej chwili doganiamy jeszcze Pawła Borkowskiego z Kaczmarka. Niestety w pewnym momencie łapię jakiś megakryzys i muszę puścić koło, łykam żela i jadę dalej sam. Po skończeniu kółka jadę kolejny raz podjazd i obracam się - za mną większa grupka tak na oko dziesięcioosobowa, no to nie ma co się zaginać, trzeba się z nimi zabrać. W grupce współpraca układa się nieźle i po jakichś 10 km doganiamy moją poprzednią trójkę i tak już bez większych emocji w tym składzie dojeżdżamy do mety.
Podsumowując - biorąc pod uwagę to, że ze względu na moją pracę jestem ostatnio "weekendowym wojownikiem" poszło i tak nieźle, ale pewien niedosyt jest, bo z moją formą jeszcze sprzed 2 tygodni pewnie bym się utrzymał w głównej grupie, choć o podium i tak byłoby ciężko, ale jakbym się utrzymał w głównej grupie to nie straciłbym 9 minut. Swoją drogą stawka czterdziestolatków była silna - wystarczy powiedzieć że dojechałem na 31 miejscu open, a w M40 zająłem dopiero 12 miejsce, pierwszy z M40 Piotr Zellner był 7, więc między nim a mną na 24 zawodników było 12 z M40 czyli połowa. Widać, że kolarstwo szosowe to sport dla dojrzałych facetów :). Jeśli chodzi o organizację - super, trasa też niezła, było trochę dziur ale bez przesady, no i kibice byli po prostu jak na profesjonalnym wyścigu, fajnie tak się jedzie. Za rok z pewnością wracam, bo warto a i cel jakiś jest :).

Całkiem dobry początek

Kończę pierwsze kółko

Kategoria Tour de France


  • DST 45.40km
  • Czas 01:22
  • VAVG 33.22km/h
  • VMAX 47.70km/h
  • Temperatura 25.4°C
  • HRmax 169 ( 94%)
  • HRavg 151 ( 84%)
  • Kalorie 1230kcal
  • Podjazdy 216m
  • Sprzęt Lorella Mortirolo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Minimaraton Koźmin

Niedziela, 12 czerwca 2016 · dodano: 18.06.2016 | Komentarze 2

Lubię czasem robić rzeczy nieracjonalne. Jedną z takich był wyjazd na cały dzień w góry, a następnego dnia start w wyścigu szosowym. Ale pomyślałem sobie tak - jak noga nie będzie podawać albo trafię słabą grupę, albo super mocną to odpuszczę dogonię Asię i ją poholuję trochę, więc tak czy siak będzie OK.
No nic początek - normalka jakaś tam rozgrzewka próby sprintów i takie tam. Ponieważ na wyścig zapisałem się w ostatniej chwili to startowałem z ostatnią grupą (wyścig stratował w grupach mniej więcej po 10 osób). Staję na tym starcie rozglądam się  wygląda OK jest paru gości, co chyba też przyjechali się pościgać. Start! Jak zwykle u mnie spóźniony - muszę gonić, ale doganiam. formuje się wachlarz, jedziemy, zmiany, rura. Aż, nagle gdy schodzę ze zmiany akurat jakiś gość z tyłu szarpie, skacze za nim dwóch - robi się luka - fuck! Ale jeden zostaje za mną trzyma się kolejny. Ciśniemy, współpraca układa się dobrze. Mijamy kolejne grupki. W końcu doganiamy jakąś większą. Kolega jadący ze mną mówi - to dwie grupy przed nami. Okazuje się potem że to M4. Podobnie jak ja, podobnie jak mój partner. Zostaje zatem nas dwóch - leaderzy hehe. Mijamy dalej. Dojeżdżamy mastersów z M6 - to stare wygi - łapią nasze koło i się wiozą za nami. Ale luz - to nie konkurencja. Mamy nad nimi chyba z 4 minuty przewagi. Zaraz meta. Kita! Niestety na finiszu mi braknie - nie jestem sprinterem. Ale i tak po wjeździe na metę rozglądam się - mało nas, koniec końców okazuje się że jestem 6 open i 2 w kategorii. Udany wyścig!!!!
Mówi się na takie wyścigi "ogórek" - ale to głównie ze względu na poziom uczestników, czyli nas. Bo jeśli chodzi o organizację - to wyścig w Koźminie jest pierwsza klasa. No OK, było parę drobnych niedociągnięć na trasie, ale nie myli się ten co nic nie robi... no nie?

