Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi z3waza ze starożytniego miasteczka Pobiedziska. Mam przejechane 74680.40 kilometrów w tym 20878.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.70 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy z3waza.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Sam na sam

Dystans całkowity:11415.41 km (w terenie 2553.40 km; 22.37%)
Czas w ruchu:445:09
Średnia prędkość:25.54 km/h
Maksymalna prędkość:2942.00 km/h
Suma podjazdów:41939 m
Maks. tętno maksymalne:177 (98 %)
Maks. tętno średnie:191 (106 %)
Suma kalorii:202385 kcal
Liczba aktywności:273
Średnio na aktywność:41.81 km i 1h 38m
Więcej statystyk
  • DST 44.00km
  • Czas 01:34
  • VAVG 28.09km/h
  • VMAX 60.10km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Podjazdy 500m
  • Sprzęt Lorella Mortirolo
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nie nie nie...

Poniedziałek, 21 lipca 2014 · dodano: 21.07.2014 | Komentarze 3


Nie wyjechałem jeszcze na wakacje w żadne góry... to tylko służbowy wyjazd do Wrocławia, a tam wystarczy pojechać 30km na południe żeby dojechać do pierwszej góry z prawdziwego zdarzenia, nie jakiegoś tam morenowego pagóra.
No to jak już pojechałem to trzeba było się zmierzyć z trasą po której kolarze ścigają się o tytuł mistrza Polski o czym świadczą liczne napisy na asfalcie typu "Goły - pełny gaz", "Kwiato!", "Hono Hono". Sam podjazd niezbyt trudny, ale przy temperaturach panujących ostatnio wyciska z człowieka wodę jak z gąbki. Pierwszą pętlę jechało mi się ciężko bo nie zdążyłem się porządnie rozgrzać i czułem się jak by mi kto do nóg uwiązał po worku pyrów. Ale z czasem złapałem właściwe tempo, a to najbardziej lubię na dłuższych podjazdach, tym bardziej że nagrodą był najpierw dość szybki zjazd który potem przeszedł w drogę idącą przeważnie delikatnie w dół, więc bez specjalnego wysiłku trzymałem sobie tempo. Druga pętla już poszła jak z płatka i w sumie gdyby nie zapadający zmrok to chyba bym się zdecydował i na trzecią. W samej Sobótce z której startowałem jest malownicza galeria sław kolarstwa polskiego.
A tu kilka zdjęć z tej galerii:

Szurkowski i Szozda

Edward Barcik

Szczepkowski i Faltyn


Zenon Jaskuła

Lech Piasecki

Joachim Halupczok

Tomasz Brożyna

A to moja Lorella grzeje się przy sławie Stasia Szozdy...
No i ja tam byłem:

Trasa:



  • DST 66.00km
  • Czas 02:16
  • VAVG 29.12km/h
  • VMAX 45.50km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • HRmax 169 ( 94%)
  • HRavg 142 ( 79%)
  • Kalorie 1469kcal
  • Sprzęt Lorella Mortirolo
  • Aktywność Jazda na rowerze

Samum

Niedziela, 20 lipca 2014 · dodano: 20.07.2014 | Komentarze 3

Popołudniowy wyjazd z działki przez Swarzędz i Tulce. Gdzieś pod Tulcami minął mnie bus z Fogtami, ale nie dali znać. Cały wyjazd pod znakiem gorącego wiatru z północnego-wschodu, póki pomagał było nieźle, ale od nawrotu w Tulcach zaczęła się orka, zaraz za Tulcami złapałem jakiegoś triatlonowca, który po wyprzedzeniu go siadł mi na kole. Zmuszony byłem więc dać pokaz siły i dygać pod ten paskudny wiatr. Gdzieś między Tulcami a Gowarzewem jakiś pieprzony idiota w Passacie zmusił nas do zjechania na pobocze, bo debil sobie wyprzedzał. Z triatlonistą rzuciliśmy pod jego adresem wiązankę bojową składającą się z słów na "P" i "Ch", a nie dalej jak wczoraj mówiłem, że w Polsce się zmienia na standardy europejskie traktowanie rowerzystów na drodze. No tak zmienia się ale się jeszcze nie zmieniło. Ale tam chuj z nim i niech spierdala na drzewo (czego mu tak naprawdę nie życzę).
Ponieważ wiatr naprawdę dawał się we znaki to postanowiłem jechać zakosami - w Gowarzewie skręciłem na Trzek - przynajmniej wiało z boku. Droga z Klonów na Kostrzyn też nie była najgorsza. Ale już od Kostrzyna wzdłuż S5 to była orka okrutna. Stosowałem jedyną skuteczną w takich sytuacjach metodę - "Jak dojedziesz do linii lasu będzie lepiej", "Byle do wiaduktu", "Droga lekko skręci i będzie mniej uciążliwie" (a tu gówno)
Ale wiedziałem że od Wierzyc do Pobiedzisk zacznie się sielanka i to mnie trzymało. Tam zacząłem sobie robić tzw. selfies czyli swojskie sweet focie. Najmniej nieudana znajduje się poniżej:

No ale przynajmniej będzie wpis ze zdjęciem ;)
Przy okazji wyciągania komórki, przypadkiem zadzwoniłem do Seby, więc i on oddzwonił i tak pół drogi z Wierzyc do Pobiedzisk przegadałem z nim riding with no handlebars co zaskutkowało tym że  po pierwsze nie podniosłem sobie średniej, a po drugie bolała mnie dupa bo siedzenie jak na klopie na sportowym siodełku nie jest zbyt wygodne, a po trzecie przypomniała mi się piosenka zespołu Flobots którą zamieszczam na końcu. No i minąłem się z Hulajem, ale ponieważ gadałem z Sebą to tylko mu kiwnąłem i tyle.
Ogólnie rzecz biorąc przyjechałem do chaty umordowany przez ten gorący wiatr i wysuszony na wiór pomimo wypicia dwóch bidonów 0,7. Ale cóż... stal trzeba hartować, hehe.




  • DST 75.00km
  • Czas 02:25
  • VAVG 31.03km/h
  • VMAX 49.50km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • HRmax 170 ( 94%)
  • HRavg 150 ( 83%)
  • Kalorie 1678kcal
  • Sprzęt Lorella Mortirolo
  • Aktywność Jazda na rowerze

Vale e salve

Sobota, 19 lipca 2014 · dodano: 20.07.2014 | Komentarze 4

Dość nagle i niespodziewanie sprzedałem swoją szoskę zwaną Gina. A że był to rower na którym jeździło mi się wyjątkowo dobrze, to kolejną mogła być tylko i wyłącznie włoska piękność i najlepiej ze stajni Wiliera. A że jak już zmieniać to na lepsze to mój wybór padł na karbonową ślicznotkę Wilier Mortirolo. A ponieważ to ślicznotka, a do tego włoska musiała dostać adekwatne imię... i oto jest:

Lorella z profilu

Lorella en face
Ale zanim przejdę do opowieści o nowym nabytku... kilka wspomnień ze wspólnych wypraw z Giną
Na Pradziada - moja pierwsza prawdziwie górska wyprawa szosą, razem z Sebą i Kłosiem. Epicki, niezapomniany wyjazd z bombami, pięknymi widokami i wielkim upałem w tle.
Liczne wycieczki z żoną po naszej pięknej okolicy jak np. ta po czterech powiatach połączona z odwiedzeniem pięknego pałącu pasującego całkiem do naszych rowerków. Musimy sobie kiedyś taki pałacyk do nich dokupić :)
Wspólny urlop nad morzem.
Wspólne wyjazdy na delegacje. Np. na Rzeszowszczyznę.
Liczne treningowo-lansiarskie wyjazdy z kolegami, najczęściej z Sebą.
Wyjazdy na piwo z żoną np. do Bydgoszczy.
Czasem nawet jazda w terenie.
No i pierwsze moje wyścigi szosowe jak na razie niezbyt udane ale rokujące na przyszłość.
Podsumowując - było pięknie, ale wszystko się kiedyś kończy, a kończy się po to aby mogło zacząć się coś nowego :)
I się zaczęło - kolejna przygoda z kolejną włoską szosą. Kupiłem ją z rana po oględzinach w tygodniu. Zaraz zabrałem ją do domu i tam uszykowałem na dziewiczy rejs. Szykowanie objęło założenie mojego siodła, założenie ciasnej kasety (11-25), bo rowerek kupiłem z kasetą 13-29. Taka miękka kaseta przyda się jeszcze bo mam zamiar odwiedzić góry. Założenie licznika, regulację wysokości i długości... i hajda na rower. Nic to że w południe żar lał się z nieba, rowerek nabierał  szybko prędkości, a wtedy włączała się klima i upał tak nie doskwierał. Pierwsza trasa objęła:
- Pobiedziska i pierwszy najazd na kanał gdzie zamiast standardowego kopnięcia w tyłek usłyszałem tylko głuche łup łup i lekki pomasowanie czterech liter - jednak karbon rzeczywiście tłumi drgania.
- Wierzyce
-górki w Chwałkówku gdzie miałem okazję potestować dynamiczne podjazdy 
-Żydówko - dało się przejechać miejscowe pagóry z prędkością 40km/h i więcej
-Owieczki
-Waliszewo gdzie zbój-karczmarz tylko na mnie popatrzył
-Kiszkowo
-Krześlice
-Wronczyn
-Odcinek specjalny między Wronczynem a Tucznem umożliwiający przetestowanie tłumienia na gęstych nierównościach.
-Tuczno - było ono moim praktycznym celem - gdyż tam rezyduje Kuba, który wisiał mi dętkę po Błękitnej pętli. Tam zabawiłem krótką chwilę, gdyż żona już wzywała, zaniepokojona moją przedłużającą się randką z Lorellą
-i powrót przez Pobiedziska do naszej letniej hacjendy w Gorzkim Polu.
Pierwsza trasa zaliczona, wrażenia jak najbardziej pozytywne, jak ktoś jej ode mnie nie będzie chciał koniecznie kupić to myślę że zaprzyjaźnimy się na dłużej. :)






  • DST 53.00km
  • Teren 25.00km
  • Czas 02:16
  • VAVG 23.38km/h
  • VMAX 41.56km/h
  • Temperatura 31.0°C
  • Sprzęt Kross sztywniaczek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gdzieś w Kampinoskim PN

Wtorek, 8 lipca 2014 · dodano: 12.07.2014 | Komentarze 0

Pojechałem początkowo znanymi sobie szlakami, a potem jak to bywa w lesie zakręciłem się nieco i dotarłem nad olbrzymie bagno.

Zrobienie powyższego zdjęcia kosztowało życie tak gdzieś z 10 gzów, gdyż rzuciły się na mnie wściekle jak tylko zatrzymałem się na kładce żeby uwiecznić wielkie morze trzcin czy innej wiechliny.
A potem wyjechałem zupełnie gdzie indziej niż myślałem że wyjadę. Na szczęście w tym miejscu działał już internet więc mogłem sprawdzić jak dostać się w okolice Palmir gdzie czekał na mnie zaparkowany samochód. Wracałem zatem asfaltem żeby mnie zapadający zmierzch nie dopadł w lesie, bo nocleg z dzikami, czarnymi bocianami i gzami nie uśmiechał mi się specjalnie.
Po drodze spotkałem jednego szoszona co pytał mnie o drogę, niestety nie mogłem mu wiele pomóc i tak se pogadaliśmy on ze Szczecina a ja spod Poznania :)
Potem wyprzedził mnie jeszcze jeden szoszon, dzięki niemu dostałęm się nieco szybciej w okolice auta, bo twardo cisnął w okolicach 40.



  • DST 31.00km
  • Teren 30.00km
  • Czas 01:14
  • VAVG 25.14km/h
  • VMAX 38.29km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt Kross sztywniaczek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po wyścigu w Lesie Kabackim

Poniedziałek, 7 lipca 2014 · dodano: 07.07.2014 | Komentarze 0

Po wyścigu - dla rozkręcenia nóżki - trzy rundy po szerokich duktach Lasu Kabackiego. Fajna średnia kadencja wyszła - 90.



  • DST 33.00km
  • Teren 30.00km
  • Czas 01:50
  • VAVG 18.00km/h
  • VMAX 50.40km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 258m
  • Sprzęt Janek z Czarnolasu
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po PK Promno przed wyścigiem

Sobota, 5 lipca 2014 · dodano: 07.07.2014 | Komentarze 0

Przygotowanie przedmaratonowe - kilka przepałek i spacer.