Sam początek - lecę łapać grupkę

Wygląda, że byłem zadowolony



  • DST 79.60km
  • Czas 02:20
  • VAVG 34.11km/h
  • VMAX 59.40km/h
  • Temperatura 13.4°C
  • HRmax 168 ( 93%)
  • HRavg 153 ( 85%)
  • Kalorie 2418kcal
  • Podjazdy 786m
  • Sprzęt Lorella Mortirolo
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wyścig o puchar burmistrza miasta Brodnica

Sobota, 23 kwietnia 2016 · dodano: 29.04.2016 | Komentarze 0

Ogólnie - poszło słabo. Złe ustawienie na starcie poskutkowało tym, że czołówka szybciutko odjechała i pozostało tylko zrobić mocny trening. A trochę szkoda, bo noga tego dnia naprawdę dobrze podawała.



  • DST 40.50km
  • Czas 00:51
  • VAVG 47.65km/h
  • VMAX 54.60km/h
  • Temperatura 22.3°C
  • HRmax 172 ( 96%)
  • HRavg 164 ( 91%)
  • Kalorie 1522kcal
  • Podjazdy 118m
  • Sprzęt Lorella Mortirolo
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kolarski czwartek w środę - najszybsze 40km w życiu

Środa, 16 września 2015 · dodano: 16.09.2015 | Komentarze 8

Już rozgrzewka zapowiadała, że będzie szybko - słaby wiatr i ciepła a nie gorąca aura są zawsze dobre do ścigania.
Nasz eka spod znaku Fogt Bikes stawiła się w imponującej liczbie 13 osób. Ustaliliśmy co i jak i na start. Sam start słaby w moim wykonaniu - pedał się obrócił i chwilę trwało nim go wpiąłem, ale potem już tylko ostra jazda. Trochę nerwówki na zakrętach i po każdym ogień i naprzód, gdzieś na 3 okrążeniu zerkam na licznik - średnia 46,7 oooo jest nieźle. A nogi jakoś idą. Niestety popełniam kilka technicznych błędów wchodząc w zakręty na zbyt twardym przełożeniu i kiedy ktoś z przodu mnie zwolni muszę włożyć sporo energii w ponowne rozpędzenie roweru, w efekcie łapię lekkiego kryzysa gdzieś pod koniec 8 kółka, ale zbieram się w sobie i dociągam do zasadniczej grupy. Niestety na finiszowanie na 10 już nie mam sił i spokojnie dojeżdżam do mety. Ogólnie było super - tak szybko jeszcze nie jechałem tak długo, ale jednak lekki niedosyt zostaje, bo czuję, że mogło być ciut lepiej.

Namawiamy się

Przed startem




Eka na mecie



  • DST 129.70km
  • Czas 04:42
  • VAVG 27.60km/h
  • VMAX 52.90km/h
  • Temperatura 24.9°C
  • HRmax 155 ( 86%)
  • HRavg 128 ( 71%)
  • Kalorie 3104kcal
  • Podjazdy 723m
  • Sprzęt Lorella Mortirolo
  • Aktywność Jazda na rowerze

Poznań Bike Challenge na dziko

Niedziela, 13 września 2015 · dodano: 14.09.2015 | Komentarze 1

Właściwie to miałem nie jechać, po opisach apokalipsy jaka się działa w zeszłym roku nie miałem jakoś chęci na Poznań Bike Challenge. Ale w luźnej rozmowie Lidka Trzepizur zaproponowała żebym ją kawałek poholował, gdzieś tak od Pobiedzisk. A ja sobie pomyślałem, że właściwie co mi szkodzi - mogę przecież poholować całą trasę, a przy okazji zrobię sobie luźny trening jakich mi ostatnio brakuje, bo wciąż wyścigi i wyścigi. A, że przy okazji jeszcze do holowania dołączył się nowy kolega Wojtek z Letniska  to zapowiadało się że nie będzie nudno. Rano podjechaliśmy pod sklep na wspólną focię i gdy startujący się pojechali nad Maltę ja z Wojtkiem pojechaliśmy do Bogucina wypatrywać zawodników.

Przed startem
No i tak z 15 po 12 przemknęła pierwsza grupka po niej kolejne i kolejne, aż w końcu wypatrzyliśmy Lidkę, no to wskok na rower i jazda. Po drodze mijam punkty kibicowskie - w Kobylnicy stoją Fogty, w Pobiedziajach Asia, która cyka nam serię fotek.

I tak napieramy pod wiatr aż do Łubowa.
Potem chwila na przyjemności - po nawrotce na rondzie wiatr nas pcha do mety, jednak wkrótce skręcamy na Komorowo i wiatr zawiewa z boku. W ogóle tego dnia wiatr jest jedyną przeszkodą, bo poza tym aura jest pięknowrześniowa, taka najlepsza do jazdy, ciepło, nie gorąco, tylko jechać. No ale ja jadę sobie spokojnie to i wrażenia mam inne Lidka jednak się musi trochę zaginać - jedzie wszak na wynik. Trochę w związku z tym robię za psychologa, a nie tylko parawan od wiatru :).
W Wierzonce stoją Fogty z punktem serwisowo-żywieniowym. Tam uwija się główny serwisant Michał, Monika podaje banany, a i ja zostaję obsłużony w ekspresowym tempie.


Ludzie jadą na najróżniejszych rowerach


A atmosfera jest bardzo sympatyczna.
I w takiej własnie docieramy do Poznania, ja sobie na Baraniaka zjeżdżam na bok,  a Lidka finiszuje. Start okazał się sukcesem - zajęła 1. miejsce w swojej kategorii i została zakwalifikowana do przyszłorocznych mistrzostw świata w Australii - gratulacje gratulacjami, ale trzeba zacząć ostro trenować :)




  • DST 45.80km
  • Czas 01:17
  • VAVG 35.69km/h
  • VMAX 50.70km/h
  • Temperatura 17.7°C
  • HRmax 168 ( 93%)
  • HRavg 158 ( 88%)
  • Kalorie 1279kcal
  • Podjazdy 236m
  • Sprzęt Lorella Mortirolo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Poznań Cycling Maraton

Niedziela, 21 czerwca 2015 · dodano: 21.06.2015 | Komentarze 1

Start na tym wyścigu w małych grupach - czyli co się trafi, mi się trafiło słabo, już pierwsza prosta pokazała, że w grupie wojowników ni ma :(. Ruszyłem raczej normalnie - wyścigowo, po jakimś czasie rozglądam się za zmianą... a tu za mną nikogo. Wiało dziś, ja po wyścigu dzień wcześniej, więc zaczekałem - nie będę się zajeżdżał. Z grupy i tak zostało nas 5 - z tym, że jeden od razu do odstrzału, bo po dwóch kilometrach nie był w stanie dawać zmiany, dojechaliśmy tak do Kiekrza - tam pierwsza górka, no to cisnę, za górką zostałem ja i Bartek Nowak, reszta poszła na grzyby :). No to jedziemy we dwóch, za nami jeszcze niebieski - kolega z Gostynia z którym jechałem w Koźminie. Daliśmy się dogonić, bo nie ma sensu tak cisnąć we dwóch w tym wietrze. No i jedziemy... mniej więcej w połowie trasy doszedł nas gość na starym chyba Colnago w malowaniu Spruch jakaś dziewczyna i ktoś tam jeszcze, no nic doszli to więcej odpocznę - OK, po zmianie zwalniam, a tu nic... no wreszcie wyszli na zamianę i jedziemy dalej. W pewnym momencie Spruch przestrzelił zakręt ja za nim, z tyłu Bartek krzyczy, że źle, cofamy się - patrzę - a tu Zbychu - co on tu robi? - okazało się, że on jechał w tej grupce pościgowej, ale się specjalnie nie wychylał :).
I tak już do mety, na kresce mnie oczywiście wszyscy porobili - finisze sprinterskie to nie moja domena. Zbychu był 4 open, Spruch 3, obaj w M4 - zajęli 1 i 2 miejsce a ja dopiero 6. Trochę zawód... ale cóż bywa i tak - może trzeba było mocniej cisnąć, albo mieć więcej szczęścia. Za to reszta Fogtów nazdobywała pucharów że hej. A tak w ogóle bardzo udany dzień.. no i oczywiście nie padało jak jechałem :)

Przed startem

Lansik

Już po mecie

Z prezydentem, mistrzami Polski i opucharzonymi Fogtami :)