  • DST 25.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 01:29
  • VAVG 16.85km/h
  • VMAX 35.49km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt Kross sztywniaczek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kampinoski PN

Czwartek, 3 lipca 2014 · dodano: 03.07.2014 | Komentarze 0

Trochę przepychania korby po pagórach i piachach KPNu. Noga dziś podawała słabo ale i teren ten latem nie jest łatwy. Zatem siła zrobiona :)


  • DST 58.00km
  • Teren 22.00km
  • Czas 02:24
  • VAVG 24.17km/h
  • VMAX 55.57km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt Kross sztywniaczek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Czerska

Środa, 2 lipca 2014 · dodano: 02.07.2014 | Komentarze 2

Dziś mały dystansik po niebieskim szlaku rowerowym prowadzącym do z Warszawy do Czerska, który ponoć jest niedoszłą stolicą naszego kraju. Po prostu był rozwijającą się siedzibą książąt mazowieckich jednak powódź która przesunęła koryto Wisły kilka km na wschód od Czerska spowodowała, że gród przestał się rozwijać, aż w końcu książęta przenieśli się do Warszawy i to ten gród stał się najpierw najważniejszym miastem na Mazowszu a potem za sprawą niejakiego Z3Wazy stolicą całego królestwa :)
To taka krótka dygresja historyczna. Sama trasa dość nudna - dużo asfaltów ciągnących się wzdłuż sadów, kontynuujących tradycję jeszcze królowej Bony, która jako pierwsza zakładała sady właśnie w tym rejonie. Czyli sielsko wiejsko. Ale zanim dojedzie się do krainy sadów przejeżdża się przez Las Kabacki zaludniony jak nasza Rusałka, a potem Konstancin-Jeziorną  pełną imponujących rezydencji. Ogólnie bardzo płasko, miejscami niezłe asfalty uczęszczane przez miejscowych szoszonów którzy w większości nawet nie kiwną na powitanie. Za to w okolicy Góry Kalwarii fajny krótki podjazd a potem zjazd brukowaną stromą ścieżką. W Czersku pod zamek też trzeba się wspiąć (jak to zamek jest na górce) ale podjazd jest raczej krótki. Za to na powrocie pokonanie brukowanej ścieżki wymaga mocniejszego przyciśnięcia w pedał. 
Trasa a właściwie jej pół bo kiedy zacząłem robić zdjęcia koło Czerska smartfon mi się zawiesił:


Sielskie klimaty gdzieś nad Wisłą koło Czerska

Już widać zamek...

...a oto i on sam

Tu byłem - Tony Halik



  • DST 45.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:09
  • VAVG 20.93km/h
  • VMAX 36.42km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Sprzęt Kross sztywniaczek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wycieczka za Warszawę

Wtorek, 1 lipca 2014 · dodano: 01.07.2014 | Komentarze 2

Po pracy na luziku wyprawa na południe od Warszawy. Pierwszy raz od dłuższego czasu jechałem na małym kole... i wcale nie jest źle :)
Mój krosik jest dość "sprytny" też dzięki bardzo agresywnemu kątowi widelca. Bawiłem się zatem slalomami pomiędzy kałużami i plamami błota, których było dość sporo - raz taki slalom o mało nie skończył się wyjebką wprost w błoto - złapałem poślizg przedniego koła i wpadłem barkiem lekko na drzewo. Na szczęście udało się jakoś obronić.Poza tym była to trochę sentymentalna wycieczka - odwiedziłem min. ulicę Braci Wagów przy której mieszkałem przez pięć lat.

W tym bloku mieszkałem w latach 2000-2005

Miejsce upamiętniające katasrofę lotniczą w Lesie Kabackim


Zapora na Jeziorce w Konstancinie-Jeziornej


  • DST 23.00km
  • Teren 19.00km
  • Czas 01:05
  • VAVG 21.23km/h
  • VMAX 42.10km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Podjazdy 159m
  • Sprzęt Janek z Czarnolasu
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przed nagłą a niespodziewaną...

Czwartek, 26 czerwca 2014 · dodano: 26.06.2014 | Komentarze 0

...delegacją zachowaj nas Panie.
Niestety taka właśnie mi się zdarzyła, ale na rower przed wyjazdem zdążyłem wsiąść. Dzisiaj to było raczej regeneracyjne pobujanie, ale jechało się fajnie, jeszcze tylko siodło muszę zmienić na wygodniejsze i będzie całkiem OK.