Kategoria Tour de France


  • DST 76.10km
  • Czas 02:10
  • VAVG 35.12km/h
  • VMAX 48.70km/h
  • Temperatura 20.2°C
  • HRmax 169 ( 94%)
  • HRavg 156 ( 87%)
  • Kalorie 2045kcal
  • Podjazdy 331m
  • Sprzęt Lorella Mortirolo
  • Aktywność Jazda na rowerze

Koźminski Minimaraton Rowerowy - 15 sekund

Niedziela, 7 czerwca 2015 · dodano: 07.06.2015 | Komentarze 3

Drugi wyścig szosowy w tym roku - i tym razem puchar ale dla odmiany zasłużony :)
Po krótkiej rozgrzewce startuje objazd Koźmina - sporo turystów, w sumie fajnie ale wolę na wszelki wypadek jechać sobie pomalutku z tyłu za całą grupą - chwilę wcześniej jakiś gość usiłował potłuc mój rowerek, na szczęście się nie udało. OK - przychodzi czas na start - jadę w trzeciej grupie czyli 4 minuty po pierwszej, w mojej grupie jadą bracia Włodarczakowie i Grzegorz Napierała. Ruszamy od początku ostre tempo narzuca Piotr Lis - gość na stożkach - z wiatrem bocznym ciśnie pod 50 pod wiatr powyżej 40, wytrzymuję w tym tempie jedno kółko, co wystarcza do połknięcia drugiej grupy startującej 2 minuty przed nami i chyba części pierwszej. Ale to tempo i szarpanie jest ponad moje siły i pod koniec pierwszego kółka strzelam z koła. Wkrótce łapie mnie gość, tak na oko z mojej kategorii i jedziemy razem ćwicząc jazdę na wachlarzu, bo wieje niemożebnie. Przez czas jakiś łudzimy się że dojdziemy większą grupę - prawdopodobnie pierwszą startującą, ale ich jest kilku a nas tylko dwóch i w końcu nikną, a szkoda, co się okazało na końcu...
3 pozostałe kółka mijają nam na walce z wiatrem i własną słabością, w międzyczasie dowiaduję się, że gość jest z drugiej grupy - mam więc nad nim 2 minuty przewagi, to mnie uspokaja i jednocześnie dodaje motywacji żeby czasem nie dać mu odjechać. No i tak samotnie nie widząc nikogo przed sobą i nikogo za sobą wpadamy na metę. Na mecie dowiaduję się że jestem 3 w kategorii - czyli jest nieźle. Niestety humor mi trochę psuje analiza wyników - do dwóch z M4 przede mną (braci Zmyślonych) tracę 15 sekund!!
Jakbym złapał tę grupę przede mną na pewno bym to odrobił, a tak... po prostu mam mniejszy nieco puchar :)
Z siebie jestem ogólnie zadowolony - czuję, że dałem z siebie ile mogłem, na mecie miałem nogi jak z waty... no może gdyby moja pierwsza grupka nieco później mnie zerwała to... ech takie tam dywagacje :)

Przed startem

Ja i bracia Zmyśleni

Dumni zdobywcy pucharów




  • DST 70.11km
  • Czas 01:47
  • VAVG 39.31km/h
  • VMAX 59.60km/h
  • HRmax 171 ( 95%)
  • HRavg 158 ( 88%)
  • Kalorie 2242kcal
  • Podjazdy 491m
  • Sprzęt Lorella Mortirolo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Błękitna pętla

Niedziela, 24 maja 2015 · dodano: 25.05.2015 | Komentarze 4

Pierwszy start na szosie w tym roku i pierwszy raz w koszulce FogtBikes. Miałem z tym wyścigiem porachunki - w zeszłym roku nie udało mi się ukończyć. A poza tym byłem pełen obaw czy się utrzymam w napierającym peletonie przez 70 minut. No to pojechałem...
Pierwsze kółko - nerwówka, szarpanie, przyspieszenia na podjazdach, pilnowanie koła i wciąż widzę czoło...
Drugie kółko - po przejechaniu miejsca startu/mety sjesta, ale potem mocne szarpnięcie i łapie mnie kryzysik, ale go przewalczam.
Trzecie kółko - na spokojnie, nawet jadę chwilę na czole, ale ucieczka już poszła, zabrał się w niej min. Wojtek Wika.
Czwarte kółko - bez stresu, no może poza samochodami stojącymi na poboczach i jadącymi z naprzeciwka
Piąte kółko - zaczyna się nerwówka ale spoko już wiem że dojadę. Tuz przed metą widzę przed sobą kogoś w koszulce FogtBikes myślę sobie Wojtek Jałowski, albo Artur Kaczmarek a to dublowany kolega na Krossie (sorry nie pamiętam imenia) jadący przede mną zwalniają ja też muszę i tracę impet, w efekcie do kreski ścigam się z Rafałem Mermelą i wygrywam.
Wjeżdżam na metę zmęczony ale zadowolony. Chwilę siedzę zjadam jakieś ciasto i jadę z Rafałem Jackowskim w kierunku Czerniejewa. Tam się umówiłem z Asią, Asia dojeżdża autem z niespodzianką - okazuje się że dostałem puchar za 3. miejsce. Ale po weryfikacji w domu wyników okazuje się że byłem dopiero 5. w kategorii - ot szosowe zamieszanie. Ale co tam - bez względu na wynik wiem, że pojechałem nieźle, może trochę kunktatorsko, ale w sumie było to sprawdzenie samego siebie.

Piękni przed startem

Gdzieś tu jadę pod górkę


Napieranie na trasie 

Kreska

Piękni po starcie

Dumny posiadacz niezasłużonego pucharu




  • DST 60.90km
  • Czas 01:28
  • VAVG 41.52km/h
  • VMAX 54.70km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • HRmax 174 ( 97%)
  • HRavg 163 ( 91%)
  • Kalorie 1932kcal
  • Podjazdy 201m
  • Sprzęt Lorella Mortirolo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Czwartek w piątek... a nie... w niedzielę

Niedziela, 12 października 2014 · dodano: 12.10.2014 | Komentarze 1

Ostatni kolarski czwartek przypadł w niedzielę. Bywa i tak. Na ten ostatni przewidzieli organizatorzy aż 15 okrążeń. Trochę miałem stracha czy to wytrzymam ale stwierdziłem że nie ma co ględzić tylko jechać. Ogólnie te 15 okrążeń to mignęło jak z bicza strzelił. Pierwsze 3 - ogólnie luz - trzymam się z tyłu i czuję, że tempo jest całkiem całkiem... nawet się nie męczę specjalnie. No jedynie pokazowe przejazdy przez linię mety z prdękością powyżej 50 km/h trochę odczuwam. Gdzieś w połowie wyścigu trochę przypadkiem wychodzę na szpicę peletonu (bo ucieczka poszła już do przodu) - trochę mnie to kosztuje. Jak na kresce pokazują mniej więcej 8 okrążeń do końca, to łapią mnie myśli, czy aby dam radę, ale odganiam je skutecznie. No i jak zostają dwa okrążenia do końca to czuję że dojadę dziś wreszcie w peletonie do końca, co zresztą robię. I tym samym zamykam jazdę z rekordową średnią. A potem dekoracje, obiad i do chaty.

Gonią mnie :)

Peleton nie był wielki... po prostu sami zawodowcy ;)

Lubię tę prędkość

Lansik na koniec




  • DST 44.00km
  • Czas 01:20
  • VAVG 33.00km/h
  • VMAX 45.35km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Podjazdy 117m
  • Sprzęt Lorella Mortirolo
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Tor Poznań na mokro

Czwartek, 21 sierpnia 2014 · dodano: 21.08.2014 | Komentarze 3

Dzisiaj po dłuższej przerwie wybraliśmy się na Tor Poznań. Niestety na godzinę przed wyścigiem zaczęło lać, a temperatura zrobiła się bardziej październikowa niż sierpniowa. Pierwsza próba ruszenia na rozgrzewkę była nieudana - zaraz za pierwszym zakrętem złapał mnie konkretny deszcz. Druga próba udana - woda lała się tylko od spodu. Na jednym z ostrych zakrętów omal nie zaliczyłem gleby - tylne koło zaczęło uciekać. Na szczęście było to tylne koło, ale nastawiło mnie psychicznie na raczej ostrożną jazdę. WIęc kiedy wystartowaliśmy ruszyłem spokojnie nie próbując nawet jechać w grupie, ale już na pierwszym okrążeniu uformowała się grupa z 6 osób z którymi dojechałem do mety. Grupa fajnie współpracowała i tak się treningowo dokulałem do mety. Ogólnie jestem zadowolony bo pomimo jazdy jak powiedziałem raczej treningowej średnia wyszła w okolicy 37km/h, a ja dotarłem do mety raczej niezmęczony i to mimo, że dawałem długie zmiany.